Morawczycy
A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkęKruschowie i Kindlerowie - założyciele czy też ojcowie miasta Pabianic należeli do grupy wyznaniowej braci morawskich – morawczycy, herrnhuci. Morawczyków charakteryzowała surowość obyczajów, silne poczucie braterstwa, kult rzetelnej i wytrwałej pracy. Cechy te pomogły stworzyć przemysłowe oblicze miasta. W Pabianicach morawczycy pojawili się na początku XIX wieku wraz z tkaczami z Saksonii. Nie ma już ich w mieście, ale do dzisiaj przy ulicy św. Jana 6 znajduje się ich dom modlitwy. Neogotycki, niewielki parterowy budynek jest ukryty w głębokim podwórku. Przypomina małą fabrykę na zapleczu dwupiętrowej kamienicy. Sąsiaduje z oficyną i komórkami. Mógł pomieścić około 150 osób, czyli prawie wszystkich członków pabianickiego zboru. Przychodzili tutaj zarówno przedsiębiorcy, jak i zwykli rzemieślnicy. W pobliżu mieszkała rodzina Kruschów - pałac przy ul. św. Jana 4 oraz tzw. domy tkaczy przy ul. Zamkowej. Obok stały domy innych braci morawskich. Powstała pabianicka namiastka osady Herrnhut.
Zbór braci morawskich dostrzegła również Aneta Adamczyk w publikacji „Pabianice: przewodnik po historii i współczesności Miasta” (Muzeum Miasta Pabianic 2007):
Do budynku o ciekawej historii prowadzi brama domu przy ul. św. Jana 6. Od XIX wieku aż do pierwszych lat po wojnie mieścił się tu Zbór Braci Morawczyków - ruch religijny działający w ramach kościoła ewangelickiego. W okresie międzywojennym była tutaj jego główna centrala na całą Polskę. Bracia morawscy (herrnhuci) przybyli do Pabianic w latach 20. XIX w. Do ich zboru należeli powszechnie szanowani obywatele Pabianic, m. in. Bogumił Krusche i jego synowie oraz Rudolf Kindler. Lokalizacja domu modlitwy z pewnością była nieprzypadkowa. W sąsiedztwie, w budynkach przy ul. Zamkowej 21 i 23 aż do lat 80. XIX w. mieszkali synowie Bogumiła Krusche z rodzinami. Posesje te mają wspólne podwórko, którym można przejść „na skróty” do budynku dawnej kaplicy. Takie usytuowanie zboru względem domów wskazuje na możliwość jej fundacji przez wspomnianego seniora rodu Kruschów. Ponadto w sąsiedztwie, przy ul. św. Jana 4 stanął na początku XIX wieku pałacyk, który również był siedzibą tej rodziny. Obecnie w ceglanym budynku o charakterystycznej architekturze mieści się sala treningowa i Zarząd Pabianickiego Klubu Tenisa Stołowego, a także Studio Tańca ”Kameleon”.”
Początki morawczyków sięgają czasów Jana Husa, który sto lat przed Marcinem Lutrem próbował zreformować Kościół rzymskokatolicki. Pięćdziesiąt lat po śmierci Husa zwolennicy jego nauki (husyci) przyjęli nazwę braci czeskich. Przez długi czas byli prześladowani w Czechach i na Morawach. W pierwszej połowie XVIII wieku znaleźli schronienie w dobrach Ludwika Zinzendorfa na pograniczu Saksonii i Czech w Górnych Łużycach. Uchodźcy założyli osadę Herrnhut (Dom Boży). Był to niezwykły eksperyment społeczny i religijny.
Mikołaj Ludwig hrabia Zinzendorf (1700, Drezno – 1760, Herrnhut) był duchownym protestanckim, który kładł nacisk na emocjonalną stronę życia religijnego – „religia serca”. On to reaktywował braci czeskich pod nazwą braci morawskich, poszerzając skład narodowościowy grupy. Był prekursorem ruchu ekumenicznego oraz działalności misyjnej w kościołach protestanckich. Utworzył m. in. Konfraternię Braci Morawskich Zakonu Pobożnych Masonów (1739).
