Kowalczyk
A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkęZ Pabianic wywodzi się wielu głośnych niegdyś aktywistów komunistycznych. Jednym z nich był Stanisław Kowalczyk.
Kowalczyk Stanisław (12 December 1924, Pabianice – 30 January 1998, Warszawa). Polish Communist activist . Born into a working-class family, Kowalczyk graduated from the Academy of Mining and Metallurgy in Krakow. In 1947 he joined the Polish Socialist Party (PPS) and in December 1948 the Polish United Workeres’ Party (PZPR) [PUWP].
After the war he served in the army and subsequently worked in the chemical industry, gradualny rising through the party ranks. From 1960 to 1968 Kowalczyk served as secretary of the PUWP Executive Committee in Katowice. In 1964 he became a deputy member and in 1968 a member of the PUWP Central Committee (CC). In 1968 he began working in the CC apparatus , serving as head of the Departament of Industry and Transport. A close associated of Edward Gierek, Kowalczyk became CC Secretary in December 1971 and minister of interior in March 1973.
In June 1973 he became a deputy member and in December 1975 a member of the PUWP CC Politburo. As a minister, he came in conflict with Franciszek Szlachcic, the CC memeber responsible for the Ministry of Interior. When Szlachcic left the party leadership in June 1974, Kowalczyk consolidated his position as a functionary who was in charge of the Ministry of Interior on Gierek’s behalf. In 1974 Kowalczyk became brigadier general and in 1977 major general of the Police. During his term in Office the Ministry of Interior apparatus was in touch with the criminal world abroad and smuggled valuables into Poland that had been gained illegally (Operation Iron).
It Romains unclear to what extent Kowalczyk was aware of these activities. He was responsible for the persecution of workers who protested price increases in June 1976 and for attempts to supress the emerging democratic oposition, also by illegal means. The Fourth Departament of the Ministry of Interior intensified action against the Catholic Church and against priests. In the summer of 1980 Kowalczyk became a member of a govermment task force to prepare the suppression of strikes by force. The plan prepared in the Ministry of Interior, code named „Summer 80”, included the pacification of strikes in the Gdansk Shipyard and the abduction of Lech Wałęsa. In October 1980 Kowalczyk left the Ministry of Interior.
On 1-2 December 1980 at the Seventh CC Plenum he was expelled from the Politburo as part of a Bronder action aimed at eliminating Gierek’s associates. Kowalczyk became deputy prime ministra but resigned in February 1981, and at the Ninth PUWP Congress he did not even became a member of the CC.
An MP in the Assembly of the Polish People’s Republic from 1969 on. After 1989 he was never held responsible for his activities. („Biographical Dictionary of Central and Eastern Europe in the Twentieth Century”, 2016)
KOWALCZYK Stanisław (1924), inż. metalurg. Ur. 12 XII 1924 w Pabianicach, w rodzinie robotniczej. Uk. Akademię Górniczo-Hutniczą w Krakowie, X 1974 – gen. bryg. MO, X 1977 – gen. dyw. MO. Członek PPS od 1947, następnie w PZPR, VI 1964 – XI 1968 z-ca członka KC, XII 1968 –VII 1981 członek KC, VI 1973-XII 1975 z-ca członka Biura Politycznego KC, XII 1975 – XII 1980 członek Biura Politycznego KC PZPR. Po wyzwoleniu w Wojsku Polskim, następnie w przemyśle chemicznym, od 1950 w aparacie partyjnym, m. in. kier. Wydziału Ekonomicznego KW w Katowicach, 1960-1968 sekr. KW w Katowicach, VI 1968-III 1971 kier. Wydz. Przemysłu Ciężkiego i Komunikacji KC, III-XII 1971 kier. Wydz. Przemysłu i Komunikacji KC PZPR, XII 1971 – VI 1973 sekretarz KC PZPR, III 1973 –X 1980 minister spraw wewnętrznych, X 1980 –II 1981 wiceprezes Rady Ministrów.
