www.um.pabianice.pl
Pabianice znajdują się w aglomeracji łódzkiej. Stanowią zarazem centrum 120-tysięcznego powiatu. Funkcjonują tutaj najważniejsze dla społeczności instytucje i urzędy. Miasto liczy 58 tys. mieszkańców i obejmuje obszar 33 km2.

Klub Mieszczański

A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkę

W 1918 roku został utworzony w Pabianicach Polski Klub Mieszczański, centrowe ugrupowanie konserwatywne, akcentujące rolę miast i warstwy średniej w rozwoju państwa. Udział w PKM zgłosili przedstawiciele przemysłu, handlu i rzemiosła, wśród nich znaleźli się m.in. Aleksander Lewityn – handlowiec w branży mięsnej i Józef Magrowicz – przemysłowiec.

Jak doszło do zorganizowania klubu? Godzina Polski informowała: W ubiegłą niedzielę odbyło się w sali Domu Ludowego (obecnie MOK) zebranie organizacyjne Polskiego Klubu Mieszczańskiego. Zebranie zagaił p. E. Netzel, zapraszając na przewodniczącego p. Władysława Krzymińskiego.

Głos zabrał przede wszystkim członek Rady Stanu p. Teodor Szybiłło (1873-1937, poseł ziemi sieradzkiej i wieluńskiej do Sejmu Ustawodawczego RP w latach 1919-1922, członek Rady Miejskiej w Łodzi, współzałożyciel Resursy Rzemieślniczej w tym mieście). Zdał on sprawozdanie z działalności i prac Rady Stanu, zaznaczając, że wyborcza ordynacja do niej była zupełnie nieodpowiednia do wymogów chwili bieżącej i że z tego powodu zbyt wielu może posiada nominatów. Mimo to jednak należy ją popierać. Dalej mówił prelegent o ustawie wyborczej do Sejmu polskiego, która wykończona ostatecznie zostanie dopiero w grudniu rb. i przedłożona będzie plenum Rady Stanu do zatwierdzenia. Prace poszczególnych komisji posuwają się naprzód. Komisja wojskowa przystąpi po skończonych feriach ze swoim projektem do przedłożenia go Radzie Stanu.

(Rada Stanu Królestwa Polskiego – organ przedstawicielski Królestwa Polskiego, istniejący w 1918 roku, utworzony za zgodą cesarza Niemiec oraz cesarza Austrii i króla Węgier. Rada Stanu składała się z 43 członków mianowanych przez Radę Regencyjną, 12 członków wchodzących w jej skład z urzędu oraz 55 członków wybranych przez sejmiki powiatowe – powołane przez okupantów- oraz rady miejskie Warszawy, Łodzi i Lublina)

W końcu mówca sprostował krążące wśród ludu wieści o mających nastąpić zmianach w Polsce, wyborze króla, uregulowaniu granic; że ci, co prowadzą pertraktacje nie powezmą żadnych decydujących postanowień bez współudziału specjalnych delegatów ze strony władz polskich. Zachęcał zgromadzonych do szczegółowego śledzenia prac Rady Stanu, czytania sprawozdań z jej posiedzeń, zamieszczanych w prasie, co właśnie wpłynie dodatnio na wyrobienie należyte opinii i sądu sprawiedliwego o Radzie i jej pracach.

Po przerwie p. Szybiłło referował sprawę utworzenia Polskiego Klubu Mieszczańskiego, uwydatniając potrzebę zerwania raz na zawsze z bezczynnością i rozpoczęcia pracy. Dotychczas bowiem rzemieślnicy i mieszczanie nie są wcale zorganizowani i wobec tego, i interesy ich nie są odpowiednio bronione. Polski Klub Mieszczański ma być organem polskiego ruchu mieszczańskiego i realizować testament narodowy Kołłątaja i Dekerta. Następnie p. Szybiłło zapoznał zebranych ze statutem i programem Polskiego Klubu Mieszczańskiego.

Wreszcie mówca wspomniał o nadchodzącej rocznicy zgonu bohatera narodowego szewca Jana Kilińskiego i potrzebie zawiązania komitetu, który zająłby się zorganizowaniem obchodu.

W końcu przystąpiono do wyboru komisji, mającej zająć się zorganizowaniem Polskiego Klubu Mieszczańskiego. Wybrani zostali pp. L. Bilski, J. Bukowski, S. Grobliński, A. Lewityn, J. Magrowicz, L. Morawski, B. Netzel, L. Nys, P. Skibiński, J. Woldański, W. Krzymiński.