Wychował się w rodzinnym zamku Gros Hennersdorf. Już jako młody człowiek założył Zakon Ziarna Gorczycy, który miał służyć ewangelizacji świata. Później wrócił do tej formy oddziaływania, przyciągając wpływowe osobistości ówczesnej Europy, np. króla Danii, arcybiskupa Canterbury, arcybiskupa Paryża. Ożenił się z Dorotą von Reuss i przebywał na dworze Augusta Mocnego.
W 1722 r. zwróciła się do niego grupa Morawian z prośbą o zgodę na zamieszkanie w jego dobrach – Berthelsdorf. Spełnił ich oczekiwania. Uchodźcy dali początek osadzie Herrnhut. W 1727 r. hrabia opuścił dwór i zamieszkał wśród przybyszów. Osada stopniowo przyciągała osoby wykluczone z innych kościołów o odmiennych językach i zwyczajach. Toteż zaczęły się konflikty i zażarte spory religijne. Hrabia szukał środków zaradczych. Każdy studiował Biblię, odbywały się całonocne czuwania modlitewne, wzajemne wyznawanie grzechów. Hrabia podzielił społeczność na trzyosobowe grupki, które umacniały się w wierze i kontrolowały swoje zachowania. Według kronikarzy tego wyznania w 1727 r. podczas uroczystości chrztu nastąpiła interwencja Ducha Świętego, której efektem była powszechna zgoda i niezwykła harmonia. W 10 lat później hrabia został biskupem morawczyków. Pod jego wpływem wspólnota przyjęła dokument nazwany „Braterskim Porozumieniem”, który ustalał zasady chrześcijańskiego życia. Wtedy też nastąpiła „pentakostalna odnowa” braci morawskich, która zapoczątkowała protestancki ruch misyjny o światowym zasięgu.
W 1731 r. podczas koronacji Christiana VI w Kopenhadze hrabia spotkał nawróconego przybysza z Indii Zachodnich. Zaprosił go do Herrnhut. Wkrótce na wyspę Świętego Tomasza wyruszyli pierwsi ewangelizatorzy – Leonard Dober i Dawid Nitschmann. Hrabia także wyjechał do Ameryki. Założył miasto Bethlehem w Pensylwanii i spotykał się z wodzami plemion indiańskich.
Kobietom wyznaczał istotne role we wspólnocie, mogły nauczać i sprawować urzędy kościelne. Postrzegał braci morawskich nie jako oddzielną denominację, ale jako wspólnotę odnowy, która zjednoczy wszystkie odłamy protestantyzmu, ułatwi pracę misyjną i przebuduje świat. W Pensylwanii istnieje wiele kościołów i szkół założonych przez morawczyków, które przekazali luteranom i wielu innym denominacjom.
Hrabia ustanowił zasadę, że wszyscy mężczyźni w Herrnhut, bez względu na to do jakiej należeli sekty, uczestniczyli w wyborze Rady Starszych, składającej się z 12 osób. Starsi kontrolowali całość życia społeczności. Żelazną ręką realizowali „Nakazy i zakazy” wprowadzone przez Zinzendorfa. Nakładali podatki, które umożliwiały utrzymanie w należytym stanie ulic i studni. Świadczyli pomoc wdowom i sierotom. Nadzorowali relacje między młodymi mężczyznami i kobietami. Mieli oko na to co się działo w oberży. Skazywali na banicje z Herrnhut tych wszystkich, którzy nie respektowali „Nakazów i zakazów”, i postępowali aspołecznie.
Władza starszych była ogromna. Przybysze, którzy chcieli być mieszkańcami Herrnhut musieli najpierw uzyskać pozwolenie od rady. Jej zgoda była wymagana nawet w przypadku zmiany zawodu, wyboru majstrów, a także wyboru męża czy żony. Gość nie mógł pozostać na noc w społeczności bez aprobaty starszych.
