Afryka
A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkęKolekcja afrykańska w pabianickim muzeum rozpalała zawsze wyobraźnię młodej publiczności. Maski, stroje czarownika, ozdoby, rzeźby, przedmioty użytkowe, broń w połączeniu z myśliwskim depozytem księcia Eustachego Sapiehy, pochodzącym z polowań prowadzonych na Czarnym Lądzie wzbudzały pragnienie egzotycznych podróży. W szarych peerelowskich czasach muzeum było namiastką kolorowego świata i kusiło obietnicą przygody. Niejeden urwis po wyjściu z muzeum słyszał jeszcze odgłosy tam-tamów przywołujące wojowników z buszu.
Zbiory etnograficzne utrwaliły się między innymi w pamięci Ryszarda Badowskiego, dziennikarza i podróżnika. W liście do uczestników zebrania założycielskiego Towarzystwa Polska-Tunezja z 28 stycznia 2014 roku wspominał: Nie byliśmy pierwszymi Polakami w niepodległej Tunezji. O tym, że docieraliśmy tutaj, gdy Tunezja była przez wiele lat protektoratem francuskim, zbiegiem okoliczności wiedziałem od dziecka. Jako uczeń gimnazjum podziwiałem na zamku w moim rodzinnym mieście zbiory etnograficzne, które przywiózł ze swych afrykańskich wypraw znany wówczas w Pabianicach lekarz, działacz społeczny i podróżnik dr Witold Eichler. Było wśród nich sporo eksponatów z Tunezji. Zacząłem wówczas zbierać znaczki pocztowe tego kraju. (…)
Beata Borycka w książce „Afryka – tradycje i kultury”, 2018 r. prezentuje unikalne zbiory afrykańskie znajdujące się w Muzeum Miasta Pabianic. Kolekcja powstała dzięki darowiznom Witolda Eichlera i Petera Majoka oraz zakupom – Jerzy Jasieński.
Autorka pisze: (…) Darowizna dra W. Eichlera obejmująca 174 przedmioty jest udokumentowana przez darczyńcę. W większości pochodzi z terenów Zambii, Zimbabwe, Demokratycznej Republiki Konga i Kongo. Zbiór ten uzupełniony jest artefaktami ilustrującymi kultury innych obszarów Afryki. Część eksponatów pochodzi z zakupu na lokalnych targach, inne są darami ludności tubylczej. Wśród tych obiektów znajdują się zarówno przedmioty o wyjątkowej wartości kulturowej, jak i o charakterze pamiątkarskim. Dużą wartość zarówno muzealną, jak i kulturową przedstawiają pochodzące z lat 20. XX w. dwa kompletne stroje obrzędowe z maskami należące do czarownika ludu Bemba z Zambii, insygnia władzy w postaci trzech siekierek, tzw. rekad ludów Maszona i Matabele z Zimbabwe oraz ciekawe przykłady plastyki obrzędowej (maski i rzeźby figuralne) z Zambii, Zimbabwe, Kongo i Tanzanii. Ponadto, pośród darów znajdują się liczne obiekty z zakresu przedmiotów użytkowych, w tym elementy wyposażenia wnętrz, instrumenty muzyczne, ozdoby, narzędzia łowieckie oraz broń.
Kolejna partia afrykańskich obiektów etnograficznych trafiła do pabianickiego muzeum w latach 1970-1974. Kolekcję muzealną powiększono wówczas o 48 eksponatów zakupionych od znanego polskiego kolekcjonera sztuki afrykańskiej dra Jerzego Jasieńskiego. Wśród zakupionych przedmiotów znalazły się m. in. rzeźby ludu Makonde z Tanzanii, w tym interesujące, zarówno pod względem tematyki, jak i formy, rzeźby w stylu ujamaa i shetani oraz niewielkie figurki ludzkie przedstawiające przodków plemienia. Oprócz rzeźb kupiono hełmową maskę mapiko (lud Makonde, Tanzania) oraz przykłady rękodzieła i sztuki z obszarów Afryki Zachodniej, m.in. maskę rytualną zwieńczoną głową stylizowanej antylopy, datowaną na początek XX wieku (lud Bambara, Mali), odważniki do złota i złotego piasku wykonane technika traconego wosku (lud Aszanti, Ghana) oraz bransolety – płaciła, tzw. manille (lud Joruba, Nigeria), datowane na początek XX w.
