www.um.pabianice.pl
Pabianice znajdują się w aglomeracji łódzkiej. Stanowią zarazem centrum 120-tysięcznego powiatu. Funkcjonują tutaj najważniejsze dla społeczności instytucje i urzędy. Miasto liczy 58 tys. mieszkańców i obejmuje obszar 33 km2.

Emancypantki

A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkę

Zjawisko emancypacji kobiet w Pabianicach przypadło na przełom XIX i XX w. W owym czasie pabianiczanki – podobnie jak mieszkanki innych miast polskich – zaczęły uczestniczyć w dynamicznie rozwijającym się życiu gospodarczym, społecznym i kulturalnym. Na proces ten miały wpływ niewątpliwie przemiany społeczne, jakie dokonywały się w mieście w związku z rozwojem przemysłu.

Już w latach 40. XIX w. pabianickie fabryki włókiennicze oprócz mężczyzn zaczęły zatrudniać również kobiety. W 1865 r. w zakładach tych na 1500 robotników pracowało 119 kobiet, co stanowiło 7,9% . Odsetek kobiet i dziewcząt pracujących w przemyśle włókienniczym wzrastał z każdym rokiem, osiągając w 1885 r. w samej tylko firmie Krusche i Ender 47% (588 pracownic). W podobny sposób układały się proporcje w zakładach R. Kindlera, gdzie wśród 685 robotników było 295 dziewcząt i kobiet, czyli 42%.

Ślady aktywności zawodowej kobiet, zanim jeszcze rozpoczął się proces emancypacji, odnajdujemy w branży medycznej. Dziedziną, która od dawna była zarezerwowana dla przedstawicielek płci żeńskiej, było akuszerstwo. Kobiety świadczące fachową pomoc położniczą odnajdujemy w Pabianicach już w 1864 r. W księgach ludności stałej odnotowano wtedy Teresę Jene (ur. w 1807 r. w Heimpach). Na początku XX w. działało w mieście kilkanaście akuszerek. W 1913 r. z położnictwa utrzymywały się m. in.: Betlich, Glὕckin, Kubasiewicz, Łącka, Maciejewska, Majewska, Pietrzyk, Piechowa, Piekarska, Pokorka, Słowińska i Urbaniak.

Kobiety zaczęły też wtedy otwierać własne gabinety stomatologiczne i lekarskie. Od 1907 r. dentystką była R. Glὕck, która przyjmowała przy ul. Długiej. Poza nią w 1913 r. gabinet lekarsko-dentystyczny posiadała Maria Borkowska (przy ul. Zamkowej 29). W tymże roku N. Połonowska (lekarz dentysta) prowadziła „lecznicę chorób zębów i jamy ustnej”, przy której znajdowało się „specjalne laboratorium zębów sztucznych” (przy Zamkowej 20). Oprócz dentystek w mieście, odnajdujemy w źródłach z 1913 r. panią z tytułem doktora medycyny. Była nią Maria Ernst, która przy ul. św. Jana 19 leczyła choroby kobiece i dziecięce.

Inną ważną dziedziną, która znajdowała się w obszarze zainteresowań zawodowych pabianickich kobiet, była oświata. Wiadomo, że w 1883 r. w szkole nr 1 zatrudniono nauczycielkę Antoninę Łaniewską. Niektóre nauczycielki zakładały w mieście własne zakłady oświatowe. W 1886 r. 2-klasową szkołę żeńską przy ul. św. Rocha 13 otworzyła Bronisława Wróblewska. Drugą szkołą prywatną była 1-klasowa szkoła ogólna przy ul. św. Jana 7 w domu Netzla, założona w 1908 r. przez Bolesławę Beździk, która przyjmowała zarówno chłopców, jak i dziewczynki po ukończeniu 6 roku życia.

Oprócz szkół początkowych panie organizowały w naszym mieście przedszkola, tzw. freblówki. Warto wyjaśnić, iż były one wzorowane na ogródkach dziecięcych (Kindergarten), których twórcą był niemiecki pedagog Friedrich Frὂbel. W przedszkolach tych kładziono nacisk na wszechstronny i harmonijny rozwój fizyczny, umysłowy i moralny dziecka. Jako główne formy pracy wychowawczej stosowano zabawy ruchowe, śpiew, roboty ręczne.

Szkołę freblowską w Pabianicach przy ul. Długiej uruchomiła w styczniu 1913 r. Ludwika Żmigrodzka, która opiekowała się dziećmi w wieku 3-9 lat. W dni cieple i pogodne zajęcia. Gry, zabawy i pogadanki odbywały się w specjalnym ogrodzie, urządzonym przy przedszkolu. W tym samym roku został otwarty podobny zakład pod kierunkiem Leokadii Gryglikówny przy Starym Rynku 10 w domu Masickiego. Do przedszkola przyjmowano dzieci od 3 lat, oprócz tego kobiety mogły odbyć tutaj praktykę, po ukończeniu której otrzymywały patent potwierdzony przez władze na prowadzenie tego typu zakładów.

Niektóre pabianiczanki urządzały kursy zawodowe dla dziewcząt. W 1913 r. szkołę haftów, robót ręcznych i pracownię sukien otworzyła M. Bielawska przy ul. Nowej 7. W tym samym roku lekcji „wszelkich robót ręcznych, haftu” udzielała W. Rawicka przy ul. Fabrycznej 30. Na tej samej ulicy pod nr. 12 naukę haftów codziennie w godzinach popołudniowych prowadziła niejaka Elżanowska.

Warto w tym miejscu zaznaczyć, że dziewczęta z zamożniejszych rodzin wyjeżdżały do innych miast, gdzie podejmowały naukę w gimnazjach i pensjach żeńskich. Wyrazem coraz większej chęci zdobycia zawodu wśród dziewcząt było zorganizowanie w 1899 r. 7-klasowej Żeńskiej Szkoły Handlowej, którą ulokowano w 2-piętrowym budynku przy ul. Długiej (obecnie Pułaskiego) naprzeciwko Męskiej Szkoły Handlowej. Od tej pory młode pabianiczanki mogły kształcić się na poziomie średnim we własnym mieście. Dyrektorem szkoły został A. Lubański, natomiast na przełożoną powołano jego żonę, Zofię Lubańską. Na początku przyjęto 57 uczennic, a w 1902 r. uczęszczało już tutaj 147 dziewcząt. Wśród personelu nauczycielskiego Szkoły Handlowej do 1906 r. znajdujemy jedną kobietę, E. Połońską. Z czasem do pracy przyjęto kolejne nauczycielki. W 1914 r. w gronie pedagogicznym tejże szkoły znajdowało się już pięć pań.