Jak tylko bracia morawscy osiedlili się w Herrnhut, musieli natychmiast zaakceptować konieczność pracy. Pracować musieli wszyscy, biedni i bogaci, katolicy i protestanci, kobiety i mężczyźni. Warunkiem zamieszkania w Herrnhut była zgoda na harówkę i brak jakichkolwiek uzależnień. Pracowity katolik otrzymywał serdeczną aprobatę. Nie było natomiast miejsca dla włóczęgów i żebraków. Jeśli człowiek miał chęć do pracy, to mógł pozostać i chwalić Boga na swój sposób. Gdy okazywał się leniwy i gnuśny, wyprowadzano go poza granice osady. Praca stanowiła święty obowiązek, dawała radość i przyczyniała się do wspólnego dobra. – Pracujemy nie po to, by żyć –mówił hrabia – Żyjemy, aby pracować. Głównym celem pozostawało dobro każdego mieszkańca i całej wspólnoty. Kiedy sprzedawca stał za ladą, albo gdy tkacz puszczał w ruch czółenko, wówczas pracowali oni nie tylko dla siebie, ale także dla reszty współmieszkańców.
Aby rozpocząć działalność gospodarczą trzeba było otrzymać zgodę Rady Starszych. Oni to określali, czy planowany biznes jest potrzebny społeczności. Brat nie może konkurować z bratem - brzmiało jedno z haseł Herrnhutu. Nikt nie miał prawa pożyczać pieniędzy na procent bez pozwolenia. Jeśli dwaj rzemieślnicy popadli w konflikt, musieli czym prędzej dojść do porozumienia. Jeśli nie pogodzili się lub szukali sprawiedliwości poza wspólnotą, byli natychmiast wykluczeni ze społeczności. Jeśli mieszkaniec Herrnhut mógł kupić produkt na miejscu, to miał zakaz zakupu gdzie indziej.
Regulacje były jasne. Miały zapobiegać konkurencji a zachęcać do współpracy. Przez wiele lat ten model działania był skuteczny. Społeczność się powiększała.. Światowy rozgłos uzyskała – istniejąca do dzisiaj- firma Abrahama Durningera, produkująca słynne ozdoby bożonarodzeniowe, czyli gwiazdy morawczyków o kilkudziesięciu ramionach.
W 1747 r. rząd Saksonii prosił hrabiego, aby utworzył podobną wspólnotę w Barby. Osada Herrnhut nie miała problemów socjalnych. Chorzy i starcy byli otoczeni opieką. Skrajna bieda nie występowała. Morawczycy nie mieli czasu na rozrywki. Pracowali codziennie po 16 godzin. Spali przez 5 godzin, a pozostałe trzy godziny były przeznaczone na posiłki i spotkania wspólnotowe. Hrabia doszedł do przekonania, że im mniej mieszkańcy wiedzą o przyjemnościach, tym lepiej dla nich. Zakazał wstępu do osady sztukmistrzom, kuglarzom, niedźwiednikom, linoskoczkom, hecarzom, szarlatanom i szulerom.
W Herrnhut zakazano wesel, konsolacji, zabaw alkoholowych i wszelkich gier, popularnych w sąsiednich miejscowościach. Pani młoda nie mogła się cieszyć bukietem kwiatów. Żaden przybysz nie otrzymał kufla piwa na powitanie. Obowiązywała zerowa tolerancja dla wszelkiego występku. Jeśli mężczyzna upił się, klął, cudzołożył, kradł i był agresywny, natychmiast pakował manatki. Istnieli opiekunowie chorych i ubogich, a także opiekunowie dzieci, czyli nauczyciele.