Od 1974 roku afrykańska kolekcja nie powiększała się, uznano ją za zamkniętą. Jednak w listopadzie 2007 roku do Muzeum Miasta Pabianic dotarła przesyłka z Niemiec, która zawierała niezwykle cenne pod względem muzealnym obiekty datowane na początek XX w. W paczce znajdowała się ceremonialna tykwa przeznaczona na wino palmowe, ozdobiona misternymi oplotami z włókien roślinnych i dodatkami w postaci czaszek zwierząt oraz cztery rzeźby przodków ludu Bamileke z Kamerunu. W maju 2008 roku do muzeum w Pabianicach dotarła następna przesyłka zawierająca kolejne cenne zabytki sztuki afrykańskiej, w tym rzeźbę kobiety (lud Bangwa, Kamerun), dwie lalki – fetysze płodności Akua Ba (lud Aszanti, Ghana), rzeźbę antropomorficzną – fetysz (lud Bakongo, Kongo) oraz maskę ludu Senufo z Wybrzeża Kości Słoniowej. W grudniu 2008 roku pabianickie muzeum otrzymało trzecią przesyłkę z darami. Wśród ofiarowanych przedmiotów była rzeźba figuralna (pocz. XX w.) ludu Luba (Kongo, Katanga), maska ngontang (pocz. XX w.) ludu Fang, który zamieszkuje tereny północnego Gabonu oraz południowego Kamerunu, hełmowa maska mapiko (XX w.) ludu Makonde zamieszkującego tereny Tanzanii i Mozambiku, kolejny fetysz płodności Akua Ba (XX w.) ludu Aszanti z Ghany oraz bardzo ciekawy zabytek – proca drewniana, używana przez lud Kru, który zamieszkuje pogranicze Liberii i Wybrzeża Kości Słoniowej.
Tak hojnym darczyńcą okazał się Peter Majok, pochodzący z rodziny zamieszkującej w Pabianicach od XIX wieku, a będącej częścią niemieckiej mniejszości tego miasta. W 1987 roku wraz z rodzicami wyemigrował do Niemiec, gdzie przebywa do dzisiaj, ale dalej czuje się duchowo związany z miastem, w którym się urodził i wychował. Peter Majok zafascynowany jest przyroda i dawną kulturą Afryki. Fascynacja „czarnym kontynentem” narodziła się w Pabianicach. Młody Majok często odwiedzał pabianickie muzeum, szczególnie ciekawiła go ekspozycja poświęcona kulturom Afryki, która oglądał z ogromnym zainteresowaniem. Powoli kontynent ten stał się jego pasją, a fascynacja ta dała impuls kolekcjonerstwu. Szczególnie interesuje go afrykańska plastyka obrzędowa oraz ikonografia dotycząca dawnej Afryki. Częste pobyty na Czarnym Ladzie, zarówno zawodowe, jak i prywatne, ułatwiały mu nie tylko pozyskiwanie obiektów do kolekcji, ale także pozwalały na obcowanie z ulubionym obszarem naszej planety. Część artefaktów z własnego, gromadzonego od wielu lat zbioru, przekazał Muzeum Miasta Pabianic, wysyłając w paczkach kolejne partie zabytków. Ogółem ofiarował 24 przedmioty, w tym obiekty sakralne, użytkowe, a także 43 fotografie z lat 1947-1958 z terenów dawnej Rodezji (Zambia) dokumentujące m. in. wioski afrykańskie i ich mieszkańców w czasie codziennych zajęć. Większość fotografii posiada podpisy informujące o miejscu i czasie ich wykonania np. Kaswetele 1952, Chembe Ferry 1947, Kasompe school, Blino, Fort Rosebery 1950, itp. Darczyńca przekazał również liczne zdjęcia, materiały i publikacje dotyczące podarowanych obiektów. Swoją darowiznę Majok zadedykował pabianickim dzieciom z przesłaniem realizowania marzeń o podróżach. Zdaniem darczyńcy podróże to najlepszy sposób poznania świata i ludzi, zrozumienia innych kultur, tradycji i obyczajów.
