Sławny rycerz z Pabianic
A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkęZ naszego terenu wywodzi się Szymon Latkowski, rycerz Zakonu Św. Jana Jerozolimskiego (joannici), który zasłynął udziałem w obronie Malty przed wojskami tureckimi Sulejmana Wspaniałego w 1565 roku. Pochodził z rodziny, która utraciwszy szlachectwo osiadła w Pabianicach. Trzech braci Latkowskich wiodło tutaj życie mieszczańskie, natomiast Stanisław i Szymon podjęli udaną próbę odzyskania klejnotu szlacheckiego i utraconej pozycji społecznej. Tajemnicza historia zdeklasowanej rodziny wzbudziła zainteresowanie najpierw Maksymiliana Barucha, autora pierwszej monografii miasta, a później także innych osób piszących o dziejach Pabianic.
W Życiu Pabianic (nr 37/1961) pojawił się tekst „Jak to Stefan Batory przywrócił Latkowskim szlachectwo”: Tak to się plecie na tym pięknym świecie, że szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie – imć Maciej Latkowski – utraciwszy niewielki majątek nie miał możności utrzymania się gdzie indziej, jak tylko w mieście. Przybywa zatem do „miasteczka” Pabianic, nabywa dom i osiada tu, wiodąc żywot mieszczanina. Miało to swoje życiowe konsekwencje dla szlachcica, który według zapatrywań braci szlachty, klejnot swój sponiewierał, między mieszczanami zamieszkując. Nie był już godzien…
A wywodził się, jak powiada współczesny mu słynny Paprocki, autor „Herbów rycerstwa polskiego” ze starodawnego rodu szlacheckiego z województwa sieradzkiego i pieczętował się herbem Róża – białą różą w czerwonym polu. Utracił stary Latkowski prawo do klejnotu, ale pragnął, aby jego synowie, których pięciu chowało się razem z synkami pabianickich łyków, otrzymało wykształcenie i dobre wychowanie, aby móc przywrócić świetność rodu. Jeden z nich Stanisław, kształcił się za granicą i władał kilkoma językami: włoskim, francuskim i niemieckim. Gdy do kraju wrócił, już o Pabianice nie zawadził w obawie, że to jego imieniu zaszkodzi, miał bowiem zamiar starać się o przywrócenie szlachectwa. Ożeniwszy się z dziedziczką w Krakowskiem, rozpoczął starania.
Powiada tenże dziejopis Paprocki, że Latkowski czynił starania za pośrednictwem przyjaciół będących blisko osoby króla, o potwierdzenie specjalnym przywilejem swego stanu i pochodzenia szlacheckiego. Obawiał się bowiem, aby ktoś nie obraził jego i jego żony przypomnieniem o upadku ojca, który się w mieszczanina przedzierzgnął.
Starania u Króla Jegomości odniosły skutek. Stefan Batory wydał na sejmie generalnym w dniu 12 lutego 1581 roku przywilej, przywracający pabianiczaninowi Latkowskiemu wszelkie prawa do stanu szlacheckiego, które ojciec jego tak niechlubnie (!) utracił.
Drugi syn starego Latkowskiego, Szymon, parał się żołnierką, dużo podróżował, był kawalerem maltańskim i komandorem opawskim. Rozsławił nazwisko Latkowskich, którzy … w Pabianicach zostali. Bowiem trzech braci Stanisława i Szymona nadal w miasteczku wiodło życie, bardzo sobie chwaląc właśnie stan mieszczanina. Tu się pożenili, mieli dzieci i wnuki i – kto wie, czy i dzisiaj potomkowie tej „zdegenerowanej” rodziny szlacheckiej nie mieszkają w Pabianicach ani wiedząc o tak starodawnym rodzie, który pieczętował się herbem Róża (Poraj). A jeżeli są, nie będą chyba dochodzić praw do „klejnotu”. Nie te czasy, proszę państwa, to było dobre wtedy – trzysta lat temu…
A to, że w roku 1680 Stanisław Latkowski ofiarował do kościoła parafialnego w Pabianicach ołtarz św. Józefa, to chyba jedyna pamiątka w naszym mieście po ambitnym Stanisławie Latkowskim, którego król Stefan Batory przywrócił do praw stanu szlacheckiego (Sigma).
