www.um.pabianice.pl
Pabianice znajdują się w aglomeracji łódzkiej. Stanowią zarazem centrum 120-tysięcznego powiatu. Funkcjonują tutaj najważniejsze dla społeczności instytucje i urzędy. Miasto liczy 58 tys. mieszkańców i obejmuje obszar 33 km2.

Libera

A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkę

Pabianiczanin Zbigniew Libera należy obecnie do najbardziej znanych artystów polskich na świecie. Jest prekursorem sztuki krytycznej oraz sztuki ciała, a także estetyki queer. W swoich pracach dezawuuje tradycyjną kulturą oraz kulturę masową i korporacyjną. Świat zwrócił uwagę na Liberę po zrealizowaniu projektu „Lego. Obóz koncentracyjny” (1996). Wszystkie opiniotwórcze media zaczęły analizować fenomen Libery.


Haaretz Daily Newspaper (2008)

Praca Libery, z 1996 roku, należy do kręgu prac, które latach 90. przyniosły inne spojrzenie na Holokaust. Odchodząc od ujmowania tego tematu w sposób poważny i wręcz sakralny, artyści podobni do Libery zaczynają stosować język humoru i groteski, swobodnie żonglują symbolami nazistowskimi i symbolami kultury popularnej.

Warto podkreślić, że punkt ciężkości został przeniesiony z ofiar na oprawców. Zmianę tę można było zobaczyć w Izraelu podczas wystawy Roee Rosen „Żyć i umierać jak Eva Braun” w 1997 r. Dzieło Libery podpowiada konsumentom możliwość wybudowania własnego obozu koncentracyjnego z klocków Lego. Krytyk Stephen C. Feinstein powiedział: Gotowe elementy takiego okropieństwa mamy już w naszej cywilizacji. Potrzebujemy jedynie odpowiedniej osoby, żeby ułożyła je poprawnie w całość.

Libera, urodzony w 1959 roku, należy do, nie przez wszystkich akceptowanej, generacji twórców znanych jako „artyści krytyczni”. - Są to artyści z lat 80. i 90., którzy ośmielili się przedstawić społeczeństwu jego kondycję, coś z czym ono się nie może pogodzić i staje się obojętne – mówi Libera. To jest katolickie i nietolerancyjne społeczeństwo. Mamy prawicowy rząd i państwo policyjne. Walczyłem o wolność Polski. Siedziałem rok w więzieniu i teraz okazuje się, że jest gorzej niż za komuny. - Tak źle – mówi Libera - że nie mogłem dłużej mieszkać w tym kraju. Dwa lata temu wyprowadziłem się do Pragi.

Bez wątpienia „Obóz koncentracyjny” Libery zmuszał społeczeństwo polskie do namysłu nad jego długo skrywanymi tajemnicami. - Pamiętam, że w wieku 10 lat pojechałem po raz pierwszy z wycieczką szkolną do obozu koncentracyjnego – mówi Libera. - Wtedy nie było stosowane słowo „Holokaust” w Polsce. Obozy były obozami, a umierali w nich Polacy. Nie występował podział na Polaków i Żydów. Ludzie zresztą nie chcieli o tym rozmawiać. Z jednej strony panowała dziwna i wielka cisza, z drugiej wyczuwało się ciężką, trudną do zniesienia atmosferę.

- Czy próbowałeś stawiać pytania swoim rodzicom?

- Nie, ojciec zmarł, gdy miałem trzy lata, babcia odeszła w latach 80., matka zmarła w 1993 r. Poza tym dziecko nie zadaje pytań, których, jak wyczuwa, nie wolno stawiać. Oczywiście, wiedziałem o istnieniu Żydów w Polsce. Urodziłem się w małym mieście blisko Łodzi. Pamiętam, że kiedy byłem mały w moim domu przeprowadzano remont. Robotnicy zeskrobywali farbę ze ściany, a pod nią zobaczyłem kolejne warstwy, co dziwne, w bardzo jasnych kolorach. Byłem zdziwiony. Zapytałem mamę i ona powiedziała, ze tu mieszkali Żydzi. Starsi nie lubili o tym rozmawiać z dziećmi. Jeśli naciskaliśmy, to wysyłali nas na podwórko. Myślę, że oni także byli bardzo poranieni.