Przejawem coraz większej aktywności pabianiczanek w życiu miasta były powstające na początku XX wieku firmy handlowe i usługowe zakładane przez panie. Wśród nich znajdujemy właścicielki księgarń, kwiaciarni, apteki, pralń, sklepów spożywczych i kolonialnych, a przede wszystkim pracowni i magazynów ubiorów damskich.

Na razie trudno określić, w jakim dokładnie czasie powstała w Pabianicach pierwsza firma należąca do kobiety. Wydaje się, że do prekursorek tutejszego kobiecego biznesu można zaliczyć m. in. A. Łękawską, posiadającą już w 1904 r. w naszym mieście księgarnię przy zamkowej, która później została przejęta przez Zofię Łękawską. W 1913 r. jej następczyni, Maria Kurowska, prowadziła tutaj pod nazwą „Nowa księgarnia” sprzedaż dzieł beletrystycznych, historycznych, naukowych, podręczników szkolnych, kajetów oraz papieru listowego i kancelaryjnego. Posiadała specjalny dział buchalteryjny oraz materiały piśmienne. Księgarnia Kurowskiej przyjmowała także prenumeratę na wszystkie pisma i gazety.

Kobiety pabianickie dość wcześnie zaczęły prowadzić interesy związane z branżą spożywczą i gastronomiczną. Wiadomo, że na początku XX w. sklep kolonialny przy Zamkowej posiadała H. Chmielewska, a sklepy spożywcze: K. Nawrocka, M. Kokocińska i J. Drabikowska. Również jeden ze sklepów rzeźniczych znajdował się w rękach pabianiczanki, M. Cieplińskiej. Istniały w tym czasie w mieście dwie piekarnie, należące do pań (H. Ołowieckiej i A. Owockiej). Z punktów gastronomicznych należy wymienić kawiarnie J. Sworzyńskiej, która funkcjonowała przy Starym Rynku.

Na początku XX w. pabianickie kobiety przejmowały także branżę odzieżową, zakładając pracownie i magazyny z gorsetami, sukniami, pończochami, kapeluszami itp. W 1904 r. M. Elżanowska była właścicielką magazynu ubiorów damskich przy Zamkowej, który później znajdował się w posiadaniu A. Gmachowskiej. Natomiast sklep obuwia przy Warszawskiej należał do M. Obuchowskiej. Pracownię gorsetów pod nazwą „Stanisława” prowadziła w 1913 r. S. Skowrońska, która posiadała „duży wybór gotowych gorsetów oraz antigorsetów, napierśników, nabiodrników, pasów brzusznych, leniuszków, szelek do prostego trzymania się, dla dzieci i starszych”.

W tym samym roku istniało w Pabianicach kilka pracowni sukien damskich, które należały do Gmachowskiej, Uznańskiej i Zawadzkiej. Oprócz tego przy ul. Długiej w domu Dawida pracownię sukien i kostiumów damskich prowadziła W. Wyrwicka. Podobne usługi świadczyła także A. Gajdzińska, która w pracowni swojej uczyła kroju i robót ręcznych. Natomiast właścicielka pracowni pończoch była W. Zielińska. Pojawiły się także magazyny kapeluszy. W 1913 r. Janina Świetlicka otworzyła pierwszy w Pabianicach Chrześcijański Magazyn Kapeluszy Damskich, który był zaopatrzony także w konfekcję damską i dziecinną. Rok później podobny interes zaczęła prowadzić przy ul. św. Jana Natalia Witkowska, absolwentka kursu w Akademii Mód Krywultowej w Warszawie. W źródłach odnotowano również sklep z bielizną należący do Wojciechowskiej przy ul. Zamkowej.

Z innych firm usługowych, których właścicielkami były kobiety, należy wymienić pralnie. W 1913 r. przy ul. Długiej działał zakład Forgalskiej, gdzie przyjmowano „do prania kołnierzyki, mankiety, półkoszulki”. Przy ul. św. Jana w domu Rosenfelda pralnię prowadziła Marta Kolbuch, która później przeniosła swój zakład do kamienicy Towarzystwa Pożyczkowo- Oszczędnościowego przy ul. Długiej. Oprócz tego istniały pralnie Jagielskiej, Sawickiej i Walinowskiej.

Jedną kobietę odnajdujemy także w branży farmaceutycznej. Czwartą aptekę w naszym mieście przy ul. Warszawskiej założyła Wiktoria Piechaczek Orłowska. Wcześniej praktykę odbywała w Warszawie i Brzezinach. Następnie wyjechała do Rosji, gdzie na uniwersytecie w Moskwie uzyskała stopień prowizora farmacji. W 1908 r. nabyła na własność wspomnianą aptekę w Brzezinach, a w 1912 r. zezwolenie na uruchomienie apteki w Pabianicach.

Kobiecym zajęciem było także introligatorstwo. Wiadomo, ze zakład introligatorski w 1913 r. posiadała przy ul. zamkowej K. Krajewska, która oprawiała „wszelkie księgi biurowe, biblioteczne”, obrazy w passe-partout, wyrabiała albumy, pudelka i bombonierki, kajety oraz wykonywała napisy na szarfach.

Pabianiczanki chętnie zakładały własne kwiaciarnie. Wymienić możemy tutaj sklep z kwiatami E. Kucharskiej przy Zamkowej, gdzie w 1913 r. przyjmowano zamówienia na wiązanki, bukiety oraz wieńce pogrzebowe.

Warto jeszcze odnotować, że znajdujemy w Pabianicach również prowadzone przez kobiety przedsiębiorstwa, które raczej były zarezerwowane dla mężczyzn niż pań. Przykładem może być skład drewna budowlanego C. Berlińskiej oraz skład towarów bawełnianych Amalii Krusche.

Na przełomie XIX i XX w. kobiety w Pabianicach nie tylko uczestniczyly w zyciu gospodarczym miasta, ale także angażowały się w działalność społeczną, tworząc własne stowarzyszenia i organizacje.

Jedną z form aktywności społecznej kobiet była praca w instytucjach o charakterze charytatywnym. Organizowaniem pomocy dla biednych, chorych dzieci zajmowały się zamożniejsze pabianiczanki, które nie były czynne zawodowo. Wśród nich dominowały żony fabrykantów i dyrektorów firm pabianickich.

