Prąd
A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkęElektryfikacja miasta była przełomowym wydarzeniem o znaczeniu cywilizacyjnym. Siła i światło zapewniły rozwój przedsiębiorczości oraz podniosły standard życia mieszkańców.
Dosyć gadania!
Gdy roku ubiegłym w związku z wyborami do Rady Miejskiej miasto nasze zalepione zostało afiszami przedwyborczymi, w programach wszystkich stronnictw politycznych wyczytać mogliśmy mocne oświadczenie, że sprawa budowy elektrowni miejskiej musi być nareszcie uregulowana. „Czas już naprawić – mówiły afisze przedwyborcze – błędną gospodarkę magistratu i poważnie zabrać się do budowy własnej elektrowni”.
Na tym punkcie programu zeszły się wszystkie partie. Zdawało się, że nowa rada miejska energicznie weźmie się do sprawy budowy elektrowni, boć przecie zrozumienie jej konieczności było powszechne.
Pierwsze kroki rady miejskiej zdawały się potwierdzać przypuszczenia. Już na pierwszych posiedzeniach sprawa powyższa weszła na porządek dzienny, wybrano też specjalna komisję budowy elektrowni. Ponieważ miasto swymi siłami postawić elektrowni nie byłoby w stanie, wzięto pod uwagę zgłoszone oferty firm, które godziły się postawić elektrownię z własnych funduszów.
Oferty były. Na pierwszym miejscu postawiono dwie oferty: Towarzystwa Siła i Światło i Towarzystwa Belgijskiego. Dwa te towarzystwa zgodziły się własnymi siłami postawić budynek elektrowni, zakupić maszyny, przeprowadzić w mieście sieć przewodników, oświetlić miasto w najdalszych nawet zaułkach, wreszcie dawać prąd tańszy dla siły, droższy dla oświetlenia.
Komisja radziecka szczegółowo zbadała warunki umowy. Do Pabianic przyjeżdżali inżynierowie z Warszawy, Częstochowy, nawet z Belgii, badali teren, mierzyli, pisali – słowem sprawa zapowiadała się bardzo poważnie.
Komisja radziecka w projekcie umowy zaproponowała pewne zmiany. Oferujące towarzystwa uwzględniły te poprawki. Komisja zaproponowała po pewnym czasie nowe poprawki; towarzystwa, które zgodziły się na budowę elektrowni, starały się uzgodnić te poprawki z projektem umowy. Tymczasem miasto tonęło w ciemnościach. Po pewnym czasie komisja proponuje nowe zmiany. Widząc ten stan rzeczy, towarzystwa przestały poważnie traktować powyższe pertraktacje i odsunęły się od rokowań.
Na jednym z ostatnich posiedzeń rada miejska szeroko omawiała sprawę elektrowni. Magistrat zapewniał, że wszystko jest na dobrej drodze, zapadła nawet odnośna uchwała i nic…
Więc jakże? To jeszcze rok miasto nasze ma pod względem elektryfikacji stać na ostatnim miejscu? Przecie mały Łask lepiej jest oświetlony od Pabianic! Toć Zduńska Wola zdążyła już wybudować swą elektrownię. Wielką elektrownię ma Zgierz, Piotrków. Radom tanią siłą elektryczną cieszy się już od roku.
Przed wojną tłumaczyło się upośledzenie miast naszych niechęcią władz zaborczych w stosunku do ulepszeń gospodarki miast. Dziś jednak mamy rząd polski, który gorliwie ułatwia wszelkie takie inwestycje, jak budowa elektrowni. Dlaczegóż więc nie mamy do dziś swej elektrowni!
Prąd elektryczny udzielany miastu przez miejscowe fabryki jest zbyt słaby, aby wystarczył na potrzeby miasta. Wszak Pabianice do dziś są prawie nieoświetlone, kilka lamp na głównych ulicach miasta nie można przecie uważać za oświetlenie wystarczające. Mamy dziś całe ulice, na których nie ma ani jednej latarni ulicznej. Ulice Dzielna, Letnia, Polna zamieszkane są przez tysiące mieszkańców, płacących podatki, a nie korzystających z żadnych wygód. Jakże mają nie mnożyć się kradzieże, którym ulegają miejscowe sklepy i zakłady, kiedy po godz. 12 w nocy miasto nasze tonie w egipskich wprost ciemnościach. Średni przemysł i rzemiosła nie mogą obejść się wprost bez siły elektrycznej. Rozwój miasta bezwzględnie zyskałby na sile, gdybyśmy posiadali dużą elektrownię, odpowiadającą wymaganiom miasta przemysłowego o ludności pięćdziesięciotysięcznej.