W sobotę wieczorem zbierała się Rada Starszych, która w poniedziałek ogłaszała nowe zarządzenia. Mieszkańców obowiązywało bezwzględne posłuszeństwo wobec Rady Starszych i hrabiego. Hrabia był lojalnym luteraninem, w pełni uznawał Konfesję Augsburską. Morawczyków zaś traktował jako część wspólnoty luterańskiej. Morawczycy bywali regularnie na nabożeństwach w kościele parafialnym, chrzcili dzieci, przyjmowali komunię, przystępowali do konfirmacji. Unikali wszelkich przesądów, czarów, opowieści o zjawach. Dbali o zdrowie ciała i umysłu.
Głównym celem był jednak zdrowy duch. Kiedy pogłębieniu uległa odnowa religijna wzrosła liczba spotkań. Każdego dnia urządzano trzy mityngi dla całej społeczności. O piątej rano wszyscy szli do sali zgromadzeń, aby śpiewać ku chwale Pana. Później zbierali się w porze obiadowej, a następnie o godzinie dziewiątej wieczorem kontynuowali pobożne śpiewy. Noc także wypełniało śpiewanie. Strażnicy chodzili po osadzie, informując o upływie czasu i wykonując stosowne fragmenty nabożnych pieśni. Kolejno wszyscy mężczyźni między 16 a 60 rokiem życia wypełniali obowiązki strażników nocnych.
W niedzielę niemal każdą godzinę wypełniały posługi religijne. O piątej odbywało się „poranne błogosławieństwo”. Między 6 a 9 miały miejsce spotkania „chórów”. O 10 przychodziły dzieci. O godzinie 11 wszyscy szli do luterańskiego kościoła parafialnego. O godzinie 13 przewodniczący Rady Starszych wygłaszał egzortę. O 15 odbywało się spotkanie tych, którzy nie mogli iść do kościoła. Wtedy przedpołudniowe kazanie odtwarzał hrabia. O godzinie 16 urządzano nabożeństwo w Berthelsdorfie - centrum dóbr hrabiego. O 20 organizowano spotkanie nabożne w Herrnhut. Natomiast o godzinie 21 młodzi mężczyźni chodzili dookoła osady, śpiewając hymny. W poniedziałek wszyscy napełnieni nowym entuzjazmem wracali do pracy.
Im więcej odbyli spotkań, tym byli mocniejsi. Niekiedy pastor Schwedler z Gorlitz miewał trzygodzinne wystąpienia, a czasami potrafił rozpocząć kazanie o 6 rano i utrzymać zachwyconych słuchaczy do godziny 15.
Z czasem hrabia wzbogacił śpiew o medytację tekstów biblijnych lub fragmentów hymnów. Aby pozostawać w kontakcie ze współwyznawcami w innych miejscowościach morawczycy wprowadzili comiesięczne spotkania poświęcone wymianie informacji na temat postępów ewangelizacji. Spotkania te poszerzały horyzonty i otwierały umysły. Morawczycy dowiadywali się o działalności wszystkich denominacji protestanckich w całym świecie, a zwłaszcza za oceanem.
Inną formą aktywności wspólnoty była „wieczerza miłości” wywiedziona z czasów apostolskich, która polegała w tym przypadku na spożywaniu prostego posiłku składającego się z chleba ryżowego i wody, i rozmowach o Królestwie Bożym.
Morawczycy byli cudownie prostolinijni, niekiedy infantylni, ożywiając zwyczaje z czasów apostolskich. Praktykowali na przykład obrzęd umywania nóg współwyznawcom.
Hrabia Zinzendorf wprowadził także podział rozwijającej się społeczności na „chóry”. Uznał, że boski Mistrz dla każdej grupy wiekowej i dla każdego stanu ma inny przekaz. Najpierw powstał „chór nieżonatych braci”, następnie „chór niezamężnych sióstr”. Małżonkowie byli zgrupowani w osobnym chórze, powstał także „chór dzieci”. W miarę upływu lat uformowało się 10 chórów. Każdy chór miał swojego kierownika, własne nabożeństwa, święta i agapy.
Hrabia duże znaczenie przypisywał wychowaniu dzieci. – Dzieci to mali królowie – mówił – i powinny być traktowane po królewsku. Chrzest dzieci odbywał się w obecności całej wspólnoty. Jak tylko podrosły odbierano je rodzicom i umieszczano w oddzielnych szkołach dla chłopców i dziewcząt.