Zabytki podarowane muzeum przez Majoka to przedmioty o dużej wartości kulturowej i muzealnej. Eksponaty te w większości mają charakter kulturowo-religijny, wyrażają magiczna treść oraz odnoszą się do plemiennych wierzeń i rytuałów. W swoim środowisku pełniły określoną rolę obrzędową, a ich funkcja normowana była wiara w bogów i duchy, kultem przodków, a także przekonaniem o możliwości magicznego kierowania energią poprzez czary i fetysze. Z muzealnego i etnologicznego punktu widzenia podnosi to wartość darowizny.
(…) czarownikiem najczęściej zostaje się przez wyszkolenie u boku doświadczonego mistrza, rzadziej przez wybór lub przez „nawiedzenie” przez ducha. Tylko wyjątkowo funkcja czarownika przekazywana jest dziedzicznie i to najczęściej nie na właściwej zasadzie dziedziczności, lecz przez wybieranie do nauki czarów najbardziej uzdolnionych pod tym względem dzieci z własnej rodziny. Przeciętny czarownik afrykański powinien znać właściwości ponad 2000 roślin. Dlatego wcześnie wybierano ludzi, którzy mieli w przyszłości pełnić tę funkcję w życiu swego plemienia. Trzeba było ich wyszkolić np. przez praktykę u starszych, doświadczonych czarowników. Zakres zdobytych wtedy umiejętności był dość szeroki. Oprócz zabiegów medycznych w gestii plemiennego czarownika leżały też inne zadania, do których potrzebne mu były odpowiednie przedmioty. Nieodłącznym atrybutem działania magicznego były obrzędowe stroje i maski, które wspomagały te zabiegi. W związku z powyższym powód przekazania strojów i masek białemu lekarzowi przez miejscowego czarownika pozostał zagadką. Prawdopodobnie Eichler nawiązał z lokalnym czarownikiem współpracę. Możliwe, że to właśnie było przyczyna takiego gestu ze strony „doktora – czarownika” wobec doktora Eichlera. Nierzadko zdarzało się, że biały lekarz potrafił pozyskać sobie szacunek czarownika, jako sui generis – jego kolega po fachu, co najkorzystniejsze było oczywiście dla chorych. Czarownik przekazywał lekarzowi przypadki, w których czuł się bezsilny, a przy okazji sam u boku lekarza zdobywał pewne wiadomości z zakresu medycyny, które następnie wykorzystywał przy leczeniu swoich pacjentów. Czy taka sytuacja miała miejsce w przypadku doktora Eichlera oraz czarownika ludu Bemba – niestety nie wiadomo. Informacji na ten temat darczyńca nie pozostawił, a zatem rzeczywistych powodów przekazania Eichlerowi tych niezwykłych obiektów przez miejscowego czarownika nie znamy.
Kostiumy znajdujące się w zbiorach pabianickiego muzeum są trójkolorowa plecionka z włókien roślinnych w barwach od jasnego do ciemnego brązu, które tworzą na rękawach i nogawkach wzór w paski, natomiast na tułowiu paski układają się w różnorodne wzory geometryczne. Do obydwu kostiumów przymocowane są maski, które zakrywają całą głowę. Maski wyplecione są częściowo z włókien roślinnych, w takich samych barwach jak reszta kostiumu. W części twarzowej oblepione są glinianą powłoką z niewielkimi otworami na oczy i usta oraz oklejone tkaniną w kolorach czerwonym i czarnym, a także papierem i sierścią zwierzęcą w okolicach brody. Powyżej czoła, na każdej z masek, znajdują się trzy czarne guzy. Szkielet masek wokół twarzy i czaszki tworzą pręty z drewna, które oplecione są włóknem roślinnym. Jeden ze strojów o wysokości 160 cm należał prawdopodobnie do młodzieńca, być może ucznia czarownika, natomiast drugi ze strojów o wysokości 190 cm, zgodnie z przekazem doktora Eichlera, był własnością miejscowego „czarownika – doktora”. Do tego samego typu przedmiotów obrzędowych należy maska zakładana na głowę jak hełm. Obiekt ten figuruje w zapisach muzealnych jako maska doktora – czarownika, która jest darem czarownika Bemba dla W. Eichlera.