Do komisji organizującej obchód setnej rocznicy zgonu Jana Kilińskiego wybrani zostali: L. Bilski, S. Grobliński, P. Piechota, W. Krzymiński, S. Korzeniewski i B. Strzelecki. (Godzina Polski nr 235/1918 r.)

Gazeta Łódzka, 26 XI 1918 r.: Po południu odbył się wiec organizacyjny Polskiego Klubu Mieszczańskiego w Pabianicach w przepełnionej sali Domu Ludowego. Po zagajeniu przez obywatela miejscowego p. Magrowicza, na przewodniczącego wiecu zaproszono członka Rady Stanu Szybiłłę, pióro trzymał (protokołował) p. Kowalski. Przemawiali ci sami mówcy, którzy występowali na wiecu organizacyjnym klubu w Łodzi, uchwalając jednobrzmiące z klubem łódzkim uchwały. Udział w nim brało i zgłosiło akces do klubu ponad 600 osób. Oba wiece wykazały stanowcze dążenie stanu mieszczańskiego Łodzi i okolicy do ostatecznego skonsolidowania się we własnym opartym na zdrowych podstawach stronnictwie politycznym.

Rozwój 13 XII 1918 r.: Rada Polskiego Klubu Mieszczańskiego w Pabianicach ukonstytuowała się następująco: prof. J. Biskupski – przewodniczący, J. Magrowicz – zastępca, T. Kalinowski – sekretarz, A. Lewityn – skarbnik.

Rozwój : Pod przewodnictwem p. E. Hansa odbyło się w ubiegłą niedzielę pierwsze ogólne zebranie członków Polskiego Klubu Mieszczańskiego w Pabianicach, na którym po załatwieniu spraw bieżących p. Pawłowski, delegat właścicieli nieruchomości, po powrocie z Warszawy dzielił się wrażeniami, jakie odniósł w stolicy, między innymi w sprawie mianowania dla Pabianic burmistrza i komisarza rządowego.

Następnie po przyjęciu regulaminu i statutu Polskiego Klubu Mieszczańskiego, jak przedstawił p. Dajniak, przystąpiono do wyborów. Większością głosów weszli w skład Rady Polskiego Klubu Mieszczańskiego pp. J. Biskupski, prof. L. Janowski, T. Kalinowski, J. Kraska, A. Krzeczkowski, A. Lewityn, J. Magrowicz, M. Samuel, P. Skibiński, S. Lewandowicz; do komisji rewizyjnej: pp. dr W. Eichler, S. Jendryka, A. Dajniak; do komisji balotującej: pp. J. Bąkowski, B. Dorożyński, A. Jarzębowski, S. Kuligowski, S. Korzeniowski, J. Woldański, M. Sałaciński, J. Kurowski, S. Stempień, J. Kurowski; do sądu rozjemczego: pp. J. Keil, J. Bukowski, A. Bulzacki, S. Gromadzki, P. Piechota.

W końcu w myśl projektu komisji organizacyjnej postanowiono założyć własny tygodnik. (Rozwój nr 4/1918 r.)

Nowe Życie

Nowo powstały tygodnik nosił tytuł Nowe Życie.

Okres wydawania: 1 I 1919 – 2 III 1919.

Wydawca: Polski Klub Mieszczański (od 1 I 1919);

A. Lewityn i S. K. Grobliński (18 V 1919).

Redaktor: Ignacy Biskupski.

Adres redakcji: Pabianice, ul. Zamkowa 29.

Druk: Pabianice, St. Stefan; Zenon Lipski.

Ilość stron i format: 8; 22,5x31. (R. Adamek „ Gazety Pabianic”)

S. Grobliński czynił bezskuteczne starania, aby Nowe Życie stało się dziennikiem. W Rozwoju (nr 12 z 1919 r.) czytamy: W lokalu przy ulicy Piotrkowskiej 48 odbyło się onegdaj posiedzenie członków Polskiego Klubu Mieszczańskiego pod przewodnictwem p. R. Jasieńskiego. Projekt p. Groblińskiego, delegata klubu w Pabianicach, aby wychodzący tam tygodnik „Nowe Życie” zamienić na pismo codzienne upadł, na wyznaczenie bowiem żądanego przez p. Groblińskiego subsydium na prowadzenie dziennika Klub Mieszczański nie może sobie pozwolić. Natomiast klub będzie popierać „Nowe Życie” w Łodzi, jednając mu prenumeratorów.

Trzeci stan

W Nowym Życiu ukazywały się teksty, uzasadniające potrzebę istnienia silnego mieszczaństwa.