- Dlaczego?

- Świadek morderstwa nigdy nie czuje się dobrze. Rozumiałem dlaczego milkną, ale czułem, że muszę zabrać głos w tej sprawie. Po latach postanowiłem zrealizować tę pracę. Uważałem, że rozpocznie się dyskusja.

„Obóz koncentracyjny” należy do serii prac Libery, które ośmieszają ikony świata kapitalistycznego, a którego fragmentem, od upadku komunizmu, są również konsumenci polscy. Praca została wykonana w trzech egzemplarzach. Jedną zakupiło Muzeum Żydowskie w Nowym Jorku, drugą muzeum w Bonn. Trzecia znajduje się w Muzeum Pergamonu w Berlinie i należy do prywatnego kolekcjonera. Libera słyszał, ze jest wystawiona na sprzedaż.

- Za jaką cenę?

- Kolekcjoner kupił ją za 7 tys. euro, a oferują ją teraz za 150 tys. euro.

Libera mówi, że podejmując zamiar nie wiedział jaka będzie to praca. - Chciałem stworzyć zabawkę ukazującą społeczno-architektoniczną strukturę typu szpital, więzienie, koszary; instytucję publiczną, w której, według Michela Foucaulta, każdy znajduje się pod nadzorem. Współpracowałem wtedy z Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie, które proponowało artystom listę sponsorów gotowych sfinansować materiały do realizacji projektów. Oddział firmy Lego pojawił się na tej liście.

Libera przygotował się do spotkania z pracownikami Lego: Przyniosłem wstępny szkic pracy, który obejmował już wieże wartownicze – mówi.- Moja prezentacja nie zainteresowała dyrektora firmy. Powiedział, że nie będzie oglądał szkiców, bo nie zna się na sztuce. - Pan jest artystą i wie najlepiej co trzeba robić. Dostałem katalog produktów i zamówiłem niezbędne zestawy.

- Kiedy doszedłeś do przekonania, że wykonasz obóz koncentracyjny z klocków dla dzieci?

- Czekając na realizację zamówienia, zacząłem się zastanawiać nad wykorzystaniem klocków. Pomyślałem, że firma Lego wykonała wszelkie możliwe kopie plastikowe otaczającej nas rzeczywistości, brakowało jednak bardzo ważnej rzeczy – obozu koncentracyjnego.

Libera rzecz jasna nie poinformował firmy o swoim pomyśle. Podkreśla, że do czasu, gdy praca była pokazywana w Polsce, firma nie protestowała. Dopiero kiedy pojawiło się mnóstwo artykułów w prasie międzynarodowej i powstał skandal, firma postanowiła wejść na drogę sądową. Jednak trzy egzemplarze pracy zostały już sprzedane, a w dodatku prawo europejskie, w przeciwieństwie do prawa amerykańskiego, zezwala na wykorzystanie loga firmy w celach artystycznych. Toteż Lego wycofało się ze sprawy. Aczkolwiek wszędzie, gdzie praca jest eksponowana znajduje się komunikat, że powstała bez zgody firmy.

- Dlaczego tak istotna była współpraca z firmą Lego?

- Nie byłem w stanie sfinansować tej pracy. Była zbyt kosztowna.

- Czy chciałeś wypowiedzieć się na temat związku między wojną a korporacjami?

- Wszyscy wiedzą, że Holokaust, pieniądze, kapitalizm, biznes mają ze sobą coś wspólnego, ale trudno to wyrazić słowami. Być może dzieło sztuki pokaże to lepiej.