Wiadomo, że wiele pań znalazło się wśród członków, założonego w 1897 r. Pabianickiego Chrześcijańskiego Towarzystwa Dobroczynności. Według danych z 1910 r. do organizacji należały m. in.: Helena Ender, Maria Krusche z Knothów, Amalia Krusche z Kresków, Amalia Krusche z Wendów, Maria Krusche z Kruschów, Stefania Kindler, Agnieszka i Emilia Hadrian, Maria Kiessling, Karolina Schroeter, Otylia Hannig, Anna Hille, Klara Koeppel, Marta Meler, Klara Froehlich, Maria Szulc i Natalia Sztencel.

Do instytucji, które znajdowały się pod kierownictwem kobiet, należy zaliczyć powstałą w 1899 r. Ochronkę Ewangelicką. Prezesem zarządu przedszkola została Anna Kindler z Hochów (żona przemysłowca Juliusza Kindlera). Po jej śmierci zastąpiła ją Helena Ender z Knothów, małżonka znanego w mieście prezesa spółki akcyjnej „Krusche i Ender”. W skład zarządu przedszkola wchodziły pastorowa Jenny Schmidt, Maria Krusche, Toni Schweikert, Agnieszka Hadrian i Florentyna Preiss. Głównym celem Ochronki ewangelickiej była opieka nad dziećmi pochodzącymi z biednych rodzin robotniczych.

Drugą podobną instytucją w mieście była Ochronka katolicka powołana w 1902 r. pod egida wspomnianego Chrześcijańskiego Towarzystwa Dobroczynności. W składzie Rady Opiekuńczej tejże organizacji znajdowały się w większości kobiety: Witkowska, Wróblewska, d’Ammanowa. W 1910 r. jako przewodnicząca występowała Zofia Jankowska, wiceprzewodnicząca – Anna Łękawska, kasjerka – Maria Knorr, sekretarka – Helena Majewska. Opiekunkami były: Janina Jamińska, Paulina Kalecińska, Bronisława Nestorowicz, Melania Pączkiewicz i Maria Szyc. W 1912 r. funkcję przewodniczącej pełniła Janina Gajewicz (żona dyrektora w fabryce R. Kindlera), a wiceprzewodniczącej Izabella Kinklowa. Kasjerka była nadal Maria Knorr, sekretarką Anna Kwiatkowska, opiekunkami: Teofila Bolechowska, Józefa Chrzanowska, Anna Łękawska, Pelagia Kemfi, Anna Szydłowska i Jadwiga Stefańska. Ochronka Katolicka początkowo została ulokowana w domu przy ul. Zwierzyniec (obecnie Berlinga), później przeniesiono ją na ul. Ogrodową (obecnie Traugutta). Przebywało tutaj 100-200 dzieci w wieku 3-7 lat z ubogich rodzin pabianickich.

Własną organizację w naszym mieście posiadały dziewczęta wyznania protestanckiego. Pabianickie ewangeliczki w 1904 r. powołały do życia stowarzyszenie dla młodych kobiet, zwane Jungfrauenverein, które skupiało 74 członkinie. W zarządzie zasiadały m. in. pastorowa J. Schmidt, Amalia Krusche z Wendów, Maria, Luiza, Stefania oraz Agnieszka Hadrian, Toni Schweikert (żona współwłaściciela fabryki chemicznej Ludwika Schweikerta), Otylia Hanning i Stefania Kindler (żona przemysłowca Oskara Kindlera).

Inną organizacją, która znajdowała się w rękach pabianickich pań, było Stowarzyszenie Kobiet Wyznania Ewangelickiego, założone w 1900 r. Członkiniami pierwszego, wybranego na dwa lata zarządu były: Maria Kiessling (córka przemysłowca Rudolfa Kindlera), Helena Ender, Maria Krusche, pastorowa J. Schmidt, Zofia Graeser (żona Pawła Graesera, dyrektora w Towarzystwie Akcyjnym R. Kindlera). Celem stowarzyszenia była szeroko pojęta działalność dobroczynna wśród pabianickich ewangelików. Oprócz darowizn pochodzących od największych przemysłowców, towarzystwo pozyskiwało fundusze z organizowanych koncertów, bazarów, odczytów i wystaw.

Oprócz towarzystw charytatywnych, prowadzonych przez kobiety w Pabianicach na początku XX wieku panie o bardziej radykalnych poglądach rozpoczęły działalność, której celem była walka o równość płci i wyzwolenie pabianiczanek.

Po 1906 r. w naszym mieście została założona pierwsza organizacja o charakterze feministycznym pod nazwą Stowarzyszenie Równouprawnienia Kobiet. Pracą organizacji kierowały panie pochodzące ze „sfer inteligencji kobiecej”. Na początku stowarzyszenie prowadziło dość ożywioną działalność, m. in. urządzało odczyty i pogadanki na temat kwestii kobiecej, wychowania dzieci, z dziedziny ekonomii, prawa i przyrody. Jako prelegenci występowali Ludwik Krzywicki, Łypacewicz, Stanisław Koszutski, dr Garlicka, adwokat Roubal z Łodzi, dr Franciszek Jamiński, Biernacki, Rembertowicz. Na odczytach bywało sporo robotników i robotnic. Do innych form działalności stowarzyszenia należała nauka kroju, szycia i haftu. Opłata dla członków wynosiła 10, 20, 50 kopiejek miesięcznie. Deklaracje członkowskie składało się w mieszkaniu doktorowej Jamińskiej przy ulicy Długiej 48.

Około 1910 r. Stowarzyszenie Równouprawnienia Kobiet zaczęło podupadać. Próbowało je ożywić kilka najbardziej aktywnych działaczek. W Gazecie Pabjanickiej z 1 lutego 1913 r. członkinie zaprezentowały swoje idee i program. W artykule czytamy: „Kobiety nasze chcą pracować dla zdobycia praw, lecz nie wyrzekają się obowiązków, pragną, stanowiąc liczniejszą część narodu, stanąć na równi z mężami i braćmi o jaśniejszą przyszłość. W tej myśli Koło Pabianickie Stowarzyszenia Równouprawnienia, nie zakładając sobie na razie zbyt szerokich zamierzeń, pragnęłoby rozbudzić w kobietach naszych świadomość, że jesteśmy siłą wielką, a nie wyzyskaną”.

Niektóre cele stowarzyszenia dziś mogą budzić zdziwienie u czytelniczek. Jednym z nich było zachęcanie, aby pabianiczanki nie trwoniły pieniędzy na drogie ubiory. Nasze sufrażystki pisały: „W Warszawie światłe umysły kobiece wypowiadają walkę rujnującym rodziny strojom, stowarzyszenie nasze niech będzie ośrodkiem, z którego ta piękna myśl rozszerzy się na ogół kobiet, zrzeszenie w jednym celu doda siły chwiejnym”.

