Przemysł
A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkęPowstanie i rozwój przemysłu w Pabianicach frapowało wielu autorów. Leszek Ramisz w 1991 roku na łamach Gazety Pabianickiej opublikował szereg artykułów poświęconych temu tematowi.
Przez ponad siedem wieków były Pabianice własnością biskupów krakowskich, mając od około połowy XIV w. nadane im przez kapitułę prawa miejskie. Mieszczanie utrzymywali się z rolnictwa i rzemiosła, a w wielu wypadkach z obydwu zajęć jednocześnie. Swój ekonomiczny rozkwit przeżyło miasto w wieku XVI i pierwszej połowie XVII w., po czym z wielu różnych przyczyn, z których najistotniejszymi były wojny i zamieszki drugiej połowy XVII w., zaczęło się chylić ku upadkowi. W mieście nie było żadnego przemysłu, chyba że za jego początki uznamy wyrób sukna. Sukiennicy już przed 1535 r. zrzeszeni byli w cechu rzemieślniczym. Istnienie tego cechu pozwala domniemywać, że musiało ich być kilkunastu.
W czasie drugiego rozbioru Polski – w styczniu 1793 – dobra pabianickie zagarnęła władza pruska. (Kapituła czerpała zyski z majątku jeszcze do 1796 r.). Pabianice stały się od tego czasu pruskim miastem rządowym leżącym w nowo utworzonej prowincji zwanej Prusy Południowe. Były one wtedy nędzną, upadającą mieściną ze zubożałą ludnością i bez jakichkolwiek perspektyw rozwojowych. Mówią o tym różnego rodzaju raporty władz pruskich, z których jeden (1794) sugeruje cofnięcie praw miejskich, inny zaś (1803) informuje: (…) również niepodobna żądać czegokolwiek od mieszkańców miasta Pabianic, albowiem utrzymanie ich jest tak ubogie, że żadnych oszczędności robić nie mogą.
Z istniejącego niegdyś cechu sukienników pozostało trzech – tak odnotowała pruska ankieta statystyczna z 1794 r. Lata zaboru pruskiego nie były okresem sprzyjającym rozwojowi miast w zgarniętych ziemiach polskich. Władza pruska nie miała najmniejszego zamiaru dbać o rozwój przemysłu, widząc w ekonomicznym zacofaniu tych terenów rynek zbytu dla wyrobów przemysłu rodzinnego.
Rząd pruski popierał i finansował w tym okresie (1793-1807) prawie wyłącznie osadnictwo rolnicze.
Klęska Prus w wojnie z Napoleonem I i pokój w Tylży (1807) spowodowały powstanie Księstwa Warszawskiego, na terenie którego znalazły się Pabianice. Nadanie Księstwu nowej konstytucji, która znosiła poddaństwo chłopów, wprowadzenie Kodeksu Cywilnego Napoleona oraz polskiej administracji, w której władzę objęli ludzie inteligentni i postępowi, stworzyły wprawdzie warunki umożliwiające rozwój gospodarczy Księstwa, jednak zmiany te postępowały powoli. Hamował je przede wszystkim niedobór ludności wcielanej masowo do armii francuskiej i także blokada handlowa, której skutki wywierały ujemny wpływ, zwłaszcza na eksport polskich płodów rolnych. W tej trudnej sytuacji ekonomicznej po raz pierwszy zwrócono uwagę na przemysł jako drogę rozwoju gospodarczego.
Władze Księstwa Warszawskiego postulowały wolność przemysłową, popieranie inicjatyw społecznych, tworzenie przedsiębiorstw, organizowanie szkół zawodowych oraz – co jest istotne w przypadku Pabianic – sprowadzanie z zagranicy fachowców w dziedzinie przemysłu, wydając w tym celu odpowiednie akty prawne (dekrety z 1809 i 1812). Nędza, jaka panowała wówczas w kraju, a także klęska Napoleona w końcu 1812 r., spowodowały, że zamierzenia te nie dały oczekiwanych rezultatów. Wspomnimy jedynie, że na terenie dzisiejszego łódzkiego okręgu przemysłowego powstał w owym czasie Ozorków (1807), jakkolwiek trzeba zwrócić uwagę na fakt, że spisy statystyczne z lat 1808 i 1810 wykazały w wielu małych miasteczkach pewne ożywienie i wzrost liczby ludności. Dotyczyło to również i Pabianic: rok 1794: 482 mieszkańców, rok 1808: 844 mieszkańców, rok 1810: 893 mieszkańców.