O rodzinie Latkowskich pabianiczanie mogli przeczytać ponownie w Życiu Pabianic z 1971 roku – „Czy są w Pabianicach Latkowscy?”
Nazwisko Latkowskich znane było w Pabianicach. Po dzień dzisiejszy wiadomo, że w roku 1680 Stanisław Latkowski ufundował ołtarz św. Józefa w kościele parafialnym. Jedyna to trwała pamiątka po owym szlachcicu, którego ojciec stracił „klejnot szlachecki”, jako że – zakupiwszy w miasteczku Pabianice dom z nielichym obejściem, między mieszczany się przeniósł i tu pospołu z rodziną żywot spokojny pędził. Nazywało się między bracią szlachtą, że „klejnot sponiewierał” i został go prawnie pozbawiony.
Wydawałoby się, że koniec na tym. Nie tak jednak się stało. Miał, bowiem, stary Latkowski synów pięciu, chłopaków na schwał. Posyłał ich na naukę do Krakowa i do uczelni zagranicznych, a jedynie jako szlachta mogli zrobić w świecie karierę. Ambicje takie miał szczególnie najstarszy z synów, Stanisław.
Miał ku temu podstawy. Nazwisko Latkowskich figuruje bowiem w herbarzu Paprockiego, który w swoim dziele zebrał wszystkie dane dotyczące pochodzenia rodów szlacheckich. Autor „Herbów rycerstwa polskiego”, historyk współczesny był Latkowskim, starającym się o przywrócenie przywilejów szlacheckich.
Stanisław Latkowski opierając się o dowody znalezione w herbarzu Paprockiego, wniósł prośbę przed tron królewski. Przedtem, jednak, zabezpieczył konieczne w takich razach posiadanie majątku ziemskiego, jako że szlachcic winien był posiadać własność ziemską i być nim „choćby na zagrodzie”.
Wżeniwszy się w majątek w Krakowskiem począł zabiegać o potwierdzenie specjalnym przywilejem pochodzenia i stanu szlacheckiego.
Król Stefan Batory (naówczas miłościwie panujący) przychylił się do prośby i wydał na sejmie generalnym dnia 12 lutego 1581 roku przywilej, przywracający Latkowskim prawa do stanu szlacheckiego, który tak spostponował ojciec, wchodząc między mieszczany.
Stanisław miał kontakt z tenutariuszami pabianickimi, zaś brat jego Szymon, komandor opawski i kawaler maltański, również mile był widziany „na Zamku”. A cóż z resztą rodzeństwa? Wielce spostponowali tych dwóch starszych braci, jako że wcale im przywrócenie szlachectwa nie było do szczęścia potrzebne. Pożenili się z zacnymi mieszczankami pabianickimi i wiedli żywot „stanu średniego” (Sigma).
O rodzinie Latkowskich jako pierwszy napisał Maksymilian Baruch „Pabianice, Rzgów i wsie okoliczne”, Warszawa 1903 , (pisownia oryginalna).
Rodzina Latkowskich. Paprockiemu zawdzięczamy bliższe wiadomości o tej rodzinie. Starodawny ród szlachecki z województwa sieradzkiego, pieczętował się herbem Róża: białą różą w czerwonem polu. Około polowy XVI w. Maciej Latkowski, utraciwszy majątek, a może nie otrzymawszy wcale dziedzictwa po przodkach, osiadł w Pabianicach i długi czas, do śmierci zapewne, tu mieszkając wiódł żywot mieszczański. Atoli w potomkach swoich pragnął przywrócić blask klejnotu szlacheckiego i wskrzesić możność domu, łożył więc wielkie starania na wychowanie swych synów. Miał ich pięciu. Czy wszyscy ujrzeli światło dzienne w Pabianicach, o tem Paprocki milczy. Dwaj z nich, Stanisław i Szymon, spełnili nadzieje ojcowskie i okryli się sławą u współczesnych.