Nic więc dziwnego, że w związku z głoszeniem tego typu haseł, wkrótce zaczęły topnieć szeregi towarzystwa. W czerwcu 1913 r. stowarzyszenie nie wykazywało większej aktywności. Członkinie przestały płacić składki, przez co kasa stowarzyszenia zaczęła wykazywać deficyt. Trudno również było zebrać zarząd. „Półtora już prawie roku – pisała redakcja Gazety Pabjanickiej – ostatnie mohikanki Stowarzyszenia dokładają wszelkich starań, aby podjąć przerwaną jego czynność i pchnąć Stowarzyszenie na nowe tory, lecz wysiłki ich są próżne: ogół kobiet w Pabianicach ze sfer wszelkich – głuchym odpowiada milczeniem.”

Na łamach lokalnej prasy rozpoczęto dyskusję na temat ruchu kobiecego w Pabianicach. Aby ratować upadająca inicjatywę pabianickich kobiet, redakcja radziła: „Zamieńcie np. Stowarzyszenie wasze na sekcję pracy kobiecej, przypiszcie się do jednego z więcej popularnych stowarzyszeń i prowadźcie dalej prace swoje, a na pewno dla idei równouprawnienia więcej zrobicie niż całą swą działalnością dotychczasową. (…) Nie ma między wami ani ideowych apostołek, ani (na szczęście) wojujących zwariowanych sufrażystek, a gruntu pod nogami w Pabianicach nie macie.”

Organizacja stanęła w obliczu likwidacji. W czerwcu 1913 r. odbyło się zebranie w mieszkaniu doktorowej Jamińskiej w sprawie ostatecznego rozstrzygnięcia dalszych losów stowarzyszenia. Na spotkaniu były obecne 23 osoby. Po dłuższej debacie, ze względu na brak zainteresowania ze strony kobiet, postanowiono stowarzyszenie zlikwidować. Wybrana komisja likwidacyjna, złożona z 3 osób, upoważniona została do sprzedania maszyny do szycia stanowiącej własność stowarzyszenia. Z otrzymanych pieniędzy postanowiono pokryć deficyt, wynoszący kilkanaście rubli. Pozostała suma miała być przelana do Kasy Pabianickiego Towarzystwa Naukowego na zakup książek o równouprawnieniu kobiet. Kapitał przeznaczony na żłobek, wynoszący ok. 1000 rubli, postanowiono umieścić w Pabianickim Towarzystwie Dobroczynności na założenie żłobka Ochrony katolickiej.

Pabianickie aktywistki jednak szybko się nie poddały i nie zrezygnowały ze swojego stowarzyszenia. W mieście naszym w październiku 1913 r. pojawiła się przewodnicząca warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Równouprawnienia Kobiet, Natalia Jastrzębska, która zamierzała uratować pabianicką organizację kobiecą. Zebranie członków z gościem ze stolicy odbyło się w mieszkaniu Ignacego Grabskiego przy ul. Tylnej 4. Na tym spotkaniu postanowiono wznowić przerwaną działalność. Zgromadzone panie doszły do wniosku, że istnienie pabianickiego oddziału jest „pożyteczne dla rozwoju oświaty przez urządzanie odczytów i pogadanek z zakresu higieny, pedagogiki itp.”. Ustalono, że oddział pabianicki będzie pracował nad poprawą warunków pracy kobiet i nad ochrona macierzyństwa. Działaczki wierzyły , że w ten sposób stowarzyszenie może odegrać ważną rolę w ruchu wyzwoleńczym kobiet.

Źródła milczą na temat dalszej aktywności stowarzyszenia. Wydaje się, że działało ono nie dłużej, jak do połowy 1914 r., czyli do wybuchu I wojny światowej.

Dalszy proces emancypacji kobiet w Pabianicach przyniósł wybuch I wojny światowej, kiedy to pojawiły się nowe formy aktywności wśród pań. Do nich należy zaliczyć przede wszystkim działalność niepodległościową, akcje wspierające polskich żołnierzy oraz pomoc dla poszkodowanych przez wojnę.

Już 22 stycznia 1915 r. w mieszkaniu K. Freislerowej odbyło się pierwsze zebranie organizacji niepodległościowych. Spotkała się tam młodzież szkolna, harcerstwo, robotnicy i inteligencja. W listopadzie 1915 r. powołano w Pabianicach Ligę Kobiet Pogotowia Wojennego, w szeregach której znalazły się członkinie młodzieżowej organizacji niepodległościowej Zarzewie oraz harcerki. Bardziej aktywnymi działaczkami były: Z. Chodkowska, W. Chodkowska, M. Wasilewska, C. Missalówna (zamężna Jankowska), J. Missalówna (zamężna Kalczyńska), J. Prassówna (zamężna Fuksowa), J. Wiśniewska (zamężna Staszewska, babka Kazika Staszewskiego), A. Wojsówna, K. Freislerowa, Gryzelowna i inne. Do głównych zadań Ligi należała pomoc polskim żołnierzom. Skautki-uczennice ”robiły bieliznę, rękawiczki, wysyłały paczki” dla legionistów w czasie I wojny i do kolegów, którzy wstąpili do wojska w listopadzie 1918 r. Liga Kobiet Pogotowia Wojennego działała w Pabianicach do 1919 r.

W czasie I wojny światowej zrodziła się także inicjatywa założenia szkoły dla dziewcząt z językiem polskim. W drugim roku wojny, 7 września 1915 r., na prośbę ówczesnego burmistrza Pabianic i miejscowego proboszcza, Józefa Jędrychowska otworzyła prywatne Gimnazjum Żeńskie. Szkoła została zorganizowana w domu Merkerta przy ul. Długiej 61 (obecnie Pułaskiego). Założycielka gimnazjum postawiła za cel nie tylko oświecanie umysłów, lecz również kształcenie charakterów, wychowanie w duchu chrześcijańskim i narodowym. Na początku zostały otwarte 4 klasy liczące 119 uczennic. W pierwszym roku szkolnym obok Jedrychowskiej uczyły tutaj panie: Aniela Tuve, Flora Einhorn i Zofia Kobendzówna. Warto zaznaczyć, że w czasie wojny wzrosła liczba kobiet zatrudnionych w szkolnictwie. W szkołach ogólnych w listopadzie 1918 r. na 59 nauczycieli pracowało 31 kobiet, co stanowiło ponad 50%.