Po upadku Napoleona I i Kongresie Wiedeńskim Pabianice znalazły się od 1815 r. na terenie stworzonego z części okupowanych ziem polskich Królestwa Polskiego („Kongresowego”) . Były one jednak nadal nędznym miasteczkiem rządowym żyjącym z rolnictwa i częściowo rzemiosła. Urzędowy wykaz z 1820 r. dał taki oto obraz:
- ludność: 832 mieszkańców, w tym 29 Żydów,
- rolników: 130 osób, w tym 20 „rządnych” (dobrych),
- rzemieślników: 37 osób;
- „przemysł” reprezentowało 7 sukienników (w tym 2 obcokrajowców), 1 płóciennik i 1 farbiarz).
Rząd Królestwa Polskiego wrócił do planów gospodarczych z czasów Księstwa Warszawskiego, do budowy przemysłu i zakładania osad przemysłowych. (W naszym okręgu powstały wtedy: Aleksandrów, Konstantynów, Tomaszów i Zduńska Wola).
Pierwszym aktem prawnym zachęcającym rzemieślników- fachowców spoza granic do osiedlania się na terenach Królestwa był wydany przez namiestnika Zajączka dekret z dnia 2 marca 1816 r. nazywany również „umową osiedleńczą”. Osiedlającym się fachowcom zapewniał ów dekret cały szereg bardzo istotnych dla rozpoczynanej przez nich nowej egzystencji przywilejów. Najważniejsze z nich to:
Zwolnienie przywożonych ruchomości od cła; przydział ziemi tytułem wieczystej dzierżawy: na plac pod budowę domu i na ogród; bezpłatny przydział drewna na budulec; pożyczka na budowę domu; zwolnienie od czynszu na 6 lat; zwolnienie od podatku i wszelkich opłat publicznych na 6 lat; zwolnienie od szarwarku, obowiązku podwód itp.; zwolnienie osób przyjeżdżających i ich synów od obowiązku służby wojskowej. ciągu 4 lat od ogłoszenia tego dekretu (1816-1820) napływ osiedlających się imigrantów był jednak niewielki. Jego wyraźny wzrost (głównie sukienników z Wielkopolski) dał się zauważyć dopiero w 1820 r. – nie dotyczył on jednak Pabianic.
W dniu 18 IX 1820 rząd Królestwa polskiego wydał dekret wyznaczający szereg miast rządowych leżących w większości na terenach województw kaliskiego i mazowieckiego, które w przyszłości miały stać się ośrodkami przemysłu włókienniczego. Dyrektywy rządu szły w kierunku ich regulacji rozbudowy przez zakładanie dzielni przemysłowych. Wśród wyznaczonych miast znalazły się także i Pabianice. Warto chyba zacytować paragraf pierwszy tego przełomowego dla dziejów naszego miasta dekretu:
„Miasta rządowe w Królestwie Polskim, które według zdania Komisji Rządowej do Spraw Wewnętrznych i Policji są odpowiednie i nadają się na osiedlanie przedsiębiorców różnych zawodów, głownie fabrykantów tkackich, mają być w tym celu urządzone i otrzymywać różne przywileje”.
W 1822 r. wydano trzeci kolejny dekret dotyczący imigrantów a zwalniający ich na 3 lata od obowiązku dawania kwaterunku. Ponieważ przywileje nadawane tymi dekretami i wynikłe stąd skutki pociągały za sobą duże nakłady finansowe, rząd Królestwa wydzielił odpowiedni fundusz, który wspierać miał twórcze poczynania osadników przybywających przeważnie z minimalnym dobytkiem, a często nawet bez środków na uruchamianie produkcji. Na fundusz ten składały się: kapitał „fabryczno-skarbowy” na wspieranie zakładów; kapitał „ fabryczno-żelazny” przeznaczony na budowle; kapitał na zakup wełny dla sukienników; pożyczki Banku Polskiego (działał od 1828) na rozszerzenie zakładów przemysłowych. Jak to się stało, że Pabianice – nędzna, umierająca rolnicza mieścina – zostały przewidziane jako ośrodek przyszłego przemysłu. Historycy regionu łódzkiego dopatrują się kilku możliwych przyczyn: obfitość wody w Dobrzynce; obfitość drewna w okolicznych lasach; duża rozległość pabianickiej ekonomii, a więc dostatek ludzi; być skarga z 1820 r. burmistrza o uciskaniu mieszczan podatkami i postępującym upadku miasta.
Nieważne, która z tych ewentualnych przyczyn była wówczas decydująca, istotne jest bowiem to, ze w 1820 r. stanęły Pabianice w punkcie zwrotnym swych dziejów.