- Odwróciłeś relację i wykorzystałeś korporację

- Tak, miałem szczęście. Od czasu do czasu jest to możliwe. Nie chciałem wykorzystać jedynie klocków. W kręgu mojego zainteresowania leżała nazwa i wizerunek firmy. Jednak sytuacja jest złożona. Za każdym razem kiedy oglądasz moją pracę widzisz równocześnie logo. Być może jest to dla nich reklama.

Nie tylko Lego miało obiekcje odnośnie do dzieła Libery. Praca spotkała się z wielką krytyką. Oskarżano Liberę o trywializowanie Holokaustu. Wśród krytyków dominowały osoby ocalałe z zagłady. - Pytano mnie wiele razy, dlaczego ośmieliłem się ranić ocalałych – mówi Libera – Mam wielki szacunek dla nich i wielu z nich znam osobiście. Parę lat temu uczestniczyłem w Brukseli w konferencji zorganizowanej przez Fundację Auschwitz. Pojechałem, bo czułem, ze jest to moja powinność. Obrady były tłumaczone na trzy języki, uczestnicy mieli słuchawki w uszach. Wyjąłem słuchawki i rozpocząłem swoje wystąpienie, i nagle zauważyłem dziwne poruszenie na sali. Włożyłem słuchawki i usłyszałem: spalić pracę a jej autora powiesić. Nie wiedziałem jak się zachować, kontynuować wystąpienie czy je zakończyć. Po moim wykładzie zdecydowano odwołać dalszą część konferencji. Wczoraj rozmawialiśmy o T. Adorno, o tym, że sztuka nie jest już możliwa po Holokauście; ze jest zbyt słaba, aby cokolwiek powiedzieć. I oto następnego dnia wszystko stanęło z powodu dzieła sztuki – mówi Libera.

Rozumiem, że pamięć ocalałych jest otwartą raną, ale widzimy jeszcze coś ważniejszego- przyszłość świata, nową generację. Holokaust nie jest tylko wydarzeniem historycznym, które nigdy nie powróci. Zgadzam się – mówi Libera – z filozofem włoskim Giorgio Agambenem, który powiedział, że obozy koncentracyjne stanowią ukrytą strukturę współczesnego społeczeństwa. Żyjemy w jednym dużym obozie i jesteśmy poddawani prześladowaniom w każdym momencie. Od czasu Holokaustu nie było ani jednego roku, bez nowo powstałego obozu w różnych rejonach świata, np. Rwanda, Darfur, Jugosławia.

- Czy po 12 latach jesteś bardziej krytyczny wobec swojej pracy?

- Należę do artystów, którzy tworzą w oparciu o intuicję. Obecnie jestem bardziej świadomy, mam nieomal ekspercką wiedzę w tym przedmiocie. Dzisiaj mogę powiedzieć, że miałem rację. Sztuka, która dawniej podejmowała temat Holokaustu prezentowała punkt widzenia ofiar, uwalniając cię od winy. A ja chcę powiedzieć, że każdy z nas może być oprawcą.


The (e)Journal of Cultural Criticism (2000)

Zbigniew Libera mieszka w Warszawie. W okresie komunizmu w Polsce Libera siedział w więzieniu, ponieważ rysunki, które wykonał reżim uznał za „pornografię”. Koniec zimnej wojny i odzyskanie wolności zapewniły mu możliwość podróżowania, kontakt z najbardziej awangardowymi prądami w sztuce współczesnej oraz prezentację prac w USA.

Libera koncentruje się na komercjalizacji, która wywiera ogromny wpływ na kulturę popularną, a także zjadliwie komentuje instytucje, w których się wychował. W rezultacie powstała dobrze zdefiniowana forma pop artu, która być może wyznacza granicę przedstawiania oraz prowokuje wiele pytań w dyskusji o Holokauście.