„Stanisław Latkowski, są słowa Paprockiego, z młodości w ziemiach cudzych się schował (wychował), był to mąż zachowania wielkiego, dla uczynności, którą ludziom obojga stanów pokazował, tak panom jako też i miejskim ludziom, wielki kredyt w każdej ziemi miał, czego też bardzo przestrzegał, nie tylko sam z natury swej, ale i z strony tych, za których ręczył albo przyrzekał. Włoski, francuski, niemiecki język umiał, wszystkim Polakom, którzy jedno (tylko) tamte kraje nawiedzali, znacznie pomocen był. Ten potem przyjechawszy do ojczyzny, w krakowskiej ziemi majętność miał nabytą i tam się ożenił”.
Obawiając się, by ktokolwiek nie zrobił zarzutu jego rodowi ze względu na „upadek przodka swego z strony dobrego mienia”, jak się wyraża Paprocki, to jest iż tenże przodek na mieszczanina się był przedzierżgnął, Stanisław Latkowski czynił zabiegi u króla Stefana przez swych przyjaciół o potwierdzenie osobnym przywilejem swego stanu i pochodzenia szlacheckiego. Istotnie wydał król pożądany dokument na sejmie generalnym w Warszawie w dniu 12 lutego 1581 r. Przytoczony całkowicie w „Herbach rycerstwa polskiego”.
O młodszym bracie, Szymonie, Paprocki donosi, iż „w postronnych krainach na rycerskich się sprawach bawił, z czego przyszedłszy był to wielkiego miedzy narodami postronnemi mniemania. Był kawalerem maltańskim, potem komandorem opawskim… Służył potem na Podolu żołnierką, gdzie męstwa swego znaczne sztuki okazawszy, jechał znowu do cudzej ziemi, był kapitanem ex stipendio (na służbie) Maximiliani imperatoris na zamku Babie, pod hetmanem Graffem de Salma, gdzie męstwo swe okazał i sprawę rycerską, z wielką sławą narodu polskiego, i w nagrodę otrzymał komandorstwo pomienione, na którym umarł, mąż sławny i pamięci godny.”
Pamiętać należy, że obaj Latkowscy żyli współcześnie z Paprockim, na czem zyskuje wiarygodność opisywanych szczegółów. Reszta braci, a może tylko jeden z nich, pozostali nadal mieszkańcami Pabianic, nie szukając sławy na szerokim świecie, i odtąd w lustracjach stale występuje rodzina mieszczańska Latkowskich, osiadłych w tem mieście.
W kronice miejscowej zapisał swe imię Stanisław Latkowski, który w 1680 r. ofiarował do kościoła parafialnego w Pabianicach ołtarz św. Józefa, istniejący do dziś dnia.
Szymon Latkowski należał do rycerskiego Zakonu Św. Jana Jerozolimskiego (joannici, kawalerowie maltańscy), który powstał w czasie wypraw krzyżowych i był jednym z trzech największych i najsławniejszych zakonów w Ziemi Świętej, obok krzyżaków i templariuszy. Bracia – rycerze w czasie pokoju nosili czarny płaszcz z białym krzyżem. Do walki rycerze nakładali na zbroję czerwoną tunikę z białym krzyżem zakonnym. Pierwszym celem zakonu była opieka nad ubogimi, pielgrzymami i chorymi. Z czasem jednak górę wzięła działalność militarna. Joannici dzielili się na trzy grupy mnichów. Najważniejsi byli bracia-rycerze, szlachetnie urodzeni. Bracia służebni wypełniali zadania pomocnicze przy rycerzach. Bracia kapelani opiekowali się chorymi i pielgrzymami. Szymon Latkowski został przyjęty do zakonu w 1563 roku i – ze względu na utracone szlachectwo - był początkowo bratem służebnym. Pabianiczanin należał do pierwszych polskich rycerzy wpisanych do oficjalnego rejestru kawalerów maltańskich.
