www.um.pabianice.pl
Pabianice znajdują się w aglomeracji łódzkiej. Stanowią zarazem centrum 120-tysięcznego powiatu. Funkcjonują tutaj najważniejsze dla społeczności instytucje i urzędy. Miasto liczy 58 tys. mieszkańców i obejmuje obszar 33 km2.

Eichler

A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkę

Doktora Witolda Eichlera możemy uznać patronem wielu lokalnych organizacji pozarządowych. Ten lekarz, polityk, społecznik, nauczyciel, wydawca, redaktor, podróżnik, entomolog, badacz folkloru afrykańskiego przyczynił się znacząco także do rozwoju lokalnej infrastruktury społecznej. Był współtwórcą nowoczesnego miasta. Zapoczątkował między innymi działalność muzeum w Pabianicach (1907). Jednak szczególne znaczenie przypisywał ochronie zdrowia i edukacji. Zasłynął jako wybitny znawca owadów – członek honorowy Polskiego Towarzystwa Entomologicznego. Jego nazwisko wymieniane jest często wśród pierwszych podróżników – badaczy krajów Afryki Północnej. W Rodezji natomiast był nauczycielem biologii i współpracownikiem uniwersytetów południowoafrykańskich.

W 2013 r. otrzymaliśmy od przedstawicielki Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Międzyrzecu Podlaskim, pani Grażyny Puszkarskiej wiadomość dotyczącą rodziny Witolda Eichlera:

„W 2005 r. w Międzyrzecu Podlaskim obchodziliśmy rok rodziny Eichlerów. Największym źródłem wiedzy na temat tej rodziny jest emerytowana nauczycielka historii, pani Zofia Lech. Ona przeprowadziła liczne rozmowy z nieżyjącym już synem Witolda – inżynierem Bohdanem Eichlerem. Śledziła też pabianickie archiwa i na ich podstawie napisała artykuły do naszego Rocznika. Sprawdzimy i prześlemy do Państwa wskazane artykuły. Jednocześnie Towarzystwo Przyjaciół Nauk w Międzyrzecu Podlaskim pragnie nawiązać współpracę, bowiem rodzina Eichlerów w 1905 roku sprzedała swoje dobra w naszym mieście i przeniosła się do Pabianic. Karol Ferdynand Eichler osiedlił się w Międzyrzecu po kampanii napoleońskiej, prowadził aptekę i plantację ziół leczniczych, następnie dzieło ojca kontynuował Edward Eichler (ojciec Witolda). Nadmienię, że ciocią Witolda jest Jadwiga Helena Pankiewicz (z d. Eichler, siostra Edwarda) – matka Józefa Pankiewicza [malarz, grafik]. Odbyły się liczne konferencje, dwie w Warszawie: w 2004 r. w Muzeum Farmacji i 2005 r. w Polskim Towarzystwie Farmaceutycznym. Warto w tej rodzinie wymienić także Bogumira Eichlera, jego piękny biogram znajduje się w Polskim Słowniku Biograficznym, wydawanym w okresie międzywojennym we Lwowie. Myślę, że to Bogumir rozmiłował Witolda w przyrodniczych badaniach”.


Zofia Lech w Roczniku Międzyrzeckim (18/1986) opublikowała artykuł „Życie i działalność społeczno-polityczna międzyrzeczanina dr. Witolda Eichlera 1874-1960”.

Witold Eichler, wybitny lekarz i działacz społeczny urodził się w Międzyrzecu 23 marca 1874 r. Był wnukiem Karola Eichlera – znanego farmaceuty z okresu Księstwa Warszawskiego, kampanii moskiewskiej (1812 r.), założyciela apteki w Międzyrzecu Podlaskim.

Ojcem Witolda był Edward Eichler, syn Karola, a matką Adela z Druziewiczów. Gimnazjum ukończył w Siedlcach. Po otrzymaniu matury wstąpił na Wydział Lekarski Uniwersytetu w Warszawie (1893), było to zgodne z życzeniem rodziców. Sam Witold marzył o studiach przyrodniczych. Zamiłowania przyrodnicze rozbudził w nim stryj – Bogumir Eichler – wybitny botanik (B. Hryniewiecki: Eichler Bogumir – Polski Słownik Biograficzny, PAU, T. VI. 1948, s. 208-209). W. Eichler odbywał z nim często wycieczki w czasie, których zainteresował się chrząszczami. Zainteresowanie to kontynuował przez całe życie z pożytkiem dla nauki polskiej.

Patriotyczna atmosfera domu Eichlerów dość wcześnie rozbudziła w Witoldzie zainteresowanie ruchem niepodległościowym, nic też dziwnego, że wkrótce po wstąpieniu na Uniwersytet dostał się w wir życia politycznego, które dynamicznie rozwijało się wśród studentów warszawskich (…)

Rok 1894 należał na Uniwersytecie Warszawskim do bardziej burzliwych. Wiele ówczesnych wydarzeń świadczyło o narastaniu niezadowolenia i aktywności wśród studenckiego ruchu politycznego reprezentowanego przez Związek Młodzieży Polskiej „Zet” – tajną organizację działającą w polskich skupiskach akademickich - w trzech zaborach. Organizacja „Zet” początkowo podporządkowana Lidze Polskiej a następnie, po jej rozwiązaniu, Lidze Narodowej – wysuwała program odzyskania niepodległości i postulowała reformy demokratyczne.

Witold Eichler został wciągnięty do pracy politycznej Związku Młodzieży Polskiej „Zet”.

W 1894 r. uwaga konspiratorów skupiona była na setnej rocznicy wybuchu Powstania Kościuszkowskiego i Insurekcji Warszawskiej. Do obchodów tych rocznic studenci poczynili staranne przygotowania (…)

17 kwietnia 1894 r. – o godzinie 10-ej ul. Świętojańska rozkwitła błękitem kołnierzy i czapek studenckich. Wśród zebranych był Witold z Międzyrzeca. Wraz z W. Eichlerem, studentem I kursu medycyny byli obecni przyszli lekarze: Maurycy Bornsztejn, Ludomir Domagalski, Włodzimierz Dylewski, Jerzy Gliński, Wacław Goździcki, Romuald Gutkowski, Stanisław Hagmajer, Franciszek Jarniński, Stanisław Korczak, Tadeusz Załęski…”Medyków” – było w grupie manifestującej najwięcej. Katedra wypełniona do ostatniego miejsca rozbrzmiewała pieśniami patriotycznymi. Stali obok siebie studenci, rzemieślnicy i inteligencja Warszawy – w tym dniu nie straszna była dlań siła kozackich kolb, ciężar kajdanów i perspektywa „etapów” na Syberię i Kaukaz… Wszyscy mieli poczucie siły i spełnionego – wobec historii własnego narodu – obowiązku!

Witold był przekonany, że manifestacja będzie miała imponujące rozmiary, tymczasem po nabożeństwie ludzie zaczęli trwożliwie oddalać się w kierunku Placu Zamkowego. Studenci utworzyli kolumnę i podążyli na Stary Rynek, następnie Wąskim Dunajem na Dunaj szeroki i zatrzymali się na placu przed domem Jana Kilińskiego(1760-1819). (…)

Razem „Kilińczyków” było około 400 osób. Mundury studenckie nadawały manifestacji charakter wybitnie studencki. Po odśpiewaniu przed domem J. Kilińskiego pieśni patriotycznych pochód skierował się na Podwale – tu niestety został otoczony przez kordon żandarmerii. Na Podwalu – jak napisał w pamiętniku Witold Eichler – była otwarta tylko jedna brama, domu nr 15, a ta prowadziła wprost do cyrkułu zamkowego.

Przy dźwiękach dzwonu alarmowego bijącego w podwórzu „na trwogę” wchodzili uczestnicy manifestacji do aresztu (…). „Kilińczycy” otrzymali wyroki od paru tygodni do pięciu miesięcy więzienia w wymienionych miejscach odosobnienia oraz kilkuletnie zesłanie w głąb Rosji.

Witold Eichler został umieszczony w 17 celi Pawiaka. Tu poznał Zdzisława Dębickiego (1871-1931) późniejszego poetę, publicystę, krytyka literackiego, a wówczas studenta prawa.

Dębicki po latach w książce „Grzechy młodości” tak opisze pierwsze spotkanie: „Cela była niewielka, mierzyła 5 kroków wzdłuż i 3 kroki wszerz (…) w poprzecznej ścianie miała u góry okienko, opatrzone od zewnątrz tzw. kagańcem czyli blaszanym abatjourem, wpuszczającym nieco światła, ale całkowicie zasłaniającym widok. Nie zdążyłem się jeszcze rozgościć w nowej swojej siedzibie, kiedy na korytarzu znów odezwały się kroki, drzwi otworzyły się i do celi wszedł kolega Witold Eichler, student I kursu medycyny (…) Eichler był chłopcem inteligentnym, poważnym, o miłym i łatwym charakterze. Po kilku dniach zaprzyjaźniliśmy się bardzo i przyjaźń ta, niezmieniona poszła za nami w dalsze życie”.

Dla Witolda Eichlera przyjaźń ze Zdzisławem Dębickim była wyjątkowo droga. Wspólna cela, nie kończące się dyskusje na tematy polityczne i osobiste zbliżyły obu młodzieńców. W więzieniu powstał młodzieńczy wiersz Zdzisława Dębickiego adresowany do Witolda Eichlera, oto fragment wiersza:

„Nie odtrącaj ty pucharu, choć w nim gorycz jest

Bo pamiętaj, że to pierwszy twój dopiero chrzest.

A czyż wiedzieć możesz dzisiaj, jaka dola twa

Czy ci później napój słodszy kiedy życie da?


Tęsknij, cierp, bo to więzienie, ale milcz jak głaz,

Bo pamiętaj, że być mają kiedyś ludzie z nas

Że hartownym być potrzeba, jak najgęstsza stal

Żeby oprzeć się prądowi nieprzyjaznych fal”.

(Zdzisław Dębicki: Wiersz bez tytułu, rękopis napisany w więzieniu Pawiak -1894 r. Przekazany przez inż. Bohdana Eichlera dla Muzeum Pawiak.)

Witold Eichler został skazany na dwa miesiące więzienia w Pawiaku oraz trzyletnie zesłanie do guberni orłowskiej do miejscowości Jelec. Przyjaciel Eichlera – Zdzisław Dębicki został skazany na 3 miesiące więzienia w Pawiaku oraz dwuletnie wygnanie do guberni orenburskiej do miejscowości Orsk (…)

Witold Eichler, tak jak wszyscy uczestnicy manifestacji został pozbawiony prawa kontynuowania studiów na uniwersytetach imperium rosyjskiego.

Ojciec Witolda – Edward Eichler – próbował wykorzystać swoje wpływy i złagodzić karę dla syna. Witold odrzucił wszelką pomoc wychodząc z założenia, że jego miejsce jest wśród tych kolegów z którymi przypomniał społeczeństwu Warszawy wolę walki narodu polskiego o niepodległość. Wygnanie Witolda i jego kolegów nie trwało długo. „Kilińczycy” zostali objęci amnestią z okazji koronacji Mikołaja II.

Witold Eichler ukończył studia medyczne na Uniwersytecie w Dorpacie (Juriew) w 1900 r. W Dorpacie był członkiem zarządu organizacji studenckiej „Polonia” – interesowała się ona całokształtem spraw dotyczących Polaków w kraju i na obczyźnie.

Dr Witold Eichler po ukończeniu studiów w Dorpacie wrócił do rodzinnego miasta, gdzie w latach 1900-1905 pracował jako lekarz-praktykant. Cała rodzina Eichlerów w Międzyrzecu niosła wszechstronną pomoc unitom, prześladowanym przez administrację carską. Witold w okresie studiów, jak i po ich ukończeniu wspomagał unitów, którzy siłą byli zmuszani do podporządkowania się prawosławnej cerkwi. Unici na wszystkie propozycje zmiany wiary i odżegnania się od kościoła katolickiego odpowiadali odmową. „Krwawa i łzawa” epopeja unitów na Podlasiu miała serdecznych przyjaciół w ewangelickim domu Eichlerów, którzy wspierali prześladowanych materialnie przez wiele lat. W 1902 Witold Eichler poślubił panną z Warszawy Stanisławę Wetzlich, z którą miał trzech synów: Bohdana, Jerzego i Stanisława. Małżeństwo to trwało tylko 6 lat.

W 1905 r. Edward Eichler sprzedał aptekę w Międzyrzecu i przeniósł się z rodziną do Pabianic. Należy przypuszczać, że opinia „wywrotowych” Polaków (Karol- zwolennik Napoleona, Edward – praca wśród unitów, Witold – „Kilińczyk”) nie pozwoliła tej rodzinie dłużej zostawać w rodzinnym mieście. Kariera aptekarska Edwarda Eichlera w Międzyrzecu była zatem skończona.

Witold Eichler w Pabianicach w latach 1905-1914 pracował jako lekarz w fabryce R. Kindlera i był kierownikiem fabrycznego szpitala. Został działaczem Polskiej Macierzy Szkolnej (założona w 1905); zakładał szkoły średnie i elementarne; uniwersytety ludowe, domy ludowe; organizował kursy dla analfabetów, poradnie dla samouków, biblioteki, ochronki – w krótkim czasie stał się znanym działaczem społecznym w środowisku pabianickim.

W 1905 wstąpił do Narodowego Związku Robotniczego, a od 1908 był już członkiem zarządu tej organizacji. W licznych listach Eichler podkreślał, że organizacja ta miała w Pabianicach „wybitnie demokratyczny i lewicowy charakter” i, że NZR nigdy nie był ideowo związany z Narodową Demokracją.

I wojna światowa przerwała prace Witolda Eichlera w Pabianicach; zmobilizowany do armii carskiej – jako lekarz wojskowy – został skierowany najpierw do Brześcia nad Bugiem a następnie na front Kaukaski.

(…) Witold Eichler po przyjeździe na Kaukaz zaczął penetrować polskie skupiska, łączył odważnych, wypróbowanych działaczy polskich w koła polskie. Zorientował się dość szybko, ze szczególnie duże skupiska polskie były w kolejnictwie, sądownictwie, w wolnych zawodach i w rzemiosłach. Miał wiadomości, iż w szeregu miast kaukaskich istnieją Domy Polskie, przy których działają na wpół tajne szkoły polskie, teatry, ośrodki kultury polskiej. Instytucje te promieniowały wysoka etyką i kulturą. Polacy, zesłańcy i ich potomkowie, organizowali na Kaukazie liczne placówki handlowe i przemysłowe, byli wzorem przedsiębiorczości i zdolności organizacyjnych.

Witold Eichler, w listach do przyjaciół, stwierdzał, ze kolonie polskie niczym enklawy żyją nie tylko dumną przeszłością państwa polskiego, ale tworzą polską – patriotyczną rzeczywistość na Kaukazie.

Dr Eichler był świadom tego, że rewolucja 1905-1907 rozbudziła nadzieje wolnościowe wśród Polaków. Powstało wówczas wiele polskich organizacji narodowo-kulturalnych i społeczno-politycznych: Polskie Towarzystwo Dobroczynności, Skauting, Sokół, powstały biblioteki i czytelnie polskie. Żołnierze-Polacy pełniący przymusową, znienawidzoną służbę w licznych garnizonach Kaukazu nie czuli się osamotnieni, znajdowali zawsze oparcie moralne w wymienionych organizacjach.

Wojna światowa (1914-1918) powiększyła ilość Polaków na Kaukazie. Witold Eichler, tak jak wielu jemu podobnych, wojnę między państwami centralnymi (Niemcami i Austro-Węgrami), a Ententą czyli Francją, Rosją i Anglią przyjął jako zapowiedź powstania wolnej Polski.

Na Kaukaz trafiali emisariusze Polskiej Organizacji (POW) i legionów. Znajdowali oni podatny grunt dla haseł niepodległościowych wśród Polaków. Szczególnie ważnymi ogniskami polskiej pracy narodowej, niepodległościowej i pracy wojskowej stały się: Tyflis, Baku, Batumi i Kutais.

Wydarzenia rewolucji marcowej 1917, według Witolda Eichlera, doprowadziły do konsolidacji społeczeństwa polskiego na Kaukazie i do bliższego określenia celów narodowych w czasie tej wojny (…)

Dr Witold Eichler zorganizował Trebizondzie Kolo Wojskowych Polaków liczące 300 osób, był jego prezesem. W wynajętym domku od zakonników francuskich mieścił się lokal Koła z czytelnią i biblioteką. W każdą niedzielę odbywały się spotkania, których celem było podtrzymanie polskości i ducha narodowego wśród polaków-żołnierzy armii rosyjskiej i w Kołach polonii kaukaskiej (…)

n

Polskie organizacje wyłoniły w maju 1917 r. Komitet Wykonawczy Polskich organizacji w Tyflisie, który zwołał I Ogólny Zjazd Delegatów Polskich Organizacji na Kaukazie (…)

Delegaci zjazdu dokonali wyboru prezydium zjazdu w skład którego, jako przewodniczący, wszedł inż. Włodzimierz Krzyżanowski, członek Komitetu Wykonawczego Organizacji Polskich w Tyflisie – współorganizator zjazdu i dr Witold Eichler jako wiceprzewodniczący.

Wniosek z tego prosty – dr Witold Eichler cieszył się ogólnym zaufaniem i szacunkiem w środowisku Polaków na Kaukazie (…).

W skład Polskiej Rady Okręgowej wybranej 7 września 1917 r. na I Zjeździe Delegatów Polskich Organizacji na Kaukazie weszło 16 osób z mandatem do dnia 25 lutego 1918 roku. Wśród tych 16 osób był również dr Witold Eichler, lekarz wojskowy z Trebizondy (…)

Jednym z podstawowych posunięć Rady, w czym miał duży udział W. Eichler, było zgłoszenie do Rządu Zakaukaskiego aktu z 7 grudnia o neutralności Polaków wobec wewnętrznych walk rewolucyjnych i narodowościowych w Rosji. Stan ten został zalegalizowany przez zaopatrzenie Polaków w zaświadczenia obywatelstwa polskiego wydane przez Radę Okręgową, względnie przez odpowiednie organizacje polskie w terenie. Zaświadczenia powyższe były uznawane za legalne paszporty, w przyszłości nawet przez okupacyjne władze niemieckie, tureckie i inne. Rada Okręgowa i inne organizacje polskie stale musiały walczyć przeciw wszelkim próbom mobilizacji polaków przez pozostałe resztki władz carskich i ich sprzymierzeńców koalicyjnych, jak i przez miejscowe władze rewolucyjne i komunistyczne – przez bolszewików.