Hrabia uważał cmentarz za miejsce święte. Każdego gościa prowadził najpierw na cmentarz. O poranku wielkanocnym cała społeczność czekała właśnie tam na wschód słońca, oznaczający dla nich zmartwychwstanie.
Morawczycy wierzyli w boską moc losowych wyborów. Kiedy wybrano 12 –osobową Radę Starszych, przystępowano zaraz do losowania spośród niej 4-osobowego komitetu wykonawczego. W ten sposób rozstrzygano wiele spraw życiowych.
The Moravians were led by the charismatic Count Nicoulas von Zinzendorf, who preached of mystical marriage, blood-and-wounds mysticism and antinomian sexual practices. Zinzendorf wrote many sexually charged hymns for the congregation to sing for the purpose of entering liturgical ecstasis. Many of his sermons dealt with sucking of Christ’s side – hole puncture wound, which serves as a symbol of a vaginal or womb-like portal birthing purified souls. Zinzendorf began instructing the congregation in Kabbalistic meditations with the intentions of opening a path to an ecstatic visionary marriage with the Sephiroth and with God.
W Pabianicach w 1847 r. społeczność morawczyków liczyła 111 osób, dziesięć lat później 146. Ówczesne władze carskie sprzyjały „śpiewającym pracoholikom”, których nie interesowała polityka. W 1846 r. namiestnik Iwan Paskiewicz nakazał burmistrzom w Królestwie Polskim, aby zagwarantowali morawczykom pełną swobodę działania.
Szczególnie aktywnymi morawczykami byli Beniamin Krusche z Zittau i Neumann z Saganer, którzy stworzyli podstawy dla rozwoju zboru. Pierwszy dom modlitwy wybudowano w 1840 r. Drugi powstał w 1885 r. Po dziesięciu latach Pabianice uniezależniły się od polskiej centrali braci morawskich w Nowej Soli.
Łódzki Rozwój (17.10.1900) pisał: Bracia Morawczycy, zamieszkali w Pabianicach, poczynili u władz starania o uzyskanie pozwolenia na zorganizowanie chóru śpiewaczego przy domu modlitwy.
W Pabianicach w 1926 r. obchodzono setną rocznicę wolności religijnej w Polsce. Do zboru przy ulicy św. Jana przybył biskup Jensen z Herrnhut, który był głównym mówcą podczas uroczystości. Występowały także połączone chóry z innych miejscowości zamieszkałych przez morawczyków.
Two lay-workers, Benjamin Krusche from Zittau and Neumann from Saganer, organized services and laid the ground-work for a new congregation. A prayer hall was butli in 1840.
A new church was built in 1885. Pabianice was split off from Neusulzfeld and became a separate district in 1895.
Pabianice was a textile town with many wealthy members living in good homes. Congregational work was on a sound financial basis. As in other Moravian congregations, the services, special evenings for couples and children’s events were attended by many visitors. A major event was the 100th Anniversary of Freedom of Religion in Poland -1826 to 1926. Bishop Jensen, a Director from Hernhut, was a key speaker. Massed bands and choirs from other congregations provided the music. Ministers from Lutheran Churches extended greetings.
Znanym morawczykiem był Christoph Samuel Daniel Schondorf. Urodził się 6.09.1814 r. w Schwerinie. Był synem Johanna Gottlieba Schondorfa, garbarza i szewca oraz Karoliny Stapelfeld. Wielkie wrażenie wywarło nań pierwsze spotkanie z morawczykami w Rathenow. Wtedy też odbył podróż do najważniejszych ośrodków luterańskiego pietyzmu i związał się ze wspólnotą Braci Morawskich w Berlinie, gdzie zamieszkał.