Manufaktury i praca nakładcza
Zgodnie z postanowieniami dekretu z 1820 r. przeprowadzono w 1823 r. regulację miasta włączając w jego granice część folwarku lezącego na lewym brzegu Dobrzynki – teren o powierzchni 219, 6 ha. W styczniu 1824 r. przyłączono do miasta cześć z gruntów majątków rządowych graniczących z miastem od wschodu: Widzew, Wolę Zaradzyńską, Młodzieniaszek. Geometra Wawrzyniec Ziółkowski sporządził plan miasta. Tereny na lewym brzegu rzeki, czyli dzisiejsze Nowe Miasto, podzielono na 202 place i 107 ogrodów przeznaczając je dla mających się osiedlić „fabrykantów” pod jednym wszakże warunkiem: otrzymany plac musiał być zabudowany w ciągu jednego roku od daty zasiedlenia, przy czym osiedleniec –„fabrykant”, był zgodnie z umową zwolniony od czynszu na lat 6 i nabywał prawo korzystania z funduszy, o których wspomniano.
Pierwszym pabianickim osiedleńcem udokumentowanym aktami był niejaki „Daniel” – fabrykant „kartunów” (jak zanotowano), który przybył w 1823 r. KARTUN – gwarowo z języka niemieckiego; wyraz pochodzi z arabskiego qoton, z łaciny- cotonum i oznacza bawełnę. Daniel był więc fabrykantem tkanin bawełnianych.
W sierpniu 1823 r. groźny pożar zniszczył znaczna część miasta, w tym wszystkie domy w Starym Rynku, hamując na krótko rozwój miasta i napływ osadników. W 1824 r. z funduszy asekuracyjnych za spalone zabudowania folwarczne postawiono tzw. rządowy dom fabryczny przeznaczony dla 20 osadników z ilością 4 krosien, przewidując 1 izbę mieszkalną i 1 komorę dla każdej rodziny.
Pierwsi osadnicy (poza wspomnianym Danielem) pochodzili z okolicznych miasteczek, wsi i osad przemysłowych – około 49 proc., pozostali zaś (51 proc.) z powiatów sieradzkiego, kaliskiego, rawskiego – była to więc w większości ludność rodzima. Jak zapisano w księgach ludności w latach 1815-1820 osiedliło się w Pabianicach łącznie 201 osób, przy czym w większości byli to przybysze z innych miejscowości Królestwa.
Imigracja spoza granic kraju zaczęła się w Pabianicach od 1825 r., kiedy osiedliło się 14 tkaczy, dwóch pończoszników i jeden producent krosien tkackich. Wtedy właśnie, w dniu 11 września 1825 r. przybyło dwóch tkaczy: Jan Grunwald i Gottlieb Krusche, z których ten ostatni stał się po kilku latach potentatem przemysłowym Pabianic. Rok później (1826) liczba tkaczy wzrosła do 30. Ludność przybywająca do miasta pochodziła przeważnie z Czech, Saksonii i Śląska (Krusche przybył z Reichenau w Saksonii, zatrzymując się przedtem na krótko w Turku).
Istniejące wtedy w Pabianicach sukiennictwo – a jak pamiętamy – w 1820 r. było 7 sukienników – nie rozwinęło się poza formy drobnej wytwórczości i nie mogło konkurować z dobrze prosperującymi ośrodkami sukiennictwa jak Aleksandrów, Zgierz czy Ozorków. Pabianicki cech sukienników rozwiązał się zresztą w 1841 r. W omawianym okresie (1815-1830) rozwinęło się na terenie miasta w nieznacznym stopniu pończosznictwo. W tworzącym się przemyśle włókienniczym nie odegrało ono żadnej roli; cech pończoszników powstał dopiero w 1844 roku i nie wykazywał aktywności.
W związku z cechami trzeba nadmienić, że powstawały one na podstawie ustawy z 31.12.1816 r., nakładającej przymus powołania cechu w mieście, w którym pracowało nie mniej niż 10 rzemieślników w jednej specjalności. Z tego obowiązku mogli być wyłączeni właściciele większych zakładów, a ponadto ustawa dawała pełną swobodę sprzedaży wyrobów na terenie całego kraju. Tak działające cechy były raczej związkami drobnych wytwórców i miały charakter stowarzyszeń właściwych stosunkom tworzącego się nowego systemu.
Niska stopa życiowa kraju była główną przyczyną tego, że potrzeby rynku wewnętrznego kierowały się w stronę wyrobów tanich: tkanin bawełnianych bądź lnianych, gdyż ten rodzaj produkcji preferowany był przez rząd Królestwa Polskiego.
W Pabianicach przemysł bawełniany zaczął się rozwijać od 1826 r. jako drobnotowarowa wytwórczość, głównie tkactwo. Tkacze- imigranci byli właścicielami zwykle jednego lub dwóch ręcznych krosien i reprezentowali niski poziom techniczny swoich wyrobów. Wyjątkiem był tu Krusche, który przywiózł ze sobą aż 6 krosien.