W okresie VI 1969 – I 1982 poseł na Sejm PRL V-VIII kadencji, VI 1969 – II 1972 przew. Komisji Przemysłu Ciężkiego, Chemicznego i Górnictwa w Sejmie V kadencji, III 1972 – IV 1973 przew. Komisji Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów w Sejmie VI kadencji, 25 I 1982 zrezygnował z mandatu poselskiego. Budowniczy Polski Ludowej. (Tadeusz Mołdawa „Ludzie władzy 1944-1991”)
Stanisław Kowalczyk ze szczególnym zaangażowaniem zwalczał Kościół katolicki. Henryk Dominiczak w pracy „Organy bezpieczeństwa PRL w walce z Kościołem katolickim 1944-1990” pisał: (…) Nowy minister spraw wewnętrznych Stanisław Kowalczyk omawiając sprawę Kościoła na naradzie krajowej w dniu 4 XI 1975 r. domagał się od funkcjonariuszy SB „wzmożenia przeciwdziałania szkodliwej działalności kierownictwa hierarchii kościelnej”. Uważał, że wymaga to przede wszystkim „pogłębienia rozpoznania jego planów i taktyki działania”, a także rozwijania działań ofensywnych zmierzających do wytworzenia wśród duchowieństwa takich nastrojów i postaw, które ograniczyłyby lub wręcz uniemożliwiły wprowadzenie w życie „szkodliwych” inicjatyw episkopatu, zwłaszcza tych biskupów, którzy inspirują wrogie ośrodki zagraniczne do działań skierowanych przeciwko PRL. Dyrektor Departamentu III wspierający pion IV w walce z Kościołem, stwierdził wówczas, że jego pion współpracuje w zakresie zwalczania opozycji z Zarządem V KGB przy radzie Ministrów ZSRR i Zarządem X MSW Czechosłowacji. (…)
Minister Kowalczyk wydał w dniu 26 X 1976 r. nowe zarządzenie nr 0063/76 oraz wytyczne co do współdziałania organów Służby Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej w sprawie „Zapobiegania zagrożeniom lub naruszeniom porządku i bezpieczeństwa publicznego wywołanym działalnością duchowieństwa i wiernych na tle budownictwa sakralnego i innych działań”.
(…) Wróćmy jednak do narady w MSW, otworzył ją minister Stanisław Kowalczyk, podkreślając, że jest ona poświęcona wyłącznie sprawom wizyty papieża w Polsce i zadaniom, jakie wynikają z jego przyjazdu do kraju. Zwrócił uwagę na zaistniałe „nowe elementy” w sytuacji międzynarodowej Polski i stosunkach państwo- Kościół spowodowane wyborem Polaka na papieża. Dodał, że fakt ten ożywił niezmiernie nadzieje hierarchii kościelnej na umocnienie roli Kościoła w życiu społeczno-politycznym, co wyraziło się już „w nasileniu ofensywy ideologicznej Kościoła i próbach organizowania nacisku na władze państwa w różnych dziedzinach”.
Profesor Ziemowit Miedziński w książce wspomnieniowej „Tryumf czerwonych miernot. Pseudointeligenci w akademiach PRL”,2017 pisał, że Kowalczyk u boku Gierka odgrywał taką samą rolę jak Moczar u Gomułki.
(…) Zwłaszcza profesor Roman Ney spożywał szczególnie smakowite konfitury od towarzyszy Gierka i nowej osobistości numer dwa, Stanisława Kowalczyka. Jako znacząca postać na Akademii Górniczo-Hutniczej w grodzie podwawelskim pomagał tej niezbyt gramotnej, ale nierozłącznej parze komunistów zdobyć w trybie eksternistycznym dyplomy magistrów inżynierów. Gierek wyjechał z Polski na kilkadziesiąt lat do Francji, a następnie Belgii, więc zakończył edukację na bardzo niskim poziomie. Przez całe życie miał wielkie kłopoty z czytaniem, że już nie wspomnę o pisaniu. Dzięki swojej pozycji otrzymywał, podobnie jak setki tysięcy działaczy partyjnych, administracyjnych, ubeckich, wojskowych, prawniczych itp., odpowiednie świadectwa (rzekomo) ukończonych szkół podstawowych, a następnie średnich.