W 1837 r. Schondorf został wezwany do Kleinvelki, aby objąć posadę księgowego w garbarni. 13.08.1839 r. przyjęto go do wspólnoty morawczyków. W latach 1845-1850 pracował jako nauczyciel wśród Braci Morawskich w polskich Pabianicach, a następnie został skierowany do posługi w Zürichu. W 1852 r. ze względu na chorobę zrezygnował ze swoich obowiązków i przeniósł się do Pabianic, mieszkał także w Gnadenfeld i Warszawie.
W tym czasie morawczycy z Południowej Australii przedłożyli kierownictwu Braci Morawskich prośbę o przysłanie kaznodziei. Unitätsdirection postanowił skierować tam Schondorfa. Po ordynacji diakonackiej w Kleinvelce 13.10.1853 r. wyruszył z Hamburga przez Liverpool do Adelajdy. Przybył na miejsce 19.03.1854 r. Pracę rozpoczął w Lights Pass.
Aby skupić rozproszonych morawczyków, zakupiono dwa tysiące akrów terenu i ustanowiono w 1856 r. pierwszą kongregację Braci Morawskich w Południowej Australii – Bethel. Wraz z powstaniem Bethelu wspólnota opuściła Lights Pass.
Schondorf rozpoczął starania o sprowadzenie z Europy swojej żony – Maria Rosine Kornetzky. Przeszedł na emeryturę w styczniu 1877 roku i osiadł w Bethel. Pozostawał wiele lat w konflikcie religijnym z członkami wspólnoty oraz ze swoim następcą Jacobim ponieważ posługiwał grupie separatystów z Bethelu. Ostatecznie wykluczono go z kongregacji. Zgorzkniały zmarł w 1898 r. Na przełomie wieków Bethel oddzielił się od Braci Morawskich i przystąpił do kościoła luterańskiego.
Zwiastun Ewangeliczny z 2.05.1904 roku zamieścił informację o odejściu diakonisy Augusty Tichy, przełożonej szpitala fabrycznego w Pabianicach, osoby mocno związanej z morawczykami.
Dnia 5 marca 1904 r. zakończyła swój cichy acz pracowity żywot siostra diakonisa śp. Augusta Tichy, przełożona szpitala fabrycznego firmy Krusche i Ender. Urodzona na Śląsku, wychowana została w Raciborzu i wstąpiła do domu diakonis w Kaiserswercie. Przez 18 lat lat stała na czele domu diakonis w Gnadenfeldzie, utrzymywanego przez braci morawczyków. Gdy siły jej nadwątliły się, zmuszona była opuścić to pełne pracy stanowisko i osiadła w Pabianicach, gdzie do samej śmierci, tj. do 65 roku życia, była przełożoną szpitala fabrycznego, poświęcając swe siły na usługi chorych i biednych. O uznaniu, jakim się cieszyła, świadczył liczny tłum ludzi towarzyszący orszakowi pogrzebowemu.
***
O morawczykach pisał Krzysztof Woźniak w artykule „Protestanci pabianiccy (do 1914 r.). Szkic do portretu” – Pabianiciana nr 3/1995 r.
(…) Niewielką, ale wyraźnie zaznaczającą swą odrębność grupą wyznaniową byli w XIX wiecznych Pabianicach bracia morawscy, zwani też morawczykami lub herrnhutami. Protestancka gmina o tej nazwie powstała w 1772 r. z inicjatywy Ludwika Zinzendorfa w jego dobrach na pograniczu Saksonii i Czech w Górnych Łużycach. Skupiała ona przedstawicieli różnych wyznań protestanckich, szukających schronienia przed nasilającymi się w Czechach i Morawach prześladowaniami ze strony katolickich Habsburgów. Uchodźcy założyli osadę Herrnhut, co można tłumaczyć jako Dom Boży. Do szczegółowych kwestii dogmatycznych nie przywiązywano większej wagi. Od członków gminy wymagano jedynie wiary w odkupienie przez Chrystusa i odprawiania wspólnych nabożeństw. Gmina (zbór), podzielona na małe grupy „chóry”, żyła we wspólnocie dóbr. Z czasem bracia morawscy rozwinęli bardzo szeroką działalność misyjną, docierając do Ameryki Środkowej i na Grenlandię.