Witold Eichler był bardzo aktywny w okresie organizowania Związków Wojskowych Polaków, które powstawały od kwietnia 1917 r. w garnizonach kaukaskich: w Aleksandropolu, Armawirze, Bajburcie, Baku, Batumi, Chnysie, Derbencie, Enzeli, Erzindżanie, Erzerumie, Erywaniu, Elen, Karsie, Kiałkicie, Muszy, Majkopie, Piatyhorsku, Riese, Sarykamyszu, Trebizondzie, Szachtachcie…

(…) Witold Eichler brał aktywny udział w wyodrębnianiu żołnierzy – Polaków z oddziałów rosyjskich i przygotowywał wraz z Polska Centrala Wojskową warunki do utworzenia wojska polskiego. Ostatecznie powstała Kaukaska Brygada Wojsk Polskich, lekarzem tej brygady został dr Witold Eichler.

Dr Witold Eichler jak umiał, tak służył sprawie polskiej na Kaukazie. Niewątpliwie przyczynił się do spotęgowania ruchu niepodległościowego wśród społeczeństwa polskiego i żołnierzy Polaków. Akcja polityczno-społeczna i wojskowa Eichlera i jego przyjaciół: w Tyflisie, Majkopie, Erzerumie, Trebizondzie, Armawirze, Sarykamyszu, Karsie, Batumi, Kutaisie, Enzeli, Kazwinie, Bajazecie, Aleksandropolu – spowodowały masowy pęd polaków ku Polsce. (…)

Polska Rada Okręgowa całą energię skupiała na działaniu, którego celem było wyprowadzenie żołnierzy – Polaków oraz polskiej ludności cywilnej z Kaukazu do odradzającej się Polski.

Wokół tej sprawy zabiegał dr Witold Eichler: wiceprezes Komitetu Wykonawczego Polskiej Rady Okręgowej na Kaukazie, członek Rady Okręgowej (delegat), członek Zarządu Polskiej Centrali Wojskowej, prezes Związku Polaków w Trebizondzie, wreszcie lekarz wojskowy Polskiej Brygady Kaukaskiej. (…)

W. Eichler jako delegat Zarządu Polskiej Centrali Wojskowej, udał się do sztabu tureckiego mieszczącego się w Trapezundzie z prośbą o dostarczenie statku w celu przewiezienia Polaków do kraju. Był wówczas w podróży 15 dni. Turcy wyrazili zgodę, statek miał być dostarczony, gdy z pomyślną odpowiedzią wrócił do Tyflisu zastał już sytuację zmienioną - w Tyflisie byli już Niemcy. Ostatecznie od Niemców Polacy otrzymali dwa statki. Jeden z nich dowiózł cześć Polaków do Konstancji w Rumunii, a drugi dopłynął z Polakami do Odessy. Tym statkiem zabrał się i W. Eichler. (…)

Na Kaukazie wolne chwile od praktyki lekarskiej i pracy społecznej poświęcał Eichler na gromadzenie zbiorów przyrodniczych, a przede wszystkim chrząszczy. Zebrane okazy stały się podstawą do napisania przez niego szeregu prac naukowych znanych nie tylko w kraju, ale w całej Europie.

W 1918 r. Eichler wrócił do kraju – do Pabianic, szczęśliwy wolną, niepodległą, zjednoczoną Polską ! (…)

Dla lekarza pracy w Pabianicach było dużo. Nieuchronna konsekwencją biedy i niskiego poziomu sanitarnego były choroby. Największą liczbę zgonów powodowała gruźlica, czerwonka, grypa hiszpańska, dur plamisty. Stan szpitali był okropny. Chociaż dr Witold Eichler specjalizował się w ginekologii – leczył w tych ciężkich warunkach, podobnie jak na Kaukazie, wszystkie choroby.

Od 1919 do 1939 r. pracował jako lekarz w Pabianicach: 1919-1920 – PCK, dyrektor szpitala; 1921-1922 w fabryce R. Kindlera, też jako dyrektor szpitala; od 1922 do 1939 był dyrektorem szpitala Ubezpieczalni Społecznej. Przez wiele lat był lekarzem naczelnym w Pabianicach.

W latach wolnej Polski Eichler był niejako symbolem inteligenta, który z ogromną żarliwością oddawał się każdej pracy służącej społeczeństwu.

Przez cały czas utrzymywał serdeczne stosunki ze swoim przyjacielem – Zdzisławem Dębickim. Z. Dębicki w roku 1918 wydał książkę „Krytyka inteligencji polskiej”. Problemy poruszone w niej przez Zdzisława Dębickiego cieszyły się całkowitą aprobatą W. Eichlera. Wymowne są fragmenty dotyczące wychowania młodzieży; „Nie wolno nam wychowywać malkontentów i jałowych krytyków; niezadowolonych z istniejącego stanu rzeczy, oceniających niejednokrotnie słusznie, bystro i przenikliwie sytuację, ale biernych w swoim stosunku do rzeczywistości, nie umiejących pozytywnie z nią walczyć, pracować i przetwarzać życia w myśl własnego ideału.” (..)

Witold Eichler podkreślał z mocą, że rosnące ciągle współzawodnictwo między narodami, coraz trudniejsza i coraz cięższa walka o byt – żądają od nas doskonałej organizacji! Nie miejsce teraz i czas na niechęci i apatie. (…)

Eichler wiedział czego chciał i cele wytyczone konsekwentnie zdobywał i w tym widzimy jego wielkość.

W latach 1922-1926 opublikował wiele artykułów na temat chrząszczy zebranych w Sandżaku Trapezuntskim i Gumisch-Chane w Azji Mniejszej w latach 1916-1917.

Cennym źródłem informacji o pracach dr. Witolda Eichlera była i jest Gazeta Pabianicka, której pierwszy numer ukazał się 25 kwietnia 1926 r. staraniem: Witolda Eichlera, Franciszka Janowskiego, Kazimierza Staszewskiego, Heleny Salskiej, Stanisława Szefera…

Redaktorem naczelnym gazety został dr W. Eichler, który już w pierwszym numerze oznajmił w imieniu redakcji: „Tygodnik nasz będzie demokratyczny i niezależny od żadnej partii politycznej”. I tak się stało, Gazeta Pabianicka służyła postępowi, gromiła za nadużycia, wskazywała na błędy działaczy politycznych, społecznych; mobilizowała do dobrej - solidnej roboty.

Jeszcze dziś treść artykułów robi na czytelniku duże wrażenie. To nie są artykuły, które adorują, przymilają się – nic z tych odczuć! Artykuły ujawniają to co w społeczeństwie chore, fałszywe i zepsute, a to dlatego, aby to co złe uzdrowić a myśli ludzkie pobudzić do właściwego, społecznie użytecznego działania.

Witold Eichler potrafił swoim giętkim, wrażliwym i patriotycznym umysłem zarazić użyteczną pracą społeczeństwo Pabianic.

W krótkim czasie miejskie Koło Oświatowe otrzymało własny lokal, wyposażony w scenę, w pokoje dla artystów, toalety, szatnie, a nawet i w cukiernię. Na scenie tego lokalu artyści teatru łódzkiego dawali gościnne występy publiczności pabianickiej.

Bogate zbiory chrząszczy dr. Eichlera wystawione były wśród cennych eksponatów na Wystawie Przyrodniczej im. Stanisława Staszica w Łodzi, w gmachu Szkoły Przyrodniczej.

Analfabetyzm, zastraszająca spuścizna rosyjskich rządów mobilizowała inteligencję Pabianic do organizowania kursów czytania i pisania. Zajęcia na tych kursach były prowadzone bezpłatnie przez dr. Eichlera, S. Szefera, W. Tomczaka, T. Lubońskiego, F. Skwarka…

Dla bardziej zaawansowanych organizowano zajęcia z historii Polski, geografii, uczono wiedzy o współczesnej organizacji państwa polskiego, wpajano prawa i obowiązki obywatelskie.

Celem zasadniczym kursów była likwidacja analfabetyzmu nie tylko w zakresie czytania i pisania, ale i analfabetyzmu w zakresie wiadomości obywatelskich.

Inteligencja pabianicka w sposób spontaniczny dzieliła między siebie obowiązki wobec społeczeństwa, które chciała wynieść na wyższy poziom intelektualny, w ten sposób walczyła ona ze spuścizną długoletniego zniewolenia Polski. S. Szafer – prezes Związku Nauczycielskiego omawiał na kursach organizację szkolnictwa na ziemiach polskich, wskazywał na potrzebę zmian w tej dziedzinie.

Z. Fuks – kierownik „Społem” zapoznawał z organizacją przemysłu i handlu na ziemiach polskich, porównywał stan polskiego rozwoju gospodarskiego z państwami dobrze rozwiniętymi, wskazywał rzeczowe rozwiązania..

Dr Witold Eichler prezes Koła Polskiej Macierzy Szkolnej prowadził wykłady z higieny i udzielania pierwszej pomocy lekarskiej. Z zakresu ubezpieczeń społecznych wykłady prowadził J. Pluskowski (ławnik magistracki). Wykłady o ochronie bezpieczeństwa osób i mienia prowadził J. Pelc, a o obronności porucznik M. Janowski. Pracą prezesa Koła PMS – W. Eichlera żywo interesowała się Rada Miejska – wiceprezes Fr. Papiewski i wiceprezydent miasta K. Skowroński.

Eichler starał się przygotować pracowników niezbędnych dla rozwijającego się aparatu państwowego. Kraj potrzebował nauczycieli, prawników, urzędników, pielęgniarek, wykwalifikowanych robotników.

Miejskie Koło Polskiej Macierzy Szkolnej z dr. Eichlerem na czele zbierało pieniądze na budowę szkół i ich wyposażenie. Seminarium Nauczycielskie nie miało dostatecznych warunków materialnych do prowadzenia zajęć, brakowało dosłownie wszystkiego, Eichler nie załamywał się – prowadził na łamach Gazety Pabianickiej akcję za akcją. Walczył o byt Seminarium, o stypendia dla ubogiej młodzieży; organizował czytelnię miejską; gromadził pieniądze na zakup „kinematografu”, chciał wybudować teatr w Pabianicach.

Nie ulega wątpliwości, że Witold był podobny temperamentem, wrażliwością właśnie do dziadka. Dosłownie wszystko – co działo się w jego zasięgu – obserwował, klasyfikował i wyciągał wnioski. Był człowiekiem czynu!

Redakcja Gazety Pabianickiej często zamieszczała artykuły o roli inteligencji w życiu społeczeństwa: „…w miarę podnoszenia się kultury, człowiek coraz bardziej się uspołecznia, dochodzi do wniosku, że najlepiej iść razem z innymi o podobnych poglądach i celach, gdyż tylko wspólny pochód daje rękojmię najszybszego i najłatwiejszego realizowania zamierzeń. Kultura rodzi potrzebę organizacji…”

W nr 21 z 1926 r. Gazety Pabianickiej czytamy: „Dla uniknięcia wszystkich nieporozumień musimy zaznaczyć, że przez inteligencję nie rozumiemy wszystkich umysłowo pracujących lecz tylko tych, w czyich rękach spoczywa inicjatywa kulturalna, wszyscy, zaś pozostali pracownicy umysłowi składają się na bierną masę kulturalną, nie mającą nic wspólnego z tworzeniem nowych form i ideałów.”

W tym stwierdzeniu Eichlera i pozostałych członków zespołu redakcyjnego mieści się wezwanie do pracy użytecznej, twórczej wszystkich leniwych intelektualnie a wykształconych ludzi!

Witold Eichler popierał aktywnie inicjatywę inspektora szkolnego w Pabianicach – Józefa Radwańskiego i wspólnie organizowali „Wyższe kursy dla nauczycieli”, zostały one otwarte w Szkole Powszechnej im. Grzegorza Piramowicza. Kurs pozostawał pod opieką Związku Nauczycielstwa Polskiego. Czynne były trzy wydziały: humanistyczny, przyrodniczy i matematyczny. Zarząd kursu angażował najwybitniejszych profesorów z Warszawy, którzy organizowali przemyślane cykle wykładów. Kurs był dwuletni. Po ukończeniu kursu, słuchacze byli zobowiązani składać egzamin przed Komisją państwową. Tylko w wypadku pozytywnej oceny otrzymywali uprawnienia do nauczania w szkołach oraz do wyższych poborów.

W. Eichler uważał sprawy oświatowe za najważniejsze do rozwiązania; według spisu ludności z 1926 r. Polska posiadała aż 6.581.307 analfabetów (licząc od lat dziesięciu wzwyż!).

Na jesiennym zjeździe (1926 r.) Polskiej Macierzy Szkolnej w Warszawie, Koło pabianickie prowadzone przez dr. Witolda Eichlera było wymienione jako wzorowe. Był to uroczysty zjazd jubileuszowy, zebranie zagaił Józef Świeżyński w obecności prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej – Ignacego Mościckiego.

Dr Eichler na Zjeździe wygłosił przemówienie, które poruszyło zebranych. Problem dotyczył pytania: kogo uczyć?

W referacie sprawozdawczym wygłoszonym przez Józefa Stemplera, dyrektora Macierzy w 1926 r., padło stwierdzenie, że „najważniejszym zadaniem oświatowym PMS jest praca ze wszystkimi obywatelami państwa polskiego, a nie tylko z Polakami…”.

Działaczka (-) Puzynianka, oświadczyła w przemówieniu, że: „Macierz w swojej pracy oświatowej winna opierać się przede wszystkim na zasadzie katolicyzmu z tolerancją odnosząc się do innych wyznań”.

Wówczas Witold Eichler, niegdysiejszy orędownik unitów na Podlasiu, kategorycznie sprzeciwił się stanowisku przedstawionemu przez Puzyniankę, twierdząc, że … taka postawa może doprowadzić jedynie do odstręczenia tych, których Macierz ma obywatelski obowiązek zespolić z narodem polskim, a mianowicie ludność zamieszkałą na Kresach”.

Eichler swoją wypowiedzią naraził się wielu osobom; znamienne było i to, że chociaż wielu uczestników solidaryzowało się z jego stanowiskiem – nikt nie miał odwagi w mowie otwartej poprzeć Eichlera, dopiero w głosowaniu stanowisko jego spotkało się z aprobatą.

Lekarz miał wówczas jeszcze jedno zastrzeżenie (o którym mówił), a mianowicie nie odpowiadało mu nowe hasło określające zasadę postępowania PMS: „Bóg, naród, ojczyzna”. Hasło to wynikało z programu endecji, organizacji, której nie darzył sympatią.

4 grudnia 1926 r. Eichler wziął udział w Zjeździe Oświatowym zorganizowanym w Łodzi i tu był chwalony za osiągnięcia w oświacie. W latach następnych Polska Macierz Szkolna walczyła o jednolitą szkołę powszechną, jako ze dotychczasowe nauczanie inaczej wyglądało w mieście a inaczej na wsi, a przecież: „Rząd dzisiejszy chce tak zorganizować ustrój szkolny, aby nikt z racji swej niezamożności czy warunków społecznych nie miał zamkniętej przed sobą drogi do dalszego kształcenia’.

Doktor najbardziej interesował się stanem zdrowotności społeczeństwa Pabianic. W cyklu artykułów na łamach Gazety Pabianickiej: „Nasze grzechy i przesądy higieniczne” - poucza społeczeństwo, że daleko ważniejsze rzeczą jest zapobieganie rozmaitym chorobom aniżeli leczenie chorób już istniejących. Artykuły te mają charakter dydaktyczny, zawierają one nie tylko przestrogi ale i zalecenia zapobiegające chorobom. Są nawet w nich propozycje leczenia się w domowych warunkach. Eichler zwalcza ciemnotę i przesądy w lecznictwie, oto co między innymi napisał: „… nie rzadko spotyka się chorych, którzy jako środek przeciwko gruźlicy cenią sobie bardzo psie sadło, z którego robią sobie smalec i to spożywają. Należy wiedzieć, że psie sadło nie zawiera żadnych innych składników niż inne tłuszcze zwierzęce i nie ma potrzeby używać go z obrzydzeniem, psując sobie apetyt, tak ważny w chorobie płuc. Gorzej jeszcze gdy wywoła się rozstrój kanału pokarmowego…”.

Eichler gromił: „płukanie gardła uryną przy zapaleniu tegoż, jest to wstrętny przesąd spotykający się dotąd u mniej oświeconych pacjentów!” Przestrzegał przed epidemią szkarlatyny czyli płonicy. Wzywał wszystkie samorządy, organizacje społeczne do walki z tą straszną chorobą, zalecał staranie o higienę i zobowiązywał wszystkich lekarzy do ratowania zagrożonych. Był w tym czasie naczelnym lekarzem pabianickim!

Eichler serdeczną opieką otaczał dzieci, propagował stosowanie szczepionki przeciwko szkarlatynie. Stanowisko swoje popierał wynikami szczepień dzieci w Warszawie.

Eichler był wszędzie tam, gdzie należało podejmować trudne decyzje, wykonywać skomplikowane zadania; gdzie należało pomagać i wspierać ludzi.

Jego artykuł: „Nowa metoda w walce z gruźlicą” niósł nadzieję chorym na życie. Wyjaśniał że: BCG= Bacille Calmette –Guerin= szczep prątków gruźlicy bydlęcej otrzymany w 1924 r. przez A. Calmett’a i C. Guerina po 13-letniej pracy daje wysoki stopień odporności na zakażenie gruźlicze i jest jednym z ważnych środków zapobiegania tej chorobie. Szczepionka BCG podawana jest doustnie, śródskórnie lub podskórnie.

Eichler w swojej praktyce lekarskiej spotykał się często z paraliżem dziecięcym. W licznych artykułach w Gazecie Pabianickiej nawoływał rodziców, aby zwracali szczególną uwagę na zachowanie dzieci w okresie letnio-jesiennym jako, że choroba Heinego-Medina czyli porażenie dziecięce, zakaźna choroba wywołana przez wirus palio atakujący prawie wyłącznie komórki nerwowe ma przebieg epidemiczny ze szczytem właśnie w tym czasie.

Dr Witold Eichler był założycielem i pracownikiem ambulatorium pabianickiego, które opiekowało się przede wszystkim robotniczymi rodzinami.

Nie sposób pominąć artykułów politycznych ukazujących się w gazecie Pabianickiej, w których zawarta jest ocena sytuacji w Polsce na tle wydarzeń ogólnoeuropejskich. Redaktorzy gazety maja pełną świadomość trudnej sytuacji w jakiej znalazła się Polska, gdzie rządy są krótkotrwałe na skutek ciągłych przegrupowań w parlamencie polskim, gdzie trwa zażarta wojna między licznymi partiami.

W. Eichler i jego koledzy redakcyjni doszli do wniosku, ze istniały tylko trzy drogi prowadzące do zreformowania całokształtu stosunków polskich: pierwsza to utworzenie w Polsce monarchii, druga to wprowadzenie faszyzmu, a trzecia, która daje nadzieje demokratycznych stosunków to wprowadzenie komunizmu w Polsce.