Zwiększyła się także liczba żeńskiej służby medycznej w tutejszych szpitalach, które musiały rozszerzyć swoja prace w związku z nasileniem się chorób w czasie I wojny światowej. W szpitalu miejskim w grudniu 1914 r. zatrudniano 9 pielęgniarek przy chorych wewnętrznie i 10 przy chorych umysłowo. W tzw. szpitalu tyfusowym istniejącym już w czerwcu 1915 r. pracowało 15 pielęgniarek.

Problemy społeczne (głód, bieda), które nasiliły się w czasie wojny, zaktywizowały środowiska kobiece. Wiele pabianiczanek zaangażowało się w działalność dobroczynną. Na terenie miasta prowadziły tanie kuchnie dla biednych mieszkańców w ramach prac Podkomitetu Poznańskiego i Miejscowej Rady Opiekuńczej. Główną szafarką I Kuchni była Anna Kneblewska, II Kuchni – Antonina Pszenicka, III Kuchni – Lucjanna Śpionek, i IV Kuchni – Julia Hansówna. Duża rolę w tym czasie odegrały również kobiety w Ochronce Katolickiej, która zajmowała się opieką nad dziećmi z rodzin ubogich.

Pojawiły się także negatywne skutki wyzwolenia kobiet. Jedną z form aktywności pabianiczanek w czasie I wojny światowej była prostytucja. W tym okresie wyraźnie w mieście zwiększyła się liczba kobiet, które zarabiały na życie, trudniąc się nierządem. Wiadomo, że w 1917/1918 policja „opieki nad obyczajnością publiczną” zarejestrowała w Pabianicach 38 prostytutek, 52 ukarała za nieprzestrzeganie obowiązujących przepisów oraz 6 kobiet zwolniła „spod kontroli na skutek dobrego prowadzenia się”.

Na zakończenie warto jeszcze wspomnieć o jednym ważnym fakcie dotyczącym emancypacji kobiet. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę pabianiczanki – podobnie jak inne obywatelki naszego kraju – po raz pierwszy mogły uczestniczyć w wyborach samorządowych i parlamentarnych. Na mocy dekretu Naczelnika Państwa z 28 listopada 1918 r. czynne prawa wyborcze otrzymały wszystkie kobiety po ukończeniu 21 lat. Z prawa tego mieszkanki Pabianic skorzystały 26 stycznia 1919 r. w czasie wyborów do Sejmu Ustawodawczego. Pod tym względem pabianiczanki wyprzedziły swoje towarzyszki m. in. ze Sztokholmu, Wiednia, Rzymu. Madrytu i Paryża. (Robert Adamek „Pabianickie emancypantki” Życie Pabianic na niedzielę, nr 9-13/2004 r.)

****

Aptekarka Wiktoria

Pierwszą kobietą, która założyła własną aptekę w Królestwie Polskim, była Wiktoria Maria Piechaczek Orłowska. Uruchomiła ją w 1912 r. w Pabianicach przy ul. warszawskiej 25. O fakcie tym nie wzmiankuje literatura dotycząca historii aptekarstwa w Polsce. Nie znajdziemy także nigdzie noty biograficznej na temat pabianickiej farmaceutki. Warto więc przybliżyć wiadomości z życia i działalności pierwszej kobiety – właścicielki apteki.

Wiktoria Maria Piechaczek pochodziła z Warszawy. Urodziła się 17 października 1880 r. Była córką Hipolita i Felicji. Po ukończeniu warszawskiego gimnazjum żeńskiego z językiem łacińskim w styczniu 1900 roku rozpoczęła pracę jako uczeń aptekarski w aptece Lilpopa w Warszawie. Następnie w marcu 1902 r. na Uniwersytecie Warszawskim uzyskała stopień zawodowy pomocnika aptekarskiego i zatrudniła się w aptece Orłowskiego w Brzezinach. Od września 1903 r. do czerwca 1904 r. była pracownicą apteki w Łasku, po czym znów wróciła do Brzezin, gdzie pracowała trzy lata, do sierpnia 1907 r. Następnie wyjechała do Moskwy. Na tamtejszym uniwersytecie w czerwcu 1908 r. uzyskała stopień prowizora farmacji. Po powrocie do kraju od grudnia 1908 r. ponownie zajmowała się apteką Orłowskiego w Brzezinach.

Wkrótce poślubiła syna aptekarza, inżyniera Aleksandra Orłowskiego, urodzonego w 1881 r. w Brzezinach. Jej mąż był absolwentem wydziału chemii technicznej politechniki we Lwowie. Pracował jako chemik w hutnictwie żelaza, przemyśle cukrowniczym w Galicji (w zaborze austriackim).

W marcu 1910 r. Wiktoria wystąpiła do władz guberni piotrkowskiej z prośbą o zezwolenie na założenie własnej apteki w Pabianicach, gdzie funkcjonowały już cztery przy głównej ulicy. Władze dość długo zastanawiały się, czy w mieście utrzyma się piata apteka. Piechaczek swoje prośby ponawiała jeszcze dwukrotnie, w styczniu 1911 r. i styczniu 1912 r. Ostatecznie uzyskała zgodę na założenie własnej apteki w naszym mieście.

W tygodniku Kronika Piotrkowska z 30 marca 1912 r. dziennikarze odnotowali: „Pierwsza kobieta w Królestwie polskim otrzymała koncesję na otwarcie apteki w Pabianicach, jest nią prowizor farmacji p. Piechaczek.”

Apteka została uruchomiona 19 września 1912 r. przy ul. Warszawskiej 25 (róg Bóźnicznej). Na jej otwarcie przybył do Pabianic inspektor lekarski guberni piotrkowskiej Tieplaszyn. Fakt ten odnotował znany łódzki dziennik Rozwój.

Apteka Wiktorii posiadać miała także wyłącznie kobiecą obsługę. Była drugą tzw. apteką żeńską w imperium rosyjskim po Petersburgu. W stolicy Rosji apteką żeńską kierowała też Polka, Antonina Leśniowska, przełożona własnej szkoły przygotowującej kobiety na pomocnice aptekarskie i prowizorów farmacji.

W lipcu 1914 r. Wiktoria Piechaczek zatrudniła w aptece pomocnika aptekarskiego Antoniego Kuśmidra, który był absolwentem wydziału medycznego Uniwersytetu św. Włodzimierza w Kijowie.