W Pabianicach morawczcy pojawili się w latach dwudziestych XIX w. w grupie tkaczy z Górnych Łużyc. Już od 1800 r. bracia morawscy mieszkali w Nowosolnej, która wkrótce stała się centrum życia religijnego tej wspólnoty. Dużą rolę w krzewieniu ich przekonań odegrała też kolonia Lwówek w dobrach Sanniki koło Gąbina, założona w 1802 r. i w całości zamieszkana przez herrnhutów. Na podstawie ukazu carskiego z 1825 r. morawczycy w Królestwie Polskim zostali zwolnieni z obowiązku służby wojskowej w zamian za specjalny, corocznie opłacany podatek. Było to bardzo istotnym udogodnieniem, pozwalającym rozwinąć życie religijne wspólnoty, zważywszy, że służba wojskowa trwała 25 lat, później 7 lat. W 1829 r. osiadł w Nowosolnej Karl Friedrich Domke, opiekun (przełożony) morawczyków w Królestwie Polskim. Położył on podwaliny pod działalność większości zborów, zreformował reguły dotyczące obchodzenia świąt kościelnych. Po śmierci Domkego w 1840 r. kontynuatorem jego dzieła był Jeremias Scholz. Morawczycy odznaczali się surowością obyczajów, silnym poczuciem więzi i braterstwa. Propagowali tendencje ekumeniczne, dzięki czemu zyskiwali sympatyków. Zasady ich działalności publicznej regulowało postanowienie namiestnika Iwana Paskiewicza z 31 VII 1846 r. Zobowiązywało ono burmistrzów i wójtów do zagwarantowania braciom morawskim wolność zgromadzeń i swobody kultu. Nie bez znaczenia była zapewne okoliczność, że Morawczyny mieli swoich gorących zwolenników w kręgach najwyższych władz. Należeli do nich m. in. von Grimm, kamerdyner cara Aleksandra I i hrabia von Oppermann, adiutant Paskiewicza. Postanowienie z 1846 r. zdejmowała z herrnhutów podejrzenia o herezję i sekciarstwo. Warto w tym miejscu przypomnieć, że w Królestwie Polskim w latach 1828-1849 oba wyznania ewangelickie: augsburskie i reformowane, połączone były unią administracyjną. Doszło do niej z inicjatywy przedstawicieli obu kościołów, szukających sposobów zatarcia dysproporcji między liczbą luteran a reformowanych. W wyniku silnego napływu wyznawców kościoła ewangelicko-augsburskiego na teren Królestwa w latach 1815-1830, stali się oni blisko 15-krotnie liczniejsi od ewangelików reformowanych. Wyrażano nadzieję, że „na luteran spłynie cząstka dawnej świetności (reformowanych) a reformowani poczują się silniejsi i wzmocnieni liczbowo”. Choć cel unii nie został osiągnięty, to klimat jaki tworzyła był korzystny dla działalności braci morawskich. Ukaz carski z 20 II 1849 r. zlikwidował unię, tworząc dla kościoła ewangelicko-augsburskiego odrębny konsystorz. Podporządkowano mu także wszystkie sprawy dotyczące braci morawskich. Pierwszym generalnym superintendentem był Adolf Teodor Ludwig, sprawujący swą funkcję w latach 1849-1874. W działalności morawczyków widział konkurencję niebezpieczną dla kościoła luterańskiego, toteż traktował ich jako sektę i zwalczał. Dopiero jego następca, Paul Woldemar von Everth dostrzegł w działalności herrnhutów szereg elementów pożądanych dla religii i kościoła.