Jeśli chodzi o Holokaust, to najbardziej prowokacyjną, niektórzy powiedzą - odrażającą, pracą jest Obóz Lego (1996), trzy zestawy po siedem pudełek każdy, służące do budowy obozu koncentracyjnego. Libera współpracował z korporacją Lego, aby stworzyć opakowania, które przypominają „normalne” Lego. W środku są elementy niezbędne do konstrukcji obozu pokazanego na opakowaniu. Pudełko wygląda jak zwykłe opakowanie Lego. Różnica polega na tym, że w górnym lewym rogu zamiast „numeru zestawu” znajduje się napis: Pracę Zbigniewa Libery sponsorowało Lego.

Każde z siedmiu pudełek zawiera zestawy do odtwarzania odmiennego aspektu obozu koncentracyjnego. Większe pudła ukazują cały obóz, zabudowania, szubienice, więźniów za drutami lub wychodzących i wracających do obozu. Brama została wystylizowana na bramę oświęcimska, chociaż nie ma niemieckiego napisu „Arbeit Macht Frei”. Strażnicy w czarnych, lśniących uniformach pochodzą z policyjnych zestawów Lego. Więźniowie to część zestawów szpitalnych Lego. Drugie pudełko pokazuje dymiące krematorium, więźniowie transportują kolegę zamordowanego w komorze gazowej. Mniejsze pudełka ukazują strażnika tłukącego pałką więźnia, eksperymenty medyczne, egzekucję przez powieszenie, a także komendanta będącego reminiscencją raczej sowieckiego gułagu niż nazistowskiego obozu, gdyż ozdabiają go medale i czerwone nakrycie głowy. Libera pierwotnie chciał podobno przedstawić sowiecki obóz koncentracyjny, ale brakowało mu tam specyficznego niemieckiego porządku. Twarze więźniów i strażników zostały lekko ucharakteryzowane za pomocą farby. Wygięty do góry łuk oznacza uśmiech na twarzach strażników, opuszczony do dołu sugeruje smutek więźniów. Ostatnie pudło zawiera rzeczy osobiste odebrane przybyłym do obozu ludziom.

Obóz koncentracyjny stał się gigantyczną sensacją. Odbiorcy podzielili się na tych, którzy pracę Libery uznali za ważne dzieło sztuki oraz na tych, którzy byli oburzeni. Opis ludobójstwa za pomocą zabawek przysporzył wiele dyskomfortu. Część aktywistów żydowskich dostrzegła w tej pracy niedopuszczalną trywializacją doświadczeń obozowych, inni wypowiadali pozytywne opinie.

Żydowskie Muzeum w Nowym Jorku prezentowało dzieło Libery przez kilka miesięcy w 2002 roku podczas wystawy dotyczącej odniesień nazistowskich w sztuce współczesnej. Firma Lego przyłączyła się do krytyki, oskarżając Liberę, iż nie poinformował jej o swoim zamiarze, kiedy otrzymywał bezpłatne zestawy klocków. Pomoc ta nie była równoznaczna ze sponsoringiem, jak sugeruje napis na opakowaniu. Lego próbowało zakazać Liberze prezentacji pracy, ale ustąpiło, gdy artysta wynajął adwokata.


Do dyskusji na forach międzynarodowych włączyli się internauci. Oto fragmenty ich opinii.

„The Lego Concentration Camp” stanowi część szerszego projektu „Urządzenia korekcyjne”, który uzmysławia przepaść między światem opisywanym przez zabawki a światem rzeczywistym.

To jest taka przepaść, jak między książka dla trzylatka a literaturą dla dorosłych. Albo między rozkładem jazdy a topologią algebraiczną. Najpierw trzeba nauczyć się chodzić, a dopiero później biegać. Nie istnieje konspiracja, która zamierza oczyścić świat, jak zdaje się mówić Mr. Libera.