Przybysze ci otrzymywali zgodnie z umową osiedleńczą z 1816 r. plac, budulec i pożyczkę na budowę domu: 600 złp na dom drewniany i 1500 złp na murowany. Ich stan majątkowy był zły; wielu z nich nie miało funduszy na zakup surowca, wielu łączyło tkactwo z pracą na otrzymanej ziemi … i właściwie ich samodzielna egzystencja jako tkaczy nigdy nie była w Pabianicach forma decydującą o charakterze miasta; byli marginesem wytwórczości.
Z tej „masy” jedno- czy dwuwarsztatowych tkaczy wyodrębniły się w latach 1826-1830 trzy zakłady tkackie: Gottlieba Kruschego, który od razu wszedł na rynek z 6-warsztatową manufakturą, Alojzego Egera i Jana Grunwalda, a oprócz nich działała założona przez Floriana Millera manufaktura: bielnik i drukarnia tkanin.
Trzeba tu wyraźnie podkreślić fakt, który starannie przemilczają historycy, mianowicie wszystkim tym „fabrykantom” działalność produkcyjną umożliwiło uzyskanie pożyczki rządowej. Krusche otrzymał 23.000 złp, Eger – 6.000 złp, Grunwald – 20.000 złp, a Miller az 23.000 złp.
Manufaktury te, obok produkcji własnej, zaczęły oddawać przędzę indywidualnym, drobnym tkaczom, których nie stać było na zakup własnego surowca i odbierały od nich surową tkaninę bawełnianą. W ten sposób w ciągu kilku lat rozwinęła się w Pabianicach najprostsza forma powstającego systemu kapitalistycznego – nakład. Dokonało się przejście od majstra pracującego na 2 czy 3 krosnach do niewielkiej jeszcze wtedy manufaktury opartej już na podziale pracy. Nastąpiło zubożenie indywidualnych tkaczy – o czym wspominają liczne zapiski cechowe – oraz uzależnienie ich od rosnących w silę manufaktur. W takich warunkach tkacze na ogół rezygnowali z prowadzenia samodzielnej wytwórczości i stawali się najemnymi robotnikami przerabiającymi przędzę za cenę narzuconą przez nakładcę- właściciela manufaktury bądź kupca – właściciela składu bawełny, dostarczających surowiec do przerobu. Nakład występował więc w owym czasie w Pabianicach w dwóch formach: organizowany przez kupców lub przez manufakturę, przy czym w tym drugim przypadku był motorem jej szybkiego rozwoju.
Między manufakturami rozpoczęła się rywalizacja oparta o prawa swobodnego kształtowania rynku bezwzględnie podporządkowanemu osiągnięciu zysku. W wyniku tej konkurencji upadły 2 manufaktury: Egera, który w 1838 r. zbiegł za granicę i Grunwalda – około 1840 r. (lub nieco później). Natomiast niezwykle szybko rozwijała się manufaktura Kruschego – „fabrykanta bielizny ciągnionej” - jak go nazywano, która wchłonęła przedsiębiorstwa Egera i Grunwalda. W 1844 r. powstała w Pabianicach druga farbiarnia i drukarnia tkanin założona przez Leonarda Fesslera i w połowie swoich sił wytwórczych również oparta o nakład (48 zatrudnionych w zakładzie i 49 chałupników).
Pierwsze fabryki
W połowie XIX w. istniało już w mieście 6 dużych manufaktur: Beniamina Kruschego (syn Gotlieba), Samuela Arkusza, Majera Grϋnbauma i Józefa Mamelaka – wszystkie tkalnie – oraz dwie wykończalnie Floriana Millera i Leonarda Fesslera.
Było w nich zatrudnionych łącznie 636 robotników (prawdopodobnie wraz z chałupnikami). Ponadto pracowało jeszcze wtedy 54 samodzielnych majstrów tkackich zatrudniających 308 czeladników. Dodatkowo 8 kupców prowadziło nieznanej wielkości nakład. Dane te dotyczą roku 1848 i nie obejmują 8 innych istniejących zakładów. W sumie pracowało więc w przemyśle bawełnianym już ponad 1 000 osób, a dodając szacunkowo robotników w brakujących ośmiu zakładach oraz chałupników można z dużym prawdopodobieństwem przyjąć ogólną liczbę około 1300 osób, co przy ówczesnym stanie ludności ok. 4130 osób daje nam 31,5 proc. ludności zatrudnionej w przemyśle bawełnianym, w którym przewagę miały manufaktury i nakład. Zatrudnienie jednej trzeciej ludności w jednej branży upoważnia do twierdzenia, że w połowie XIX w. Pabianice były już miastem istniejącego i rozwijającego przemysłu bawełnianego, ściślej: tkactwa. Miasto dostarczało wtedy krajowi 6 proc. ogólnej produkcji tkanin bawełnianych.