Pierwsze, potwierdzone źródłowo informacje o zborze braci morawskich w Pabianicach pochodzą z 1847 r. Społeczność ta liczyła wówczas 111 osób, co stanowiło 14,7% ogółu morawczyków w Królestwie Polskim. Z zachowanych przekazów wynika, że największą liczebność -146 osób, osiągnął zbór w 1857 r. W następnym dziesięcioleciu statystyki odnotowywały jedynie liczbę mężczyzn tego wyznania. Ponieważ w latach 1857-1867 wzrosła ona z 76 do 94, należy przypuszczać, że grupa braci morawskich powiększała się.
W 1862 r. w okręgu Nowosolnej zamieszkiwało 431 rodzin herrnhutów, z czego 66 w Łodzi, 55 w Pabianicach, 50 w Nowosolnej i 32 w Zduńskiej Woli. Do pabianickiego zboru braci morawskich należeli powszechnie szanowani obywatele miasta: synowie Gottlieba Krusche – Beniamin i August, Christian Neumann, Rudolf Kindler, rodziny Laypoldów, Hammerów, Schietzów, Neldnerów, Szubertów. Pod względem zawodowym, najliczniej reprezentowani byli w tym gronie tkacze, ale nie brakowało też przedstawicieli innych rzemiosł: szewców, stolarzy, rymarzy. Nie można wykluczyć, że bliską i owocną współprace przemysłową B. Kruschego z R. Kindlerem od początku lat pięćdziesiątych XIX w. umacniały wspólne przekonania religijne.
Ważną dziedziną działalności braci morawskich, w której odnosili liczące się sukcesy, było zakładanie i prowadzenie otwartych światopoglądowo zakładów naukowych i wychowawczych. Próbę zorganizowania zakładu wychowawczego dla chłopców podjęto w Pabianicach w 1848 roku. W tym celu przybył ze Szwajcarii Jan Franciszek Berthoud, „bez familii i usłużenia, nauczyciel Braci Morawczyków”. Berthoud przedstawił projekt Paskiewiczowi, nie zyskał jednak poparcia konsystorza generalnego i zamiar nie został zrealizowany. W tym czasie pabianiccy Morawczyny dysponowali jedynie salą zgromadzeń. Drugi taki obiekt otwarto w 1885 r. Dziesięć lat później pabianicki zbór braci morawskich usamodzielnił się pod przewodnictwem Karla Ulnera.
Około 1906-1908 r. przy domu modlitwy braci morawskich zorganizowany został chór. Jego członkowie, od których wymagano nieposzlakowanej opinii, stawiali sobie za cel doskonalenie w śpiewie pieśni religijnych i świeckich. Zwierzchnictwo nad chórem sprawowała rada starszych złożona z regenta (nauczyciela) i czterech osób. O doborze repertuaru decydował regent. Chórzyści zbierali się na próby w poniedziałki i czwartki od godz. 20.00 do 22.00. W czasie zajęć obowiązywał zakaz picia i palenia. Nieusprawiedliwione spóźnienia karane były pieniężnie, po trzecim następowało wykluczenie z chóru. Jeden z punktów statutu regulował kwestię języka dokumentacji i korespondencji prowadzonej przez radę starszych. W sprawach urzędowych obowiązywał język rosyjski, natomiast w pozostałych dopuszczano używanie języka polskiego. Świadczy to o daleko posuniętej polonizacji środowiska braci morawskich na początku XX w.
O przedstawicielach konfesji ewangelicko-reformowanej w Pabianicach posiadamy jedynie szczątkowe informacje. Na początku lat czterdziestych wyznawcami tej religii były rodziny Chmieliczków i Matejków. Ich protoplaści wywodzili się z Czech, które opuścili w początkach XIX w., by osiąść w Zelowie i pobliskim Kucowie. Obie miejscowości były siedzibami zborów i do lat siedemdziesiątych głównymi, obok Warszawy, ośrodkami kościoła reformowanego w Królestwie Polskim. Do Pabianic trafili głównie wierni ze zboru zelowskiego, tkacze szukający lepszych możliwości zatrudnienia. Częste były przypadki powrotu do Zelowa po kilku – lub kilkunastoletnim pobycie w Pabianicach.
Autor: Sławomir Saładaj