Drogę Polski do faszyzmu na wzór włoski redaktorzy odrzucają. Wymowny na ten temat jest artykuł: „Z raju faszystowskiego” – jest w nim zawarta krytyka tego ustroju, wymowne jest jego zakończenie utrzymane w tonie ironii „tak właśnie rządzą faszyści”.

Redakcja z uwagą śledziła narastanie ruchu strajkowego w Pabianicach, Łodzi, Ozorkowie, Zduńskiej Woli i doszła do wniosku, że tych strajków nie należy lekceważyć. Mało tego Gazeta Pabianicka popierała ruch strajkowy robotników przeciwko właścicielom fabryk, sygnalizuje o powstaniu funduszu strajkowego powstałego ze składek członkowskich, jako zabezpieczenia materialnego dla rodzin strajkujących.

Bardzo ciekawe artykuły to: „My i oni” oraz „Woda na czerwony młyn komunizmu”. W pierwszym redakcja zwraca uwagę na fakt, że społeczeństwo polskie jest wielonarodowe, że w każdej setce obywateli (…) jest 30 obcej narodowości. Trzeba na to patrzeć odważnie…” i prawidłowo rozwiązywać problemy sporne, konfliktowe dla dobra całej Polski – jednej i niepodzielnej.

W drugim artykule zespół redakcyjny zawarł ocenę powstawania bolszewizmu: „Bolszewizmu kina nie zrobią, gdyż sprzymierzeńcem bolszewizmu jest nie kino, lecz głód i nędza i o tym zapomnieć nie wolno”. Była to replika „Kinematografa” na liczne krytyczne oceny jego pracy dlatego, że pozwolił sobie wyświetlić w kinach pabianickich filmy radzieckie: „Burłak znad Wołgi”, „Ojciec Hapon i car Mikołaj II”, „Niedźwiedzie gody”, „Pierwszy strzał w carat”, „Ostatnie dni cara Mikołaja II”.

Ze stanowiskiem „Kinematografa” całkowicie solidaryzował się naczelny redaktor dr W. Eichler, który zamieszczał prawie w każdym numerze gazety informacje o zebraniach robotników i o wnioskach jakich dopracowali się na tych zebraniach.

Artykuły o strajkujących nacechowane były troską o bezpieczeństwo strajkujących.

W 1926, we wrześniu dr Eichler wyjechał do Algierii. W redakcji zastąpił go – jako redaktora i wydawcę – Kazimierz Staszewski.

W Gazecie Pabianickiej z 12 września 1926 r. w dziale kronika miejscowa została zamieszczona notatka o dr Eichlerze: „Dr W. Eichler, zajmujący się specjalnie działem entomologii, zwanym koleopterologią (nauka o chrząszczach) wyjechał do Francji i Algieru, w celu nawiązywania kontaktu z entomologami francuskimi oraz powiększania swoich zbiorów nowym materiałem. Okazy z innych dziedzin, zebrane przez siebie, dr Eichler ofiarowuje Muzeum im. Dzieduszyckiego we Lwowie oraz Muzeum PMS w naszym mieście. Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego udzieliło dr Eichlerowi ulgowego paszportu uznając jego wyjazd za wskazany.

Eichler przesyłał wrażenia z podróży w formie artykułów, które były zamieszczane w Gazecie Pabianickiej. Z artykułu dowiadujemy się, że podróż z Marsylii do Algieru trwała 31 godzin, koszt w II klasie na statku z utrzymaniem, kosztował Eichlera 225 franków, czyli 56 złotych . Eichler w podróż wybrał się 5 września 1926 r. a powrócił 10 października. Po tej podróży zabrał się ochoczo do organizowania zjazdu jubileuszowego PMS w Warszawie – o czym już pisaliśmy. (…)

Akcja zjednoczenia objęła stronnictwa lewicowe, centrowe, prawicowe a także stronnictwa mniejszościowe. Z tych różnych czynników powstało stronnictwo znane pod nazwą: bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem. Elementem łączącym działaczy różnych partii i stronnictw był przede wszystkim autorytet J. Piłsudskiego.

W Pabianicach również powstał BBWR – przewodniczącym tej organizacji został wybrany dr Witold Eichler. Sekretarzem organizacji był S. Szefer, A. Kujawski – skarbnikiem. Członkami komitetu BBWR byli: J. Kasperkiewicz, J. Sajda, K. Staszewski, M. Tomczak, Wł. Tomczak, A. Wypych. (…)

„Policja w sejmie” to tytuł artykułu po wydarzeniach 27 marca 1928 r. Otwarcia Sejmu dokonał J. Piłsudski. Otwarciu towarzyszyła burzliwa atmosfera, z ław komunistycznych posłów zerwały się okrzyki: „Precz z faszystowskim rządem Piłsudskiego”. Pojawienie się policji w Sejmie oraz aresztowanie w sejmie 7 posłów oraz słowa Piłsudskiego: „cicho tam!” napełniło goryczą W. Eichlera, przewodniczącego BBWR w Pabianicach, który wkrótce wystąpił z BBWR.

22 kwietnia 1928 r. odbyły się wybory do Rady Miejskiej Pabianic. W. Eichler wszedł do Rady z listy nr 1 wraz z M. Tomczakiem, A. Kucharskim, F. Popielewskim, L. Sobczykiem, K. Staszewskim, F. Skwarkiem.(…)

Ukonstytuowanie Rady Miejskiej było bardzo trudne. Walka stronnictw partyjnych trwała w dalszym ciągu.

W czerwcu 1928 r. odbyło się kolejne zebranie Polskiej Macierzy Szkolnej w Warszawie w sali Towarzystwa Kredytowego. Na tym zebraniu W. Eichler został wybrany zastępcą członka Zarządu Głównego. Koło pabianickie Polskiej Macierzy Szkolnej, którego prezesem był W. Eichler, liczyło wówczas 444 członków. Praca Koła realizowana była w sekcjach: oświatowej, odczytowej, sekcji dziatwy, muzealnej, kinematograficznej i bibliotecznej.(…)

W 1929 r. zaszły pewne zmiany w organizacji służby zdrowia. Lekarze Kasy Chorych podzielili się na ambulatoryjnych i rejonowych. Dr Eichler objął opieką rejon śródmieścia, a dr Manitius leczył pacjentów ze Starego Miasta. Zostały również wprowadzone nocne dyżury lekarzy, co uważało się wówczas za wielką innowację. Wszystko to było bardzo istotne dla społeczeństwa Pabianic, jako, że w styczniu i lutym 1929 r. szalała epidemia grypy w mieście i w okolicy. Dr Eichler miał wówczas pełne ręce roboty.

W latach 1929-1933 dr Eichler wiele podróżował po Europie i po Afryce. Ciekawe artykuły o życiu mieszkańców: Algierii, Maroka, Tunisu, Trypolitanii posyłał redakcji Gazety Pabianickiej, która je publikowała. Wszędzie gdzie był gromadził zbiory nie tylko zoologiczne, ale botaniczne i etnograficzne. W 1930 r. W. Eichler miał już 56 lat, był człowiekiem zamożnym i poważanym w środowisku pabianickim. Czy był zadowolony z życia trudno odpowiedzieć. W 1902 r. założył rodzinę (jak pisaliśmy już) było to jeszcze w okresie pobytu w Miedzyrzecu kiedy jako świeżo upieczony lekarz zakochał się w pannie z warszawy Stanisławie Wetzlich.

Niestety małżeństwo to nie należało do udanych. W. Eichler zbyt dużo czasu poświęcał na pracę zawodową, pracę społeczną, podróże, na sprawy rodzinne niewiele mu go pozostawało. Od 1908 żył z żoną w separacji, wywiązując się z obowiązków alimentacyjnych wobec rodziny. Sam o sobie mówił, że nie nadaje się do życia rodzinnego, to co sobie cenił to pełna niezależność. Wydaje się, że uczucie miłości nie było mu obce…

W latach 1930-1939 w dalszym ciągu był dyrektorem szpitala i lekarzem naczelnym Pabianic. Obchodził uroczyście 25-lecie pracy w PMS w 1930 r. Pilnie obserwował w tym czasie sympatie proniemieckie w Pabianicach i okolicy. Wyczulał władze miejskie i partyjne na wzrost niebezpieczeństwa niemieckiego.

W latach 1939-1947 przebywał w Rumunii i Palestynie – pracodawcą jego był rząd polski, a następnie władze angielskie.

W latach 1941-1945 dr Eichler był lekarzem Polaków w Livingstone. Pracował jednocześnie jako wykładowca nauk przyrodniczych w tamtejszym Polskim Gimnazjum i Liceum. W latach 1945-1946 był lekarzem szkolnym i wykładowcą nauk przyrodniczych w Polskim Gimnazjum i Liceum w Lusace (Północna Rodezja).

Swoje zamiłowania entomologiczne przekazał uczniom – jeden z nich to prof. dr hab. Andrzej Szujecki, wybitny znawca chrząszczy z rodziny kusakowatych.

Dr Eichler gromadził materiały naukowe z różnych dziedzin: materiały botaniczne, mineralogiczne i etnograficzne.

Zbiory po powrocie do kraju w 1947 r. ofiarował różnym instytucjom: 20 skrzyń zbiorów zoologicznych otrzymał Instytut Zoologiczny PAN w Warszawie, zbiory etnograficzne – Muzeum Regionalne w Pabianicach. Uniwersytet Łódzki otrzymał zielnik obejmujący ponad 100 roślin i zbiory mineralne. W. Eichler był właścicielem wielkiego zbioru chrząszczy z Afryki Środkowej, głównie z Rodezji, z Azji i Europy.

Dr Eichler ofiarował testamentem zbiór chrząszczy – 25.000 okazów Instytutowi Zoologicznemu PAN w Warszawie.

Witold Eichler w latach 1947/48 pracował w charakterze zastępcy lekarza naczelnego W Pabianicach. W 1948 r. miał już 74 lata. Do ostatnich lat życia był bardzo aktywny nie tylko zawodowo, ale i społecznie.

Działalność społeczna była bardzo ważnym nurtem w jego życiu. Należał do wielu towarzystw i stowarzyszeń. Stale pisał, pozostawił wiele cennych prac naukowych dotyczących chrząszczy.

Międzyrzec Podlaski może szczycić się rodzina Eichlerów, która od Karola Ferdynanda Eichlera do Witolda Eichlera zapisała się chlubnie w historii narodu polskiego.

Zmarł w 1960 w Pabianicach.

W 1991 roku ukazała się książka Zofii Lech „Dr Witold Eichler: 1874-1960”. natomiast ta sama autorka opublikowała w Stolicy (18.06.1978) artykuł „Spotkanie Kilińczyków na Pawiaku w kwietniu 1894 roku”, w którym opowiada o więziennym epizodzie w życiu słynnego doktora. Eichler zetknął się wówczas ze współpracownikiem Romana Dmowskiego Zdzisławem Dębickim, autorem m.in. „Podstaw kultury narodowej”. Dębicki opisał to spotkanie w tomie wspomnień „Grzechy młodości”, Warszawa 1929. Z. Lech czytelnikom z kraju i zagranicy przypomniała sylwetkę urodzonego w Miedzyrzecu Podlaskim pabianiczanina, pisząc m. in.: Przyjaciel Dębickiego z Pawiaka W. Eichler dalsze studia odbył w Dorpacie. W 1900 r. otrzymał stopień doktora medycyny. Przez pewien czas przebywał w rodzinnym mieście Międzyrzec Podlaski, gdzie jego ojciec miał aptekę, a następnie w 1905 r. osiedlił się w Pabianicach pod Łodzią. Miastu temu poświęcił całą wiedzę lekarską oraz pasję pracy społecznej. Wolne chwile od pracy zawodowej i pracy społecznej poświęcił gromadzeniu chrząszczy. Po latach jego zbiory należały do największych prywatnych krajowych, a nawet europejskich kolekcji. Oto jak w bardzo dużym skrócie kształtowało się życie dwóch ludzi, których z złączyła cela na Pawiaku. W wolnym kraju stali się aktywnymi działaczami, wiernymi strofom wiersza, który towarzyszył im w celi więziennej: „wierzyć w światło i w świadomość pracujących mas/ Co bojowym swym okrzykiem już witają nas”. Obaj mężczyźni trafili do carskiego więzienia za udział w organizowanej przez środowiska narodowe demonstracji upamiętniającej stulecie Insurekcji Kościuszkowskiej.


W numerze 42. Życia Pabianic z 1978 roku ukazał się biogram Witolda Eichlera autorstwa Alicji Dopart-Kloze.

W galerii zasłużonych postaci dla miasta przedstawiamy osobę dr. Eichlera zmarłego 17 X 1960 r., pochowanego w Pabianicach w alei zasłużonych na cmentarzu komunalnym.

Jego koledzy mówią o nim, że był postacią kontrowersyjną, indywidualnością wyrazistą, świadomie szukającą przeciwników, bo oni skłaniali go do krystalizacji poglądów. Uważał, że tylko indywidualności chwiejne szukają samych przyjaciół. Jego stać było na przeciwników. A jeżeli ktoś postępowanie doktora zrozumiał, wstrzymywał się od zbędnych chęci sądzenia go.

Dr Witold Eichler – to jedna z najciekawszych postaci pabianickich o wielostronnych zainteresowaniach: politycznych, społecznych, kulturalnych i zawodowych.

Ur. 23 III 1874 w Międzyrzecu Podlaskim w rodzinie aptekarza, w domu, w którym ojciec prowadzi działalność patriotyczną wśród unitów. Po ukończeniu gimnazjum w Siedlcach już jako student medycyny UW, bierze czynny udział w działalności grupy antycarskiej „Kilińczyków”. Za przynależność do tejże organizacji aresztowany i osadzony na 3 miesiące w Pawiaku, a następnie zesłany na 3 lata do guberni Orłowskiej wraz z pozbawieniem go możliwości studiowania.

Amnestia ogłoszona po śmierci cara Aleksandra III powoduje jego powrót do kraju i podjęcie w 1894 r. dalszych studiów medycznych w Dorpacie, które kończy w 1900 r. na Wydziale Lekarskim. W czasie studiów należy do Zarządu organizacji studenckiej „Polonia”. Po powrocie na Podlasie, już jako doktor medycyny, kontynuuje prace ojca wśród okolicznych unitów.

W 1905 r. przybywa do Pabianic i miastu temu pozostaje wierny przez 55 lat – aż do końca życia. Zostaje zatrudniony jako lekarz, a następnie ordynator w szpitalu Kindlera. Oprócz podstawowej funkcji lekarskiej zajmuje się działalnością polityczną, społeczną, kulturalną w mieście.

W czasie I wojny światowej jest lekarzem armii rosyjskiej w Brześciu nad Bugiem, na Kaukazie, w Persii, Gruzji. W Trapezundzie działa wśród uchodźców polskich. Jest przewodniczącym Koła Polaków Wojskowych. Prowadzi akcje oświatowe. Zakłada czytelnie i biblioteki.

Rok 1918 zastaje doktora w Pabianicach, gdzie przebywa do 1939 r., pełniąc funkcję naczelnego lekarza Kasy Chorych. Jest ławnikiem Rady Miejskiej, później jej przewodniczącym.

Jest jednym z założycieli i wieloletnim prezesem Pab. Koła Macierzy Szkolnej, LOP, PCK, Pol. Zw. Entomologicznego. Z jego inicjatywy powołano do życia: Tow. Przeciwgruźlicze, Towarzystwo Eugeniczne, TOZ, Polskie Towarzystwo Krajoznawcze, którego w 1919 r. zostaje przewodniczącym, a w latach 1936-1938 prezesem Oddziału. Bierze czynny udział w pracach Pol. Tow. Zoologicznego i Przyrodniczego im. M. Kopernika.

W 1926 r. jest założycielem i redaktorem Gazety Pabianickiej. W okresie międzywojennym działa jako Delegat Izby Lekarskiej w Łodzi, równocześnie będąc Delegatem Wojewódzkiego Komitetu PCK.

Podczas II wojny światowej przebywał jeden rok w Rumunii i Palestynie, a 6 lat w Afryce, gdzie uczy dzieci uchodźców polskich (600 dzieci) historii i polskiego. Bogaty materiał naukowy z Afryki przekazuje Instytutowi Zoologii w warszawie.

W 1946 r. wraca do Pabianic i zostaje wybrany naczelnym lekarzem Ubezpieczalni Społecznej, a po jej likwidacji. Poświęca się higienie szkolnej.

Swój dom na ul. Pułaskiego 21 przekazuje Towarzystwu Szkół Świeckich z myślą o urządzeniu tu biblioteki dla dzieci i młodzieży. Po odkupieniu domu przez PTTK na Dom Wycieczkowy pieniądze ze sprzedaży przekazane zostają na stypendia dla dzieci biednych.

Dr Eichler jest jednym z organizatorów Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli (wiceprezes) oraz od IV 1960 r. Towarzystwa Szkół Świeckich w Pabianicach.

Mimo tych rozlicznych zajęć ma czas na swa pasję życiową: przyrodę i etnografię. Zwiedzając Kaukaz, Francję, Włochy, Maltę, Maroko, Azję Mniejsza, Afrykę przywozi ze sobą cenne materiały. Efektem tych podróży są największe w kraju zbiory prywatne entomologiczne, botaniczne, etnograficzne oraz kolekcja kaktusów (300 sztuk) i chrząszczy.

Zbiory zoologiczne z Afryki – 25 tys. owadów (20 skrzyń) przekazuje Instytutowi Zoologii PAN w Warszawie. 1000 zasuszonych roślin – Uniwersytetowi w Łodzi. Zbiory etnograficzne ofiarował muzeum pabianickiemu, którego był założycielem.


Z kolei Wikipedia prezentuje następujący biogram Witolda Eichlera:

Witold Eichler (ur. 23 marca 1874 w Międzyrzecu Podlaskim, zm. 17 października 1960 w Pabianicach) – polski lekarz, entomolog.

Był synem Edwarda Eichlera, aptekarza w drugim pokoleniu. Dziad Witolda Karol Eichler brał udział w wyprawie Napoleona na Moskwę. Stryj Bogumir Eichler (1843-1905) był botanikiem, powstańcem styczniowym. Rodzina pieczętowała się herbem „Dębnik”.