Osobiście nie mam nic przeciwko budowaniu obozu koncentracyjnego z kostek Lego. Pod warunkiem, że swoje zdanie wyrazili ocaleli z Holokaustu i ich rodziny. Jeśli powiedzieli '”nie”, to praca nie powinna ujrzeć światła dziennego, oszczędzając niewinnym ofiarom kolejnych cierpień. Niesmakiem napawa mnie chęć wykorzystania Holokaustu po to tylko, żeby prowadzić krytykę korporacji.

Szczerze? Szok w każdej formie jest cechą sztuki tandetnej i płytkiej. Szok i niesmak to emocje, które najłatwiej wywołać.

Nie pojmuję jaka jest relacja między nazizmem, antysemityzmem i klockami Lego. Wpisałem w Google hasło „Lego nazizm” i „Lego nazi kolaboracja” i jedyne co znalazłem, to stronę islamofobów oskarżających Lego o antysemityzm ponieważ firma ma siedzibę w Danii. Mogę zrozumieć, że jakieś problemy dotyczą nazistowskiej okupacji Danii. Ale gdyby naprawdę występowały, to dowiedziałbym się wszystkiego z sieci.

Człowieku, Libera nie potępia Lego za ludobójstwo. On potępia świat komercji, w którym ludzi i przedmioty przedstawiamy jako wzorce doskonałości. Barbie nie ma wągrów i żadnej otyłości. Ten wyidealizowany obraz trafia do umysłów dzieci, a my lamentujemy potem, ze one wzdragają się przed jedzeniem.

Myślę, że praca Libery nie dotyczy nazistów, Żydów ani drugiej wojny światowej. Ona mówi o istnieniu horrorów, które nie wpuszczamy do dziecięcego uniwersum. Artysta osiągnąłby podobny cel, gdyby zajął się reżimem Khmerów, strzelaniną w Columbine czy katastrofą w Bhopalu. Nie mówię, że powinniśmy zaznajamiać dzieci z okropnościami świata, ale... Moja córka ma osiem lat i przez ten czas dokuczała mi świadomość rozdźwięku między światem pokazywanym dzieciom a skomplikowaną rzeczywistością.

Mam pretensję do artysty, że sprofanował klocki Lego, ale wiem, iż chciał przesłać nam alarmujący komunikat.

Wybielamy świat, żeby dzieci czuły się bezpieczne. Nie chcemy przyznać się do okrucieństw popełnianych przez ludzi. Jednak praca Libery to nie zabawka dla dzieci, to komentarz. Większość z nas popiera artystę, który pokazuje, że rynek masowy traci kontakt z rzeczywistością. Szczególny temat pracy sprawia, iż jesteśmy skłonni przypisać Liberze atak na Lego, Niemców, biznes, Żydów etc. Tymczasem on zmusza do myślenia.

Klocki Lego były jedynie środkiem przekazu informacji, traktującej o dzieciach i zniekształcaniu świata. Ograniczyliście się w odbiorze pracy tylko do medium ponieważ nie radzicie sobie z deszyfracją przekazu.

Nie podoba mi się, że ktoś przecinał klocki, kleił je, wiercił w nich otwory, malował. Klocki Lego są święte.


The Guardian (2002)

Zawrzało już kilka miesięcy przed otwarciem wystawy „Odbicie zła: motywy nazistowskie w sztuce współczesnej” w Żydowskim Muzeum w Nowym Jorku.”Zapowiadana wystawa ma posmak ekskrementów” – napisał jeden z komentatorów. Michael Kimmelman z New York Times stwierdził, że przywoływanie Holokaustu w kontekście tej wystawy pozostaje tanim chwytem.

W wystawie uczestniczyło 13 artystów w wieku 30-50 lat, będących niekiedy dziećmi ofiar i katów. Przyjechali z Polski , Niemiec, USA, Anglii, Austrii, Francji i Izraela. Żaden z nich osobiście nie doświadczył Holokaustu. Dziedzictwo to poznawali dzięki swoim rodzicom, filmom, które oglądali, zdjęciom, sadomasochistycznym fantazjom, muzyce, której słuchali. Dorastali przesyceni opowieściami o zagładzie, mieli dość kiwania głowami i smutnej ciszy . W „Odbiciach zła” nawet pojedynczy głos woła: „Wystarczy, nigdy więcej powagi i ustawicznego koncentrowania się na ofiarach. Niech zacznie się zabawa! A wówczas, być może, postawimy nowe pytania”(...)