Aptekę prowadziła bez przerwy przez 20 lat. Funkcjonowała ona w okresie I wojny światowej i po odzyskaniu niepodległości. Właścicielka apteki oprócz pracy zawodowej uczestniczyła także w życiu społecznym miasta. Wiadomo, że była członkinią Stowarzyszenia Pań Miłosierdzia przy kościele NMP w Pabianicach, które zajmowało się działalnością charytatywną. Natomiast jej mąż angażował się w pracę samorządową. W okresie I wojny światowej był burmistrzem Pabianic, a w okresie międzywojennym pełnił dwukrotnie funkcję prezydenta miasta. Oprócz tego w 1937 r. był członkiem dyrekcji Komunalnej Kasy Oszczędnościowej w Pabianicach.

Wiktoria Maria Piechaczek Orłowska zmarła 22 kwietnia 1931 r. w wieku 51 lat. Pochowana została na cmentarzu katolickim w Pabianicach. Aptekę po jej zgonie przejęli sukcesorzy, którzy sprzedali ją Irenie Fiegler.

Natomiast Aleksander Orłowski ożenił się po raz drugi z 17 lat młodszą od siebie Heleną Paszegubow (ur. 1898 r.). W czasie okupacji pracował w fabryce chemicznej w Pabianicach. Po wojnie zajmował w tej firmie stanowisko kierownika oddziału farmaceutycznego. (Robert Adamek, Nowe Życie Pabianic nr 10/2005 r.)

Ochrona Katolicka

Do najważniejszych instytucji dobroczynnych w Pabianicach w okresie międzywojennym należała Ochrona Katolicka. Pomysł jej założenia zrodził się w 1902 roku wśród grona osób dobrej woli w celu zaopiekowania się dziećmi robotników.

Instytucja powstała pod egidą Pabianickiego Chrześcijańskiego Towarzystwa Dobroczynności w 1903 r. Od początku kierowanie placówką spoczywało w rękach pabianickich kobiet. Przewodniczącymi ochrony były Witkowska, Bronisława Wróblewska, Julia d’Ammanowa, Zofia Janowska i Janina Gajewicz. Natomiast funkcję opiekunów pełnili mężczyźni: w 1913 r. ks. kan. Tomasz Świnarski (proboszcz parafii św. Mateusza) i Bronisław Gajewicz (dyrektor fabryki R. Kindlera).

Początkowo ochronkę uruchomiono przy ul. Zwierzyniec (obecnie Okulickiego) w jednej sali dla 100 dzieci w wieku 3-7 lat. Szybko okazało się, że instytucja ta ze względu na przepływ dużej liczby dzieci potrzebowała większego lokalu. Gdy około 1906 r. władze rządowe pozwoliły na utrzymanie w ochronce 200 dzieci, zarząd wynajął lokal składający się z dwóch sal, kuchni i czterech pokoi przy ul. Ogrodowej (obecnie Traugutta). Następnie przeniesiono placówkę na ul. Długą (obecnie Kościuszki), gdzie uruchomiono trzy sale.

Wreszcie na początku 1910 r. postanowiono wybudować własny 2-piętrowy gmach przy ul. św. Jana 28. Na ten cel stworzono fundusz wynoszący 7500 rubli. Projekt nowego budynku przedstawił inżynier Bolesław Kistelski, który opracował go razem z Henrykiem Lipskim i inżynierem powiatowym Franciszkiem Karpińskim. W skład komitetu budowy weszli: ks. kan. F. Jὕttner (przewodniczący), Bolesław Kistelski, Henryk Lipski, inż. Franciszek Karpiński, dr Franciszek Jarniński, Bronisław Gajewicz, inż. Jan Procner oraz Józef Hans.

Plac pod budowę ochrony ofiarował magistrat Pabianic. Zarząd Pabianickiego Chrześcijańskiego Towarzystwa Dobroczynności wprowadził do projektu pewne udoskonalenia, m. in. parowe ogrzewanie centralne, wentylację, wodociągi oraz toalety. Koszt budowy według poprawionego projektu miał wynieść 25. 000 rubli. Pomoc zadeklarowali najbogatsi fabrykanci w mieście: Akcyjne Towarzystwo Krusche i Ender – 4000 rubli, Akcyjne Towarzystwo R. Kindler – 2000; Akcyjne Towarzystwo Pabianickich Fabryk Papieru R. Saenger – 5000 i Akcyjne Towarzystwo Pabianickiego przemysłu Chemicznego – 250.

Umowę na wykonanie prac budowlanych podpisano z przedsiębiorcą Józefem Hansem. Uroczyste poświęcenie fundamentów odbyło się 31 VII 1910 r.

Już po wakacjach 1911 r. ochrona przeniosła się do własnego nowego gmachu, w którym oddano do użytku I piętro. Zarząd planował wkrótce wykończyć także drugie piętro, ale zamierzeniom tym przeszkodził wybuch I wojny światowej. Gmach zajęty został przez wojsko, które okupowało go do kwietnia 1915 r. W czasie okupacji ochrona opiekowała się 600 dziećmi, żywiąc je i ubierając.

Rozwój placówki nastąpił po odzyskaniu niepodległości. W 1918 r. Ochrona Katolicka założyła sierociniec, w 1924 r. zarząd wykończył drugie piętro, a w 1927 r. cały gmach odrestaurowano, przeprowadzono instalację elektryczną i wodną, zbudowano kaplice, założono żłobek dla sierot i podrzutków.

W 1928 r. w żłobku Ochrony Katolickiej znajdowało się 8 dzieci-podrzutków, 54 dzieci w Gnieździe Sierocym i 180 w trzech klasach freblowskich. Personel placówki liczył 15 osób. Pracę wychowawczą i administrację ochrony powierzono siostrom honoratkom. Utrzymanie ochronki kosztowało rocznie 60.000 zł. Potrzebne fundusze pochodziły głównie ze subsydiów, opłat i imprez organizowanych przez zarząd ochrony. Zasłużoną przewodniczącą zarządu w latach trzydziestych XX w. była Wiktoria Hansowa.

W marcu 1931 r. jednogłośną uchwałą Walnego Zwyczajnego Zgromadzenia członków Ochrony Katolickiej na wniosek ks. Leopolda Petrzyka dotychczasowa nazwa zmieniona została na Katolickie Towarzystwo Dobroczynności w Pabianicach. Pod tym szyldem instytucja funkcjonowała do wybuchu II wojny światowej.

Prezydent Sulejowa

8 marca 1949 r. Łucja Sulejowa z Pabianic została wybrana pierwsza w Polsce kobietą – prezydentem miasta. Urodziła się w Pabianicach 24 września 1898 r. w rodzinie robotniczej Kazimierza Nowaka i Anny z Sobczyków. Szkołę powszechną ukończyła w 1912 r. W wieku 13 lat została zatrudniona w fabryce włókienniczej Krusche i Ender, w której pracowali jej rodzice. W czasie I wojny światowej kontynuowała naukę w domu. Jesienią 1918 r. jako eksternistka zdała do IV klasy gimnazjum. Po dwóch latach, utrzymując się z korepetycji, ukończyła klasę VI.