Gimnazjum ukończył w 1893 roku w Siedlcach, następnie studiował na Wydziale Medycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Za przynależność do tajnej organizacji i udział w demonstracji patriotycznej 17 kwietnia 1894 na Starym Mieście aresztowany, więziony przez dwa miesiące na Pawiaku, potem skazany na trzyletnią katorgę w Jelcu w guberni orłowskiej. Na rok przed odbyciem całości wyroku objęła go amnestia związana ze śmiercią Aleksandra III. Studiował na Uniwersytecie w Dorpacie i w 1900 roku ukończył medycynę. Podczas studiów przyjęty do korporacji akademickiej Konwent Polonia. Od 1901 do 1904 praktykował w Międzyrzecu. Od 1906 roku w Pabianicach w szpitalu Kindlera, gdzie prowadził oddział położniczo-ginekologiczny.

Po wybuchu I wojny światowej służył jako lekarz w wojsku rosyjskim w Brześciu nad Bugiem i potem na Kaukazie, i w Trapezuncie (od 6 września 1916 do 13 lipca 1917). Po wojnie powrócił do Pabianic i był kolejno dyrektorem szpitala, lekarzem naczelnym (1922) i ordynatorem oddziału akuszeryjno-ginekologicznego. Od 1932 do 1939 prowadził prywatną praktykę położniczą.

W 1930 odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi „za zasługi na polu pracy społecznej i samorządowej”.

Eichler odbywał liczne podróże podczas których kolekcjonował owady. W maju 1914 roku podróżował do Kaukazu i Dżulfy. W okresie międzywojennym był w Algierii, Maroku, Tunisie i Trypolitanii.

Opisał dwa nowe dla nauki gatunki chrząszczy:

Apristus zajtzewi Eichler, 1924

Harpalus fleischeri Eichler, 1924

Prace

Tęgopokrywowe (chrząszcze) w życiu człowieka. Entomolog Polski 1, 2-3, 37-40, 1911

Przyczynek do tęgopokrywowych Ojcowa. Pamiętnik Fizjograficzny 22, 138-149, 1914

Wykaz chrząszczów, zebranych w Sandżaku Trapezuntskim i Gumisch-Chane w Azji Mniejszej w latach 1916-1917. Polskie Pismo Entomologiczne 1-3, 26-36, 1922.


Witold Eichler zasłynął także jako podróżnik. Ryszard Badowski (ur.1930) dziennikarz, globtroter, autor 11 książek w liście do uczestników zebrania założycielskiego Towarzystwa Polska-Tunezja (28.01.2014) wspominał również Eichlera: Nie byliśmy zatem pierwszymi Polakami w niepodległej Tunezji. O tym, że docieraliśmy tutaj, gdy Tunezja była przez wiele lat protektoratem francuskim, zbiegiem okoliczności wiedziałem od dziecka. Jako uczeń gimnazjum podziwiałem na zamku w moim rodzinnym mieście, zbiory etnograficzne, które przywiózł ze swych afrykańskich wypraw znany wówczas w Pabianicach lekarz, działacz społeczny i podróżnik dr Witold Eichler. Było wśród nich sporo eksponatów z Tunezji. Zacząłem wówczas zbierać znaczki pocztowe tego kraju.

W. Eichler zamieszczał relacje z podróży przede wszystkim w Gazecie Pabianickiej oraz Dodatku Naukowo-Literackim Echa Piotrkowskiego. Doktor był jednym z pionierów reportażu podróżniczego. W 3. numerze Dodatku z 20 stycznia 1935 roku odkryliśmy tekst „Przez Sycylię i Maltę do Trypolisu i Tunisu”.

Eichler pisał o Trypolitanii (Libia): (…) Dwa słowa uważam za stosowne poświęcić kuchni tutejszej, oczywiście par excellence włoskiej. Najlepiej kazać sobie w restauracji podawać potrawy najprostsze, chociaż i te, będąc dość drogie, rzadko są smaczne. Jajecznicę np. podają z całymi liśćmi szpinaku, fasolę z szynką tak słoną, że zupełnie jeść jej nie można, na karcie napisana cielęcina, a dostaje się baraninę lub koźlinę; podstawą każdego posiłku jest jednak makaron pod różną postacią i pod rozmaitymi nazwami, aż do obrzydzenia. Nie raz zdaje się, że wybrało się z karty nareszcie coś innego, gdzież tam, znów niosą ci makaron tylko innej grubości i z inną przyprawą.

Faszyzm i tutaj wchodzi w modę. Wszyscy Włosi wojskowi i cywilni wchodząc do wagonu, czy restauracji witają się po faszystowsku, właściwie po rzymsku, przez podniesienie prawej ręki w górę; nie chcąc zwracać na siebie uwagi, musiałem i ja robić „faszystę”, odpowiadając przy tym „buon griorno”.

Złe środki lokomocji, zupełnie nieunormowana komunikacja autobusowa, skłoniły mnie do wcześniejszego wyjazdu niż zamierzałem, mianowicie już 12 maja wieczorem wsiadam na statek Citta di Bastia i jadę do Tunisu, który zwiedzałem już w 1929 r. (…)

Tunis

(…) Miasto o 75 tys. mieszkańców, bardzo ładne i dzielnica europejska posiada wiele pięknych gmachów, jak hotele, ratusz, teatr oraz pięknych ulic ze skwerami i arkadami. Na jednym z placów znajduje się pomnik Filipa Thomas, lekarza weterynarii, który pierwszy zwrócił uwagę na obfite pokłady fosfatów w okolicach Tozeuru, na zachód od Sfaxu.

Ruch w mieście przeważnie wieczorem, po zachodzie palącego tu mocno słońca. Wśród grup ludzkich na jednym z placów widzę gromadki żołnierzy, a z jednej z nich dolatuje mnie głos polski: „tu moja kobita szpaceruje”. Zawróciłem, aby pogadać z nimi, ale zmieszani z innymi podobnymi nie dali się rozpoznać.

Odbywając duże wycieczki piesze 10-12 km w jedną stronę, zwykle podczas upału szalonego, raz w Trypolisie, a drugi raz tutaj doświadczyłem, co to jest pragnienie, gdy ślina gęstnieje, a język staje się formalnie suchym i kołaczeje, w ustach robi się gorzko, otoczenie przestaje interesować i wszystkie myśli zwracają się tylko w kierunku kropli wody. (…)

Nie mogę nie wspomnieć jeszcze o trzech maniach, jakie rzucają się europejczykowi w oczy: czyszczenie obuwia, jazda na rowerach i ważenie się na wagach automatycznych. Na każdym rogu prawie siedzi czyściciel obuwia, a w pewnych punktach całe szeregi z wygodnemi fotelami pod daszkiem, chmary wyrostków w szalonym tempie przebiegają na rowerach krańce miasta, popisując się sztukami i wyglądają w swych strojach jak nadęte balony.

Biedne i nieszczęśliwe są tu, jak w ogóle w całej Afryce Półn., wszelkie stworzenia domowe, jak tu, tak i w Algierii I Maroku stale widywałem drób, związany po kilka za nogi i zwisający głową w dół, po bokach kołyszącego się w swym chodzie wielbłąda, lub osła, widziałem w Maroku owcę ze złamaną nogą, biją kijem po głowie. Gdy zawsze staram się zwiedzać bazary, gdyż tam obserwuje się często najciekawsze zjawiska z życia tubylców, to znów spostrzeganie tortur, jakim podlegają biedne stworzenia, sprawiało mi prawdziwą przykrość, tym bardziej, że nic nie można na to poradzić. W Trypolisie na przykład na targu wbijają kołeczkami w ziemię linkę w formie wydłużonego prostokąta, do której przywiązują wokoło zupełnie krótko tuż ponad pęciną obie przednie nogi osłów. Biedne zwierzę, nie tylko nie może położyć się po męczącej podróży z ciężarem w skwarny dzień, gdyż wykręciłoby sobie nogi, ale nawet swobodnie opędzić się od much.

W 1922 r. w Polskim Piśmie Entomologicznym (zeszyt 1-2, strony 26 -34) ukazał się tekst dr Eichlera mówiący o jego badaniach przyrodniczych w latach 1916-1917 na terenie Turcji.

Wykaz chrząszczów zebranych w sandżaku trapezuntskim i Gumisch-Chane w Azji Mniejszej w latach 1916-1917

Podał Dr W. Eichler (Pabjanice)

Obydwa powyższe sandżaki graniczą z sobą, przy tym trapezuncki leży nad Morzem Czarnym na połudn. -zachód od Batumu, gumisch-chański położony jest na wschód od pierwszego i oddziela się od niego wysokim pasmem gór, zwanem Zigana-dagh.

Kolekcjonowanie rozpocząłem 3 VIII 1916 w najbliższej okolicy Trapezuntu, leżącego nad morzem, w okręgu 5-cio wiorstowym mniej więcej. Tylko miasto i wąski pas nad morzem przedstawia się jako płaszczyzna, po czym zaraz ku południowi zaczynają się wzgórza od 800 -1000 stóp n. poz. morza. Grunt przeważnie wszędzie gliniasty.

Z bliższych miejscowości okolic Trapezuntu wymieniam następujące:

Dolina Piksitu albo Degermendere, rzeki szybko bieżącej, do której dochodzi wschodnia część miasta, jest ona niezbyt szeroka, po obydwóch jej stronach góry ze skąpą roślinnością.

Boz-tepe, wzgórza tuż na południe od miasta do 850 stóp wysokie, porosłe leszczyną; za nimi zaraz wzgórza z gęstymi zaroślami rododendronów, gdzieniegdzie z olszyną, świerkami i sosną.

Souk-su, miejscowość z letniskami o 3 wiorsty od miasta w stronie połud.-zach., z lasem mieszanym świerkowo-dębowo-grabowym, nieco topoli, akacji, kasztanów jadalnych, trochę sosny, krzewy rododendronów.

Platana, nad morzem o 12 wiorst na zachód od Trapezuntu.

Ważniejsze rośliny i drzewa okolic Trapezuntu są następujące: Picea Orientalis, Pinus pinea, Juniperus oxycedrus, Alnus barbata, Carpinus orientalia i betulus, Corylus Maxima, Castanea sativa, Quercus Armeniach, Juglans regia, Populus tremula, Salix alba, Ulmus campestris, Platanus orientalia, Laurus nobilis, Acer campestre, Rhamus Frangula, Vitis vinifera, Rubus sanctus, platyphyllus i hiatus, rosa micrantha i glauca, Crataegus microphylla v. dolichocarpa, Prunus avium, Laurocerasus officinalis, Robinia pseudoacacia, Myrtus comunis, Hedera helix, Rhododendron flavum, Erica arborea, Fraxinus oxycarpa,Urtica dioica, Euphorbia peplus i stricta, Clematis vitalba, Ranunculus sardous, Oxalis acetosella i corniculata, Ilex aequifolium, Trifolium resupinatum, arvense i pratense, Primula Sibthorpii, Cyclamen comune, Heliothropium eurpaeum, Echium plantagineum, Hyoscyamus niger, Solanum persicum, Digitalis ferruginea, Melisa officinalis. (…)

Jak widać roślinność bujna i właściwa południowi, ale niestety, moc koni i bydła niszczyła piękną florę niemiłosiernie.

Pogoda dopisywała na ogół, w styczniu spadł głęboki śnieg, wprawdzie na krótko, co tu, jak mi mówiono, było wielką rzadkością, zupełnie prawdopodobną, jeśli wziąć pod uwagę, że w zimie kwitną róże, pomarańcze i cytryny. Marzec, kwiecień, maj 1917 r. były dość chłodne i bardzo dżdżyste. (…)

CINCINDELIDAE

Cicindela hybrida L. v. riparia Dej. –Krehty 29 VI 1917, Kialkit-cz. 5 VII 1917, Ardassa 11 VII 1917 – po 1 egz.

C. campesłris L. – Kialkit- cz. 3 VII 17 – 1 egz.

C. camp. V. desertorum Dej. – Kessa-dagh 2 VII 17 – 3 egz.

Zigana-Korduni 12 VII, 18 VII 17 – 5 egz.

C. fischeri Ad. – Krehty 29 VI 17, Kialkit – cz. 5 VII 1

Ardassa 10 VII 17 – po 1 egz. (…)

Autorzy, którzy zajęli się analizą dokonań naukowych Eichlera to m. in. prof. dr hab. Maciej Mroczkowski (1927-2007) – „Dr Witold Eichler: 1874-1960”, Rocznik Międzyrzecki nr 18/1986 oraz Zygmunt Śliwiński i Edward Tranda : „Wspomnienia o dr. Witoldzie Eichlerze”, Polskie Pismo Etnograficzne, seria B, zeszyt 3-4 (31-32), nr 18/1963 . Należy także wspomnieć o takich pracach jak: J. Suski „ W służbie publicznej na dwóch kontynentach”, Warszawa 1988 oraz S. Krupko „Polacy na szlakach Afryki” w: Kultura i Społeczeństwo 1971, nr 1.

Afryka

O pobycie W. Eichlera na Cyprze i w Afryce znajdujemy informacje w książce Wacława Korabiewicza (1903-1994) „Gdzie słoń a gdzie Polska”, Warszawa 1983. Korabiewicz – lekarz i podróżnik, w czasie II wojny światowej był Delegatem Rządu RP w Londynie. Z ramienia Ministerstwa Opieki Społecznej sprawował opiekę nad polskimi uchodźcami w Afryce, także w Rodezji Północnej.

W październiku 1940 r. dzięki pomocy Anglików prominentni Polacy - wraz z rodzinami -przebywający w Rumunii, wśród nich Witold Eichler, zostali przewiezieni na Cypr. Zamieszkali w 11 hotelach w miejscowościach Platres, Kyrenia, Famagusta, Pedules. Prowadzili ożywioną działalność oświatową i kulturalną. „To wszystko – pisze Korabiewicz- stanowiło rozrywkę i ratowało od umysłowej stagnacji. Ale na tle tej szlachetnej rywalizacji zaczęły się, niestety, zarysowywać koterie, pretensje, intrygi. Prym wodziły rozpieszczone nieróbstwem i dobrobytem paniusie. Społeczeństwo coraz jaskrawiej zaczęło się rozpadać na wzajemnie zwalczające się kliki. Nie tylko przestawano się sobie kłaniać, ale nawet groziły pojedynki.”

Anglicy w 1941 r., wobec groźby desantu niemieckiego na Cypr, postanowili przetransportować Polaków do Rodezji. Po drodze do Afryki statek z uchodźcami zatrzymał się w Tel-Awiwie. Część z nich pozostała w Palestynie, m. in. Melchior Wańkowicz. Natomiast przed Witoldem Eichlerem otwierały się nowe perspektywy badawcze. Po przybyciu do Rodezji został zatrudniony jako nauczyciel młodych Polaków ewakuowanych z Kraju Rad.

Korabiewicz mówiąc o edukacji dzieci polskich w Afryce oddaje głos jednej z nauczycielek oraz jej synowi. Dzięki temu możemy poznać kontekst działalności dr. Eichlera.

W kwietniu 1943 roku powstał polski sierociniec (Polish Orphanage) w Outshoorn (Związek Południowej Afryki). Dzieci wraz z zespołem nauczycieli i wychowawców przyjechały tu z Iranu via Isfahan –Ahwaz. W Ahwazie właśnie formowano transporty przeznaczone do Indii lub Afryki. Nasz statek „Dunera” zawinął do Port Elizabeth, gdzie odbyliśmy dziesięciodniową kwarantannę. Nikomu nie wolno było opuszczać statku, powodem był wypadek jakiejś podejrzanej zakaźnej choroby. Z portu przewieźli nas pociągiem w wygodnych osobowych wagonach do małego miasta Outshoorn, położonego w Górach Smoczych. Umieszczeni zostaliśmy w koszarach opuszczonych przez wojsko, na peryferiach miasta. Było nas razem z dziećmi sześćset osób.

Od razu po przyjeździe zorganizowano szkołę powszechną oraz pierwszą klasę gimnazjum ogólnokształcącego. Kierownictwo nad całością obozu objął ksiądz Franciszek Kubieński z tak zwanej grupy cypryjskiej. Kierowniczką zaś szkoły mianowano panią Otwinowską. (…)

Stosunek miejscowego społeczeństwa do nas był bardzo przychylny. Szczególnie mile wspominam drogę z obozu do miasta i z powrotem. Właściciele willi położonych przy ulicy obdarowywali nas kwiatami ze swoich ogródków i zapraszali do środka. Ponieważ syn mój miał uczęszczać do drugiej klasy, wyjechał do gimnazjum polskiego w Livingstone. Wówczas ja przeniosłam się do Lusaki, aby być bliżej niego.

W Lusace powstawało gimnazjum, do którego wkrótce przeniesiono dzieci z likwidującego się w Livingstone. Tutaj przepracowałam od lutego 1944 do czerwca 1947. Kierowniczką szkoły powszechnej, a więc moją bezpośrednią przełożoną, była pani Firlejowa.

W gimnazjum uczyli: dr Merwin (historia i polski), dr Strzębosz (polski, propedeutyka filozofii), Kozakiewicz (matematyka), Barański (geografia), Dąbrowska (język polski), Stefański (fizyka), Zukerman (fizyka), Gonetowie i Korabiewiczowa (łacina), ksiądz Dziduszko (religia), dr med. Eichler (biologia), Strzembosz, Tułasiewicz (język angielski). Dyrektorem gimnazjum i liceum był Józef Jarzyński. Większość z wymienionych nauczycieli pochodziła z grupy cypryjskiej.

Szkoły nasze podlegały Ministerstwu Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Londynie poprzez delegata w Nairobi. Ciekawą postacią był doktór Eichler, zbieracz fauny afrykańskiej. Posiadał on sporą kolekcję wypchanych zwierząt, najrozmaitszych węży i jaszczurek zakonserwowanych w słojach. Była tam skóra krokodyla, a także żywa wiwerka. Pewnego razu dr Eichler kupił od Murzynów także żywego kilkumetrowego pytona, ale ten w niewoli zdechł, została tylko skóra na ścianie.

Do pamiętnych wydarzeń w Lusace należy zaliczyć pożary traw, które w okresie suszy bardzo często pędziły z wiatrem wprost na nasze osiedle. Wówczas mieszkańcy organizowali samorzutnie akcję gaszenia ognia. Ogień szedł wąską, zębatą, groźnie syczącą linią. Jedynym skutecznym ratunkiem było tłuc po tych płomiennych językach wiechciami ułamanych z drzew gałęzi. Parę razy sytuacja była naprawdę rozpaczliwa.

W pobliżu naszego osiedla leżała wioska. Wieczorami do późnych godzin rozlegały się zawsze tony bębnów i monotonne, jakby skomlące śpiewy.

Wiele młodych Polek powychodziło za mąż za Anglików. Czasami zdarzało się to nawet i starszym, które wpadły w oko miejscowy farmerom. Widocznie doświadczonym okiem docenili oni gospodarność naszych kobiet. Śluby odbywały się w osiedlowym kościele. Te uroczystości wzbudzały wielkie zainteresowanie. Tłumy ciekawych zbierały się dokoła. Łatwo było poznać taki ślub po wielkiej ilości samochodów, bo każdy biały osadnik miał tam samochód. Huczne przyjęcia odbywały się w jedynej miejskiej restauracji. Trudno było pomyśleć, ze to małe miasteczko miało stać się stolicą republiki Zambia.