Mając tego typu „bumagi”, półanalfabeci Gierek i Kowalczyk, jeszcze jako sekretarze na Śląsku, zapałali miłością do krakowskiej uczelni technicznej. Władze tej wszechnicy wręczyły obydwu wielce prominentnym towarzyszom dyplomy magistrów inżynierów górnictwa już po półtora roku od chwili ich zapisania się na te, powiedzmy, studia. Zresztą kiedy mieliby zawracać sobie głowę zagadnieniami, o jakich i tak nie mieli pojęcia? Wszak pełnili funkcje przywódcze w ogromnym okręgu, a Gierek dodatkowo wyjeżdżał w poniedziałki na posiedzenia Biura politycznego. W takie właśnie ręce wpadały wymuszone cenzusy, aby powszechnie zmieniać status zawodowy i społeczny tych nieprawdopodobnych ciemniaków, z robotniczego na inteligencki. Takie sięganie po dokumenty nigdy nie ukończonych szkól, a następnie studiów, przybierało w PRL charakter masowy. (…)
Profesor Piotr Jaroszyński pisał o „zasługach” Stanisława Kowalczyka w kształtowaniu kadr naukowych.
(…) Przez dziesiątki lat wykorzystywano instytucje i narzędzia należące do sfery nauki, aby Naród polski pozbawić własnej tożsamości i podmiotowości, by wytworzyć nowego człowieka – nowego sowieckiego człowieka, ponieważ PRL była tylko przybudówka ZSRS. Działania w tym kierunku szły tak daleko, że odwrót od takiej ideologii wydawał się wręcz niemożliwy.
Archiwa IPN obfitują w różne materiały, które ukazują olbrzymi stopień zależności nauki (programy, instytucje, pracownicy) od komunistycznego państwa. Cała kariera naukowa była pod kontrola, jawną lub niejawną, ale zawsze kontrolą ze względu na przydatność lub zagrożenie dla ideologii komunistycznej. Działo się tak nie tylko w czasie głębokiego stalinizmu. Powstał swoisty obieg zamknięty, który pozwalał ingerować choćby w możliwość uzyskania stopni i tytułów naukowych.
Weźmy jeden przykład. Pismo z 24 lutego 1975 roku, które jest odpowiedzią na wcześniejsze pismo sekretarza naukowego Polskiej Akademii Nauk, towarzysza prof. dr. hab. Jana Kaczmarka. Towarzysz profesor wcześniej sam wystosował list, a teraz otrzymał odpowiedź, w której przedstawieni zostali kandydaci do składów komitetów naukowych PAN. Kandydaci utytułowani od doktora do profesora, i co więcej, reprezentujący bardzo różne obszary zainteresowań naukowych, takie jak: Polonia zagraniczna, historia nauki i techniki, nauki ekonomiczne, nauki filozoficzne, nauki historyczne, nauki pedagogiczne, nauki prawne, nauki polityczne, neofilologia, antropologia, nauki psychologiczne etc.
Kto tych kandydatów zgłaszał? Nie kto inny tylko sam generał Stanisław Kowalczyk, postać o wielkich „zasługach” dla budowy i umacniania komunizmu w Polsce, bo przecież pełnił takie funkcje, jak minister spraw wewnętrznych (1973-1980) i założyciel Samodzielnej Grupy „D” Departamentu IV MSW do spraw dezintegracji Kościoła katolickiego w Polsce. Ponieważ Kowalczyk był ministrem przez siedem lat, to można sobie wyobrazić, ilu protegowanych przez MSW naukowców mogło robić dalsze kariery, choć należałoby sprawdzić, jeśli jakieś archiwa się zachowały, w jaki sposób wyrażali oni swoją wdzięczność towarzyszowi generałowi i jakimi drogami biegła ich kariera.
A musiała być powiązana z zadaniami wyznaczonymi przez MSW, bo w innym wypadku takie poparcie nie miałoby sensu. Co jednak najgroźniejsze, to fakt, że tego typu kandydaci wcale nie musieli być formalnie jakimiś tajnymi współpracownikami, którzy zajmują się szpiegowaniem lub donosami na kolegów z pracy na ”odcinku nauki”. Na tym poziomie sprawa jest głębsza, chodziło bowiem o umiejętne sterowanie przepływem kadr, możliwościami awansu, otrzymywania stypendiów, zwłaszcza zagranicznych – a wszystko zgodnie z obowiązującym wówczas prawem.
Szczególną rolę w zakresie awansów naukowych odgrywała Centralna Komisja Kwalifikacyjna ds. Kadr Naukowych przy prezesie Rady Ministrów. Przy zmieniających się kompetencjach CKK (powołana w roku 1951) miała wpływ na uzyskanie tytułu docenta, profesora nadzwyczajnego i zwyczajnego. Procedury były tak skonstruowane, że Komisja mogła każdemu wybijającemu się naukowcowi zablokować karierę na wiele lat, a nawet do końca życia, co wielu z nich przypłacało zdrowiem czy utratą pracy.