Musimy bezwzględnie mieć dużą własną elektrowni ę z własnych funduszów. Zbyt świeżo stoją jeszcze w pamięci mury elektrowni, którą w czasie wojny miasto wystawiło przy ul. Gdańskiej, później wskutek różnych braków przebudowało ją, wreszcie … rozebrało i przebudowało na kino. Dlatego też na projekt budowy elektrowni miejskiej z funduszów miejskich patrzymy dość sceptycznie.
Sprawnie i szybko sprawę tę przeprowadzi tylko inicjatywa prywatna, prawie wszystkim miastom naszym elektrownie budowały towarzystwa akcyjne i nikt z tego powodu nie narzeka. Toć i sąsiednie miasto Zduńska Wola rozpoczęło budowę elektrowni z funduszów miejskich, lecz wyczerpawszy wkrótce swe siły, musiało oddać budowę w ręce prywatne.
Ostatecznie można się zgodzić na projekt budowania elektrowni z funduszów miejskich (lecz gdzież one są ?), ale na odwleczenie tej sprawy nie zgodzi się nikt. Trzeba wreszcie wykonać ten punkt programu, który od kilku lat pojawia się stale, jako hasło wyborcze i niestety nie może być zrealizowany. Rada Miejska Miasta Pabianic winna sobie powyższe sprawy wziąć do serca i sprawę budowy elektrowni przyspieszyć ku ogólnemu zadowoleniu najszerszych warstw naszej ludności. (Gazeta Pabianicka nr 8/1926 r.)
Sprawa utknęła w martwym punkcie
Sprawa elektrowni miejskiej w Pabianicach utknęła w martwym punkcie, z którego jakoś nie może ruszyć. Nie znaczy to, by jej potrzeby nie rozumiały czynniki kompetentne naszego miasta.
Owszem, wszyscy chcą, aby elektrownia była jak najprędzej wybudowana, lecz jakieś fatum ciąży na tej sprawie, skazując wszelkie kroki w tym kierunku na niepowodzenie. Sprawa ta zajmuje głowy przedstawicieli naszego miasta już od lat kilkudziesięciu, ciągle bezskutecznie. Jakoś nie idzie!
Po bezowocnych pertraktacjach z różnymi przedsiębiorstwami, które chciały na własny koszt budować w Pabianicach elektrownię Rada Miejska i Magistrat m. Pabianic postanowiły trochę odpocząć. Obecnie, znów sprawa elektrowni staje się aktualna, lecz występuje w nieco odmiennej od dotychczasowej formie. Mianowicie magistrat jest zdecydowany budować elektrownię własnym kosztem. Przybyły z Warszawy inż. Byszewski opracował prowizoryczny plan, który przewiduje budowę elektrowni miejskiej obok gmachu szkoły rzemiosł przy ul. Tuszyńskiej.
Elektrownia wybudowana byłaby w tych rozmiarach, że mogłaby zaopatrywać miasto w prąd dla światła i siły. Aby móc ten projekt zrealizować, magistrat musiałby w pierwszym roku wyłożyć na ten cel około 150 tysięcy złotych (bagatelka), którą to sumę, uzyskaną drogą pożyczki należałoby wydatkować na budowę budynku elektrowni, kupno kabli podziemnych itd.
Koszt całej elektrowni wyniósłby około pół miliona franków szwajcarskich, które by według inż. Byszewskiego, mogłyby być spłacone w przeciągu pięciu lat.
Na wiadomość, że magistrat zdecydowany jest własnym kosztem wystawić elektrownię, przybył do Pabianic przedstawiciel belgijskiego towarzystwa elektrycznego p. inż. Apanowicz wraz z naczelnym dyrektorem tegoż towarzystwa, którzy wyrazili zgodę na wybudowanie dla magistratu na dogodnych warunkach elektrowni i, ażeby miasto już po dwóch miesiącach mogło korzystać z własnego prądu, zgodzili się w szybkim tempie postawić na placu miejskim prowizoryczną elektrownię. Z podobną ofertą wystąpiło również Towarzystwo Siła i Światło.