Bemba tworzą maski taneczne, które często zdobione są gęstym pióropuszem i obowiązkowo uzupełnione siatkowym strojem przypominającym kombinezon. Maska czarownika z kolekcji Muzeum Miasta Pabianic, skonstruowana jest podobnie do masek opisywanych wcześniej. Podstawę jej budowy stanowi szkielet z patyków drewnianych. Część twarzowa pokryta jest glinianą powłoką, na którą nalepione są paski czerwonej tkaniny oraz papieru, natomiast policzki i brodę okalają kępki sierści zwierzęcej. Maska ma niewielkie otwory na oczy oraz lekko rozchylone usta, w których widać zęby wycięte z papieru. Na czubku głowy znajduje się stożkowa czapa z niewielkim rondem wykonana z barwionej glinianej powłoki, na którą nalepiono trzy wykonane z papieru i tkaniny czerwone szlaczki. Wierzchołek czapy ozdobiony jest uplecionym z włókien roślinnych trójkolorowym pałączkiem w jasnych i ciemnych odcieniach brązu, podobne pałączki znajdują się w okolicach uszu. Do tylnej części maski przymocowane są wyprawione dwie skóry małych zwierząt, natomiast szyję okrywa trójkolorowy kołnierz wykonany techniką tkacką z włókien roślinnych w barwach od ciemnego do jasnego brązu, który przyszyty jest do maski.
(…) Muzealną kolekcję afrykańska opisał Jan Kepler, wieloletni opiekun zbiorów etnograficznych, w artykule „Zbiory afrykańskie muzeum pabianickiego”, zamieszczonym w Roczniku Muzeów i Ochrony Zabytków Ziem Polski Środkowej. Stwierdził on, że wśród polskich zbiorów afrykańskich kolekcja pabianicka, przez fakt zebrania większości obiektów przez jedną osobę, czyli Witolda Eichlera, nie budzi wątpliwości od strony dokumentacji. Darczyńca zbierał informacje o gromadzonych artefaktach, starał się ustalić z jakiego rejonu pochodzą, do jakiego ludu należały, notował gdzie i w jaki sposób zostały pozyskane, jaka była ich funkcja w lokalnej społeczności. Witold Eichler większość zabytków z Afryki przekazał do pabianickiego muzeum w roku 1947, Jednak w następnych latach, tj. w roku 1948, 1950, 1953 i 1958 również wzbogacał kolekcję muzealna o kolejne okazy etnograficzne z Czarnego Lądu (8 obiektów w roku 1948, 23 obiekty w roku 1950, 4 obiekty w roku 1953 i 1 obiekt w roku 1958).
Jan Kepler podkreślał, że wśród podarowanych artefaktów znajdują się okazy rzadkie, unikatowe. Jego zdaniem najcenniejszymi obiektami w pabianickiej kolekcji są stroje czarownika, m. in. z tego względu, iż z racji swego przeznaczenia stanowią prawdziwą rzadkość w muzealnych kolekcjach i tylko nieliczne muzea na świecie posiadają je w swoich zbiorach. Podobnie rekady (siekierki), które w środowisku plemiennym są symbolem władzy, służą celom obrzędowym oraz reprezentacyjnym, według Keplera należy traktować jako niezwykłą zdobycz oraz wyjątkową gratkę.
Zbiory afrykańskie pabianickiego muzeum uwzględnione zostały również w publikacji Wacława Korabiewicza „Sztuka Afryki w zbiorach polskich”, w której zamieszczona jest fotografia stroju czarownika wraz z opisem.
Pabianicką kolekcję afrykańską scharakteryzowała prof. Anna Nadolska-Styczyńska w publikacji „Pośród zabytków z odległych stron. Muzealnicy i polskie etnograficzne kolekcje pozaeuropejskie” w rozdziale „Cudze chwalicie… Kolekcje pozaeuropejskie w polskich muzeach państwowych i samorządowych”. Autorka opisała darowiznę nie tylko Witolda Eichlera, ale także Petera Majoka, który w trakcie gromadzenia przez Nadolską-Styczyńską materiałów do publikacji, przekazał do muzealnych zbiorów partię artefaktów afrykańskich.