Ale za procedurą stoją ludzie, a ludzie ci mogą być na przykład rekomendowani przez znane już nam … MSW. W zachowanym piśmie z dnia 4 kwietnia 1979 r. płk mgr J. Chomętowski, dyrektor Gabinetu Ministra Spraw Wewnętrznych gen. S. Kowalczyka, informuje tow. mgr. Inż. Andzreja Senczyszyna, że MSW nie zgłasza uwag do składu osobowego CKK. A więc skład tak kluczowej dla organizacji nauki w PRL był poddawany kontroli MSW.
To tylko przykłady, jedne z tysięcy, które ilustrują stopień ingerencji służ państwa totalitarnego w różne sfery nauki. Czy warto do tego wracać? Jak najbardziej, choćby z racji czysto poznawczych: musimy znać dokładnie naszą historię, by rozumieć, że PRL to nie była kolejna Rzeczpospolita, lecz państwo totalitarne (…) . (Piotr Jaroszyński „Obieg zamknięty”, Nasz Dziennik, nr 26/2018)
https://pl.wikipedia.org - Stanisław Kowalczyk
Kowalczyk w ocenie KGB
Generał Pawłow w książce „… byłem rezydentem KGB w Polsce” (1994) pisał: (…) Wysoki, przystojny, Kowalczyk dobrze prezentował się w generalskim mundurze. Ktoś, kto go nie znał, mógł pomyśleć, że ma przed sobą zawodowego oficera. W całym zachowaniu Kowalczyka, w jego podkreślanym skupieniu twarzy, dawało się odczuć jakąś nienaturalność, rodzaj sztucznej powagi, który miał dać odczuć rozmówcy, że ma przed sobą ważną, wpływową osobistość. Z czasem, kiedy lepiej poznałem Kowalczyka, doszedłem do wniosku, że nie czuje się on najpewniej na swoim nowym stanowisku i oszczędność słów i gestów wynika po prostu z braku doświadczenia i powierzchownej wiedzy o działalności resortu.
W normalnych towarzyskich sytuacjach, kiedy nie trzeba było tworzyć atmosfery powagi, Kowalczyk był rozluźniony, uśmiechnięty, chętnie dzielił się nieco nostalgicznymi wspomnieniami o pracy w Katowicach. Często wraz z rodzinami odwiedzaliśmy się nawzajem i z tych spotkań towarzyskich wyniosłem jak najcieplejsze wspomnienia.
W pracy w MSW Kowalczyk bardzo lubił wszelkiego rodzaju uroczystości i ceremoniały. Chętnie przyjmował przysięgę, mianował na pierwszy stopień oficerski absolwentów szkół resortowych, uczestniczył w uroczystych spotkaniach, itd.
Kierowanie bieżącymi sprawami ministerstwa całkowicie powierzał swoim zastępcom: Milewski kontrolował wywiad i kontrwywiad, Stachura – nadzorował działalność przeciwko opozycji i sprawy Kościoła, Pietrzak – wojska obrony pogranicza i wojska specjalne, Janicki – był głównym komendantem milicji.
Ponieważ każdy z wiceministrów działał zgodnie z własnymi przekonaniami i subiektywnymi ocenami, praktycznie autonomicznie, to za czasów Kowalczyka trudno było mówić o jakiejkolwiek wspólnej, ujednoliconej polityce MSW. Stwarzało to wiele problemów w koordynacji działań różnych departamentów i wydziałów MSW z odpowiednimi zarządami KGB, które trzymały się ściśle jednej określonej przez Andropowa linii postępowania.
Tym bardziej że na przykład między stanowiskiem Milewskiego i Stachury występowały poważne rozbieżności i niejednokrotnie trzeba było, wywierając taktowny wpływ na nich, znajdować kompromis, możliwy do zaakceptowania przez KGB.
W pierwszym okresie po objęciu stanowiska ministra przez Kowalczyka, sytuacja w ministerstwie była dodatkowo zagmatwana z powodu walki, jaka podskórnie toczyła się między zwolennikami Kowalczyka i Szlachcica. Wiadomo było, że człowiekiem Szlachcica w MSW jest wiceminister Piętek, który z kolei miał swoich zwolenników w resorcie. Jednym z nich był wicedyrektor Departamentu III (walka przeciwko opozycji politycznej), Pyjas.