Jak się dowiadujemy magistrat najżyczliwiej traktuje projekt inż. Byszewskiego. Choć wątpimy, czy magistrat, mając w projekcie nadzwyczaj kosztowną budowę kanalizacji i wodociągów, będzie w stanie spłacać rocznie około 200 tysięcy złotych długu zaciągniętego na budowę elektrowni i dać wreszcie miastu własny prąd elektryczny o takiej sile, która będzie odpowiadała potrzebom dużego miasta przemysłowego. Do roboty! (Gazeta Pabianicka nr 16/1926 r.)
Prąd z Łodzi
W ubiegłym tygodniu w związku z realizacją planów elektryfikacyjnych wykonano cały szereg prac. Przede wszystkim wykonano tzw. przekopy na ulicach: Garncarskiej, Konopnej, Poprzecznej i Szkolnej. W budowie są przekopy na ulicy Tuszyńskiej, Bóźnicznej i Kościelnej. Przekopy mają na celu odprowadzenie od głównego kabla linii bocznych do poszczególnych domów. Dzięki wcześniejszemu wykonaniu przekopów przy zakładaniu kabla podziemnego, który będzie położony na skraju jezdni, ruch kołowy w czasie pracy nie będzie wstrzymany.
Prace przy budowie budynku dla głównego transformatora przy ulicy Barucha (daw. Kątnej) są już prawie na ukończeniu. Powstał tam ładny piętrowy budynek do którego doprowadzony będzie prąd z Łodzi. Stąd też prąd wysyłany będzie na miasto. Od chwili przeprowadzenia sieci elektrycznej każdy abonent zaopatrzony zostanie w licznik, albo ogranicznik.
Co do ograniczników powstaje jeszcze kwestia, czy nie lepiej zamiast nich użyć tzw. automatów. Ogranicznik ma bowiem na celu uniemożliwienie zakładania silniejszej lampki (żarówki), niż przewiduje umowa z abonentem. Automat zaś oblicza dokładnie ilość zużytego prądu i z chwilą wyczerpania się pewnego kontyngentu abonent winien do automatu wrzucić monetę o pewnej określonej wartości, dzięki czemu z prądu może nadal korzystać! Automaty są bardziej ekonomiczne lecz kosztowniejsze od ograniczników. W liczniki, automaty czy ograniczniki zaopatruje abonenta elektrownia na swój koszt.
Wkrótce rozpocznie się praca przy zakładaniu głównego kabla. Materiały do tych prac stale napływają. Składy na ich umieszczenie wybudowano na rogu ul. Gdańskiej i Garncarskiej. (Gazeta Pabianicka nr 42/1927 r.)
Budowa sieci elektrycznej przystosowanej do nowego prądu, jaki Pabianice otrzymać mają z Łodzi szybko posuwa się naprzód. Układanie głównego kabla jest już prawie na ukończeniu. Obecnie na Starym Mieście przeprowadza się łączenie domów z głównym kablem. Do końca bieżącego tygodnia domy na Starym Mieście będą już całkowicie z głównym kablem połączone.
Zaś z początkiem przyszłego tygodnia rozpocznie się łączenie domów na Nowym Mieście. Ponieważ nowy prąd będzie się odznaczał dużym napięciem, zachodzi potrzeba zbadania stanu sieci elektrycznej w mieszkaniach prywatnych. Początkowo projektowano, aby wszystkie przewodniki umieszczane były w murze, a nie szły tak, jak dziś, po ścianach mieszkań. Ponieważ pociągnęłoby to duże wydatki, na które ludność robotnicza naszego miasta nie może sobie pozwolić, postanowiono ostatecznie tylko zbadać u wszystkich abonentów elektrowni, czy druty mają dobrą osłonę gumową i czy instalacja założona jest prawidłowo. Jeżeli stan instalacji będzie dobry, nie będzie się zmuszało abonenta do umieszczania przewodników pod tynkiem.