Joannici stanowili wpływową instytucję kościelną o dużej niezależności, gdzie młodsi synowie rodzin feudalnych, pozbawieni dziedzictwa i urzędów, mogli zrobić wielką karierę wojskową i polityczną, a na pewno mieli zapewnione warunki materialne, zgodne z oczekiwaniami stanu rycerskiego. Władze zakonne pozwalały braciom obejmować urzędy świeckie na dworach możnych lub władców.
Szymon Latkowski okrył się sławą rycerską, uczestnicząc w obronie Malty, wówczas siedziby zakonu. Był jedynym Polakiem, którego udział w wojnie 1565 r. znalazł odzwierciedlenie w dokumentach. Bronił umocnień na półwyspie Birgu – fort Świętego Anioła wraz z kawalerami „języka niemieckiego”.
W roku 1565, Malta, broniona przez 600 rycerzy zakonnych i 6 tys. żołnierzy, przetrwała tureckie oblężenie, które trwało cztery miesiące. Armia turecka liczyła 30-40 tysięcy ludzi. Flota turecka dysponowała 193 okrętami. Obroną wyspy kierował Wielki Mistrz Jean Parisot de la Valette. Walka była niezwykle zacięta i brutalna, dochodziło na przykład do używania głów ludzkich jako kul armatnich. Gdy nadeszła odsiecz z Sycylii Turcy zostawili 25 tys. poległych żołnierzy.
T.W. Lange w pracy „Szpitalnicy, joannici, kawalerowie maltańscy”, Poznań 1994 pisze: Licząca ok. 200 jednostek flota turecka, największa, jaką zgromadzono kiedykolwiek na Morzu Śródziemnym, pojawiła się u wybrzeży Malty 18 maja r. 1565. Dowodził nią Mustafa-Pasza, który otrzymał oto szansę zrehabilitowania się za niezbyt chlubne dowodzenie w oblężeniu Rodos 43 lata wcześniej. Wielkim mistrzem Zakonu był, równie sędziwy jak jego adwersarze, Jan Parisot de la Valette, godny następca d’Aubussona i de L’Isle Adama. Na wyspę ściągnięto posiłki ze wszystkich komandorii europejskich, tak więc rycerze mogli wystawić przeciwko silom tureckim liczącym 35 000-45 000 ludzi około 540 zakonników rozlokowanych w trzech głównych umocnieniach Wielkiego Portu: na Birgu i Forcie św. Anioła, na Senglei i w Forcie św. Michała, oraz w Forcie św. Elma; pod swoją komendą mieli oni także ok. 1 000 żołnierzy hiszpańskich i 3 000-4 000 pospolitego ruszenia maltańskiego.
Jak się wydaje Mustafa-Pasza od samego początku zastosował błędną taktykę. Nie zdobył Mdiny i nie opanował Gozo (pozostawiając przez to rycerzom możliwość komunikacji z Sycylią), ale od razu skoncentrował się na trzech fortach. Zbędne z taktycznego punktu widzenia zdobycie fortu św. Elma okupił ogromnymi stratami, a Dragut- zawodowiec, który mógłby oddać mu nieocenione usługi – zginął przypadkowo w czasie szturmu. Na dokładkę do oblężonych rycerzy przedarły się posiłki w ilości tysiąca ludzi (w tym 42 członków Zakonu), co znakomicie podniosło morale obrońców. Na nic się nie zdał zmasowany ogień artyleryjski; armia turecka nie mogła sobie poradzić ze zdeterminowanymi obrońcami Wielkiego Portu. W walkach tych zasłużył się rycerz polski Szymon Latkowski (…).
