Mrs. Humphries
A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkęJuż w pierwszych dekadach XX wieku docierały do Pabianic odgłosy emancypacji kobiet. Panie udowadniały, że są zdolne do podejmowania niesamowitych wyzwań. W czerwcu 1913 roku mieszkańcy przyszyli tłumnie na spotkanie z jedną z pierwszych globtroterek – Mrs. Harry Humphries. Spotkanie odbyło się w kino-teatrze Luna przy ulicy św. Jana w Pabianicach.
Gazeta Pabjanicka donosiła: W ubiegłym tygodniu w teatrze Luna występowała piechurka angielska Mrs. Harry Humphries, wygłaszając opowiadania o odbytej dotychczas podróży, opowiadanie to tłumacz powtarzał w języku polskim i rosyjskim. Mrs. Humphries jest Angielką urodzoną w Ameryce, ojciec jej posiada w Halifax duże składy żelaza, mąż zaś jest inżynierem – technologiem.
Niska, drobna o jasnych włosach, niebieskich oczach i żywych ruchach Mrs. Humphries robi wrażenie kobiety, która podjęła się zadania nad siły. Czuje się, jak powiada, dobrze i nie jest wcale zmęczona. Twierdzi, iż musi wygrać zakład, aby pokazać swemu narodowi, do czego zdolna jest kobieta. Mrs. Humphries w lipcu 1911 roku założyła się w towarzystwie sportowym „Polo-Monthly” o 10.000 dolarów, że przejdzie dookoła świata w ciągu czterech lat.
Wyruszyła z Nowego Jorku w sierpniu 1911 r. Przeszła dotąd pieszo: Stany Zjednoczone Ameryki, Kanadę, Nową Szkocję, Anglię, Irlandię, Norwegię, Danię, Szwecję, Finlandię. Następnie skierowała swą podróż na Petersburg, Moskwę, Tułę, skąd zawędrowała do Jasnej Polany, następnie do Kaługi, Wiaźmy, Smoleńska, Mińska, Brześcia, Warszawy, Łodzi i wreszcie stanęła w Pabianicach.
Pozostały jej jeszcze 2 lata i 2 miesiące podróży. Dalsza marszruta obejmuje: Kalisz, Berlin, Wiedeń, Amsterdam, Paryż, Madryt, Włochy, Egipt, Afrykę, Madagaskar, Chiny, Japonię, Australię, Nową Zelandię, skąd dotrze do Ameryki Północnej, z powrotem do domu.
W czasie podróży po Ameryce i Anglii w ciągu 7 miesięcy towarzyszył Mrs. Humphries jej mąż, później atoli zawrócił pozostawiając ją samą. Za towarzysza swego ma ona obecnie psa, którego darowano jej w Ameryce. Nosi przy sobie rewolwer dla obrony. Jako pożywienie służą jej potrawy wegetariańskie.
Mrs. Humphries twierdzi, że bardzo życzliwie i gościnnie przyjmowana jest w miastach Królestwa Polskiego. (Gazeta Pabjanicka, 18 VI 1913 r.)
O dzielnej piechurce informowała także prasa łódzka.
(….) Oto w Łodzi przebywa słynna piechurka Mrs. Harry Humphries witana i oglądana przez wszystkich – począwszy od „górnych sfer” a skończywszy na reporterach, kubusiach i gawiedzi. Sylfowie nasi porachowali dokładnie i obliczyli powierzchnię każdej z łat, zdobiących sportową odzież podobno nadobnej córki Albionu.
Na pewno na ten raz teatrzyk „Scala” nie będzie świecił pustkami na odczytach Mrs. Harry. Podobno ma być ona także na niedzielnych wyścigach w Hellenowie. Zarobi na tym bez wątpienia Towarzystwo „Union”, gdyż odważna piechurka przyciągnie na pewno tysiące gapiów na cyklodrom hellenowski.
*
(…) Stosownie do zakładu p. Humphries podróż odbywa bez pieniędzy, a na utrzymanie swe zarabia wygłaszaniem odczytów o sporcie pieszym opisując jednocześnie przebytą już drogę, ilustrując je przezroczami. Włada ona jednak tylko językiem angielskim i w miastach większych posługuje się tłumaczem
Ubranie zaś, dzielna piechurka, nosi na sobie jeszcze to samo, w którym w lipcu 1911 wyruszyła, a miejsca wytarte lub podarte obszywa skórą – i to tak artystycznie – że patrząc na jej strój, bronią udekorowany, ma się wrażenie, że mamy przed sobą pełną zapału dowódczynię plemienia kowbojów.