Wspomnienia ucznia W. Eichlera

W lutym 1944 przyjechałem do Livingstone, aby tu uczęszczać do drugiej klasy gimnazjum ogólnokształcącego. Dyrektorem był wówczas doktor Merwin. Już po roku przeniesiono gimnazjum do Lusaki. Do szkoły uczęszczały dzieci zarówno z Livingstone, jak i innych różnych osiedli, gdzie brakowało klas gimnazjalnych. My, to znaczy ci przyjezdni, mieszkaliśmy w hotelu „Mainway”, oddanym całkowicie na internat, którym kierował ksiądz Drobny ze Śląska. Najczęstszym celem naszych pozamiejskich wycieczek i bodaj największą frajdą był Wodospad Wiktorii na rzece Zambezi. Wodospad leży na przedmieściu, tak że jego huk słychać było w ciszy nocnej. Kiedyś spotkałem duże stado pawianów. Chłopcy zaczęli je odstraszać rzucając kamieniami. Największy pawian wyszczerzył gniewnie żeby i ruszył na nas, a za nim całe stado. To był okropny widok. Nigdy nie przypuszczałem, że małpy potrafią być takie straszne. Zmykaliśmy co sił w nogach, a pawiany na szczęście nie goniły daleko. Później ostrzegano nas przed drażnieniem, twierdząc, że pawiany bywają bardziej niebezpieczne od lampartów, zajadłe i mściwe.

W pobliżu wodospadu była maleńka kawiarnia. Jednego z pracujących w niej Murzynów spotkał nieszczęśliwy wypadek. Poszedł jak zwykle z wiadrem po wodę do Zambezi. Gdy zanurzył wiadro, krokodyl leżący tuż obok zmiótł go jednym uderzeniem ogona, chwycił następnie zębami za pośladek i zaczął wciągać do wody. Murzyn, wrzeszcząc z bólu, trzymał się jakiejś gałęzi, aż nadbiegła pomoc. Odwieziono go do szpitala, ale upływ krwi był tak wielki, że zmarł w drodze.

Z pewnością mielibyśmy daleko więcej przygód, gdyby nam pozwolono na swobodne wędrówki w teren, ale obawa przed Afryką dominowała. Ludzie wyolbrzymiali niebezpieczeństwo, widząc na każdym kroku czyhające drapieżniki lub zaczajone jadowite węże. Dostojni obywatele z Cypru chadzali poważnie z kawiarni nad wodospad i z powrotem, wykluczając wszelkie ekstrawagancje. Trochę sytuację ratowało harcerstwo. Nasz komendant, podharcmistrz Otrząsek, wykłócał się o większą swobodę.

Pewne napięcie między prominentami z Cypru a pozostałymi uchodźcami wynikało z odmiennych doświadczeń życiowych. Kiedy bowiem „Cypryjczycy” opływali w dostatki, inni Polacy głodowali w kołchozach Związku Radzieckiego.

W. Korabiewicz w swojej książce umieścił fotografię Witolda Eichlera na tle imponującej kolekcji zwierząt afrykańskich, która stanowiła fragment osiedlowego muzeum przyrodniczego w Lusace.

W 2004 roku w USA ukazała się praca T. Piotrowskiego „The Polish Deportees of World War II: Recollection of Removal to the Soviet Union and Dispersal Throughout the World”.

Książka zawiera także wspomnienia byłych uczniów doktora Eichlera w Rodezji. Zdzisława Wójcik: Całkiem innym nauczycielem był dr Witold Eichler, entomolog. Zdobył mój podziw od chwili, kiedy przyjechałam do Lusaki. Wtedy zobaczyłam zorganizowaną przez niego wystawę owadów wraz z przyborami służącymi do preparowania chrząszczy i motyli. Podczas lekcji biologii chłonęłam każde jego słowo. Postanowiłam nawet, że ja też będę entomolożką. Zaczęłam zbierać owady, a było ich bez liku. Pod koniec pory suchej łapałam owady znajdujące się na bezlistnych drzewach, których pnie pokrywały kwiaty. Po deszczu, gdy rośliny rozwinęły liście, zbierałam chrząszcze koloru metalicznego. Jednak na początku pory deszczowej masa owadów roiła się wokół osiedlowych latarni i w rozmokłej ziemi. W przesyconym wilgocią powietrzu unosiło się wiele skrzydlatych stworzeń. Oczywiście, moja kolekcja w żadnej mierze nie mogła sprostać zbiorom doktora Eichlera, które można było oglądać częściowo w prowizorycznym muzeum. Dr Eichler nie skąpił swoich skromnych oszczędności, które poczynił świadcząc pomoc grupie cypryjskiej. Na przykład, któregoś dnia kupił za 15 funtów olbrzymiego pytona i wystawił go w swoim muzeum. Węża oglądali wszyscy mieszkańcy naszego osiedla. Wieść o pięciometrowym olbrzymie działała na wyobraźnię nawet tych, którzy nie interesowali się afrykańską przyrodą. Dr Eichler wydawał mi się oficjalny i nieprzystępny, ale nasza klasa darzyła go szacunkiem i nie przeszkadzała w prowadzeniu lekcji, co często miało miejsce w przypadku innych nauczycieli.

Maria Gabiniewicz zapamiętała, że dr Eichler prowadził poradnię ziołoleczniczą w szpitalu w Bwam M’Kubwa: The hospital consisted of an out-patient unit and three buildings which housed the patients. The hospital buildings had cement floors and ceilings. Dr. Eichler came there at the beginning of 1944 and founded an herbal – healing information unit.

Doktor Witold Eichler zbierał także legendy afrykańskie. Niedługo przed śmiercią w Życiu Pabianic (22 marca 1958 roku) opublikował tekst „Przez kobiety źle na świecie” z cyklu „Impresji afrykańskich”.

Jeszcze jedną legendę opowiedzianą przez ślepca Zentyko otrzymałem od ks. Fr. Tomaki, którą tu przytaczam.

„Kale-kale” (dawno-dawno) nasi przodkowie mieszkali w innym kraju, mieszkali za wielką wodą, gdzie słońce wschodzi. „Mzimu” (Wielki Duch), który się nimi opiekował, powiedział im: „Ana anga okondeka” (ukochane moje dzieci) zabierzcie swoje żony, dzieci, bydło, wsiądźcie na tratwy płyńcie w tę stronę, gdzie słońce zachodzi. Nie lękajcie się , przepłyniecie szczęśliwie wielką słoną wodę, a za nią znajdziecie ziemię bardzo urodzajną. Tam będzie wam dobrze, nie będziecie dużo pracować, jedzenia będzie pod dostatkiem, tam też jest dużo zwierzyny, nie ma tam ani zimna ani gorąca będzie wam bardzo dobrze.

Posłuchali i popłynęli. Płynęli długo, aż wreszcie dopłynęli do brzegów dzisiejszego lądu afrykańskiego. Tutaj, stosownie do obietnicy, znaleźli bardzo urodzajną ziemię, mieli obfite deszcze, nie było ani upałów ani zimna. Niebo było rozpostarte tak niosko nad nimi, iż mogli się go dotykać rękami. Ziemia rodziła im sama „mapiro” (proso) i owoce. Niekiedy Wielki Duch ukazywał się im i rozmawiał z nimi, jak dobry ojciec ze swoimi dziećmi. Byli szczęśliwi.

Niestety stało się nieszczęście. Po pewnym czasie tak szczęśliwego życia kobiety tak się rozleniwiły, że nie chciało im się nawet przynosić wody do mycia rąk z obok płynącego potoku.

Rozleniwione, mając tuż nad głowami rozpostarte niebo, które według ówczesnych ich pojęć było tylko płótnem pomalowanym na niebiesko, zamiast umyć sobie powalane jedzeniem (jedzą palcami) ręce w czystej wodzie, zaczęły je obcierać w owe „guo” – niebo, mówiąc: „po co mamy chodzić do rzeki, po co nosić wodę? Obcierajmy sobie ręce w to płótno-niebo” i zaczęły tak robić, brudząc niebo.

Mężczyźni nie poszli za ich przykładem, a nawet upominali je, aby zaniechały walać niebo Wielkiemu Duchowi.

„Mzimu” objawiał się im raz, drugi i trzeci, napominając i grożąc im tymi słowy: „Ana anga okondeka” (drogie, przestańcie brudzić moje niebo). Pogniewam się na was, przestane do was przychodzić i obcować jak z moimi dziećmi. Podniosę wysoko niebo, wtedy dopiero zobaczycie jak wam będzie źle, gdy nastaną dla was ciężkie czasy.”

Leniwe kobiety nie usłuchały tych napomnień i gróźb i dalej obcierały sobie ręce w niebiańskie płótno.

Wtedy Wielki Duch rozgniewany nieposłuszeństwem i uporem kobiet, spełnił swe groźby, przestał się nimi opiekować i oddalił się od nich zupełnie.

Od tej chwili zaczęła się niedola dla mieszkańców Afryki. Słońce zaczęło niemiłosiernie prażyć, zaprzestały padać deszcze, nastała straszna posucha. Od tej pory do ciężkiej pracy w polu, wśród żaru słonecznego poczerniała im skóra, którą przedtem mieli białą.

Ponieważ według tego podania wszystko zło obecne sprowadziły leniwe kobiety, wszędzie widać wyższość mężczyzny nad kobietą, bez śladu szacunku, a biedne żony były i są jeszcze i obecnie często niewolnicami swoich mężów. Ilekroć mąż podróżował ze swą żoną, córką i innymi kobietami wkładał wszystkie rzeczy na ich głowy a sam z dzidą i siekierką na ramieniu kroczył swobodnie za kobietami lub na przodzie co zależało od pory dnia. Jeżeli szli rano to do godziny piątej po południu mężczyzna szedł na przodzie pochodu. Zapytani dlaczego tak czynią, odpowiadali: „W ciągu dnia drapieżne zwierzęta (lwy) lubią po nocnej uczcie wylegiwać się w gęstych przydrożnych zaroślach. Zbudzony zwierz rzuca się na pierwszych, którzy mu przerwali sen, a więc na kobiety, które wtedy idą pierwsze i porywa je. Mężczyzna idący w tyle ma czas do ucieczki. Przy i po zachodzie słońca, drapieżniki wychodzą z legowisk, zaczajają się przy ścieżkach po których chodzą ludzie i inne zwierzęta, nie rzucają się nigdy na pierwszych, lecz ofiarą ich pada zwykle ostatni.

Dlatego też pod wieczór mężczyzna idzie na przodzie, a żony i inne kobiety oraz dzieci wysyła na tyły pochodu. I tym razem kobiety wystawione są pierwsze na niebezpieczeństwo, a mężczyzna usłyszawszy krzyk kobiety sam umyka, ratując swe życie kosztem żony, córki czy innej kobiety.

Gdy zwróciłem ślepcowi uwagę, mówi ks. Tomaka, że takie postępowanie mężczyzn jest nieludzkie, usłyszałem taką odpowiedź: „Bambo wolem kezeka” – (czcigodny Ojcze) to dobrze i nie ma tu nic złego. Kto ściągnął ten los na nas? Leniwe, nieposłuszne kobiety. Gdyby nie one, byłoby nam do dnia dzisiejszego dobrze, tak jak naszym przodkom. Niech lew lub lampart złapie i zje kobietę.

Z Afryki W. Eichler przywiózł do Pabianic wiele cennych przedmiotów. Unikalne eksponaty to: dwa kompletne stroje czarownika wraz z maskami (plemię Barotse, Zambia), siekierki symbolizujące władzę przywódcy plemiennego (Maszona, Zimbabwe), kultowa figura praprzodka (Bamuda, Zambia).

Arkadiusz Żukowski w książce „W kraju złota i diamentów”, Warszawa 1994 pisze: Pośrednio z uniwersytetami południowoafrykańskimi związany był lekarz i koleopterysta doktor Witold Eichler. W latach 1942-1945 sprawował opiekę nad polskimi wychodźcami w Rodezji Północnej. Tam też badał i zbierał liczne gatunki owadów. Jak relacjonował Juliusz Suski odwiedzający Livingstone Witold Eichler kompletował wtedy wielki zbiór chrząszczy rodezyjskich, liczący ponad tysiąc gatunków. Niektóre okazy z tego zbioru okazały się nieznane i paru z nich uniwersytet w Johannesburgu nadał imię klasyfikacyjne „Eichlerowi”. Niestety dr Eichler nie otrzymał wydatniejszej pomocy na swoje prace i troska o zabezpieczenie zbiorów, o gabloty dla nich i konieczne naukowe wyjazdy do uniwersytetów południowoafrykańskich leżała na jego barkach.

Witold Eichler, jak żaden inny pabianiczanin, był w kręgu zainteresowania prasy ponadlokalnej od 1907 do 1939 r.

Wybory w Pabianicach. Wczoraj odbyły się wybory pełnomocników. Z ogólnej liczby 2. 362 mających prawo głosu głosowało 2. 030 prawyborców. Wybrani zostali pp. Henryk Lipski (1523 gł.), narodowiec, dr Witold Eichler (1507), lekarz Tow. Akc. Kindlera, narodowiec (Rozwój, 9.02.1907)

W sobotę 30 bm. o godz. 8 wieczorem w lokalu Tow. Krzewienia Oświaty przy ul. Mikołajewskiej nr 11 w Łodzi, dr Witold Eichler z Pabianic, wygłosi odczyt pod tyt. „Zwierzęta w otchłaniach morskich. Współżycie i pasożytnictwo”. ( Rozwój, 28.03. 1912)

Towarzystwo Popierania Pracy Społecznej w Łodzi już się całkowicie zorganizowało i rozpoczęło pracę normalną. Radę stanowią pp. Edward Herbst, prezes, ks. Albrecht, wiceprezes, Józef Lachmanowicz, wiceprezes. Członkowie rady : Edmund Brinkenhoff, dr Witold Eichler, dr Alfred Grohman (…). (Nowa Gazeta Łódzka, 12.05.1914)

Dr Witold Eichler powrócił. Pabjanice, Ogrodowa 38 obok kantoru Tow. Akc. R. Kindler. (Godzina Polska, 21.07.1918)

Organizowanie Partii Pracy na terenie Pabjanic postępuje w szybkim tempie. Na zebraniu odbytem w ubiegłym tygodniu, przy odpowiedniej liczbie członków wybrano dotychczasowy zarząd w skład, którego weszli: Eichler, Hajda, Broniewski. W dniu dzisiejszym odbędą się wybory zarządu, zaś 13 lutego br. odbędzie się walne zgromadzenie Partii Pracy, w którem udział wezmą wybitni członkowie zarządu partii w Warszawie. ( Łódzkie Echo Wieczorne, 31.01.1927)

Z Pabjanic donoszą: Urząd Wojewódzki postanowił mianować dla Pabjanic komisarza rządowego w osobie dotychczasowego prezydenta miasta p. Gackiego. Wicekomisarzem miał zostać p. Wojtacki z Łasku, zaś radę przyboczna stanowić mieli dr Eichler, Wendt, Magrowicz i Alter. Jak się obecnie dowiadujemy komisarza rządowego w Pabjanicach nie będzie. ( Łódzkie Echo Wieczorne, 21.11.1927)

W związku z projektowaną jeszcze w bieżącym roku budową rzeźni miejskiej w Pabjanicach, z ramienia magistratu powołana została do życia specjalna komisja sanitarno-techniczna, w której skład weszli: dr Eichler, Rakowski i Magrowicz. Pierwszą czynnością tej komisji będzie zbadanie zdatności placu pod budowę rzeźni i zakwalifikowanie planów. (Łódzkie Echo Wieczorne, 14.04. 1928)

Na terenie m. Pabjanic dotychczas istniały dwa oddziały „Strzelca”, nowomiejski będący pod wpływami PPS i staromiejski kierowany przez NPR – Lewicę. W ostatnich dniach nastąpiło połączenie obu Oddziałów „Strzelca” w jeden. Prezesem zjednoczonego „Strzelca” został dr Witold Eichler. (Republika, 31.08.1929)

Z inicjatywy federacji byłych wojskowych zorganizowano komitet obchodu 11 Listopada. Na program złożą się w dniu 10 listopada – capstrzyk, przemówienia, iluminacja miasta. 11 listopada - nabożeństwa w świątyniach wszystkich wyznań, pochód, trzy akademie, sprzedaż znaczków na pomnik Niepodległości. Przewodniczącym komitetu jest p. dr Witold Eichler. (Republika, 30.10.1929)

W dniu 5 bm. odbędzie się w Pabjanicach zjazd NZR-owców sprzed 1905 roku. Zjazd ma na celu sprawy organizacyjne. Udział w zjeździe zapowiedzieli przedstawiciele Pabjanic, Łodzi i Warszawy. Organizatorem zjazdu jest dr Witold Eichler. Zjazd organizowany jest poza wpływami narodowymi partii robotniczej, czyli dawnego Narodowego Związku Robotniczego. (Republika, 3.01.1930)

Onegdaj wieczorem w sali Związku Legionistów odbyło się ogólne zebranie członków BBWR w Pabianicach. Sprawozdanie ustępującego zarządu wygłosił dr Witold Eichler, wykazując, ze BBWR zorganizował na terenie Pabianic szereg odczytów, uroczystości, propagand etc. Następnie wybrano nowy zarząd w składzie 12 osób. Prezesem został dr Eichler, wiceprezesem Mieczysław Tomczak, sekretarzem p. Maciszewski, skarbnikiem p. Faust. (Republika, 9.03.1930)

Naczelny lekarz powiatowej Kasy Chorych dr W. Eichler rozpoczął urlop, który potrwa do 22 maja. Dr Eichler wyjechał na Wyspy Kanaryjskie, gdzie prowadzić będzie badania entomologiczne. (Republika, 17.04. 1930)

Nowo mianowany komisarz dla Pabianickiej Kasy Chorych, Mieczysław Bogdański, pochodzi z Warszawy, gdzie pracował w buchalterii stołecznej kasy chorych (…) W dniu wczorajszym komisarz rozpoczął urzędowanie. Dotychczasowy dyrektor kasy p. W. Zięba pełni nadal swe obowiązki. Naczelnym lekarzem pozostał dr Witold Eichler. (Republika, 2.10.1930)