Jednym z podstawowych mankamentów od chwili powstania tkactwa bawełnianego był brak przędzy. Indywidualni tkacze zaopatrywali się w nią u kupców zwanych składnikami, płacąc oczywiście wyższe ceny. Pierwszą przędzalnie bawełny założyli w 1831 r. Ferdynand Seeliger i Wilhelm Seidel. Egzystowała ona do 1838 r. (sprzedając przędzę po niższych cenach niż u składników), potem na skutek niekonsekwentnej polityki Banku Polskiego upadła przechodząc na własność rządu. Po latach przędzalnię tę kupił Klaussner i uruchomił ją w 1847; w 1855 r. odkupił ją od Klausnera Tobler, a potem Beniamin Krusche.
Według danych z 1854 r. istniały w Pabianicach 23 manufaktury i wszystkie praktykowały w dużej części system nakładczy.
W połowie XIX w. zaczął się proces mechanizacji manufaktur bawełnianych rozpoczęty przez Beniamina Kruschego, który w 1849 r. sprowadził pierwsze krosna mechaniczne, a rok później (1850) pierwszą maszynę parową o mocy 8 KM i drugą partię krosien. W 1858 r. manufaktura Kruschego już nie istniała – stała się FABRYKĄ z nowoczesną wówczas technologią trzech zmechanizowanych oddziałów produkcyjnych: przędzalnią, tkalnia i farbiarnią. W których pracowały trzy parowe silniki po 8 KM każdy.
W zakładzie jego manufakturą pozostał jeszcze bielnik i stara tkalnia. Asortyment wyrobów został w tym czasie rozszerzony przez wprowadzenie produkcji tkanin mieszanych: bawełniano-wełnianych, bawełniano-jedwabnych i wełniano-jedwabnych.
W 1859 r. powstała nowa i od początku istnienia zmechanizowana fabryka tkanin wełnianych Rudolfa Kindlera, która już po kilku latach zaczęła dorównywać wielkością Kruschemu, zatrudniając w 1865 r. ponad 400 tkaczy.
Przeobrażenie się manufaktur w fabryki przebiegało w Pabianicach nierównomiernie: przodowały 2 zakłady – Kruschego i Kindlera.
Firma „Beniamin Krusche” stała się od 1865 roku dużym zmechanizowanym przedsiębiorstwem. O ile istniejące w poprzednich latach manufaktury ograniczały działalność samodzielnych majstrów tkackich, ale nie były w stanie zlikwidować ich całkowicie, to proces mechanizacji spowodował ich prawie całkowity zanik. W aktach Magistratu m. Pabianic zachowały się takie dane: rok 1854 – 54 samodzielnych tkaczy, rok 1865 – 5 samodzielnych tkaczy.
W latach 1861-64 na skutek wojny secesyjnej w Stanach Zjednoczonych i blokady morskiej w Europie zapanował kryzys bawełniany spowodowany brakiem dostaw surowca. Upadło wtedy wiele przedsiębiorstw a wśród nich także drukarnia Fesslera, która wchłonęło przedsiębiorstwo Kruschego. Ilość zakładów włókienniczych spadła z 25 w 1861 r. do 15 w 1863, a zatrudnionych robotników z 2147 do 1134. Znacznie wzrosło bezrobocie. Kryzys ten, pogłębiony jeszcze walkami powstania styczniowego zakończył się w 1864; wskaźniki produkcji zakładów pabianickich z 1865 świadczą o jej ożywieniu i początku dobre koniunktury trwającej aż do 1873 r.
Przemysł bawełniany i inne branże
Opisując okres przemian w pabianickim przemyśle, a więc lata 1865-1869, na pierwsze miejsce wysunięte zostało tkactwo bawełniane, ponieważ stanowiło ono dominantę i kształtowało obraz miasta. Trzeba jednak wspomnieć i o innych branżach, jakkolwiek wielkość tej produkcji była marginalna.
W 1865 r. istniał w mieście przemysł jedwabniczy zatrudniający 42 robotników, przemysł lniany z 25 robotnikami, 1 zakład pończoszniczy z 36 robotnikami oraz 2 małe bielniki i 3 farbiarnie zatrudniające łącznie 36 ludzi. W 1863 powstała fabryka papieru założona przez poprzedniego właściciela drukarni tkanin, Leonarda Fesslera. Pod koniec tego okresu (1869) Pabianice stały się drugim po Łodzi ośrodkiem przemysłu wyrobów bawełnianych i mieszanych, a przewrót techniczny, jaki dokonał się w przemyśle można uznać za zakończony.