O afrykańskiej kolekcji pabianickiego muzeum napisał również dr Sławomir Szafrański z Muzeum Narodowego w Szczecinie w swojej pracy doktorskiej „Szczecin na mapie polskich badań afrykanistycznych” w rozdziale „Kolekcje afrykańskie w muzeach polskich”.
Eksponaty afrykańskie pochodzące z darowizny P. Majoka opisała także autorka niniejszej publikacji w artykule „Darowizna Petera Majoka w afrykańskiej kolekcji Muzeum Miasta Pabianic” zamieszczonym w „Pracach i Materiałach Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi” (Seria Etnograficzna nr 35:2016).
Popularyzacja afrykańskich zbiorów pabianickiego muzeum ma miejsce od wielu lat, odbywa się głównie poprzez działania edukacyjne przeznaczone dla odbiorców w różnych grupach wiekowych (prelekcje, seanse filmowe, zajęcia warsztatowe) oraz poprzez wystawy. Po raz pierwszy zabytki Afryki prezentowano w salach dworu w roku 1948. Po śmierci Witolda Eichlera w 1960 roku, na specjalnie przygotowanej wystawie stałej wyeksponowano wszystkie ofiarowane przez Eichlera przedmioty. Od tego momentu wielokrotnie wystawiano w pabianickim muzeum afrykańskie zbiory na takich ekspozycjach jak: „Sztuka Czarnej Afryki” w latach 1991-1996, „Sztuka Afryki” w 1999 roku, „Afrykańskie wspomnienia Witolda Eichlera” w latach 2002-2005, „Afryka. Legenda i rzeczywistość” w 1995 roku oraz w roku 2006 ( w tym roku powyższa ekspozycja otwierała po raz pierwszy organizowaną w historii pabianickiego muzeum Noc Muzeów i przebiegała pod hasłem „Noc z czarownikiem”), „Afrykańskie dary Petera Majoka w 2009 roku, „Afryka. Magia, sztuka, przyroda” w 2012 roku. Wystawy organizowano zarówno w gmachu pabianickiego muzeum, jak i w gościnnych salach polskich muzeów, m. in. w Krakowie, Warszawie, Wrocławiu, Katowicach, Kluczborku, Wieluniu, Sieradzu, Bełchatowie, Głownie i in. Wybrane pabianickie africana wypożyczano także na wystawy tematyczne do wielu muzeów. W roku 2016 po raz kolejny wystawiono w Muzeum Miasta Pabianic przedmioty z zakresu etnografii afrykańskiej na ekspozycji stałej „Afryka. Tradycje i kultury”.
****
Janusz Kamocki w artykule „Zbiory afrykanistyczne w muzeach polskich”, Etnografia Polska, 1966 pisał: African collections in Poland are grouped in five museums: Ethnographic Museum in Kraków, State Ethnographic Museum in Warsaw, West Pomeranian Museum at Szczecin, the museum at Pabianice and at Bochnia. The other Polish museums possess only a few exhibits, while private collections are gradually finding their way into various museums through purchase or donation.
(…) Warszawskie Muzeum Etnograficzne dysponuje 12. 253 eksponatami egzotycznymi, z czego około 50%, a więc blisko 6.000 sztuk pochodzi z Afryki. Na drugim miejscu znajduje się Krakowskie Muzeum Etnograficzne z 1.245 eksponatami afrykańskimi. Muzeum w Łodzi posiada 127 sztuk, w Pabianicach 174 oraz około 50 depozytów, w Szczecinie blisko 200, łącznie z depozytami. Z pozostałych muzeów żadne nie posiada więcej w swych zbiorach niż kilkadziesiąt sztuk afrikanów. Poszczególne zbiory afrykańskie maja swą różnorodną historię, której zawdzięczają swe przybycie do Polski. Tak też kolekcja bocheńska powstała dzięki polskiemu lekarzowi w Afryce, Michałowi Czyżewiczowi, pabianicką zaś stworzył Witold Eichler – lekarz i entomolog, który swe afrikana przekazał częściowo Warszawie, a częściowo swemu rodzinnemu miastu. (…)
Ze względów dydaktycznych należałoby dążyć do powiększenia ilości muzeów posiadających kolekcje afrykanistyczne – zbiory takie powinny istnieć we wszystkich miastach uniwersyteckich. Kraków i Warszawa mają muzea etnograficzne z działami pozaeuropejskimi. Poznań ma niewielką kolekcję afrykańską, dojazd z Łodzi do Pabianic nie jest problemem, jednak w pozostałych ośrodkach uniwersyteckich powinny powstać zbiory, które by ułatwiały studentom poznanie kultury kontynentu.