W niedzielę odbył się w wielkiej sali kina Luna wiec zwołany przez miejscową Radę BBWR, przy udziale około 1200 uczestników. Zebranie zagaił dr W. Eichler, podkreślając rolę Marszałka Piłsudskiego w odrodzeniu Państwa Polskiego, wznosząc okrzyk na Jego cześć, pochwycony przez zebranych. Za stołem prezydialnym zasiedli: dr W. Eichler, Wandachowicz, Kubis, Magrowicz i Sajda. (Hasło Łódzkie, 14.10.1930)

Onegdaj wieczorem powołany został do życia miejscowy komitet obchodu setnej rocznicy Powstania Listopadowego. Do komitetu weszli pp: starosta Jan Wallas, wiceprezydent Mieczysław Tomczak, dr W. Eichler, red. Kazimierz Staszewski, naczelnik Wiktor Cholewiński, dyr. Józef Gajda, prof. Henryk Czekay, komisarz E. Giżyński i ref. Mieczysław Rozwens Opracowano następujący program uroczystości. W sobotę, dnia 29 listopada pogadanki i obchody w szkołach. Wieczorem capstrzyk orkiestr i przysposobienia wojskowego. W niedzielę 30 bm. o godz. 10 rano nabożeństwo w kościele NMP; o godz. 12-ej w południe akademia w kinie miejskim. (Republika, 27.11.1930)

Onegdaj społeczeństwo pabianickie żegnało dyrektora miejscowej papierni p. Franciszka Drzewieckiego, który wyjeżdża do Warszawy, gdzie obejmuje stanowisko wiceministra poczt i telegrafów. W imieniu władz przemawiał p. starosta Wallas, w imieniu magistratu p. prezydent Orłowski, w imieniu wielkiego przemysłu p. dyr. Sokołowski, w imieniu społeczeństwa dr W. Eichler, w imieniu duchowieństwa ks. Wagner. (Republika, 14.02.1931)

Onegdaj wieczorem odbyło się w nowo odbudowanym lokalu „Strzelca” przy ul. Fabrycznej nr 34 ogólne zgromadzenie członków Towarzystwa Przyjaciół „Strzelca”. Przewodniczył prezes dr Witold Eichler. Po przyjęciu sprawozdań wybrano zarząd na czele którego stanął dr W. Eichler – prezes i wiceprezydent Mieczysław Tomczak – wiceprezes. Poza tym przyjęto wniosek p. J. Dziatkowskiego, aby członkowie i sympatycy Towarzystwa Przyjaciół „Strzelca” ufundowali strzelcom mundury z ofiar dobrowolnych. (Republika, 22.04.1931)

Na wystawę owadoznawczą, która wkrótce zostanie otwartą w Łodzi, przesłał swe słynne w Polsce zbiory miejscowy lekarz i przyrodnik dr Witold Eichler. Niezwykle bogate zbiory dr Eichlera są rezultatem wieloletnich poszukiwań pabianickiego uczonego, który dla celów entomologii zwiedził całą Europę, wielką połać Azji i Afryki. (Republika, 27.04.1931)

Niedzielny bieg eliminacyjny do biegu Szlakiem Kadrówki, zorganizowany przez pabianicki oddział „Strzelca”, wypadł słabo, gdyż nie stawiły się wszystkie zgłoszone drużyny: z Pabjanic, Łasku i Kwiatkowic. Trasa obejmowała 56 km i przechodziła przez Wadlew, Łask do Pabjanic. Drużyna kwiatkowicka odpadła pod Łaskiem z powodu wyczerpania. Pierwsza przybyła drużyna pabianicka, która liczyła zaledwie trzech zawodników, reszta uczestników odpadła po drodze. Druga przybyła drużyna łaska w pełnym składzie. Bezpośrednio po przybyciu uczestnicy wzięli udział w strzelaniu, przy czym największą ilość punktów otrzymała drużyna pabianicka. W ostatecznym rezultacie puchar wędrowny otrzymała drużyna strzelecka z Łasku. Sąd honorowy stanowili: prezes Towarzystwa Przyjaciół „Strzelca” dr Witold Eichler, por. Sikorski z Łasku i kierownik pabianickiego „Strzelca” p. dyr. Józef Dziatkowski. (Republika, 1.07.1931)

Powołany został do życia komitet honorowy poświęcenia sztandaru Legionu Śląskiego w Pabjanicach, pozostającego pod protektoratem p. generała Góreckiego, prezesa zarządu głównego Federacji Polskich Związków Obrońców Ojczyzny oraz dr. Polakiewicza, wicemarszałka Sejmu. Przewodniczącym komitetu został p. starosta powiatowy Jan Wallas, zastępcą przewodniczącego dr Witold Eichler. Uroczystość poświęcenia sztandaru odbędzie się w dniu 6 września rb. (Republika, 24.07.1931)

Stowarzyszenie Niepodległościowców zorganizowało zebranie byłych działaczy niepodległościowych na terenie powiatu łaskiego, które zgromadziło około 150 osób w sali Związku Legionistów w Pabjanicach. Zebranie zagaił dr Witold Eichler, witając pana starostę Wallasa i gości oraz dawnych druhów z czasów walk o niepodległość . Po wyborze dra Eichlera przewodniczącym zebrania głos zabrał p. Jan Sutorowski, który przedstawił dzieje walk o niepodległość na terenie Pabjanic. Projekt ustawy stowarzyszenia zreferował dr Eichler. Po ożywionej dyskusji projekt został przyjęty. Wybrano jednocześnie zarząd z dr W. Eichlerem na czele. Po zamknięciu obrad dokonano wspólnej fotografii, po czym odbył się skromny obiad w salach Związku Nauczycielstwa Polskiego urządzony staraniem pań z dawnego obozu niepodległościowego. ( Republika, 15.10.1931)

Wystąpienie z Rady Miejskiej. Dr Witold Eichler, radny miasta Pabjanic, wystosował do prezydium rady list, w którym komunikuje, że rada nie ma możności wpływania na postępowanie magistratu, który przez nieudolny dobór ludzi w przedsiębiorstwach miejskich i całkowity brak kontroli dopuścił do tego, że ostatnio ujawnione zostały poważne nadużycia. Poza tym poziom obrad, który szczególniej ujawnił się na ostatnim posiedzeniu rady, nie rokuje na przyszłość żadnych nadziei polepszenia prac samorządu. Dr Eichler wszedł do rady z listy BBWR i reprezentował Partię Pracy. (Republika, 29.10.1931)

Z dniem 1 grudnia rozpoczynają się w Pabjanicach Dni Przeciwgruźlicze. Prezydium komitetu dni stanowią: dr W. Eichler – przewodniczący, Edward Raducki – wiceprzewodniczący, Fokczyński Franciszek – sekretarz, prof. Stanisław Chodkowski – skarbnik oraz pp. ławnik Dąbrowski i dyr. Goliński. (Republika, 1.12.1931). W okresie międzywojennym ukazały się cztery wydania broszury W. Eichlera „Jak się zachowywać w chorobach zakaźnych, oraz jak się wystrzegać zarażenia niemi”.

Onegdaj w sali Domu Ludowego odbyło się bardzo liczne ogólne zgromadzenie członków miejscowego BBWR. Przewodniczył dr Witold Eichler. Na zebraniu zreferowano prace parlamentarne klubu poselskiego BBWR, sprawy samorządowe, działalność grodzkiego podkomitetu do spraw bezrobocia w Pabjanicach oraz sprawę dni przeciwgruźliczych, przy czym przewodniczący zaapelował do obecnych o poparcie akcji komitetu dni przeciwgruźliczych. Po dyskusji przewodniczący podziękował obecnym za liczne przybycie i zebranie zamknął o godz. 10 wieczór. (Republika, 5.12.1931)

Z inicjatywy Związku Strzeleckiego zawiązał się w Pabjanicach komitet obchodu Imienin Marszałka Piłsudskiego. Komitet wyłonił 3 sekcje : propagandowo-imprezową, pochodową i finansową. Ustalono następujący program obchodu: 18 marca capstrzyk, 19 marca nabożeństwo dla młodzieży szkolnej, akademia dla szkół powszechnych i średnich, 20 marca nabożeństwo, pochód, akademia w kinie miejskim, oraz propagandowy marsz konkursowy w maskach przeciwgazowych. Na organizacyjne posiedzenie komitetu przybyło około 80 osób. Przewodniczącym komitetu został p. dr. Witold Eichler, zastępcą p. wiceprezydent Mieczysław Tomczak. ( Republika, 1.03.1932)

Onegdaj w Domu Ludowym odbyło się informacyjne zebranie poselskie BBWR. Zebraniu przewodniczył dr W. Eichler. Sprawozdanie poselskie składał poseł dr Fichna. Mówca scharakteryzował wysiłki rządu w kierunku pokonania kryzysu, przedstawił dorobek prac Sejmu w dziedzinie ustawodawstwa, oraz poruszył szereg aktualnych bolączek. W dyskusji zebrani domagali się bezwzględnego złożenia z urzędu prezydenta miasta Pabjanic Aleksandra Orłowskiego, którego szkodliwa taktyka doprowadziła miasto do ruiny. (Republika, 14.10.1932)

Dotychczasowy długoletni przewodniczący koła Polskiej Macierzy Szkolnej w Pabianicach dr Witold Eichler, złożył rezygnację ze swego stanowiska. Na ostatnim posiedzeniu zarządu przewodniczącym wybrano p. dyr. T. Botnera. (republika, 8.03.1933)

Onegdaj zorganizowany został komitet uroczystości sierpniowych w Pabjanicach. Na czele komitetu uroczystości sierpniowych stanął starosta powiatowy p. Jan Wallas, wiceprzewodniczącym został dr W. Eichler. Poza tym zorganizowano kilka sekcji. Komitet postanowił w dniu 5 sierpnia zorganizować zbiórkę uliczną na samolot łódzkich legionistów i w dniu zbiórki specjalną sztafetą przesłać zebrane z list i ze zbiórki fundusze do Łodzi. Główne uroczystości odbędą się w dniu 20 sierpnia. W dniu tym przewidziano uroczyste nabożeństwo, akademię, defiladę i zawody sportowe. (Republika, 30.07.1933)

W poniedziałek w sali Związku Legionistów odbyło się zebranie przedstawicieli urzędów, władz i instytucji m. Pabianic w sprawie Towarzystwa Popierania Budowy Szkół Powszechnych. Zebranie zagaił inspektor szkolny p. Uniejewski, który wskazał na palącą potrzebę budowania szkół powszechnych, ku czemu z pomocą musi przyjść społeczeństwo, zakładając przy każdej szkole kolo Towarzystwa Popierania Budowy Szkół Powszechnych. Po zagajeniu p. inspektor poprosił na przewodniczącego zebrania doktora Witolda Eiohlera. (republika, 7.09. 1933)

Rada grodzka BBWR w Pabjanicach w związku ze zbliżającymi się wyborami do samorządów zorganizowała bardzo liczne zebranie członków i sympatyków reprezentujących wszystkie sfery społeczne i gospodarcze m. Pabjanic. Zebranie odbyło się w dużej sali kina Nowości. Obecnych 500 osób. Zebranie zagaił dr Witold Eichler, prezes rady grodzkiej BBWR. Po czym wygłosił referat na temat ustawy samorządowej, której zadaniem jest uzdrowienie stosunków w gospodarce samorządów w Polsce. Scharakteryzował dotychczasowe warunki pracy w samorządzie, wskazał na konieczność reformy tych stosunków. (Republika, 23.12.1933)

Onegdaj w sali straży pożarnej odbyło się pod przewodnictwem p. starosty Jana Wallasa ogólnospołeczne zebranie w sprawie obchodów listopadowych w Pabianicach. Na zebranie to przybyli liczni przedstawiciele instytucji w liczbie 100 osób. Na wstępie p. starosta wskazał, że 10, 11, 12 listopada projektuje się zorganizowanie obchodu 600-lecia miasta, 25-lecia Związku Strzeleckiego, 15-lecie Niepodległości w Pabianicach. Następnie zakomunikował, że specjalna delegacja miasta była u p. wojewody Hauke-Nowaka, który zgodził się przyjąć wysoki patronat nad uroczystościami. Program obchodów zaprojektowali p. dr Witold Eichler i prof. K. Staszewski. Program obejmuje uroczystości rozłożone na trzy dni, przy czym punkt kulminacyjny wypada na dzień 15 listopada, kiedy odbędzie się odsłonięcie Pomnika Niepodległości. Po referatach wywiązała się ożywiona dyskusja, w której rezultacie postanowiono zaakceptować przedstawione projekty i wybrano 7 komisji do zorganizowania poszczególnych fragmentów uroczystości. Postanowiono również zaprosić na dzień 12 listopada szereg dostojników państwowych do Pabianic. Przewodnictwo honorowe objął p. starosta Wallas, przewodnictwo faktyczne p. dr W. Eichler, zastępstwo p. prof. K. Staszewski. (Republika, 10,10.1933)

W lokalu Związku Legionistów przy ul. Kościuszki 14 odbyło się zebranie informacyjne, poświęcone sprawie zorganizowania w Pabianicach Klubu Obywatelskiego. Przy obecności około 30 zaproszonych zebranie zagaił dr W. Eichler, stwierdzając konieczność zorganizowania na terenie miasta Klubu Obywatelskiego, gdzie pracująca inteligencja znalazłaby miejsce godziwej rozrywki oraz możność zbliżenia towarzyskiego i kulturalnego (…) W rezultacie powołany został komitet organizacyjny w skład którego weszli: dr Eichler, dyr. Sokołowski, dyr. Goliński, dyr. Batucz. (Echo, 22.04.1934)

W dniu 26 września 1933 r. dr Żebrowski dokonał operacji migdałków. Przy czym miał obrazić pacjenta Gabryjańczyka. Akt oskarżenia zarzuca dr Żebrowskiemu, iż przy operacji użył słów: „Stój cholero”. Świadek dr Eichler – naczelny lekarz Ubezpieczalni Społecznej podkreśla, że Gabryjańczyk skierował zażalenie do Zarządu Ubezpieczalni Sp. domagając się w ciągu 24 godzin, po doręczeniu pisma, satysfakcji. Na zapytanie sądu – jak może osądzić dr Żebrowskiego jako podwładnego lekarza, dr Eichler wyjaśnia, że istotnie charakter Żebrowskiego jest nieco rubaszny, ale wstrzemięźliwy i ojcowski. (Echo, 29.06.1934)

(…) Zebranie wyłoniło komitet wykonawczy Pomocy powodzianom w składzie następującym: przewodniczący – rejent p. Jan Wallas, wiceprzewodniczący – ks. dziekan dr Lewandowicz i dr W. Eichler, skarbnik dr Broniatowski( Echo, 1.08.1934)

W dniu 26 bm. odbędzie się uroczystość poświęcenia sztandaru Związku Podoficerów Rezerwy w Pabianicach. W tym celu utworzył się specjalny komitet na którego czele stanął p. dr Eichler. Zastępcami jego są p. Gołogowski i p. Maciszewski, sekretarzem p. J. Sajda, skarbikiem Goliński. Komitet przystąpi do zebrania funduszów na sztandar oraz zajmie się ustaleniem programu obchodu. (Expres Wieczorny ilustrowany, 14.05.1935)

W dniu wczorajszym 16 bm. przybył do Pabianic sekretarz wojew& oacute;dzki BB (Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem)) Wacław Budzyński ze specjalnym zleceniem od b. min. Hubickiego by rozwiązać miejscową radę grodzką BBWR, której prezesem był dr Witold Eichler. Rozwiązanie grodzkiej rady BB nastąpiło w związku z dokonanymi wyborami kandydatów na posłów na zgromadzeniu okręgowym 14, bm. Jak już podawaliśmy o mandaty poselskie ubiegał się prezes dr Eichler. Kiedy jego osoba nie została wzięta w rachubę, usunięty poczyna domagać się mandatu senatora. Charakterystyczne są także kulisy ustalenia kandydata. Centrala BBWR projektowała na pierwsze miejsce w tym okręgu umieścić sekretarza BB z Łodzi p. Wacława Budzyńskiego. Wskutek intrygi miejscowej „sanacji” przeciw centrali. P. Budzyński znalazł się dopiero na trzecim miejscu. Obecnie decyzja wojewódzkiego komitetu BB zmierza do zlikwidowania buntu we własnych szeregach. Posunięcie komitetu wojewódzkiego BB w Łodzi wywołało popłoch wśród miejscowych „sanatorów”. Miejscowy organ „sanacyjny” Gazeta Paabjanicka zawiesił swoje wydawnictwo. Nadmienić należy, że Eichler jest prezesem licznych organizacji „sanacyjnych” oraz przewodniczącym klubu radzieckiego BB. Jak się dowiadujemy notariusz Wallas były starosta powiatu łaskiego, otrzymał polecenie zorganizowania „sanacji” na terenie Pabianic i powiatu łaskiego na nowo. (Orędownik, 19.08.1935)

Pojedynek Eichler-Budzyński. Rozdźwięki w pabianickiej „sanacji” pogłębiają się. Donosiliśmy niedawno, że niedoszły kandydat na posła p. dr W. Eichler wskutek zatargu z wojewódzkim zarządem BB został zwolniony ze stanowiska prezesa miejscowej rady grodzkiej BB . W. Eichler, niezadowolony z decyzji b. ministra Hubickiego, zamierza interweniować u czynników miarodajnych w Warszawie. Do akcji tej zaprzątnął wiernych mu jeszcze „Strzelców”, „Enzeterowców”, oraz wskrzeszony „Legion Młodych”. Zbiera się podpisy, pisze memoriały, podobno nawet jest zamiar wysłania delegacji do Warszawy i to wszystko wskutek niedoszłego poselstwa. Pojedynek Eichler-Budzyński w dalszym ciągu trwa. W Pabianicach podkreśla się także, że w skład kandydatów na posłów z ramienia 21 okręgu wyborczego, do którego należą Pabianice, nie wszedł ani jeden pabianiczanin. Okręg 21 z siedzibą w Sieradzu liczy przeszło 50 tys. mieszkańców, z tego 28. 600 uprawnionych do głosowania. W kołach pabianickiej sanacji słychać coraz głośniejsze pomruki niezadowolenia, także dzięki niefortunnemu rozdziałowi kandydatur poselskich. (Orędownik, 23.08.1935)

Warszawa rozstrzygnie… Tomczak, Zalewski, Kalinowski czy Eichler? Pogłoski o przyszłych wiceprezydentach m. Łodzi. O ile domysłom, co do osoby tymczasowego prezydenta Łodzi położony został kres przez nominację płk. Głazka, o tyle narastają nowe postacie dokoła nominacji wiceprezydentów Łodzi. Dotychczas wyliczono już następujące osoby: posła Tomczaka, dyr. Kalinowskiego i dra Eichlera z Pabianic. (Echo, 12.07.1935). Na okładce dziennika znalazło się zdjęcie W. Eichlera.