W grudniu 1874 największa fabryka włókiennicza przekształciła się w spółkę pod nazwa „Krusche-Ender”. Pod koniec lat 70. XIX w. pięć największych zakładów okręgu łódzkiego – 4 w Łodzi oraz Krusche-Ender w Pabianicach – stanowiąc zaledwie 2,3 proc. wszystkich istniejących fabryk, zatrudniało około 64 proc. wszystkich zatrudnionych w tej branży i wytwarzało około 80,7 proc. Całej produkcji włókienniczej. Udział Pabianic w ogólnej produkcji włókienniczej kraju wynosił wtedy 10 proc.
Omawianie tego okresu dziejów Pabianic zakończmy jednym spostrzeżeniem. Mechanizacja manufaktur wywołała pewne określone skutki: szybki wzrost wydajności pracy na 1 robotnika oraz zmianę struktury zatrudnionych.
Oto krótki przykład z fabryki Kruschego: jeżeli przyjąć wydajność pracy na 1 robotnika w 1846 r. za 100 proc., to w następnych latach wzrosła ona do: 1856 – 155 proc; 1865 – 210 proc.; 1870 – 314 proc.
Zmiana struktury kadrowej przejawiła się w zatrudnianiu kobiet i młodocianych, czego nie obserwowano w czasach manufaktur. Dwie największe fabryki (Krusche i Kindler) zatrudniały w 1865 r. łącznie 9,5 proc. kobiet i 21, 8 proc. młodocianych. W mniejszych fabrykach odsetek młodocianych był jeszcze wyższy. Średnio w fabrykach włókienniczych Pabianic pracowało wtedy 7, 9 proc kobiet i 27, 4 proc. młodzieży.
Aby uzupełnić obraz miasta, jakim stały się Pabianice w drugiej połowie XIX w. musimy wspomnieć o powstawaniu przemysłu innych niż włókiennicza branża.
W 1863 – o czym była już mowa – powstała fabryka papieru Leonarda Fesslera. W 1874 kupił ją na licytacji Rober Saenger, a jego syn Oskar, przekształcił ją w 1898 w spółkę akcyjną, której podporządkowano w 1921 zakupioną we Włocławku fabrykę celulozy. Dziś jest to średniej wielkości fabryka papieru podległa centrali w Łodzi.
Ludwik Schweikert założył niewielką fabrykę suchej destylacji drewna i 10 lat później (1899) przyłączył się do szwajcarskiej spółki chemicznej CIBA w Bazylei. Z małej początkowo fabryczki powstał duży zakład chemiczny, który w latach międzywojennych wyspecjalizował się w produkcji barwników i niewielkiej ilości farmaceutyków. Dawna CIBA to dzisiejsza POLFA – potężny zakład, w którym produkcja znanych w kraju i zagranicą preparatów farmaceutycznych stanowi zdecydowana większość obok szeregu innych wyrobów jak: antybiotyki paszowe, farmaceutyki weterynaryjne czy barwniki przemysłowe do tkanin i skór.
W styczniu 1899 powstała spółka pod nazwą „Bracia Baruch” produkująca niskogatunkowe tkaniny wełniane. Spółka ta po zmianach profilu produkcji i kilku kolejnych właścicieli dotrwała do końca 1939 jako Fabryka i Wykańczalnia DOBRZYNKA należąca do Hadriana i Fuldego. Fabryka ta – po kolejnym przebranżowieniu – to dzisiejsze (1991) Zakłady Przemysłu Wełnianego WOLANA należące do centrali w Zduńskiej Woli.
W 1904 powstała (przy dzisiejszej ulicy Skłodowskiej) fabryka mebli biurowych Józefa Magrowicza. Egzystowała ona do 1939 roku; dzisiaj (1991) jest jednym z filialnych zakładów Łódzkich Fabryk Mebli.
Rozwinięty, a w końcu XIX wieku prawie całkowicie zmechanizowany przemysł włókienniczy potrzebował zaplecza technicznego w postaci zakładów o profilu budowy maszyn, odlewniczym czy ślusarsko-mechanicznym. Na terenie miasta istniały małe warsztaciki tego rodzaju (np. wytwórcy krosien ręcznych) już na początku drugiej polowy XIX w. Jeden z takich warsztatów należący od 1906 r. do G. Missbacha został w 1910 roku kupiony przez Waldemara Kruschego i rozbudowany na dość duży zakład, którego podstawowymi działami produkcji była odlewnia żelaza i budowa maszyn. Ta Fabryka Mechaniczna i Odlewnia W. Kruschego stała się podwaliną dzisiejszych (1991) zakładów pod nazwą Fabryka Urządzeń Mechanicznych (FUM) – Pabianice specjalizujących się w produkcji nowoczesnych ostrzałek i szlifierek.
