Studenci
A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkęWybrani pabianiczanie już w okresie międzywojennym zdobywali nielegalnie wiedzę polityczną w Kraju Rad, jednak dopiero po zakończeniu drugiej wojny światowej, aż prawie do upadku Imperium Sowieckiego, mogli bez przeszkód studiować w uczelniach radzieckich. Zachwyceni studenci dzielili się swoimi wrażeniami na łamach prasy regionalnej. Po powrocie do kraju otaczała ich aura wyjątkowości i … pewnej tajemnicy.
„Otrzymujemy od Was wiele, wiele listów, w których wyrażacie zainteresowanie naszą nauką w ZSRR, naszym życiem w komsomolskim kolektywie, życiem i pracą ludzi radzieckich. Nie sposób pomieścić wszystkich naszych wrażeń na kartkach jednego listu. Chcielibyśmy napisać Wam o wszystkim – i o przepięknej Moskwie, i o naszym zaśnieżonym Uralu, i o naszych przyjaciołach – komsomolcach, o naszej nauce, wypoczynku, rozrywkach kulturalnych.
Ale przede wszystkim pragnęlibyśmy napisać o ludziach radzieckich, o niezłomnych budowniczych komunizmu, od których uczymy się żyć i pracować po nowemu, by po powrocie do kraju oddać wszystkie swe siły w służbie socjalistycznego budownictwa, służbie Ludowej Ojczyzny.
Byliśmy w Moskwie – stolicy pokoju. Z podziwem oglądaliśmy budujące się moskiewskie wieżowce, wspaniały ponad 30-piętrowy gmach Moskiewskiego Uniwersytetu, wzniesiony na Wzgórzach Leninowskich, niedaleko atelier „Mosfilmu”. Spacerowaliśmy po szerokich moskiewskich ulicach i placach. Późnym wieczorem patrzyliśmy z zachwytem z Czerwonego Placu na gorejące w ciemnościach rubinowe kremlowskie gwiazdy, wsłuchiwaliśmy się w bliski sercu dźwięk kremlowskich kurantów.
Oddaliśmy hołd Wielkiemu Wodzowi klasy robotniczej – Włodzimierzowi Leninowi, przechodząc następnego dnia przed jego szklaną trumną w Mauzoleum na Czerwonym Placu. Patrzyliśmy z daleka w okna Kremla, gdzie żyje i pracuje kontynuator Jego dzieła – Wielki Stalin.
Moskwa jest prawdziwą stolicą narodów. Na ulicach spotykaliśmy tu Litwinów i Mołdawian, Karelo-Finów i Jakutów, Uzbeków i Ormian, młodych Czechów i Niemców, Francuzów, Szwedów, Chińczyków i bohaterską młodzież Korei. Języki wszystkich ludów świata rozbrzmiewają na ulicach Moskwy. A przecież mimo to czuliśmy się tutaj jak u siebie w domu, jak w swojej nowej Warszawie, wśród ludzi drogich i bliskich. I ani przez chwilę nie przeżywaliśmy tego uczucia obcości, które się ma zazwyczaj w innym kraju.
Byliśmy w słynnej na cały świat Trietiakowskiej Galerii Obrazów, zwiedziliśmy Muzeum Lenina, Muzeum Rewolucji, Muzeum Podarków Narodów Świata(ofiarowanych) tow. Stalinowi, gdzie znajduje się nie mało eksponatów przesłanych od nas z Polski, z naszego miasta. A przecież to są tylko ułamki naszych wrażeń. Wszystkiego opowiedzieć, opisać – nie sposób.
Potem w Moskwie rozdzieliliśmy się. Polscy studenci porozjeżdżali się do różnych wielkich miast ZSRR, gdzie zdobywają wiedzę w uniwersytetach i instytucjach. Jedni udawali się na pierwszy rok studiów, inni powracali z wakacji w kraju do dalszej nauki. Na III roku medycyny studiuje w Leningradzie, w światowej sławy Instytucie Medycyny im. I. Pawłowa pabianiczanka, Janina Morawska – przyszły chirurg. Do Leningradu pojechał na pierwszy rok studiów drugi pabianiczanin, absolwent Liceum im. J. Śniadeckiego, Kazimierz Zaborowski. Pierwszy rok studiów odbywa w mieście Gorkij nad Wołgą Wiesław Wojtyniak - również pabianiczanin. Studiuje on tam na politechnice.
My udaliśmy się najdalej na Wschód – na Ural. Dwie doby trwała nasza podróż i dopiero trzeciego dnia znaleźliśmy się u podnóża Uralu. Jesteśmy w stolicy Uralu – Swierdłowsku, mieście ponad półmilionowym, potężnym ośrodku przemysłowym i kulturalnym. Istnieje tutaj 13 wyższych uczelni – olbrzymia Politechnika, Instytut Górniczy, Prawniczy, Medyczny, Języków Obcych, Pedagogiczny, Gospodarki Wiejskiej, Leśny, Wyższa Szkoła Muzyczna itd. Na niektórych z tych uczelni studiują większe grupy Polaków, Czesi, Węgrzy, Rumunii, Bułgarzy, Albańczycy, Koreańczycy, Mongołowie.