We wtorek dnia 20-go bm. w sali Ochotniczej Straży pożarnej zebrało się kilkadziesiąt osób w celu utworzenia komitetu pomocy bezrobotnym w myśl zaleceń naczelnych władz państwowych. Przewodnictwo komitetu z urzędu objął p. Futyma, sekretarstwo p. Michniewicz. Wydział wykonawczy stanowią: przewodniczący p. Wallas Jan, członkowie pp. sędzia Brudnicki, dr Eichler, dyr. Goliński, Luboński, dyr. Sokołowski, Ruszewski, ks. Lewandowicz, Raszpla, Salska. (Express Wieczorny Ilustrowany, 23.10.1936)

Przywódca pabianickiej „sanacji” znów na widowni. Od dłuższego czasu, bo od 8 września 1935, kiedy to odbywały się wybory do Sejmu, przywódca pabianickiej „sanacji” dr Witold Eichler ubiegał się o mandat poselski na różnych zjazdach przedwyborczych. Kiedy jednak osoba jego nie była brana w rachubę, p. Eichler pokłócił się z przeciwnikami jego kandydatury i przestał czynnie pracować w szeregach „sanacji”. Przez czas „kłótni” wszelkie obchody i uroczystości odbywały się bez doktora. Nareszcie p. dr Eichler znów ukazał się na widowni 11 Listopada występując w imieniu Komitetu Obchodów Narodowych w Pabianicach. (Orędownik, 14.11.1936)

Dyr. Ubezpieczalni Społecznej p. Paweł Goliński, jak również naczelny lekarz ubezpieczalni dr Witold Eichler powrócili z wywczasów letnich. ( Expres Wieczorny Ilustrowany, 4.08.1936)

W Sali Teatru miejskiego przy ul. Gdańskiej odbyła się akademia przeciwgruźlicza zorganizowana przez Komitet Dni przeciwgruźliczych w Pabianicach. Odpowiednie przemówienia wygłosili dr Eichler oraz prezydent miasta B. Futyma. Po przemówieniach wyświetlane były przeźrocza pod kierunkiem dr Świdra. (Echo, 5.05.1937)

Dłuższą dyskusję wywołała sprawa wyboru 3 delegatów na nadzwyczajne zebranie ogólne Związku Miast RP, które odbędzie się w dniach 26 i 27 bm. w Warszawie. W rezultacie w głosowaniu tajnym wybrani zostali na delegatów miasta radni Szymanowicz i Dąbrowski. Poza tym w skład delegacji Zarządu Miejskiego na zjazd wejdą delegaci mianowani na okres trzyletni przez centralę Związku Miast w Warszawie: wiceprezydent Szczerkowski i radny dr Eichler. (Echo, 13.03.1937)

Z okazji 75-tej rocznicy powstania styczniowego odbyła się w Pabianicach w sali Teatru Miejskiego uroczysta akademia, którą zagaił dr W. Eichler, następnie referat okolicznościowy wygłosiła p. Zawadzka. Po referacie głos zabrał prezes Federacji Polskich Związków Obrońców Ojczyzny, p. Krakowski, który zaprojektował wzniesienie pomnika w Sędziejowicach pod Pabianicami, gdzie miała miejsce większa potyczka powstańców z Moskalami i gdzie znajduje się wspólna mogiła poległych powstańców. (Echo, 25.01.1938)


W Pabianicach zorganizował się specjalny komitet do walki z rakiem, w skład którego weszli pp.: dr Eichler, prez. B. Futyma, ks. Szadko, dr Manitius. (Echo, 29.11.1938)

Przed Sądem Okręgowym w Łodzi znalazł się sensacyjny proces z oskarżenia Jana Gertnera działacza „sanacyjnego”, wiceprezesa „Ozonu” w Pabianicach. Oskarżenie popiera adw. Fichna, a jako oskarżeni zasiedli redaktorzy tygodnika Prawda Pabianicka, względnie autorzy artykułu: 38-letni Edward Sławiński, 32-letni Tadeusz Kasprzak i 40 –letnia Anna Głowacka. Redaktor odpowiedzialny Sławiński był już kilkakrotnie karany za oszczerstwo. W jesieni 1935 r. oraz w maju 1937 roku w Prawdzie Pabianickiej ukazały się artykuły, omawiające działalność Gertnera w 1906 roku i zarzucające Gertnerowi, że zeznawał fałszywie przeciw Działaczom polskim, walczącym o niepodległość i zeznaniami swymi przyczynił się do zesłania Jana Karczewskiego i towarzyszy na Sybir. Ponadto nazwano Gertnera „prowokatorem” na wzór Harewicza.

Ponieważ ze strony Gertnera powołany został w charakterze świadka filar sanacji pabianickiej dr Eichler, który obecnie przebywa za granicą, sąd postanowił sprawę odroczyć na inny termin. Przed powzięciem tej decyzji wystąpił rzecznik obrony, który zażądał, aby sąd sprowadził akta sprawy z izby sądowej w Warszawie z r. 1906 i 1907 w sprawie Karczewskiego i towarzyszy w celu dokładnego zbadania zeznań Gertnera. Sąd przychylił się do tego wniosku i postanowił wskazane akta sprowadzić na następny termin. (Orędownik, 13.07.1938)

Witold Eichler, jak na polityka przystało, był także bohaterem tekstów satyrycznych, które ukazywały się w prasie opozycyjnej w 1935 roku.

Któż nie znał w mieście Piaskowe Chrapy doktora Ewusia?

Znali go wszyscy: każde dziecko z ulicy, każda kobieta, ba nawet wszystkie skrzynki od śmieci! Dziwne wydać się może podobne twierdzenie, a jednak tak jest. A jest tak dlatego, że pan Ewuś był znakomitym mówcą i czołowym przedstawicielem Błagonadjożnych Braci Wykończonych Razem. Nie było dnia, żeby Błagonadjożni Bracia nie urządzali jakiejś uroczystości, nie było dnia, żeby doktór Ewuś nie przemawiał, aż się dziwili ludziska: - Ciewy… A skąd to bestia taki mądry? Gada i gada, jeszczek wszystek tłuszcz wygada i tyla będzie miał z tego pociechy …

Tak mówili ludzie.

Doktór Ewuś głowę nosił wysoko, głosem sięgał daleko, a rękami machał szeroko. Złośliwi twierdzili, że doktór długo karierze oratorskiej poświęcać się nie będzie, z powodu braku zdrowia oraz jednego płuca. Ile w tym było prawdy, nie wiedział nikt. Nikt nie wiedział po prostu dlatego, że doktór może każdemu zajrzeć do środka, a doktorowi nie każdy.

O bezpodstawności domysłów ludzkich twierdził fakt nadzwyczaj silnego głosu i wspaniała postawa doktora Ewusia. Trzeba było widzieć, jak pan doktór wymową swoją elektryzował tłumy, jak nieraz na rynku na podniebnej mównicy dumnie powiewała doktorska broda. Wszystkie Żydy oraz mężowie Izraela biegli w Talmudzie, zazdrościli mu jej. Cała Wiśniowa Góra pod Łodzią o niczem innem nie rozprawiała, jeno o doktorskiej brodzie.

Dlatego doktór Ewuś dumny chodził niczym król, lub jaki udzielny książę. (…). Zmieniał partie jak rękawiczki, inaczej mówiąc, robił grę. Nie było ideologii, której by nie służył, wszędzie wścibił swoje trzy grosze w nadziei, że mu urosną w tysiące. Przed wielką wojną służył dwom bogom: ideologii i idei. Służył partii PPS i Narodowej Demokracji. Narodowej Demokracji oddawał się oficjalnie, PPS –owi nieoficjalnie. Trzeba wiedzieć, że na terenie miasta Piaskowe Chrapy PPS i ND toczyły ze sobą zaciekłą walkę. Pan Ewuś niby zły duch latał od jednych do drugich – i juszył…

Straszliwa walka zawrzała Ewuś szatańsko się uśmiechał. Jaki miał w tem cel, nie wiadomo . Postronni domyślali się działania zakonspirowanych sił braci trójkąta, pionu i kielni. Ile w tem było prawdy, nie wiadomo. Takie jeno domysły krążyły po ludziach.

Po wielkiej wojnie, przeszedłszy szeregi NPR, pan doktór ugrzązł w bagienku Błagonadjożnych Braci i pozostał aż do ostatnich czasów. Uchwalono nową i sławną ordynację wyborczą. Opozycja sama usunęła się od głosowania. Doktór nabrał powietrza w swoje płuco, czy płuca.

- A teraz moja kolei – pomyślał – teraz na pewno zostanę posłem. Godności i zaszczyty sypały się nań jak z rękawa. Był prezesem Błagonadjożnych Braci, zasiadał w radzie miejskiej. Od paru lat wydawał Gazetę Piaskową, na której szpaltach szkalował niesłychanie opozycję. (…)

Pan doktór obejmował coraz to nowe godności i śmiałym krokiem zdążał do szczytu swojej kariery. Ale los czasami bywa kapryśny. Pewnego ranka gruchnęła po mieście wieść, że pan doktór stracił łaskę.

- Nasz kozioł zgubił postronek – szepnęli do siebie Młodzi.

W Gazecie Piaskowej ukazała się krótka notatka o tem, że Gazeta Piaskowa przestaje wychodzić, że pan redaktor zostaje zawieszony i pozbawiony godności prezesa. Pan doktór oszalał. Mądre, inteligentne oczy ciskały pioruny. Wyniosła postać z rozwichrzoną brodą poczęła biegać po komnatach swego pałacyku.(…)

Witold Eichler zorganizował także Rotary Club w Pabianicach. Wydarzenie to przypomnieli w swoich publikacjach Leon Chajn „Polskie Wolnomularstwo 1920-1938, Warszawa 1984 oraz Andrzej Zwoliński „Wokół masonerii”, Kraków 1995.

L. Chajn pisał: Najmłodszy Rotary Club w Polsce zorganizowali na początku 1938 r. naczelny lekarz ZUS dr Witold Eichler, Leszek Sokołowski, Władysław Jasiński, Teodor Chęciński, Witalis Missala, inż. Bronislaw Gajewicz, Jan Wallas i Tadeusz Kokeli. W połowie 1939 r. klub ten liczył 12 członków, a jego prezesem był dr Witold Eichler.


Jerzy Pomian opublikował swoje impresje z pobytu w Rodezji w ukazującym się w Jerozolimie dwutygodniku W Drodze (nr3/1945 r.). Opisuje m. in. swoje spotkanie z doktorem Eichlerem.

(…) Życie codzienne społeczeństwa livingstonskiego nie jest bardzo barwne. Stosunki towarzyskie w kolach rodaków nie należą do reguły. Niektórym zbrzydły one po czterech latach i znudziły się. Stosunki z Rodezyjczykami mają tylko ci, którzy opanowali język angielski, a takich niestety jest niewielu. Jak zawsze, najciekawsze i najbardziej barwne życie mają nieliczni w Livingstone miłośnicy sportu albo też ludzie, którzy posiadają umiłowany zawód naukowy czy hobby. W zakresie sportu istnieją szerokie możliwości myśliwskie, rozwinięty sport żeglarski, wioślarski, rybacki i inne.

Pośród ludzi hobby i zbieraczy prym wiedzie znakomity polski koleopterysta, dr Witold Eichler, autor wielu książek naukowych z zakresu entomologii. Zbadał on faunę chrząszczy w wielu krajach świata i pozostawił w Polsce cenne zbiory. W czasie emigracji zbadał i zebrał wiele okazów w Rumunii i Palestynie, a obecnie kompletuje wielki zbiór chrząszczy rodezyjskich liczący już obecnie ponad 1000 gatunków. Niektóre okazy z tego zbioru okazały się nieznane i paru z nich Uniwersytet w Johannesburgu nadał imię klasyfikacyjne Eichleri. Niestety, dr Eichler nie otrzymuje wydatniejszej pomocy na swoje prace i troska o zabezpieczenie zbiorów i o konieczne naukowe wyjazdy do uniwersytetów południowoafrykańskich, spada całkowicie na jego barki i obciąża jego skromne dochody z praktyki lekarskiej.

Z żalem opuszczałem okolice wodospadów Zambezi. Czas nie pozwolił mi poznać, tak jak bym pragnął, tego cudu z bajki i tej otaczającej go krainy, tak niezwykle ciekawej i ciągle jeszcze pełnej tajemnic. To moje zainteresowanie dla wszystkiego, co widziałem dookoła Livingstone i co jeszcze bym pragnął zobaczyć, starałem się przelać na rodaków, stale tam obecnie przebywających. Tylko u bardzo niewielu znalazłem zrozumienie. Większość machała tylko ręką: „At, Panie, żeby tylko do Polski jak najprędzej!”.

Międzywojenna prasa lekarska także odnotowywała istotne fakty z działalności doktora Eichlera. Lekarz Polski (nr 2/1929 r.) informował, że W. Eichler wchodzi w skład Rady Łódzkiej Izby Lekarskiej, natomiast Nowiny Społeczno-Lekarskie ( nr 18/1928) donosiły, iż doktor jest członkiem Zarządu Okręgu Łódzkiego Związku Lekarzy Państwa Polskiego.


Gazeta Pabjanicka w numerach 42 i 43/1935 r. postanowiła zamieścić biogram doktora Witolda Eichlera:

Wobec rozpowszechnianych stale paszkwili przeciwko osobie dr. W. Eichlera i nagonkach na niego w wysokim stopniu niesmacznych jak i niesprawiedliwych, uciekających się nawet do zakwestionowania polskości wspomnianego, należy przypomnieć choćby w ogólnym zarysie życiorys tego zasłużonego pracownika na niwie społeczno-politycznej m. Pabjanic.

Dr. Witold Eichler urodził się w Międzyrzeczu Lubelskim w roku 1874, skąd również pochodzi jego ojciec. Dziad wspomnianego po odbyciu całej kampanii napoleońskiej w charakterze lekarza i farmaceuty osiadł w Międzyrzeczu, gdzie założył aptekę, będąc wybranym wkrótce na marszałka powiatu radzyńskiego. Był on szlachcicem polskim herbu „Dębnik”. Dwóch stryjów zamieszkałych tamże, brało udział w powstaniu w 1863 r. i jeden z nich przebył kilkanaście lat za udział w powstaniu na Syberii. Ojciec dr. Eichlera był wtedy zbyt młody, aby wziąć udział w powstaniu. Przez całe życie jednak prowadził on akcję uświadamiającą wśród ówczesnych unitów (katolicy obrządku wschodniego), otaczając ich opieką. Częstym wtedy gościem bywał u niego Miłguj-Malinowski, zasłużony działacz ludowy, wówczas redaktor „Zorzy”, później „Zarania”, a dzisiejszy senator.

Jeden z b. unitów, sądzony przez Moskali za zdradę stanu p. Józef Marciniak z Międzyrzecza koło Łukowa tak pisze: „Dom Państwa Eichlerów był dla wielu z nas świątynią i uniwersytetem, a słowa tam słyszane ewangelią, które pokrzepiały duszę ludu … pisma zakazane przez Moskala tam otrzymywałem”.

Ta wysoce patriotyczna atmosfera domowa nie mogła, oczywiście, pozostać bez wpływu i na młodsze pokolenie. Dr. W. Eichler już jako student Uniwersytetu Warszawskiego, a potem lekarz poświęcał czas sprawie unitów; w Warszawie za należenie do Koła Kilińczyków (organizacja młodzieży robotniczej i rzemieślniczej) przebył 2 miesiące w więzieniu, po czym został skazany na 2 lata na wyjazd w głąb Rosji. Studia wobec tego ukończył w Dorpacie i następnie w 1904 r. w jesieni przybył do Pabjanic, gdzie wstąpił już w początkach 1905 r. do Narodowego Związku Robotniczego (partia wywodząca się ze środowisk Ligi Narodowej) i był członkiem 1-go Zarządu tejże organizacji po secesji NZR od Endecji, z którą ideowo nigdy nie był związany, mając pogląd wybitnie demokratyczny i bardziej lewicowy. Był jednym z założycieli „Sokoła” i pierwszym jego prezesem, tak samo jak i jednym z założycieli Macierzy Szkolnej, która na naszym terenie miała charakter wybitnie postępowy. Z „Sokoła” wystąpił w 1927 r. ze względu na prądy jakim ”Sokół” zaczął hołdować. W Narodowym Związku Robotniczym pracował do wojny.

Ciekawym przyczynkiem do stanowiska dr. W. Eichlera za czasów zaborczych jest podpisany przez niego wraz z kilku innymi wybitnymi pabianiczanami i ogłoszony w formie listu otwartego w jednej z gazet warszawskich w 1905 r. protest treści następującej:

„Niżej podpisani członkowie komitetu budowy szpitala miejskiego w Pabjanicach, któremu przewodniczy naczelnik powiatu łaskiego pan Iwanow, składają swoje mandaty, nie chcąc współpracować z jednostka, której ręce są zbryzgane krwią niewinnych ofiar”.

Powołany na wojnę przez zaborcę w 1914 r. w charakterze lekarza, rok spędził w twierdzy Brześć nad Bugiem, a następnie 3 lata na froncie kaukaskim. I tam nie zapomina o swych obowiązkach Polaka. W Trapenzundzie bowiem organizuje Koło Polaków Wojskowych, liczące do 300 osób, którego był prezesem. W wynajętym domku od zakonników francuskich mieścił się lokal Koła z czytelnią, biblioteka, gdzie co niedziela odbywały się dyskusyjne referaty, których celem było podtrzymanie polskości i ducha narodowego w polskich żołnierzach z armii rosyjskiej oraz uchodźcach. Otrzymawszy 3- tygodniowy urlop powołał do życia 5 filii Koła na linii frontu. Zmuszony jest wówczas wyjechać do Persji, wkrótce jednak wraca do Tyflisu, dokąd ściągani byli zorganizowani w Kołach Polacy wojskowi, aby eliminować ich z wojska rosyjskiego i tworzyć w Tyflisie Związek Polaków Wojskowych Kaukaskiego Frontu, którego dr Eichler był wiceprezesem. W następstwie podjętych prac wojskowych powołana została Polska Kaukaska Brygada, jako formacja wojskowa, w której był lekarzem. Był również delegatem do tureckiego sztabu od polskich organizacji dla uzyskania statku, aby wywieźć Polaków do kraju. Gdy z pomyślną odpowiedzią wrócił do Tyflisu zastał tam już Niemców, od których udało się dostać 2 statki dla wywiezienia wszystkich Polaków cywilnych i wojskowych.