„Tak jak niegdyś polityka szlachecka doprowadziła do zguby Polskę, tak i dzisiaj może do upadku doprowadzić państwo polskie polityka wyłączności stanowej, czy to chłopskiej czy robotniczej. Polityka polska musi dbać o całokształt budowy społecznej narodu, musi być taką, która nie dopuści wbrew interesom Polski do zaniedbania rozwoju warstwy, która w życiu Polski jest koniecznością. Warstwą taką jest mieszczaństwo. Polskie mieszczaństwo jest nadzwyczaj słabe i nierozwinięte.

Powody tego są rozmaite. Jest to pozostałość dawnych stosunków w Rzeczypospolitej szlacheckiej, a zarazem następstwo polityki państw rozbiorowych, a zwłaszcza Niemiec i Austrii, którym zależało bardzo na tym, aby mieszczaństwo polskie się nie rozwinęło; było to bowiem w interesie rzemiosła i przemysłu tych państw. Przy tym państwa rozbiorowe faworyzowały Żydów, którzy byli i są wewnętrzną placówką interesów obcych kapitałów.

Przyszłe warunki rozwoju ekonomicznego Polski muszą stworzyć silny wzrost stanu trzeciego w Polsce, który nie tylko będzie w Polsce, ale będzie polskim z rasy, kultury i tradycji. Polityka polska musi zając się tą sprawą bardzo gorliwie i nie pozwolić się zepchnąć z tej linii żadnym hasłom demagogii klasowej. Bogate i silne miasta w Polsce, silnie rozwinięty stan trzeci – to przyszłość nie tylko ekonomiczna, ale i polityczna naszego państwa. Jeśli zapomnimy o tym, to w takim razie udusimy się, bo mamy nadmiar ludności wiejskiej, która tylko w miarę rozwoju przemysłu, handlu i rzemiosł znajdzie pole do swojego działania. Jedną więc z naczelnych maksym naszej polityki sejmowej powinno być: praca dla rozwoju miast i mieszczaństwa polskiego”.

Dzieje Pabianic, Łódź 1968 r.: (…) Wśród mieszczaństwa Pabianic działał Polski Klub Mieszczański. Było to ugrupowanie niezmiernie ruchliwe, przejawiające różne formy działalności. Posiadało swych przedstawicieli w Radzie Miejskiej, ale głównie w stowarzyszeniach kulturalno- oświatowych. Miało znaczny wpływ na kształtowanie opinii politycznej zamożniejszych warstw ludności, posiadało liczne kontakty z prasą łódzką i warszawską. Różnego rodzaju powiązania towarzyskie i osobiste kontakty ułatwiały działaczom klubu dostęp do sfer rządowych i dawały im możliwość szybkiego orientowania się w sytuacji politycznej.

Stronnictwo Niezawisłości Narodowej

W pewnej mierze bliskie Klubowi Mieszczańskiemu było Stronnictwo Niezawisłości Narodowej, które skupiało głównie miejscową inteligencję i miało też znaczne wpływy w środowisku drobnomieszczańskim i wśród demokratycznego mieszczaństwa. Stronnictwo składało się z przedstawicieli klasy średniej, ale o silnych sympatiach lewicowych (PPS). Działaczami byli miejscowi nauczyciele. Na czele stronnictwa stali Teofil Wojeński, A. Starzyński , Leonard Makowski (pierwszy prezydent Pabianic po odzyskaniu niepodległości).

Felieton Ralfa

Mieszczaństwo mieszczaństwem, ale w miasteczku dominowała raczej drobna kołtuneria zwana niekiedy dulszczyzną, o czym pisał felietonista Nowego Życia – Ralf.

„Biuro informacyjne”

Jest w mieście naszym instytucja niezmiernie pożyteczna i bardzo dobrze zorganizowana. Instytucja prywatna, o charakterze współdzielczym, występująca na zewnątrz anonimowo. Instytucja ta, mimo rozległej i niezmiernie żywotnej działalności, kwitnie jak fiołek w ukryciu. Członkinie i członkowie tej instytucji nie lubią krzykliwej reklamy, gardzą chełpliwością; miłują jedynie cichą, mrówczą pracę.

A pracują trzeba to przyznać z całym oddaniem się sprawie, którą ukochali nade wszystko. Cóż to za instytucja? To – „biuro informacyjne”, biuro prywatne, które bezinteresownie (tak!) daje ścisłe informacje co do każdego mieszkańca Pabianic (a nawet okolicy). Informacje są bezwzględnie dokładne. Z Każdej dziedziny. Od życia publicznego do najbardziej dyskretnych momentów życia prywatnego, o wszystkim możesz zasięgnąć informacji w tym biurze.