W 1911 powstał w Pabianicach pierwszy zakład produkcyjny branży spożywczej, mianowicie młyn motorowy pod firmą Kwiram i Miłowski, a od 1925 – Skupiński-Kwiram. Budynek tego młyna – po II wojnie już nieczynnego – rozebrano w 1976 r. Drugi młyn motorowy należący do Spółdzielczego Stowarzyszenia Spożywców „Społem” uruchomiono w 1928 r. Warto zwrócić uwagę na fakt, że budowa i rozruch czynnego do dziś dużego młyna trwała 10 miesięcy: od sierpnia 1927 do maja 1928 (!).
Nowy zakład nie znanej dotąd w Pabianicach branży zaczął się organizować od 1921, kiedy zawiązała się spółka z niemiecką firmą OSRAM w Berlinie. Powstała wtedy przy ul. Grobelnej fabryka żarówek pod nazwą Spółka Akcyjna – Polska Żarówka OSRAM, która swoją pierwszą produkcję dała na rynek krajowy we wrześniu 1923. Spadkobiercą tej, wtedy niewielkiej fabryki jest dziś (1991) duży i nowoczesny zakład POLAM przy ul. Partyzanckiej.
I wreszcie ostatni z większych zakładów międzywojennego dwudziestolecia to produkująca od lutego 1928 watę, gazę i bandaże firma Antoni Jankowski i S-ka. Maleńka początkowo fabryka przy ul. Kaplicznej rok później powiększona i zreorganizowana produkowała już w nowej siedzibie przy ul. Piłsudskiego dając początek dzisiejszym (1991) zakładom POLOP.
Do tego, co wyżej wymieniono doliczmy jeszcze dwa giganty włókiennicze: Krusche-Ender i R. Kindler, od czego zaczęła się nasza opowieść. Dla ścisłości nadmienić trzeba, że firmę Kindler sprzedano w 1927 na licytacji Anglikom z Bradford; pozostała jednak nie zmieniona na polskim rynku nazwa: Rudolf Kindler.
Oprócz dużych fabryk istniało oczywiście jeszcze wiele kilku – lub kilkunastowarsztatowych tkalni mechanicznych, gręplarni, farbiarni itp., których nie ma sensu wyliczać, bo nie miały wpływu na życie przemysłowe miasta. Ale z tej grupy koniecznie wspomnieć trzeba o średniej wielkości tkalni mechanicznej Leonarda Rӧnscha – LEORE, mieszczącej się przy ul. Kościuszki. Fabryka ta była prawie że monopolistą w produkcji znanych w całej Polsce ładnych ręczników frotte.
Tak wyglądał przemysł Pabianic w 1939 roku.
Powojenny rozwój
Historia rozwoju przemysłu po II wojnie światowej, to osobny rozdział, który nie zmieści się w ramy nawet „serialu” prasowego. Wspomnijmy jedynie krótko, co powstało nowego
PABIA
Na bazie szwalni pozostałej z czasów niemieckiej okupacji, a mieszczącej się przy ul. Kaplicznej rozpoczęto w 1945 r. produkcję konfekcji, którą w latach 1967-68 ograniczono specjalizując się w szyciu płaszczy damskich i dziewczęcych. Jest to dzisiejszy (1991) zakład PABIA, pracujący od sierpnia 1984 roku w nowych budynkach fabrycznych i na innym terenie.
PAFANA
Przedwojenną łódzką fabrykę maszyn i narzędzi Ołdakowski i Neumark przenieśli Niemcy podczas okupacji do Pabianic na ul. Warszawską. W 1945 r. zakład zaczął się przestawiać na produkcję noży tokarskich, których pierwsza udana seria wyszła w 1952 r. Od 1973e r. PAFANA pracuje na licencji szwedzkiej, specjalizując się w produkcji noży z płytkami wieloostrzowymi.
Pabianickie Zakłady Tkanin Technicznych
Zakłady powstały w wyniku decentralizacji ZPB PAMOTEX. Zakład zorganizowano w kilku rozrzuconych po mieście mniejszych fabrykach. Skomasowanie tych fabryczek dało początek dzisiejszym Zakładom Tkanin Technicznych, które w 1955 r. rozpoczęły produkcję tkanin stylonowych i z włókna szklanego. Od stycznia 1979 r. fabryka pracuje w nowym olbrzymim obiekcie przy ul. Partyzanckiej.
MADRO
Fabryka powstała z dawnej bazy remontowej maszyn drogowych znajdującej się od 1950 r. przy ul. Lutomierskiej. Od maja 1959 r,. zakład pracuje w całkowicie nowym obiekcie produkując maszyny do budowy i konserwacji dróg i ulic. Jest jednym z bardzo nielicznych zakładów tego rodzaju w Polsce.