Wielkie Oblężenie (bo pod taką nazwą przeszło do historii) i zwycięstwo rycerzy św. Jana nad turecką nawałą odbiło się szerokim echem w całym chrześcijańskim świecie. O bezprzykładnym męstwie kawalerów maltańskich, bo tak ich teraz zaczęto nazywać, i triumfie Krzyża nad Półksiężycem śpiewano w Europie pieśni. Nastała moda na przynależność do Zakonu.
It is the battle for St. Angelo which saw some of the bloodiest episodes of this Holy War. Among taughtest Knights was Szymon Latkowski of Pabianice, Poland. It was to the basis of legends for centuries to come. Mustafa Pasha was to launch some 10 attacks on the walls of St. Angelo and the fortified Three Cities throughout the long, hot summer of 1565. Even on 18th August, when a huge part of the defences were breached, the Ottomans floated the headless corpses of captured Knights cross Grand Harbour. The act was returned in kind: Valette ordered all Ottoman prisoners to be executed and their heades used as ‘canon balls’ to fire back toward their compatriots in St Elmo. By September, the Ottomans were concerned about having to remain in Malta during the winter, and their morale began to ebb. At this point, Vallette’s long-awaited relief forces appeared at Mellieha Bay and took control of high ground Island. Almost trapped, the Ottoman troops retreated, but not before losing thousands more men.
The Great Siege ended on 8th September, commemorated today with a public holiday, il-Vitorja. The epilogue to the Siege was twofold: the Knights of St. John in Malta had seriously diminished the power of the Ottomans. And Malta’s maginificent capital, Valletta, was founded by and named after Grand Master Jean de la Valette. Valletta was to be only a fortress city, but the cultural home to some of the finest work of 16th-16th century Europe. Vallette himself was buried in the city some three years later.
Za waleczność okazaną w obronie Malty Latkowski otrzymał od Wielkiego Mistrza komandorię poznańską.
Zakon obejmował przedstawicielstwa, czyli prowincje. Prowincje dzieliły się na przeoraty. Przeoraty na baliwaty. Najmniejszymi jednostkami organizacyjnymi były komandorie. Występowały komandorie szpitalne zajmujące się opieką nad chorymi oraz komandorie rycerskie, które gromadziły zbrojnych wojowników. Przybycie joannitów do Poznania w XII wieku wiązało się z ufundowaniem przez Mieszka III Starego szpitala dla pielgrzymów zdążających do grobu św. Wojciecha w Gnieźnie. Szpital został obdarowany licznymi wsiami. Kawalerowie maltańscy dostali także kanonikat przy katedrze W ten sposób powstała komandoria poznańska, która podlegała oficjalnie pod zwierzchnictwo Pragi, stolicy przeoratu. Od XVI wieku królowie polscy rościli sobie prawo do mianowania komandorów.
Przykładem sporów o powoływanie komandorów poznańskich, była nominacja na to intratne stanowisko jednego z czołowych wielkopolskich magnatów, Stanisława Sędziwoja Czarnkowskiego, dokonana przez króla Zygmunta Augusta w 1566 roku. Tej nominacji sprzeciwił się Wielki Mistrz zakonu Jean de la Valette, który chciał powołać na to stanowisko pabianiczanina Szymona Latkowskiego, wsławionego w walkach z Turkami podczas oblężenia Malty. Sprawa dotarła nawet do papieża Piusa V.
W dokumentach komandorii poznańskiej jakie posiada Archiwum Wielkiego Przeoratu w Pradze, pod datą 1569 (15 sierpnia) znajduje się list Piusa V adresowany do króla Zygmunta Augusta. Jest to skarga na to, że rycerz maltański Szymon Latkowski, który „non sine sanguinis effusione Ordini suo et Republica Christiana navavit ab egregio et”, nie został nagrodzony, mimo że pisał i prosił o Poznań i Kościan sam Jean de la Valette, i interweniował u biskupa poznańskiego i kardynała warmińskiego. Sprawa pabianiczanina wywołała spór między królem Zygmuntem Augustem i papieżem Piusem V.