Pierwsze dni są zawsze trudne. Nie znaliśmy języka rosyjskiego, znaleźliśmy się w nowym, studenckim środowisku. Pierwszych wykładów nie tylko nie mogliśmy samodzielnie zakonspektować, ale nawet zrozumieć. W jeszcze gorszym położeniu byli pod tym względem Węgrzy, Rumuni, Koreańczycy i przyszło im pokonać znacznie większe trudności językowe niż nam.
A jednak poradziliśmy sobie z pomocą naszych przyjaciół – komsomolców, którzy serdecznie zajęli się nami od pierwszych dni naszego przyjazdu do Swierdłowska. Uczyli się wraz z nami, uczyli nas, przerabiali powtórnie niezrozumiałe wykłady, pomagali uzupełniać konspekty, wyjaśniali wątpliwości i niepewności. Taka życzliwa, koleżeńska atmosfera nie pozwoliła nam zwątpić w swe siły. Uczyliśmy się pilnie języka rosyjskiego na lekcjach i w codziennym życiu. Wkrótce już sami konspektowaliśmy najbardziej trudne wykłady, zaczęliśmy czytać książki bez słowników.
W tej chwili mamy za sobą egzaminy sesji zimowej. Wszystkie egzaminy zdaliśmy w terminie i na piątki. Obowiązek swój wobec ojczyzny, wobec klasy robotniczej spełniliśmy. Tak zdała większość naszych kolegów – Olek Winnicki i Tadek Godlewski, Zosia Mazurek i Rysiek Nowakowski, Olek Czerniak i Janek Skrobacz. Przeciętna wynosi 4,85. To jest bez wątpienia wielki sukces, zresztą w pełni zasłużony.
Ale nasz pobyt w Związku radzieckim to nie tylko nauka na uczelni. Poznajemy bogatą kulturę narodów ZSRR, radosne i ciekawe życie ludzi radzieckich. Kilka razy w tygodniu chodzimy do kin, teatrów, opery, filharmonii na koncerty i odczyty. Zwiedzamy fabryki i szkoły, spotykamy się z przodownikami pracy i artystami, opowiadamy im o naszej Ludowej Polsce, śpiewamy polskie piosenki, tańczymy polskie tańce. Staramy się zapoznać ludzi radzieckich z naszą kulturą narodową.
Obecnie przygotowujemy wielki Wieczór Przyjaźni z okazji 7. Rocznicy podpisania paktu o przyjaźni, współpracy i wzajemnej pomocy. Wezmą w nim udział obok studentów radzieckich, liczni studenci z krajów demokracji ludowej, razem z nami kształcący się w swierdłowskich uczelniach.
Obecnie zaczął się u nas drugi semestr nauki – w czerwcu będziemy zdawać egzaminy sesji wiosennej. Na wakacjach w kraju spotkamy się zapewne z nowymi koleżankami i kolegami, przodownikami nauki i pracy społecznej, którzy wybierać się będą na studia do Związku Radzieckiego. Być może niektórych z nich powitamy potem we wrześniu na naszym Uralu. A na razie życzymy pabianickiej młodzieży dalszych sukcesów w nauce”. Wanda Jach – studentka I roku historii i Ryszard Badowski – student II roku dziennikarstwa.
Powyższy list redakcja „Głosu Robotniczego” otrzymała od Wandy Jach i Ryszarda Badowskiego, absolwentów Jedenastoletniej Szkoły TPD i Państwowego Liceum dla Pracujących w Pabianicach, którzy mają szczęście studiować w Kraju Rad na Uralu w Uniwersytecie im. Maksyma Gorkiego w Swierdłowsku. (Głos Robotniczy nr 65/1952 r.)
gazeta Głos Robotniczy : organ KW i KŁ Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
Mówi kol. Janina Morawska
Rozpoczął się nowy rok szkolny. Młodzież szkół podstawowych i średnich ze zdwojoną energią przystąpi do nauki. Szczególnie wielkie zadania stoją przed uczniami klas ostatnich - przyszłymi maturzystami. Zachętą i bodźcem do pracy staną się dla nich dyplomy przodowników nauki i pracy społecznej, które otworzą im drogę na wyższe uczelnie bez egzaminów wstępnych. Najlepsi z nich, przodownicy nauki mają nieocenioną szansę wyjazdu na studia do ZSRR, kraju przodującej nauki na świecie.
Posłuchajmy co mówi na ten temat kol. Janina Morawska – pierwsza pabianiczanka, która wyjechała jako stypendystka rządu polskiego na studia do ZSRR i studiuje medycynę w Leningradzie w Instytucie Iwana Pawłowa.