W 1973 roku Pyjas przebywał ze służbową wizytą w Moskwie. Po powrocie oświadczył Piętkowi, że w Moskwie śledzono go. Piętek, miast wyjaśnić za moim pośrednictwem podejrzenia swego podwładnego, natychmiast poinformował o incydencie Kowalczyka, przedstawiając całą sprawę w bardzo tendencyjnym świetle z wyraźnym zamiarem posiania niezgody między mną a ministrem.
Kowalczyk zaprosił mnie do siebie i powiedział: Wiesz, Witalij, mam w swoim ministerstwie prowokatorów. (…)
W kontaktach z Kowalczykiem wiele pomógł mi Kania, który „podpowiadał” ministrowi właściwą linię we współpracy z KGB, oraz Milewski, kontrolujący dwa kluczowe z punktu widzenia tej współpracy kierunki – wywiad i kontrwywiad.
W 1973 roku Kowalczyk jako minister spraw wewnętrznych złożył pierwszą wizytę w Moskwie. Miała ona ważne znaczenie przede wszystkim dla samego Kowalczyka, gdyż obaliła kolportowany przez Szlachcica mit o tym, jakoby tylko on cieszył się pełnym zaufaniem KGB. Zabiegając o przyspieszenie wizyty Kowalczyka w Moskwie, na czym polskiemu ministrowi bardzo zależało, brałem pod uwagę rolę, jaką mógł spełnić Kowalczyk w moich planach. Miałem nadzieję, że częste kontakty z Kowalczykiem jako osobą blisko związaną z Gierkiem, stworzą okazję również do uzyskania informacji o sytuacji w polskim kierownictwie i o tym, jak polscy przywódcy oceniają sytuację w kraju.
Nadzieje te jednak nie sprawdziły się. Nawet po tym, jak w czerwcu 1973 roku został zastępcą członka Biura Politycznego, Kowalczyk nie stał się bardziej rozmowny i nie wychodził poza obszar konkretnych spraw współpracy MSW i KGB.
(…) Spotykając się często z Kowalczykiem przekonałem się, że brakuje mu przenikliwości i dalekowzroczności nie tylko w płaszczyźnie operatywnego działania MSW, ale też politycznej. Uczestniczyłem w kilku rozmowach Kowalczyka z Andropowem, podczas których szef MSW okazywał się niedoinformowany i bezradny. Po każdej z takich rozmów Andropow pytał mnie ze zdziwieniem, dlaczego polski minister wciąż jeszcze nie wniknął w istotę działalności swego resortu. Odpowiadałem, że Kowalczyk pozostaje tym, kim był w Katowicach – pomocnikiem i wykonawcą poleceń Gierka. Andropow wyraźnie sygnalizował w rozmowach z Kowalczykiem: Jeśli mianowano mnie szefem takiego resortu, to wszystko, co związane jest z jego działalnością należy do sfery moich kompetencji. Postępuję tak, jak uważam za stosowne. Jeśli moje działania władze kraju uznają za niewłaściwe, to odwołają mnie. Ale nikt nie może mi wciąż podpowiadać co i jak mam robić.
Rozmowy Kowalczyka z Andropowem dotyczyły zarówno ogólnej sytuacji politycznej, jak i konkretnych problemów współpracy służb specjalnych obu państw. (…)
Kowalczyk był niezmiennie życzliwie usposobiony zarówno do mnie, jak i do naszego przedstawicielstwa. Kiedy w polskim kierownictwie rodziły się jakieś podejrzenia co do naszej działalności, minister rozpraszał je bez wahania. Kowalczyk oczywiście rozumiał, że przedstawicielstwo KGB po to właśnie istnieje, aby zbierać informacje, w tym także o sytuacji wewnętrznej w Polsce. On sam kategorycznie od pierwszego dnia naszej znajomości odmawiał rozmowy o „wewnętrznych polskich sprawach”, ale nie mógł zamknąć ust innym pracownikom MSW. Ci zaś rozumieli, że wspólne interesy obu państw wymagają, aby strona radziecka była dobrze poinformowana o rzeczywistej sytuacji w Polsce i chętnie dzielili się z nami informacjami.
Autor: Sławomir Saładaj