Dokumenty z archiwum przeoratu w Pradze przybliżają także okoliczności przejęcia przez Szymona Latkowskiego komandorii opawskiej. W 1572 roku Jirik Lassota ze Steblowa podeszły wiekiem komandor w Opawie i Makowie zawarł umowę z bratem zakonnym Latkowskim, któremu przekazał wspomniane włości. Latkowski miał mu rocznie oddawać pewna sumę pieniędzy, miarę żyta, 2 wieprze, 2 wiertele (miara pojemności ciał sypkich) krup, 1 wiertel jagieł, 1 jagnię, 2 barany, 2 cielaki, masło, opał etc. Umowę kontrasygnował wielki przeor Wacław z Hazmburka 27 lutego 1572 r. w Pradze. Dokument wymienia zasługi Latkowskiego w obronie oblężonej Malty. Umowę potwierdził dodatkowo król czeski Maksymilian II w Ebersdorfie 7 maja 1572 r.
Latkowskiego ominął zaszczyt objęcia komandorii poznańskiej oraz jej filii w Kościanie. Okoliczności tej sprawy wyjaśnia Tadeusz W. Lange „Szpitalnicy…”: Kolejnym komandorem poznańskim został Stanisław Sędziwój Czarnkowski h. Nałęcz (1566-76); godność tę, tak jak poprzednicy, otrzymał z nominacji króla Zygmunta Augusta, którego był sekretarzem. Nie wydaje się, żeby Czarnkowski był kawalerem maltańskim, chociaż spędził w młodości czas jakiś na dworze Karola V i mógł z Zakonem mieć jakąś styczność. Tak jak i poprzednik na komandorii poznańskiej, również Czarnkowski piastował w kraju szereg urzędów: był referendarzem koronnym, starostą drahimskim, płockim i inowłodzkim; wielokrotnie także reprezentował w sejmie województwo poznańskie. Był człowiekiem wykształconym (studiował w Wittenberdze i Lipsku) i niezwykle obrotnym; na zlecenie dworu królewskiego odbywał liczne podróże, zajmując się sprawami majątkowymi trzech Jagiellonek. Komandorię poznańską otrzymał w nagrodę za służbę im i królowi.
Objęcie przez niego komandorii i przypisanego do niej kanonikatu w katedrze poznańskiej odbyło się z niezwykłą pompą: Czarnkowski przebył drogę z siedziby komandorskiej pod katedrę konno i w zbroi, w towarzystwie wojewody poznańskiego i licznej świty. W katedrze oczekiwał na niego ówczesny biskup i całe wyższe duchowieństwo katedralne, którym Czarnkowski przedłożył listy królewskie i od których uroczyście otrzymał miejsce w stalli. Ten ceremoniał powtarzali później następni komandorowie. Jak się wydaje, Czarnkowski utracił komandorstwo wskutek konfliktu ze Stefanem Batorym, którego zaciekle zwalczał, ale udało mu się już wcześniej załatwić prawo następstwa na niej dla swojego bratanka. Za komandorstwa Stanisława Czarnkowskiego zaostrzył się konflikt między królem a Maltą; wielki Mistrz de la Valette nie zatwierdził jego nominacji i mianował komandorem poznańskim (i kościańskim) wspomnianego już kawalera Szymona Latkowskiego. Latkowski, mimo wstawiennictwa samego papieża i zaangażowania w sprawę najwyższych polskich dostojników duchownych i świeckich, musiał wracać na Maltę z niczym. Dowodzi to zdecydowanej niechęci króla wobec tego, co uważał za obcą ingerencję w wewnętrzne sprawy kraju i jego odporności na rodząca się w Europie po Wielkim Oblężeniu „legendę maltańską”.
Autor: Sławomir Saładaj