Towarzyszy tej wytrwałej podróżniczce jedyny wierny przyjaciel – pies finlandzki, który ofiarowany został jej przez jedno z finlandzkich towarzystw sportowych, utrata, którego byłaby dla ekscentrycznej sport - lady najboleśniejszym ciosem. Toteż w okolicach Kaługi, gdzie napadli ją jacyś opryszkowie, usiłując psa odebrać, mężna Amerykanka z właściwą jej zimną krwią i bronią w ręku dała tym rzezimieszkom należytą odprawę.
Podczas swego marszu pani Humphries była m. in. na audiencji u króla norweskiego, od którego własnoręcznie otrzymała odznaczenie. Podczas bytności swej w Petersburgu była przyjęta w pałacu przez frejlinę dworu, panią Glinkę. W Warszawie była na Polu Mokotowskim podczas przeglądu wojsk przez generała gubernatora, gen.-adiutanta Skałona, który konferował z piechurską przeszło 15 minut, po czym zaprosił ją na śniadanie do pałacu belwederskiego. Generał gubernator Skałon wręczył piechurce portret z napisem : „wyjątkowo odważnej kobiecie”.
Pani Humphries pomimo spędzonych 2 lat na tułaczce czuje się świetnie, a uśmiech, pełen kobiecego wdzięku nigdy nie schodzi z jej ust i jeżeli ktoś zapyta, czy pewna jest swego przedsięwzięcia, wesoło i z właściwą jej godnością odpowiada: „No i cóż, o ile sama nie dojdę, to chyba mnie zawiozą”. (Nowy Kurier Łódzki, 5 VI 1913 r.)
*
(…) Czuje się, jak powiada, dobrze, i nie jest wcale zmęczona. Twierdzi, że musi wygrać zakład, aby pokazać swemu narodowi, do czego zdolna jest kobieta. Mrs. Humphries w lipcu 1911 r. założyła się w towarzystwie sportowym Polo Monthly o 10.000 dolarów, że przejdzie dookoła świata w ciągu 4 lat.
Prócz fotografii, listów polecających, Mrs. Humphries posiada różne żetony, jakimi obdarowano ją w Cesarstwie. Śmiała podróżniczka rusza dziś do Pabianic, gdzie wygłosi kilka odczytów. (Rozwój, 12 VI 1913 r.)
*
Więcej informacji o globtroterce znajdujemy w Guardianie z 9 grudnia 1959 roku. System patriarchalny odzwierciedlony w języku sprawił, że podróżniczka występowała pod imieniem i nazwiskiem małżonka – Harry Humphries. Elżbieta (Lizzie) Humphries urodziła się w Yorkshire w Wielkiej Brytanii. Po śmierci matki wyjechała do Kanady, gdzie występowała na scenie jako Elsie Kelsey. Następnie przeprowadziła się do USA, tam też wyszła za mąż za Harry’ego Humphries’a. Oboje byli zapalonymi piechurami, w podróż poślubną wymaszerowali z Nowego Jorku na Florydę, pokonując w obie strony 4.000 km. Wyczyn ten zwrócił uwagę redaktora pisma sportowego Polo Monthly, który zaproponował Elżbiecie pieszą podróż dookoła świata za 10 tys. dolarów. Harry postanowił, że będzie towarzyszył kobiecie.
Harry był z zawodu tatuażystą i hafciarzem, zaprojektował ubrania podróżne w kolorze khaki. Lizzie nosiła bluzkę i spódnicę, kapelusz oraz wodoodporne buty z cholewami. W plecaku miała jeszcze sweter i parę niezbędnych drobiazgów. Jednym z nich był rewolwer. W lipcu 1911 roku para – jako Kelsey Kids – opuściła Nowy Jork i ruszyła do Kanady. Żywili się produktami mącznymi, mlekiem i odrobioną mięsa. Zakład jaki Lizzie zawarła z Polo Monthly zobowiązywał ich do korzystania tylko z gościnności napotkanych osób. Nie mogli kraść, żebrać ani pożyczać. Środki finansowe otrzymywali za wygłaszanie odczytów dotyczących podjętej podróży. W styczniu para dotarła do Manchesteru w Wielkiej Brytanii. Harry nie dał rady, załamał się i wrócił do USA, zabierając wszystkie pieniądze.
