Partyzant
A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkęPabianiczanin Moshe (Mojżesz) Beirach (1918-2004) był partyzantem w znanym zgrupowaniu braci Bielskich, działającym podczas II wojny światowej w lasach Puszczy Nalibockiej. Beirach jest autorem publikacji „Ve-zot la-te'udah” (1981), „Ha -Mabul veha – keshet”(2002) oraz wydanej w Niemczech książki „Aus dem Ghetto in die Walder” (2009).
Wspomnienia Beiracha wykorzystała także w swojej pracy profesor Nechama Tec „Defiance: The Bielski Partisans” Książka posłużyła jako scenariusz amerykańskiego filmu fabularnego „Defiance” (Opór) w reżyserii Edwarda Zwicka. W 2009 r. w Berlinie odbyła się promocja wspomnień Beiracha, o którym opowiadał jego kolega z oddziału Tuvie Bielskiego, Jack Kegan.
Moshe Beirach pochodził z rodziny chasydzkiej. We wrześniu 1939 r. uciekł na tereny zajęte przez Armię Czerwoną. Zatrzymał się w Białymstoku, a następnie w miejscowości Żołudek. Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej przebywał w gettach w Żołudku i Lidzie. Z Lidy uciekł do oddziału braci Bielskich. W Żołudku poznał swoją przyszłą żonę Pesię Lewit.
Większość uciekinierów żydowskich znalazła się na terenach polskich wcielonych do ZSRR. Wśród nich był Moshe Beirach. Na początku okupacji niemieckiej Moshe wraz z sześcioma kolegami uciekał w stronę granicy radzieckiej. Uciekinierów zatrzymali żołnierze niemieccy, pobili ich niemiłosiernie, ale przepuścili przez granicę. Śmiałkowie dotarli najpierw do Białegostoku, rozglądając się bezskutecznie za miejscem zakwaterowania. Następnie trafili do Lidy. Kiedy siedzieli zdesperowani i bezradni na dworcu kolejowym, podszedł do nich Żyd.
- Dlaczego jesteście tacy smutni? - zapytał – Przecież do młodych należy świat. O co chodzi?
- Świat jest wielki, ale nie ma na nim miejsca dla nas – odpowiedział Beirach, a koledzy zgodnie przytaknęli.
- Nie traćcie ducha. Są jeszcze Żydzi, którzy wam pomogą – odparł nieznajomy.
- Potrzebujemy kwatery i pożywienia
- To się da załatwić – powiedział mężczyzna.
Zabrał ich do pobliskiego Żołudka i rozlokował w zaprzyjaźnionych domach. Mieszkańcy byli skłonni do udzielenia wszechstronnej pomocy. Zebrali pieniądze, żeby przekupić władze lokalne, które zalegalizowały pobyt młodych ludzi. Wkrótce otrzymali także pracę. Uchodźcy natomiast dzielili się informacjami o sytuacji w Polsce i Pabianicach.
Spokojną egzystencję przerwał wybuch wojny niemiecko-sowieckiej. W 1942 roku naziści zlikwidowali getto w Żołudku. Ocalało jedynie 81 osób. Szczęście dopisało również Beirachowi. Jeden z policjantów białoruskich poprosił go, żeby zaopiekował się ocaloną z pogromu dziewczyną Pesią Lewit, która miała zostać jego żoną. Małżeństwo przetrwało 50 lat. Moshe i Pesia trafili do getta w Lidzie.
W 1943 r. większa grupa Żydów podjęła udaną próbę ucieczki z getta do Puszczy Nalibockiej, w której działali partyzanci żydowscy - bracia Bielscy.
Beriach dobrze zapamiętał powitanie z jakim spotkali się zbiegowie z getta: Rozległ się donośny rozkaz – stańcie w szeregu i zachowajcie milczenie. Zobaczyliśmy, że nadchodzi grupa mężczyzn. Na czele idzie Tuvie Bielski w otoczeniu swoich braci Asaela i Zusa, dalej Arczyk i czternastu innych partyzantów, Malbin, Grisha … Lekko pochylony Tuvie nie wyglądał na żołnierza. Ubrany był w skórzany płaszcz, na lewym ramieniu niedbale zawiesił automat. Salutował nam jednak w sposób wojskowy.
Widzę, że chce coś powiedzieć, ale głos odmawia mu posłuszeństwa. W oczach ma łzy. Po chwili mówi po rosyjsku – Towarzysze, to jest najpiękniejszy dzień w moim życiu, gdyż widzę po raz pierwszy tak dużą grupę uciekinierów z getta. Niczego wam nie obiecuję, możemy zginąć, walcząc o życie. Ale zrobię wszystko, aby uratować jak najwięcej istnień. Nie prowadzimy selekcji, nie wykluczamy starców, dzieci i kobiet. Mamy skrajnie trudne warunki i znajdujemy się w ciągłym niebezpieczeństwie. Jeśli polegniemy, to w sposób godny człowieka.
Wypowiedziane słowa były proste, pozbawione niepotrzebnych ozdobników. Tuvie mówił o trudach egzystencji w lesie. Podkreślał, że najważniejszy jest spokój i zgoda, oraz sprawne wykonywanie rozkazów. Po tym wystąpieniu zostaliśmy przydzieleni do istniejących już grup.
Nie było łatwo utrzymać ład w oddziale. Niektórzy wpadali w przygnębienie i chcieli wyjść z lasów. Moshe Beirach wspomina: Kiedyś dopadła nas straszliwa ulewa. Wozy tonęły w błocie. Padało całą noc. Tuvie chodził wśród nas i dodawał otuchy.
- Co zamierzasz robić? - zapytałem
- Głupie pytanie! Jeśli nie możemy sprostać Niemcom w walce, to musimy uciekać – odpowiedział zirytowany.
- Ale dokąd?
- Droga jest otwarta - powiedział lakonicznie
- Co powinienem robić?
- To, co uważasz za stosowne – zakończył rozmowę.
Wróciłem do naszego obozowiska. Atmosfera była napięta. Wszyscy czekali na moje słowa. Musiałem dodać im odwagi, a jednocześnie ostrzec przed zagrożeniem. Powiedziałem, że nie ma lepszego rozwiązania, musimy przenieść się w inne miejsce.
Rozległy się kolejne strzały, tym razem blisko nas. Część ludzi wpadła w panikę. Pesia należała do najbardziej przerażonych osób. Chciała uciekać do oddziału, zaprzyjaźnionego z nami Barucha Levina. Jednak nie wiedziała, że zgrupowanie to porzuciło swoją dotychczasową bazę. Próbowałem powstrzymać ją od biegania w kółko. Wszyscy krzyczeli na siebie, a nikt nie słuchał. Biegłem za Pesią, ale nie mogłem jej zatrzymać. Niespodziewanie nadjechał na koniu Tuvie. W ręku miał pistolet i klął siarczyście. - Wracajcie do obozowiska, bo wystrzelam was jak psy. - wrzasnął. Tuvie podjechał w moja stronę i zobaczył, że proszę Pesię, aby nie biegła dalej. - Beriach, wracajcie natychmiast, albo zastrzelę was oboje – krzyknął.
Groźby Tuvieg poskutkowały, panika została opanowana. Wszyscy zaczęli się gromadzić w wyznaczonym miejscu.
Po zakończeniu wojny Beirachowie zamieszkali w Izraelu.
http://www.ag-friedensforschung.de/themen/Rassismus/widerstand.html
http://belorusko.pise.cz/5-bratri-bielsti-zidovsti-partyzani-v-belorusku.html
Autor: Sławomir Saładaj