W 1920 r. Łucja Nowakówna rozpoczęła pracę w zawodzie nauczycielki. Uczyła w szkołach wiejskich na terenie powiatu łaskiego: w Woli Buczkowskiej, Wygiełzowie, Jutrzkowicach. Jej ostatnim miejscem zatrudnienia przed wybuchem wojny była szkoła w Bychlewie. Podczas pracy zdobywała wiedzę na kursach zawodowych, otrzymując dyplom nauczycielki. W wieku 27 lat, w 1925 r., poślubiła Józefa Suleja, który był znany w późniejszym czasie jako aktywny działacz PPS i radny miasta Pabianic.

W okresie okupacji hitlerowskiej prowadziła tajne nauczanie dzieci i młodzieży. Była dwa razy aresztowana przez Gestapo, przesłuchiwana i bita. Uniknęła jednak więzienia. Współredagowała i kolportowała nielegalną prasę. W jej domu organizowano tajne spotkania działaczy PPS.

Po zakończeniu II wojny światowej Łucja Sulejowa uczyła w szkole nr 12 przy Robotniczym Towarzystwie Przyjaciół dzieci (pierwsza szkoła świecka w Pabianicach od 1947 r.). Poza pracą pedagogiczną angażowała się w działalność polityczną i społeczną. Należała do aktywnych członków Polskiej Partii Socjalistycznej, do której wstąpiła 15 marca 1945 r. W październiku tegoż roku jako współzałożycielka Ligi Kobiet w naszym mieście została przewodniczącą Zarządu Grodzkiego tej organizacji. Poza tym od maja 1946 r. pełniła funkcję przewodniczącej Wydziału Kobiecego PPS w Pabianicach. Została także wiceprzewodniczącą Komitetu Miejskiego tejże partii. W grudniu 1948 r. prezentowała pabianicką organizację PPS na Kongresie Zjednoczeniowym w Warszawie. Po scaleniu PPS z PPR została wybrana kierownikiem Wydziału Kobiecego i wiceprzewodniczącą Komitetu Miejskiego PZPR w Pabianicach.

Będąc znaną działaczką partyjną, weszła z ramienia Ligi Kobiet w struktury władz miejskich. Od 1946 r. zasiadała jako radna w Miejskiej Radzie Narodowej. Brała udział w pracach komisji oświatowej, kontroli społecznej i finansowo-budżetowej. Wreszcie 8 marca 1949 r. na uroczystym posiedzeniu Miejskiej Rady Narodowej, na wniosek przewodniczącego klubu radnych PZPR, tow. Stefana Kamińskiego, 51-letnia Łucja Sulejowa została wybrana prezydentem m. Pabianic. Zastąpiła na tym stanowisku poprzedniego prezydenta – Władysława Doleckiego z PPS. W wywiadzie przeprowadzonym przez redakcję Życia Pabianic tak oto wspominała swoje urzędowanie: „Zostałam wybrana przez radnych. Ten wybór – a byłam pierwszą w Polsce kobietą – prezydentem miasta – był dowodem wprowadzania w życie hasła równouprawnienia kobiet (…). Jako kobieta – będąc prezydentem miasta – starałam się przede wszystkim o poprawę sytuacji kobiet pracujących. Organizowaliśmy wtedy pierwsze żłobki i przedszkola. Zarząd miasta postarał się także o przerobienie dawnego domu ludowego na obecny Dom Kultury. Nie było nas stać na wybudowanie nowego domu kultury. Trzeba było maksymalnie wykorzystać istniejące warunki (…)”.

Tow. Łucja Sulejowa jako prezydent Pabianic uczestniczyła w licznych spotkaniach i uroczystościach organizowanych w naszym mieście. W marcu 1949 r. wygłosiła referat o „zdobyczach kobiet w Związku Radzieckim i w krajach demokracji ludowej”. W kwietniu wzięła udział w manifestacji potępiającej „anglo-amerykańskich podżegaczy wojennych”. Na akademii z okazji 62. rocznicy rewolucji bolszewickiej mówiła „wyzwoleniu i równouprawnieniu, które przyniosła kobietom w Rosji rewolucja”.

6 czerwca 1950 r. Łucja Sulejowa weszła w skład Prezydium Miejskiej rady narodowej, zostają jej przewodniczącą. Była także długoletnim członkiem Miejskiego Komitetu Frontu Jedności narodowej. Przez ponad 25 lat przewodniczyła pabianickiej organizacji Ligi Kobiet. Za zasługi władze Polski Ludowej odznaczyły tow. Sulejową Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi, Medalem Dziesięciolecia PRL, Odznaką zasłużonego Działacza Odbudowy Warszawy i Honorową Odznaką Województwa Łódzkiego.

Zmarła po ciężkiej chorobie 20 grudnia 1970 r. w wieku 72 lat. Została pochowana na cmentarzu katolickim w Pabianicach. W pośmiertnej nocie biograficznej umieszczonej w lokalnej prasie napisano: „Odszedł od nas człowiek, który całe swe życie oddał wielkiej sprawie, sprawie socjalizmu i swojego miasta”.

Łucja Sulejowa nie pozostawiła rodziny, była bezdzietna. Jej mąż Józef zmarł 18 lat wcześniej 19 listopada 1952 r. (R. Adamek „Prezydent Sulejowa”, Nowe Życie Pabianic, nr 10/2003 r.)

***

W Gazecie Pabjanickiej z 1 lutego 1913 roku ukazał się list czytelniczki, zachęcającej do działania w Stowarzyszeniu Równouprawnienia Kobiet.

Równouprawnienie kobiet … dźwięk tych słów wywołuje na wielu ustach lekceważący uśmiech, na innych wyraz przykrego niesmaku, jedni bowiem całą działalność w tym kierunku uważają za zabawkę, drudzy za robotę wywrotową zmierzającą do zburzenia rodziny, wyzbycia się przez kobiety ich cech niewieścich, a jednak są to zdania mylne. Kobiety nasze chcą pracować dla zdobycia praw, lecz nie wyrzekają się obowiązków. Pragną, stanowiąc liczniejszą część narodu, stanąć na równi z mężami i braćmi do walki o jaśniejszą przyszłość.