„Jest u nas na uczelniach leningradzkich ponad 100 Polaków i Polek, z czego znaczna część studiuje medycynę w naszym instytucie. Obok nas studiują tutaj Węgrzy, Czechosłowacy, Albańczycy i przedstawiciele wszystkich innych krajów demokracji ludowych, którzy korzystają podobnie jak my ze stypendiów swych rządów i specjalnych stypendiów stalinowskich.
Od pierwszej chwili naszego przybycia do Związku Radzieckiego spotkaliśmy się z uczuciem niekłamanej sympatii i przyjaźni ze strony naszych kolegów radzieckich. Od pierwszej chwili poczuliśmy się wśród swoich, wśród przyjaciół.
- Powiedzcie, koleżanko, jak dawaliście sobie radę, nie znając początkowo języka rosyjskiego i powiedzcie, jakie wyniki w nauce uzyskuje nasza młodzież, studiując w Związku Radzieckim?
- Większość z nas w chwili przyjazdu nie znała prawie wcale języka. Oczywiście to sprawiało nam znaczne trudności. Przebrnęliśmy je szybko dzięki wytężonej pracy i pomocy naszych radzieckich koleżanek i kolegów. Podkreślić muszę pomoc komsomolców, którzy gorliwie się nami zajęli i wspólnie z nami przerabiali zaległy materiał, ucząc nas przy tym jednocześnie języka. Stworzono wokół nas atmosferę bardzo sprzyjającą nauce i nic też dziwnego, że wkrótce nasze początkowe trudności przełamaliśmy i pierwsze egzaminy złożyliśmy z wynikami dobrymi i bardzo dobrymi. Nie sądźcie czasem, że profesorowie radzieccy są dla nas specjalnie pobłażliwi. Stworzono młodzieży na uczelniach radzieckich dobre warunki nauki, lecz profesorowie są wymagający. Ale wszyscy uczymy się pilnie i z zapałem. Słabszych podciąga kolektyw i sami się przekonaliśmy jak wspaniałe rezultaty daje kolektywna praca.
- A jak układają się wasze zajęcia poza nauką i jakie macie rozrywki kulturalne?
- Na brak rozrywek kulturalnych narzekać nie możemy. Trzeba stwierdzić, że łączymy przyjemne z pożytecznym i uczymy się nie tylko w instytucie, ale i poza jego murami, na ulicach Leningradu, w kinach, teatrach, w jego parkach i domach kultury, na licznych wycieczkach i imprezach. Uczymy się poznawać wspaniałych ludzi radzieckich, uczymy się od nich nowego stosunku do człowieka, uczymy się entuzjazmu i zapału, uczymy się wreszcie radośnie patrzeć na ich świat szczęśliwych ludzi. Przed wyjazdem na wakacje do kraju urządziliśmy szereg wycieczek do większych miast Związku Radzieckiego. Mnie oczywiście najbardziej podoba się Leningrad, gdzie studiuję, no i – rzecz jasna- Moskwa. W Moskwie byłam dwa razy – w zeszłym roku, po przyjeździe do ZSRR i obecnie, przed wyjazdem na wakacje. Moskwa sprawiła na mnie niezapomniane wrażenie. Z głębokim podziwem oglądaliśmy Plac Czerwony i stare mury Kremla. Zwiedzaliśmy wspaniałe Mauzoleum Organizatora i Wodza Rewolucji Październikowej – Wielkiego Lenina.
Zwiedzaliśmy też wspaniałe, szerokie, tętniące olbrzymim ruchem ulice Moskwy, pełne wspaniałych starych zabytków i pięknych, nowoczesnych gmachów. Przed wyjazdem naszym na wakacje do Polski w całym Związku Radzieckim rozpoczęła się olbrzymia kampania zbierania podpisów pod Apelem Sztokholmskim. Towarzyszył jej wspaniały entuzjazm mas pracujących, które zaciągnęły w fabrykach, kopalniach i kołchozach Stalinowskie Warty Pokoju i podjęły z tej okazji szereg zobowiązań produkcyjnych, przyspieszających budowę komunizmu w Kraju Rad. Również my studenci zagraniczni podpisaliśmy przed wyjazdem Sztokholmski Apel Pokoju, zdając sobie w pełni sprawę, że tylko w pokoju możemy się dalej uczyć i budować szczęśliwe jutro dla naszych narodów.
W tych dniach powracamy do uczelni w ZSRR, by dalej zdobywać wiedzę. Jedzie nas jednak o prawie 400 osób więcej niż nas przyjechało. To gościnny Związek radziecki zaprasza nowe kadry budowniczych socjalizmu na naukę w jego uczelniach”.
Ponad 400 młodych przodowników nauki i pracy społecznej oraz przodowników pracy, którzy ukończyli Uniwersyteckie Kursy Przygotowawcze spotkało w tym roku szczęście studiowania w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. (Głos Pabianic nr 240/1950 r.)
Autor: Sławomir Saładaj