W oszklonej gablotce znajdują się trzy wysokie puszki, jak po soku pomidorowym albo cyklonie B, w kolorach: pomarańcz Hermesa, niebieski Tiffaniego, czarny Chanel. Noszą nazwy: Hermes, Tiffany, Chanel. Jest to zestaw trujących gazów podarunkowych. Toma Sachsa (1998). Puszki zostały wykonane z kartonu, uszczelek termicznych i pianki. Wyglądają bardzo przyjemnie. Chciałbyś je dotknąć. I nagle robi się ci niedobrze. Zostałeś pochwycony.

Jest jeszcze gorzej: obóz koncentracyjny z klocków Lego (!996) Zbigniewa Libery. Libera stosuje niewielkie elementy, żeby zbudować Auschwitz. Czyśmy poszaleli? Gdzie nasz szacunek wobec historii, wobec ofiar? Wzdragamy się, ale patrzymy, może trochę z boku i przez palce. Wyobrażamy sobie, że dotykamy oprawcę w czerni. Przez sekundę jesteśmy nim. Pojmujecie! Zabawka zaprasza, żeby wejść do obozu, otwiera drzwi wyobraźni, których nie otworzy najbardziej wyrazista narracja. Jednak pamiętajcie, te zabawki nie są przeznaczone dla dzieci.


Seattle Post (2002)

Rozważcie: obóz koncentracyjny Zbigniewa Libery sprawił, że nowojorskie Muzeum Żydowskie po raz pierwszy znalazło się na czołówce The New York Times zamiast w kolumnie kulturalnej. Wystawa nosiła tytuł „Odbicie zła”. Protestujący blokowali wejście i wygwizdali kuratora wystawy w daremnej próbie udaremnienia pokazu. Ciekawe, że sztuka, która wzburzyła Nowy Jork w Seattle została przyjęta bez jakiegokolwiek protestu. Praca Libery była częścią projektu „Świadectwo i dziedzictwo: sztuka współczesna o Holokauście” we Frye Art Museum. Przyszły tłumy, ale nikt nie wymachiwał pięściami.

W 1997 r. Libera chciał pokazać „Obóz” na Biennale w Wenecji. Kurator polskiego pawilonu odrzucił pracę mówiąc: Strategie wyrazowe artysty nie zmierzają ku pogłębionej refleksji na temat najciemniejszej strony XX wieku ani krytyki podstępnego działania kultury masowej, natomiast zaczynają się niebezpiecznie pokrywać ze strategiami reklamowymi, z grami komercyjnego rynku.

W 2011 roku Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie odkupiło od norweskiego kolekcjonera pracę Libery za sumę 245 tys. zł (55 tys. euro).

Zbigniew Libera jeździ po świecie zapraszany przez uczelnie, centra sztuki i środowiska artystyczne. W 2006 roku był oczekiwany na Uniwersytecie Michigan, USA. Odbyła się tam wystawa jego prac „Rewolucja na strychu: Zbigniew Libera, 1984-2004”. Na ekspozycji znalazło się ponad 100 prac z różnych okresów twórczości artystycznej. Amerykanie zobaczyli czarno-białe zdjęcia, prace wideo, instalacje, wielkoformatowe zdjęcia kolorowe, oraz trójwymiarowe obiekty. Libera wygłosił wykład, spotkał się z Normanem Kleeblattem z Muzeum Żydowskiego w Nowym Jorku na sympozjum poświęconym polskiej kontrkulturze. wziął udział w kursie prowadzonym przez Piotra Westwalewicza, wykładowcę na Wydziale Slawistyki Uniwersytetu Michigan..