Żaden Szelmos nie dowie się takich szczegółów o życiu poszczególnego człowieka, jak to prywatne „biuro informacyjne”. Niechaj się rozwija na chlubę członków i pożytek społeczeństwa. Oto przykłady, które świadczą aż nadto dobitnie o wielkim pożytku „biura”. Masz szanowny czytelniku dorosłą córkę, która jest od niedawna zaręczona. Niepokoi cię jednak to, ze nie znasz zbyt dokładnie życia, jakie twój przyszły zięć prowadzi. Drapiesz się tedy po łysinie, wchodzisz do „biura” i zaczynasz rozmowę od kilku zręcznych komplementów i dyplomatycznie naprowadzasz ją na tory właściwe. Po godzinie wiesz już dokładnie, ile kieliszków wódki wypija tygodniowo twój przyszły zięć, jak często grywa w karty; ile miał kochanek; ile razy w tygodniu jeździ do Łodzi, do krawca, czy ile ma długów i jaką wartość przedstawiają jego nieruchomości.

Zredukowawszy to wszystko do 20% i odliczywszy jeszcze 10% na omyłki, otrzymasz zupełnie ścisłe wiadomości co do trybu życia przyszłego zięcia. Nie pytaj jeno o jego charakter i wartość moralną, bo go w „biurze” na poczekaniu umalują tak, że będzie przypominał uczernionego sadzami Murzyna, pijącego czarną kawę i należącego do czarnej reakcji. A przecież za Murzyna (ze względu na wnuków) córki nie wydasz.

A oto przykład inny. Przyjeżdża do Pabianic kobieta obca. Widujesz ją na ulicy: młoda, ładna, elegancka, poza tym nie wiesz o niej więcej, literalnie nic, nic.

A chciałbyś koniecznie wiedzieć, kto zacz. Bo … no bo masz kawalerskiego życia pod dostatkiem; bo strzykania natury podagrycznej dokuczają ci coraz bardziej, bo, no – bo chcesz się ożenić. Uderzasz się palcem w czoło; zastanawiasz przez chwilę i wchodzisz do „biura”. Chwytasz się jakiegokolwiek pretekstu, wszczynasz rozmowę i słuchasz.

Umiejętnie rzucone pytanka, jedno i drugie, doprowadzają cię do celu. I po kwadransie wiesz już o takich szczegółach życia nowo przybyłej, o jakich jej się nawet nie śniło. Poza tym w ”biurze” powiedzą ci: gdzie mieszka, skąd przybyła, kto ją rodził, ile ma lat, o której godzinie wstaje i układa się do snu; ile ma kompletów bielizny, ile otrzyma posagu i w jakiej walucie itd.

Pierwszą połowę relacji przyjmujesz do wiadomości (z zastrzeżeniem naturalnie co do niektórych szczegółów), na drugą najspokojniej plujesz, żegnasz się grzecznie i sprawa załatwiona. O jednym jednak wiedz. Zaledwie wyszedłeś z „biura” już się rozmowa toczy szparko – o tobie. Przeplatana wdzięcznymi „kochana pani”, sypią się rewelacje o twoim życiu i charakterze, jak z rogu obfitości.

I nie ma żadnych uwzględnień, żadnego pobłażania – szczerość, prawda i bezstronny trafny sąd (naturalnie!). Przenicują cię, jak starą marynarkę, ubiorą jak zdychającą szkapę dorożkarską, wejdą w kaloszach do sanktuarium twych myśli czy uczuć i przedstawią cię w takim świetle, że gdybyś mógł zobaczyć się w podobnej kreacji, wzgardziłbyś sobą, zapłakał krwawymi łzami nad swoim podłym charakterem i powiesiłbyś się ze wstydu na pierwszej z brzegu latarni.

A jednak, a jednak nawet i ta pożyteczna instytucja ma wrogów. Na przykład mój kolega, Dezydery Prztykiewicz , gdy się mówi o „biurze informacyjnym” spluwa najordynarniej w świecie i taką o nim wygłasza opinię: „biuro” to jest jaskinia najnędzniejszego plotkarstwa, przytulisko dla wszelkiego rodzaju miernoty umysłowej i zaściankowego kołtuństwa, klubem pseudointeligentek o inteligencji przekupek jarmarcznych.

Poziom umysłowy członkiń równa się poziomowi umysłowemu pomywaczek, a jad jakim opluwają współmieszkańców jest wytworem ksantypiego usposobienia starych koczkodanów. Kołtuńskie maniery i partykularna moralność pani Dulskiej podlejszego gatunku cechuje dosadnie ten sympatyczny grzybek, wegetujący na śmietniku podłostek, zazdrości i plotkarstwa.

Okropny jest ten Przytkiewicz, doprawdy. Ralf (Nowe Życie 16 III 1919 r.)

Nowe życie

Autor: Sławomir Saładaj

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.

Zamknij