Globtroterka postanowiła kontynuować podróż, męża zastąpił, bardziej lojalny, pies. Chciała udowodnić, że kobiety potrafią maszerować przy każdej pogodzie, dniem i nocą w nieznanych krajach. Przez dłuższy czas Lizzie przemierzała „tylko” Europę ponieważ skorzystała z usług agenta, który organizował jej spotkania z publicznością. Imprezy te były ilustrowane filmami wykonanymi podczas wyprawy. Wybuch pierwszej wojny światowej zaskoczył ją w Düsseldorfie i musiała uciekać do USA. Nie osiągnęła swego celu, nie zdobyła 10 tys. dolarów, ale pokonała 10.000 mil.
W kilka miesięcy później, w 1914 roku, poszła z Nowego Jorku do San Francisco, aby zebrać pieniądze dla Międzynarodowego Czerwonego Krzyża z przeznaczeniem na ratowanie rannych żołnierzy. Lady Globetrotter miała serce po właściwej stronie.
*
Głośna piechurka Mrs. Humphries przybyła już do Łodzi. Dziwne wrażenie wywiera ta kobieta, która w cztery lata, sama jedna, mając za towarzysza psa jeno, zobowiązała się obejść pieszo, wzdłuż linii kolejowych świat cały. Mała, drobna, jasna blondynka o niebieskich oczach, sympatycznym uśmiechu, o żywych energicznych ruchach wygląda bardziej jak piękna laleczka niż jak kobieta, która przedsięwzięła zadanie trudne, wymagające sił, odwagi i wytrzymałości. (…)
Mrs. Humphries jest współpracowniczką dwóch pism Health Strength i Polo Monthly. Opowiadając o swej podróży akcentuje silnie, że w Królestwie Polskim przyjmują ją wszędzie o wiele cieplej, życzliwiej aniżeli w krajach poprzednich. „Ludzie tutaj są dobrzy „– mówi Amerykanka – „a gościnność ich ma taki miły sympatyczny ton”.
Jedyną przygodą jaka spotkała Amerykankę był napad bandy łobuzów w odległości 4 wiorst od Łodzi. Łobuzi obrzucili ją kamieniami i dopiero widok rewolweru Amerykanki spłoszył ich.
W drodze podróżniczka chorowała cztery razy: w Petersburgu, Moskwie, Kałudze i Brześciu Litewskim.
Mrs. Humphries wyruszyła z Warszawy w poniedziałek o godz. 11 rano. Gorące dni odbiły się silnie na Amerykance. Skóra na szyi, na rękach poczerwieniała, twarz opaliła się silnie.
Zaznaczyć jeszcze należy, że Mrs. Humphries otrzymała już kilka medali, między innymi od amerykańskiego ministra wojny – za odwagę. O wytrzymałości podróżniczki świadczy zdobyty w Danii złoty medal za przejście 224 mil angielskich w 7 dni. Rekordu tego nie mógł wówczas osiągnąć żaden z zapaśników duńskich.
W myśl warunków swego zakładu Mrs. Humphries wygłasza odczyty w miastach, w których się zatrzymuje. U nas wygłasza je w teatrze „Scala” przy ul. Cegielnianej. Odczyty są ilustrowane pokazami kinematograficznymi, gdyż we wszystkich większych miastach dokonywali ich przedstawiciele firm kinematograficznych. Wczoraj w „Scali” odbyły się dwa odczyty. Licznie zgromadzona publiczność przyjmowała podróżniczkę owacyjnie. (Nowy Kurier Łódzki, 7 VI 1913 r.)
*
Elizabeth or Lizzie was born in Yorkshire UK. After the death of her mother sought her luck overseas and emigrated to Canada. There she performed on stage under the name Elsie Kelsey. She then went to live in America where she met Harry Humphries whom she married. Both keen walkers, they took a ‘short’ honeymoon walk of 4.000 km from New York to Florida and back. It took them two months. It also got Mrs Humphries the attention from the editor of the New York ‘Polo Monthly’ magazine. It was he who challenged her to walk 48.000 miles around the world in four years. For this she would get a reward of 10.000 dollar. Not worth the candle according to a then journalist. But Mrs Humphries and her husband, who had decided to accompany her, thought otherwise and they started to prepare their journey.
Harry, an embroiderer and tattooist by profession, designer their khaki costumes. Lizzie wore a blouse and skirt, a soft hat and knee-high waterproof wal king boots. A knapsack with a sweter and a few necessities completed her outfit. One of these necessities was a revolver. In July 1911 Mrs Humphries couple – or the Kelsey Kids as they named themselves – left New York for Canada. The two live on milk and farinaceous food, eating little meat and never drinking water. One of the terms of the wager was that they could live on hospitality but should not beg, borrow or steal. To finance their journey they gave lectures . In January the coupe arrived in Manchaster. There Harry had a ‘nervous breakdown’ and returnem to America. The truth is, he ran away abandoning Lizzie and their round the world walking tour, taking all of their money with him.