Przemysł poligraficzny
Stworzony został na bazie niemieckiej drukarni OSTDRUCK i pracował od 1946 r. jako drukarnia podległa Łódzkim Zakładom Graficznym. Drukarnia usamodzielniła się w 1951 r. pod nazwą Pabianickie Zakłady Graficzne, następnie (od 1976) znów została podporządkowana centrali w Łodzi, a obecnie ( 1991) znów jest samodzielnym zakładem. Stanowi ona zakład średniej wielkości.
Przemysł spożywczy
Odnotujmy tu 3 zakłady, a mianowicie: 1) Pabianickie Zakłady Mięsne, które jako zakład powstały w 1946 r. po adaptacji przedwojennej rzeźni miejskiej (zbudowana w 1934 roku), której urządzenia nie były jeszcze przestarzałe, 2) Zakłady Piekarskie – w maju 1969 r. nastąpił rozruch nowo zbudowanego zakładu przy ul. Konstantynowskiej. Zakład posiada ogromną zdolność produkcyjną wypieku: ponad 20 ton pieczywa na dobę, 3) Spółdzielnia Mleczarska, która to została unowocześniona i przeniesiona do nowych obiektów.
Tak wygląda aktualnie (1991) przemysłowy krajobraz Pabianic, liczącego dziś około 75 tys. mieszkańców miasta, które przed około 160 laty zawierzyło umiejętnościom obcych przybyszów i związało z nimi swój los.
Warto tu zwrócić uwagę na tendencyjną i niesprawiedliwą ocenę rozwoju przemysłu w Pabianicach wystawioną przez historyków niemieckich (Kossmann, Koss, Kunitzer). Całkowitą zasługę przemysłowego a także kulturalnego (!) rozwoju Pabianic w XIX wieku przypisują oni Niemcom i tylko Niemcom, „zapominając” o tym, że osadnikami byli także Czesi i Ślązacy. W ich ocenie powstanie Nowego Miasta, a w ślad za tym ekonomiczne, socjalne i kulturalne podźwigniecie się Pabianic – to wyłącznie zasługa niemieckich pionierów, których nazywa się „niemieckimi twórcami porządku i prawa na Wschodzie” (Kunitzer). To, że twórcami pierwszych manufaktur byli osadnicy z Saksonii, Czech i Śląska jest niezaprzeczalnym faktem. Taka była wewnętrzna polityka rządu Królestwa Polskiego, który z inicjatywą tworzenia przemysłu zwrócił się tam, skąd mógł spodziewać się napływu fachowców.
Oceniając niewątpliwe zasługi pionierów trzeba jednak pamiętać, że:
- Przybywający osadnicy byli ludźmi biednymi, czasami prawie że nędzarzami, bo przybywali albo wyłącznie z bagażem osobistym, albo z jednym krosnem (Krusche był absolutnym wyjątkiem).
- Rząd Królestwa Polskiego dawał im tak daleko idące przywileje i pieniądze, że umożliwiło im to rozpoczęcie nowej, materialnie pewnej egzystencji.
- Osadnicy dostawali od rządu polskiego pożyczki na zorganizowanie i rozruch działalności przemysłowej. Otrzymywali także licencje handlowe na działalność uboczną. (Na przykład Krusche: na handel solą, handel obwoźny i zakładanie sklepów).
- W swoich manufakturach, a później w fabrykach wykorzystywali siłę polskich rąk roboczych nie wyłączając pracy kobiet i młodocianych.
Jeżeli stwierdzamy, że założycielami przemysłu w Pabianicach a także w dużej części Królestwa byli obcy przybysze z Niemiec, Śląska i Czech, to musimy przy tym wyraźnie powiedzieć jak i dlaczego im się to udało. Musimy powiedzieć, że podstawą ich działalności było polskie prawo, motorem – polskie pieniądze, a siłą roboczą – przeważnie polski robotnik. Dopiero wtedy można mówić o zasługach pionierów, którzy zbudowali przemysł. Bo prawda zawsze leży bardzo blisko środka. Historycy niemieccy, jak dotąd, tych oczywistych faktów „nie zauważyli”.
Kończąc tę nieco przydługą historię nasuwa się taka trochę dziwna refleksja. Przed około 160 laty zapraszaliśmy do Polski obcych ludzi, aby za polski kapitał zbudowali przemysł ratując naszą gospodarkę – dzisiaj zapraszamy obcy kapitał, aby … itd. Cel ostatecznie jest taki sam jak wówczas. Naszym przodkom wtedy się udało.
Autor: Sławomir Saładaj