Po wionie europejskiej przybywa znowu do Pabjanic i widzimy go, jako niezmordowanego pracownika, biorącego bardzo czynny udział w życiu kulturalnym, społecznym i politycznym. Zostaje przewodniczącym Rady Miejskiej, do której wszedł z ramienia Narodowej Partii Robotniczej (utworzona w 1920 r. z połączenia Narodowego Związku Robotniczego i Narodowego Stronnictwa Robotniczego), a której był prezesem. Tworzy wówczas porozumienie centro-lewicowe. W 1926 roku występuje z NPR, natomiast organizuje Koło Partii Pracy ( partia utworzona w 1925 r. przez polityków PSL Wyzwolenie), którego był prezesem do 1935 roku i członkiem Zarządu Głównego w ciągu ostatnich 2 lat.

W 1928 roku wraz z innymi powołuje do życia BBWR, zajmując od początku do dnia 16-go sierpnia rb. stanowisko prezesa. W międzyczasie piastował godność prezesa ”Strzelca”, prezesa Towarzystwa Przyjaciół ”Strzelca”, redaktora Gazety Pabjanickiej od 1926 do 1935 r., prezesa LOPP-u, członka Rady Izby Lekarskiej Łódzkiej, prezesa Polskiej Macierzy Szkolnej, przewodniczącego komitetów wyborczych do ciał ustawodawczych i rady miejskiej, naczelnika miejscowej Obrony Państwa 1920 r. z mianowania, prezesa Komitetu ufundowania sztandaru Związku Legionistów itd. Był także prezesem Zrzeszenia b. działaczy niepodległościowych pow. łaskiego od czasu powstania tej organizacji tj. od 1929 r., aż do połączenia z Oddziałem Stowarzyszenia b. Kilińczyków i Enzeterowców. Połączone organizacje na zebraniu wspólnym 12 maja rb. wybierają ponownie niemal jednogłośnie dr. Eichlera prezesem.

Obecnie oprócz prezesury Stowarzyszenia Kilińczyków i Enzeterowców zajmuje następujące stanowiska: prezesa Miejskiej Rady Szkolnej, radnego m. Pabjanic, prezesa stałego Komitetu Obchodów Narodowo-Państwowych, wiceprezesa LOPP-u ( Liga obrony Powietrznej i Przeciwgazowej), członka Zarządu Towarzystwa Przyjaciół Akademika, prezesa Towarzystwa Przeciwgruźliczego, prezesa Towarzystwa Eugenicznego, członka Kaukaskiej Podkomisji Krzyża i Medalu Niepodległości, honorowego prezesa Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Odznaczenia posiada następujące: Krzyż Niepodległości, Złoty Krzyż Zasługi za pracę społeczną i samorządową, Medal 10-lecia Niepodległości, Odznaczenie Ministra Pracy i Opieki Społecznej za 10 lat pracy w Ubezpieczalni Społecznej. Honorowe odznaki otrzymał: za prace społeczną w Polskiej Kaukaskiej Brygadzie, za walkę o szkolę polską, za pracę przy realizacji Pożyczki Narodowej, odznakę komendanta Przysposobienia Wojskowego i Wychowania Fizycznego, odznakę Polskiego Związku Przeciwgruźliczego, odznakę Głównego Urzędu statystycznego.

Przynależność dr. W. Eichlera do organizacji robotniczej przez szereg lat, przedtem praca wśród włościan, stałe starania w radzie miejskiej do tworzenia centrolewu, przynależność do Partii Pracy i Stowarzyszenia Kilińczyków, współpraca stała z organizacjami b. wojskowych i nauczycielstwem szkół powszechnych, dostatecznie ilustrują jego poglądy społeczno-polityczne.

Ze względu na olbrzymie zasługi dr Eichlera dla Pabjanic uroczystość 25-lecia jego pracy jaka odbyła się w 1930 roku miała charakter ogólnomiejski. W uroczystości tej wzięło udział około 500 osób, wśród których byli przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, cała elita pabianickiego społeczeństwa, przedstawiciele instytucji kulturalno-oświatowych, gospodarczych, przemysłu, rzemiosła, handlu, właścicieli nieruchomości, nauczycielstwa, robotników, młodzież szkolna, przyjaciele z czasów studiów w Dorpacie i z okresu uwięzienia.

Dr W. Eichler zawsze w okresie panowania zaborcy stał na gruncie niepodległościowym i około niego skupiała się akcja, skierowana przeciw najeźdźcom , tak samo i dziś w Niepodległej Polsce przeciwstawia się wszelkiemu rozkładowi niesprawiedliwości społecznej czy korupcji. I tylko tym należy tłumaczyć jego wystąpienie przeciwko b. komisarzowi p. R. Jabłońskiemu, który zawiódł pokładane w nim nadzieje, wyrządzając przez swe posunięcia zarówno obozowi prorządowemu, jak i interesom miasta dużo strat.

Nadmienić również należy, że niezależnie od pracy społeczno-politycznej i zawodowej w charakterze lekarza naczelnego Ubezpieczalni Społecznej w Pabjanicach, która dzięki swym urządzeniom i organizacji należy do jednej z lepszych w kraju. Dr W. Eichler znany jest i z prac naukowych. Jego dzieło popularne „O chorobach zakaźnych” zostało nagrodzone przez Kasę im. Mianowskiego i doczekało się trzykrotnego wydania. Poza pracą fachową zajmuje się on od lat 40 specjalnie chrząszczami, których posiada kolekcję; kilka spośród nowo odkrytych przez niego gatunków chrząszczy zostało nazwanych przez zagranicznych entomologów jego nazwiskiem; z tej dziedziny drukował również kilka prac, jak: „Nowe gatunki i odmiany chrząszczy z sandżaków Trapezunckiego i GumiszChane”, „Chrząszcze okolicy Eczmiadzinu, Tyflisu, Pabianic”. Wiele podróżuje w celu uzupełnienia swych zbiorów, drukując w Gazecie Pabjanickiej swe wrażenia z Algieru, Trypolisu, Tunisu i wygłaszając na te tematy oraz inne szereg odczytów.

W 30-lecie przyjazdu dr Eichlera do Pabjanic możemy stwierdzić, że swa bezinteresowną, wszechstronna praca przyniósł on miastu niewątpliwie pożytek, a wierzymy, ze jako obdarzony dużą energią i żywotnością roli swej nie skończył i że jeszcze nie na jednym posterunku zaznaczy swą wybitną indywidualność. (J. Koziara)


http://kliolodz.blogspot.com


Pabianice świętowały także 25-lecie działalności doktora Witolda Eichlera. Gazeta Pabianicka z 19 października 1930 roku zamieściła sprawozdanie – „Obchód jubileuszu dr. W. Eichlera”.

W ubiegłą sobotę dnia 11 bm. społeczeństwo miasta Pabianic obchodziło uroczyście 25-lecie pracy społecznej dr. Witolda Eichlera na terenie naszego miasta.

O godzinie 5 po południu w sali Domu Ludowego (obecnie Miejski Ośrodek Kultury) zebrało się około 500 osób, wśród których zauważyliśmy niemal cała elitę pabianickiego społeczeństwa, młodzież szkolną, delegacje, przyjaciół Jubilata z czasów studiów w Dorpacie oraz z czasów więzienia na Pawiaku, gdzie dr Eichler odsiadywał karę za działalność niepodległościową w czasach niewoli.

Jubilata wprowadzili na salę członkowie Komitetu (Organizacyjnego) poprzez szpaler, utworzony przez młodzież seminarium nauczycielskiego. Pierwszy przemówił p. starosta Wallas, który w ogólnych rysach scharakteryzował pełną poświęcenia prace naszego Jubilata dla dobra Ojczyzny po czym udekorował go Złotym Krzyżem Zasługi. Akt ten uczciła publiczność przez powstanie. Następnie przemawiał w imieniu Polskiej Macierzy Szkolnej wiceprezes p. St. Szefer.

Mówca wspomniał naprzód zasłużonych rodziców Jubilata, których pamięć uczcili zebrani przez powstanie. Następnie podkreślił twórczą działalność prezesa dr. Eichlera na terenie Polskiej Macierzy Szkolnej oraz Towarzystwa Naukowego. W zakończeniu swego przemówienia mówca wręczył Jubilatowi piękny upominek od członków zarządu miejscowego koła Polskiej Macierzy Szkolnej.

Trzeci z kolei przemawiał p. K. Staszewski, który nakreślił obraz życia Jubilata, podkreślając jego umiejętność współpracy z masami, oddanie dla sprawy narodowej oraz niewyczerpaną wprost energię do pracy. Po czym mówca wręczył Jubilatowi pamiątkowe album, ozdobione winietą profesora Bolesława Nawrockiego oraz podpisane przez kilkudziesięciu delegatów władz, instytucji i ugrupowań.

Wreszcie przewodniczący Komitetu p. S. Westerski, składając Jubilatowi życzenia dalszej owocnej pracy, wręczył mu czek na 1.000 zł zebranych przez Komitet na budowę Seminarium Nauczycielskiego, przy czym wspomniał, że Komitet uchwalił wmurować w ściany budującego się gmachu Seminarium wieczystą cegiełkę ku uczczeniu imienia dr. Eichlera.

Wzruszony okazywanymi dowodami życzliwości dr W. Eichler podziękował wszystkim za niezasłużone według niego dowody uznania i zapewnił, ze w pracy swej dla dobra Państwa nie ustanie.

W czasie uroczystości młodzież seminaryjna wręczyła Jubilatowi a prezesowi zarządu swej instytucji pęki kwiatów, śpiewając na staropolską nutę:

Plon niesiemy, plon

Prezesowi w dom

Chór Seminarium Nauczycielskiego pod dyrekcją p. Januszewicza, oraz chór Związku Legionistów pod dyrekcją p. K. Freislera przeplatały przemówienia śpiewami. W imieniu Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami p. dr Połoński odczytał i wręczył pamiątkowy adres.

Kuratorium Okręgu Szkolnego Łódzkiego reprezentował p. wizytator Śliwiński, który Jubilatowi złożył serdeczne gratulacje. Cała uroczystość wywarła na zebranych niezatarte wrażenie.

O godzinie 7 wieczorem w sali WP. Hegenbartowej odbył się bankiet, który zgromadził 70 osób. Widzieliśmy tu przedstawicieli władz państwowych, miejskich, instytucji kulturalno-oświatowych, gospodarczych, przemysłu, rzemiosła, kupców, właścicieli nieruchomości, nauczycielstwa, słowem całego społeczeństwa naszego miasta.

W czasie licznych toastów podkreślano działalność Jubilata na polu naukowym, społecznym, samorządowym, publicystycznym, zawodowym.

Obecny na bankiecie konsul łotewski p. Bagun Bersin wzniósł toast na pomyślność Polski, przy czym orkiestra odegrała hymn państwowy polski. Pan Starosta Wallas wzniósł w ręce p. konsula toast za pomyślność Łotwy, a orkiestra odegrała hymn narodowy łotewski.

Wzniesiono poza tym toast na pomyślność Estonii w ręce obecnego na sali Estończyka zasłużonego profesora Bergfelda (nauczyciel w Szkole Handlowej i w Gimnazjum Męskim im. J. Śniadeckiego w Pabianicach).

Dr Eichler wzniósł toast w ręce p. Walerego Kamieńskiego, bardzo zasłużonego działacza na polu narodowym w Pabianicach oraz na terenie Polskiej Macierzy Szkolnej. W serdecznym nastroju uroczystość przeciągnęła się do północy. Jubilat otrzymał liczne depesze od szeregu wybitnych osób z całej Polski. Depesze te odczytane były na bankiecie przez przewodniczącego Komitetu p. S. Westerskiego.

W Gazecie Pabianickiej z 21 grudnia 1930 r. ukazał się także list otwarty Jana Sutorowskiego „do wielce Szanownego Pana Doktora Witolda Eichlera”.

Panie Doktorze!

Obchodziliśmy niedawno uroczystość 25-lecia twojej zbożnej społecznej i politycznej pracy, która prowadziłeś na terenie miasta Pabianic dla dobra szerokich mas mieszkańców miasta i dobra naszej przyszłości. O uroczystości tej dowiedziałem się późno, nie mogłem Ci, Panie Doktorze, na czas złożyć swych życzeń. Następnie okres pracy przedwyborczej , gdzie uwaga nasza skierowana była na ogólne sprawy, nie był odpowiedni, by składać Ci hołdy. (…) Niech mi wolno będzie złożyć hołd i cześć dla Twych zasług, nie tylko od siebie, ale i od tych wszystkich, którzy kiedyś nieliczni, skupiali się przy Tobie i nieznani nikomu w cichej pracy szerzyli wielką i świętą ideę Wolnej i Niepodległej.

Panie Doktorze!

Gdy przed 25-laty opróżnione zostało stanowisko lekarza w firmie „R. Kindler” była w Pabianicach nieliczna gromadka nas konspiratorów, dla których każdy przejaw życia nie mógł być obojętny. Również i osoby stojące na wpływowych stanowiskach, nie mogły być dla nas obojętne. Chodziło nam bowiem, aby każdego zwłaszcza spośród nielicznej inteligencji polskiej, wyzyskać w mniejszym lub większym stopniu do naszych niepodległościowych oświatowych prac. Toteż obawialiśmy się, aby na stanowisko lekarza w firmie „R. Kindlera” nie powołano lekarza Niemca, lub człowieka obojętnego na sprawy narodowe.

W Pabianicach odczuwano już wtedy ogólnie, że coś i ktoś istnieje, co czuwa nad naszym gnębionym wtedy życiem narodowym. Odważyliśmy się więc, kilku z nas pracowników firmy „R. Kindler” pójść do administracji fabryki z oświadczeniem, że lekarza Niemca nie zniesiemy. Było to wtedy dość śmiałe i ryzykowne nasze oświadczenie, lecz dzięki polskiej administracji tej fabryki, delegacja nasza i oświadczenie przyjęto do wiadomości.

Gdyś Panie Doktorze objął wreszcie stanowisko lekarza początkowo, nie znaliśmy Twych poglądów i zalet. Pamiętam, jak zaraz w pierwszych dniach, chodziliśmy do Ciebie, Doktora, z urojonymi chorobami, nie tyle, abyś Ty nas Doktorze, badał, lecz aby Ciebie wybadać, ktoś Ty, Doktorze jest. Próby te trwały krótko. Wyczuliśmy Cię zaraz i już od początku stałeś się naszym.

Od tego czasu już nic w Pabianicach w naszych tajnych i jawnych pracach nie działo się bez Ciebie, Panie Doktorze. Poza Twoją pracą zawodową, oddawałeś się pracy politycznej, społecznej i oświatowej całkowicie. Pozwalałeś się wyzyskiwać w tej pracy do ostatnich sił, a nigdy nie słyszeliśmy wymówki braku czasu. Twe Panie Doktorze, zawsze pogodne oblicze, tak wiele nam dodawało otuchy i zachętę do dalszej wytrwałej pracy; w naszych troskach i walkach często sami się zniechęcaliśmy.

Później Twój, Doktorze spokój, pogoda, rozzuchwalała nas do nadmiernego wyzysku Twych sił i pracy, które oddawałeś z narażeniem się na niebezpieczeństwo utraty wolności i stanowiska. Stałeś Doktorze, zawsze na posterunku śmiało i wytrwale. Pamiętasz Doktorze, te nasze – przy zasłoniętych oknach i drzwiach zamkniętych tajne konferencje, te szepty i narady o różnych sprawach, obchodzących życie narodu i robotnicze. A spraw tych mnożyło się coraz więcej i nic w Pabianicach nie działo się, byśmy na czele z Tobą, Doktorze, nie uzgodnili i nie zajęli w nich stanowiska, jak należy daną sprawą pokierować.

Nie chodziło ani Tobie, Doktorze, ani nam o rozgłos, chodziło jedynie o rozgłos danej sprawy, którą postanowiliśmy przeprowadzić. Gdy później opuściłem Pabianice często dowiadywałem się, że Ty, Panie Doktorze, stałeś na posterunku, nie opuszczając go nigdy, choć zachodziły takie wielkie, zasadnicze zmiany w życiu naszym. Zawsze stałeś wiernie przy sztandarze idei niepodległościowej i przy tych, co niepodległość wykuwali. I dziś stoisz wiernie przy sztandarze wielkiej naszej idei potęgi Polski i przy wielkim Chorążym, dźwigającym ten sztandar, Józefie Piłsudskim.

Te wspomnienia nasze niech ci będą panie Doktorze, w darze jako nasz hołd i cześć dla Twych zasług. A jednocześnie niech będą przy tej okazji wyrazem wdzięczności od nas, tych dawnych konspiratorów, boć wielu z nas, szarych robociarzy, dzięki Twej pracy , Doktorze i kierownictwu Twemu, stało się dziś pożytecznymi członkami społeczeństwa, dając mu swe wartości, zdobyte w dawnych konspiracyjnych pracach.

Do Twego odznaczenia, które zasłużenie nosisz na piersi, niech przybędzie od nas dane Ci odznaczenie – odznaczenie wielkiego uznania . Niewidzialne ono będzie dla wielu, to prawda, lecz niewidzialna też było dla wielu dawna praca nasz dla Tej co dziś jaśnieje już w Szczęściu i Wolności. Tych skromnych i nieudolnych słów kilka przyjmij w hołdzie Twych dokonań. Warszawa, listopad 1930 r.


http://muzeumpamieci.umk.pl/?p=1994


O wyborze Witolda Eichlera na przewodniczącego Rady Miejskiej w Pabianicach poinformował m. in. Kurier Łódzki z 4 kwietnia 1919 roku: Na pierwszym posiedzeniu nowej Rady Miejskiej w Pabianicach postanowiono, że pensja prezydenta wynosić będzie 15.000 marek, wiceprezydenta 12.000 marek i ławników po 10.000 marek.

Prezydentem wybrano Jana Jankowskiego. Radny Wojtaszek w imieniu PPS złożył oświadczenie, że wobec niedopuszczenia przeprowadzenia kandydatów – na prezydenta miasta szczerego demokraty, a socjalisty na wiceprezydenta, w wyborach na członków magistratu i prezydium Rady Miejskiej PPS się uchyla i odpowiedzialności za przyszłe działania magistratu nie bierze.

Podobną deklarację odczytał doktor Szwarcwasser w imieniu syjonistów.

Na wiceprezydenta wybrano głosami wszystkich obecnych – 16 radnych p. Leonarda Makowskiego. Przewodniczącym Rady Miejskiej w Pabianicach wybrano doktora Witolda Eichlera (Polski Klub Mieszczański).

Ostatecznie Jan Jankowski nie zdołał objąć urzędu i pierwszym prezydentem miasta po odzyskaniu niepodległości, dzięki zabiegom lewicowców polskich i żydowskich, został Leonard Makowski. Natomiast wybór Witolda Eichlera na przewodniczącego rady nie budził kontrowersji.


Autor: Sławomir Saładaj


W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.

Zamknij