Our Lady Globetrotter though continued her voyage, this time accompanied by a dog as a more loyal companion. She wanted to show that women dare to walk „in all kinds of weather, day and night and in countries whose language they can not speak”.
Lizzie had planned to walk across Africa, Asia and Australia. She would than sail to South America and Ravel northwards back to New York. But her plans came to nothing. For two years she kept walking back and forth across Europe. The reason for this is that Lizzie had engaged an agent, and the course of her journey depended on the contracts he could sell. By then she enlivened her lectures with films about her walks.
The sheet music The Globe Trotters March was published while Lizzie was walking in Sweden in 1912. The following film from 1913 shows Lizzie in Düsseldorf. The cheerful man with his practical jokes, is believed to be her agent.
When the Great War broke out, Lizzie was still in Düsseldorf and had to leave her trunk full of memories behind and flee from Germany. She had ‘only’ walked 10.000 miles, so she did not get the$10.000 prize money.
A few months later in 1914, she walked 5.000 miles from New York to San Francisco. Her aim was to gather funds for the benefit of the Red Cross on the battlefield of Europe. This show that our Lady Globetrotter had the heart in the right place.
Lady Globetrotter (Mrs Harry Humphries)
Lady Globetrotter (Mrs Harry Humphries) original film
*
Mężczyźni w Pabianicach byli zaniepokojeni rodzącym się ruchem kobiet. W miasteczku bowiem zaczęło działać Stowarzyszenie Równouprawnienia Kobiet. Toteż Gazeta Pabjanicka na wszelki wypadek zamieściła tekst zatytułowany „Obłęd sufrażystek”, a mówiący o Emilii Davison z Wielkiej Brytanii.
Ku przestrodze
Że sufrażystki angielskie dopuszczają się wybryków swoich istotnie pod wpływem obłędu, tego wymownym przykładem jest podany przez pisma angielskie życiorys Emilii Davison, która – jak wiadomo- rzuciwszy się pod konia królewskiego podczas wyścigu Derby w Epson, doznała tak silnych obrażeń wewnętrznych, że zmarła w szpitalu.
Emilia Davison liczyła w chwili zgonu lat 36, była panną i trawiła życie na studiowaniu filozofii i medycyny, uczęszczając na wykłady w uniwersytecie londyńskim. Przed laty siedmiu wstąpiła do ligi sufrażystek wojujących. Występowała zawsze jako gorąca zwolenniczka agitacji terrorystycznej i odsiedziała szereg kar w areszcie.
W marcu r. 1909 skazano ją za gwałt publiczny (zakłócenie porządku ) na miesiąc więzienia. W lipcu tego samego roku za to samo dwa miesiące więzienia. W sierpniu otrzymała dwa miesiące aresztu, ponieważ w Manczesterze kamieniami rozbiła szyby kilku wystaw sklepowych. W listopadzie r. 1910 ukarano ją aresztem miesięcznym za rozbicie kilku szyb w gmachu parlamentu.
W styczniu zeszłego roku za podpalenie skazano ją na pół roku więzienia. Ostatnią karę otrzymała w listopadzie zr. za zadanie ran policjantowi. Za każdym razem, dostawszy się do więzienia, urządzała strajk głodowy. Pewnego razu żyła przez dwa tygodnie tylko wodą i kilku maleńkimi kawałkami chleba. Przy każdym aresztowaniu stawiała władzom policyjnym najzaciętszy opór. W Manczesterze , gdzie mieszkała przez czas dłuższy, pewnego razu ukąsiła w ramię policjanta, który chciał ją aresztować, tak silnie, że policjant raz na zawsze stał się niezdolnym do służby. Innym razem, gdy ją chciano aresztować, zabarykadowała się w mieszkaniu i urządziła z mebli taką barykadę, że z trudem zdołano ją zburzyć.
Ilekroć stawała przed sądem musieli po obu jej bokach stali policjanci, którzy dawali na nią baczność, ponieważ wszystko, co mogła tylko dostać w ręce rzucała sędziom na głowy. Przed kilku miesiącami, podczas rozprawy sądowej, zaczęła się wobec sądu i licznie zgromadzonej publiczności rozbierać, aby zmusić sąd do przerwania rozprawy sądowej. Strzegąc oskarżonej policjanci namęczyli się porządnie, zanim udało im się obezwładnić szaloną kobietę i przerwać scenę gorszącą. (Gazeta Pabjanicka, 18 VI 1913 r.)
Autor: Sławomir Saładaj