Adolf Kisza, Edward Pietraszek „Polskie badania obcych kultur ludowych …”, 1981: (…) Również Muzeum w Pabianicach prezentuje swe zbiory na stałej wystawie „Etnografia afrykańska”.
Antoni Kuczyński (red.) „Wśród buszu i czarowników…”, 1990: (…) Do tych etnograficznych zbiorów afrykańskich warto jeszcze dorzucić kolekcję olkuską Bogdana Szczygła, zbiory Muzeum Ziemi Bocheńskiej, wśród których jest około 130 eksponatów z Czarnej Afryki, przekazanych przez dr. Michała Czyżewicza, zbiory muzeum w Pabianicach. Są też inne placówki, które posiadają po kilkadziesiąt przedmiotów związanych z etnografią Afryki.
S. Szafrański „Badania nad Afryką w Polsce w latach 1945-1956”, 2013: (…) Etnograficzne kolekcje pozaeuropejskie pod koniec omawianego okresu mieściły się w muzeach w Warszawie (12.000 szt.), Krakowie ( 1.754 szt.), Poznaniu (1.120 szt.), Pabianicach (174 szt.) i Nysie (55 szt.) oraz w Katedrach Etnografii w Poznaniu, Toruniu i Wrocławiu.
http://muzeum.pabianice.pl/etnograficzne-zbiory-afrykanskie/
https://www.e-kalejdoskop.pl/sztuka-a216/sztuka-afryki-z-pabianic-r7478
***
Lokalny tygodnik Życie Pabianic (nr 38/2012 r. i 23/2013 r.) informował o depozycie myśliwskim księcia Sapiehy w Muzeum Miasta Pabianic.
Co książę robił w Pabianicach? Przyjechał z Belgii, aby zobaczyć prezentowaną w Zamku wystawę pt. „Afryka – magia, sztuka, przyroda”. Dlaczego akurat tę wystawę? Bo są na niej eksponaty pochodzące z kolekcji przekazanej muzeum przez księcia Sapiehę w depozyt.
W skład depozytu sapieżyńskiego wchodzą 83 przedmioty – trofea myśliwskie, w tym niezwykle cenne ciosy słonia, skóry i rogi antylop, skóry lampartów. Jak depozyt sapieżyński trafił do pabianickiego muzeum?
Przed drugą wojną światową książę Leon Sapieha jeździł do Afryki na safari, a trofeami zdobił słynny zamek w Krasiczynie. Tuż przed wybuchem II wojny matka księcia Leona – Elżbieta, przewiozła te zbiory do Krakowa. Tam zostały umieszczone w rezydencji księcia Adama Sapiehy metropolity krakowskiego, brata księcia Leona.
Po zakończeniu wojny Urząd Bezpieczeństwa zaczął prześladować Kurię Metropolitalną w Krakowie, w tym przede wszystkim metropolitę krakowskiego. W wyniku represji, wyrokiem sądu wojskowego, na początku lat 50. XX w. zabrano cenne zbiory. Zostały oddane do dyspozycji Ministerstwa Kultury i Sztuki, a następnie przekazane do zbiorów na Wawelu.
W latach następnych część tych przedmiotów przekazano do innych muzeów, m. in. do Muzeum Sztuki w Łodzi, skąd wydzielone trofea myśliwskie trafiły do muzeum w Pabianicach.
W roku 2003 decyzja sądu wojskowego została unieważniona i zabrane przez bezpiekę obiekty wróciły do Sapiehów, a konkretnie do spadkobiercy – Michała Ksawerego Sapiehy. Ten zadecydował o pozostawieniu trofeów myśliwskich na czas nieokreślony (jako depozyt) w Muzeum Miasta Pabianic. http://muzeum.pabianice.pl/_old/mupn/index49e7.html?name=News&file=article&sid=235
Jednak po roku tygodnik donosił: Książę Michał Ksawery Sapieha odebrał swoją kolekcję. Jest warta blisko pół miliona złotych.