Profesor . Westwalewicz powiedział: Libera potrafi znakomicie obrażać i łamać wszelkie tabu. W swoich pracach kwestionuje wszystko, od komunizmu przez Kościół katolicki po Solidarność. Nic się przed nim nie uchroni. Libera należy do nowej generacji artystów polskich, którzy mają rezonans globalny. Ich prace tkwią w kulturze polskiej, ale są zrozumiałe w całym świecie. Nie potrzeba polskiego dziedzictwa, żeby odczytać znaczenie prac.

Zbigniew Libera urodził się 7 lipca 1959 roku w Pabianicach. Tutaj mieszkał i uczęszczał do Szkoły Podstawowej nr 17. Studiował na Wydziale Pedagogiki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Współpracował z podziemną Solidarnością. W sierpniu 1982 roku został aresztowany. Siedział półtora roku w więzieniach w Łodzi i Hrubieszowie. Okres więzienny wpłynął w istotny sposób na osobowość artysty. Po wyjściu na wolność współdziałał z łódzką Kulturą Zrzuty i środowiskiem Strychu (galeria), współtworzył czasopismo Tango. Wtedy też powstały jego pierwsze prace wideo, np. „Obrzędy intymne” i „Perseweracja”, „Jak tresuje się dziewczynki” (1987). Następnie rozpoczął tworzenie rzeźb i obiektów, np. „Christus ist mein leben” (1990), „Kąpielowicz” - instalacja z wykorzystaniem wideo. Tworzy również serie fikcyjnych zabawek i instrumentów socjalizacji „Ciotka Kena” (1994), „Możesz ogolić dzidziusia „ (1996), „Eroica” (1997), „Urządzenia korekcyjne” - „Body Master”, „Universal Penis Expander” (1995).

W ostatnim czasie Libera zajął się analizą przestrzeni mediów i problemem obrazu w kulturze masowej. Powstał cykl „Pozytywów” (2002-2003) – „Cykliści”, „Mieszkańcy”, „Porażka w przełaju” oraz serii fotografii „Ostateczne wyzwolenie”. „Mistrzowie” (2004) to fikcyjne strony z wysokonakładowych gazet, na których umieścił artykuły na temat artystów z lat 70. - Zofia Kulik, Jan Świdziński, Anastazy Wiśniewski, Andrzej Partum.

Wspólnie z Dariuszem Foksem opublikował książkę „Co robi łączniczka” (2005). Na tle warszawskich ruin widać słynne gwiazdy światowego kina. Interesuje go fotografia jako przedmiot manipulacji – „Albumy fotograficzne” (2005) i „La Vue” (2004-2006), „Wyjście ludzi z miast” (2010). Projekt „Rzeczywistość jest płaska' (2010) to badanie relacji między dwuwymiarowością i trójwymiarowością. W latach 2008-2009 artysta był profesorem Akademii Sztuk Pięknych w Pradze.

W 2011 roku Polski Instytut Filmowy oraz Muzeum Sztuki Nowoczesnej ustanowiły prestiżową nagrodę w wysokości 500 000 zł, która pomoże sfinansować film artystyczny z pogranicza sztuk wizualnych i tradycyjnego kina. Po raz pierwszy nagrodę tę zdobył Zbigniew Libera za projekt filmu ''Popołudnie w barze ozonowym”.

Pierwszą pracą Libery, która do dzisiaj bulwersuje publiczność były „Obrzędy intymne” (1984). Jest to film w którym autor pokazuje w jaki sposób opiekuje się własną, niedołężną babcią. Twórca drąży problem uprzedmiotowienia ciała, przekraczając granice intymności, co wzbudza wielkie zażenowanie u odbiorcy.


http://culture.pl/pl/tworca/zbigniew-libera


Autor: Sławomir Saładaj


W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.

Zamknij