W tej myśli Koło Pabianickie Stowarzyszenia Równouprawnienia Kobiet , nie zakładając sobie na razie zbyt szerokich zamierzeń, pragnęłoby rozbudzić w kobietach naszych świadomość, iż jesteśmy siłą wielką, a nie wyzyskaną. Wzywamy Was kobiety dobrej woli, przystąpcie w większej liczbie do Stowarzyszenia, a tam przy szczerej wymianie myśli, łatwiej będzie ustalić kierunek pracy nas czekający, zarówno społecznej jak ekonomicznej.

W Warszawie światłe umysły kobiece wypowiadają walkę rujnującym rodziny strojom; Stowarzyszenie nasze niech będzie środkiem, z którego to piękna myśl rozszerzy się na ogół kobiet, zrzeszenie w jednym celu doda siły chwiejnym. Przyznajemy, że będzie to dla nas codzienną ofiarą, lecz czyż wobec tak ciężkich warunków życia narodowego nie zdobędziemy się na nią?

Nawołując do większego zajęcia się Stowarzyszeniem, zaznaczam, iż opłata członkowska wynosi, 10, 20 i 50 kopiejek miesięcznie. Deklaracje pisemne składać, lub zapisywać się można w mieszkaniu doktorowej Jarnińskiej, Długa 48, o każdej porze dnia. Kobieta

Jako informację dodajmy do powyższego artykułu, że w listopadzie ub. r. odbyło się ważne zebranie Stowarzyszenia  Równouprawnienia Kobiet zwołane właściwie dla likwidacji owego Stowarzyszenia nie objawiającego przez dłuższy czas swej działalności z powodu rozpierzchnięcia się Zarządu.

Dotychczasowy Zarząd składający się z 4 osób przedstawił sprawozdanie z ostatniej kadencji swej tj. od 5/III 1911 do 1/II 1912 r., z którego okazuje się małe zainteresowanie ogółu sprawami Stowarzyszenia, które ostatnio działalność miało bardzo ograniczoną. Wobec tego Zarząd złożył mandat proponując rozwiązanie Stowarzyszenia. Przeciw temu z wyjątkiem trzech, oświadczyły się głosy wszystkich członków obecnych, projektując rozwinięcie energicznej agitacji w celu werbowania członków nowych, a w następstwie zwołanie walnego zebrania dla ewentualnego wybrania nowego Zarządu.

***

Przyjęty na ogólnym zebraniu Towarzystwa „Społem” projekt założenia w Pabjanicach Kuchni Spółdzielczej wchodzi na drogę urzeczywistnienia.

W zeszłym tygodniu odbyło się posiedzenie z udziałem kilkudziesięciu kobiet zainteresowanych i organizatorów. Zebranie zagaił p. W. Jakubowski, po czym na przewodniczącą powołano panią M. Knorrową, ta zaś zaprosiła na asesorki panie: W. Hansową, M. Grudlewiczową i A. Rogozińską, na sekretarkę pannę W. Osikowską.

W rezultacie bardzo ożywionych rozpraw zebranie powzięło uchwały następujące:

Uznając otwarcie Kuchni Spółdzielczej za bardzo pilną potrzebę, jednogłośnie postanowiono uskutecznić to w jak najkrótszym czasie. W tym celu postanowiono zająć się wyszukaniem odpowiedniego lokalu. Kuchnia czynna będzie codziennie z wyjątkiem niedziel. Cena obiadu wyniesie mniej więcej 15 kopiejek.

Osoby obecne na zebraniu zobowiązały się rozpowszechniać wiadomości o Kuchni Spółdzielczej oraz zbierać dane co do ilości pragnących z niej korzystać. Wreszcie dokonano wyborów komitetu organizującego i zarządzającego kuchnią. Wybory dały wynik następujący: przewodnicząca – panna A. Łękawska, wiceprzewodnicząca pani W. Hansowa, kasjerka – pani R. Pachniewiczówna, sekretarka – panna W. Osikowska. Członkowie zarządu: pani H. Elżanowska, M. Grudlewiczowa, Millerowa, M. Nowacka, B. Przedmojska oraz kandydatka pani F. Andrzejewska. Kontrolerka i kierowniczka kuchni pani Studzińska.

A więc bardzo energicznie  zakrzątnięto się około zorganizowania tej nader pożytecznej instytucji. Spodziewać się należy, że praca organizatorów w swym rezultacie odpowie istotnym potrzebom naszego miasta. O przebiegu dalszych prac organizacyjnych będziemy stale informować naszych czytelników – tymczasem zaś dodajmy jeszcze, że pragnący korzystać z Kuchni Spółdzielczej winni zapisywać się w sklepach Tow. „Społem”.

Przy tej sposobności chcemy przypomnieć o jeszcze jednej naszej instytucji nie dającej znaku życia a  mianowicie o Stowarzyszeniu Równouprawnienia Kobiet. O ile wiemy, Stowarzyszenie to rozporządza nawet pewnym funduszem; były podobno kiedyś dobre projekty, ale na projektach się skończyło, a Stowarzyszenie śpi snem nieprzerwanym. Czyby nie należało pomyśleć o tym, aby to Stowarzyszenie rozwiązać jako nie mające  racji bytu, jako absolutnie bezczynne, a wszystkie siły tak intelektualne, jak materialne  Towarzystwa przelać do świeżo zorganizowanej Sekcji Kobiecej przy Towarzystwie „Społem”, które przecież nie tylko kuchnie ma na względzie, ale projektuje w dalszym ciągu  żłobka, ochronki, a która w każdym razie już na samym wstępie wykazała dużą energię i znalazła oddźwięk w szerokich kołach kobiet.

Powinniśmy dążyć do tego, aby nie dopuszczać do egzystencji instytucji zbytecznych nie przynoszących korzyści realnych. Jeśli idzie o propagowanie idei równouprawnienia, to można ją propagować i bez stowarzyszenia, drogą odczytów, wykładów, artykułów w prasie – przecież więcej na rzecz równouprawnienia i tak zrobić nie można. A nasz światek pabianicki  za mały i za ubogi jest na to, aby go stać było na czysto ideowe stowarzyszenia. Pamiętajmy o tym, co Prus mówił, że jednym z największych ideałów życiowych jest użyteczność. A wiec może w imię użyteczności dałoby się połączyć te dwie instytucje pod egidą Sekcji Kobiecej Towarzystwa „Społem”, o ile Stowarzyszenie Równouprawnienia Kobiet w dalszym ciągu nie zamierza wykazywać się żywotnością. (Gazeta Pabjanicka, 15 III 1913 r.)

Autor: Sławomir Saładaj

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.

Zamknij