- Książę chciał zabrać tylko ciosy słoniowe, które są najcenniejsze – mówi Mirosława Cieślewicz – Janecka, dyrektor muzeum. – Nie zgodziliśmy na pozostawienie okazów, które wymagają kosztownej konserwacji. Zabrał więc wszystko.
W środę od rana pracownicy księcia spakowali do samochodu 83 obiekty z tzw. depozytu sapieżyńskiego: kilkanaście ciosów słoniowych, kilkadziesiąt skór zwierzęcych i wypchane głowy bawołów. To prywatna kolekcja rodu Sapiehów. Trafiła do Pabianic po wojnie.
- W latach 90., na skutek zmiany ustroju, kolekcja wróciła w posiadanie właścicieli. U nas była tylko w depozycie – mówi Tomasz Przybyliński z pabianickiego muzeum. Przez większość czasu zbiory leżały w muzealnym magazynie. Według nieoficjalnych informacji, to właśnie nie podobało się właścicielowi, który planuje sprzedaż kolekcji. Na razie ciosy i skóry trafią do Muzeum Królewskiego w Niepołomicach.
- Tam będą mogli oglądać je potencjalni kupcy – mówi nasz rozmówca. Taka transakcja będzie legalna, bo kości słoniowe zostały pozyskane w latach 20. Ubiegłego wieku, kiedy zwierzęta te nie były jeszcze pod ochroną. Ciosy mają dużą wartość rynkową. Każdy z nich może kosztować ok. 20.000 zł.
Czy to duża strata?
- Nie można mówić o stracie czegoś, co do nas nie należało – kwituje Przybyliński. Po raz ostatni część eksponatów pokazywano w muzeum we wrześniu ubiegłego roku na wystawie pt. „Afryka – magia , sztuka, przyroda”. Książę Michał Ksawery Sapieha był wówczas w Pabianicach, by zobaczyć prezentowaną na Zamku ekspozycję.
Leon Sapieha – właściciel trofeów myśliwskich - pojawia się epizodycznie w książce „Tak było: niedemokratyczne wspomnienia Eustachego Sapiehy”, 1999 r. Książę Eustachy był także zawołanym myśliwym, mieszkającym długie lata w Afryce.
(…) Musiałem wrócić do Kiwu po wyniki moich poszukiwań i zatrzymałem się w Ngesho, plantacji cioci Kasi Leonowej Sapieżyny. Wuj Leon w 1927 roku przyjechał z nią na safari myśliwskie do Konga. Drugi raz zjawili się w Afryce w roku 1928 i w tym samym czasie wydano pierwszy tom wspomnień Leona, drugi zaś wyszedł w 1934 („Lasy Ituri” i „Wulkany Kiwu”). Oba bardzo ciekawe, choćby dla samych fotografii z tych czasów. Wuj podczas swoich podróży przyczynił się w jakiś sposób do rozwoju uprawy herbaty, nie wiem jak, ale opowiadał mi to profesor w Universite Colonial. Otrzymał za to od rządu koncesję na czterysta hektarów ziemi pod plantację kawy czy herbaty w Kiwu, za którą to ziemię i tak musiał zapłacić. Wszyscy mówili wtedy, że wybrał sobie teren najlepszych weksli słoniowych. Jak to było, nie wiem, ale w każdym razie wujostwo zaczęli czyścić swoją koncesję i zakładać plantację, ale jakoś, o ile wiem, nigdy już do Konga nie wrócili.
Plantacja była oddana w administrację agenta. Wuj Leon zginął pod koniec wojny, a ciocia Kasia, została wyrzucona przez komunistów ze zrabowanego i będącego prawie w ruinie Krasiczyna. Ze swoim szwagrem Adamem, jego rodziną i krewnymi, wyjechała do Ngesho, gdzie się wszyscy zagnieździli. Jak mi opowiadano, pierwszą inwestycją na którą było ich stać, był rower na którym ktoś z rodziny jeździł do Gomy po zakupy. Kiedy tam przyjechałem, Ngesho było już porządnie prowadzoną plantacją herbaty, którą administrował syn wuja Adama, Michał, zdaje się wespół ze swoim szwagrem Maurycym de San. (…)
Autor: Sławomir Saładaj