Elektrownia miejska doprowadza linię elektryczną tylko do sieni każdego domu. W korytarzach umieszczone będą tzw. mufy przyłączeniowe. Od tych muf na koszt wspólny gospodarza i lokatorów odchodzić będzie przewodnik do mieszkań. Wszędzie tam, gdzie prąd otrzymuje się w mieszkaniach bezpośrednio z drutów umieszczonych na słupach ulicznych, muszą być przeprowadzone przeróbki, polegające na połączeniu mieszkań z mufami, umieszczonymi w korytarzach domów. Przeróbki powyższe należałoby już dziś przeprowadzić. Do tej pracy upoważniono kilkanaście firm łódzkich oraz miejscowych.
Prace nad połączeniem Łodzi z Pabianicami już rozpoczęto. Niedawno nadeszła wystarczająca ilość słupów, które od poniedziałku będą ustawiane przez pola między Łodzią a Pabianicami. Ustawianie słupów rozpocznie się jednocześnie z dwóch stron od Pabianic i Łodzi. Na tych słupach umieszczone będą przewodniki napowietrzne.
Obiecywano początkowo, że prąd dostarczany będzie Pabianicom już od Bożego Narodzenia. Wskutek niespodziewanych mrozów termin ten prawdopodobnie odroczony będzie do 15 stycznia. Zresztą prace posuwają się w tak szybkim tempie, iż możliwą jest rzeczą wcześniejsze otrzymanie prądu, choćby tylko dla części miasta.
Przy przeprowadzaniu sieci zatrudniony jest cały sztab elektromonterów, techników i robotników. Robotnicy za prace ziemne płatni są od metra wykopanej ziemi. Temu też przypisują wszyscy błyskawiczne wprost postępy przy układaniu kabla. (Gazeta Pabianicka nr 49/1927 r.)
Pabianice jaśnieją
Pabianice jaśnieją nareszcie licznymi lampami elektrycznymi. Elektryfikacja miasta raźno posuwa się naprzód.
Od kilku dni szereg ulic naszego miasta przyjmuje wieczorem dawno oczekiwany wygląd. Oto szybko postępujące naprzód prace nad należytym oświetleniem miasta pozwoliły dokonać tego, że szereg ulic już dziś oświetlono w sposób bogaty.
Według planów Elektrowni Miejskiej oświetlono już następujące ulice: Warszawską od Konstantynowskiej do skrętu, Tuszyńską od Bóźnicznej do plebanii, Kilińskiego, lewą stronę Kościuszki, Zamkową od Fabrycznej do Łaskiej. Obecnie trwają prace nad oświetleniem bocznych ulic. Wszędzie, gdzie urządzenia na to pozwalają, liczni monterzy i elektrotechnicy zakładają światło na ulicach tak, że wkrótce ciemne Pabianice, oświetlone kilkudziesięcioma zaledwie lampami należeć będą do przeszłości.
Pabianiczanie, którzy od dawna oczekiwali tej chwili, tłumnie wylegają na ulice, stwierdzając olbrzymi krok naprzód w dziejach naszego miasta. Nowe światło pali się na ulicach całą noc. Forma konsol, podtrzymujących latarki, nie znalazła aprobaty ławnika Wydziału Elektrowni p. Szymanowicza, który zażądał przedstawienia konsol bardziej efektownych.
Będą one w kształcie łuków. Gdy tylko nowe piękniejsze konsole zostaną sprowadzone do Pabianic, magistrat zmieni dzisiejsze na nowe. Nie pociągnie ta pożądana zmiana żadnych kosztów. Pośpiech przy zakładaniu nowych lamp ulicznych wywołany jest m. in. tym, że zgodnie z umową miasto przez rok musi zużyć 360 tys. kilowatogodzin prądu. W przeciwnym razie musielibyśmy płacić kary.
Duży krok naprzód uczynił również nasz drobny przemysł i rzemiosła, a to dzięki elektryczności. Ujawnił się w ostatnich tygodniach duży popyt na motory elektryczne, które zakupują rzemieślnicy i drobni przemysłowcy. Jak dalece sprawa elektryfikacji drobnego przemysłu i rzemiosła posuwa się naprzód świadczy fakt – dziś Elektrownia Miejska oddaje na motorki elektryczne prądu na 150 koni motorowych, za tydzień przybędzie jeszcze 80 koni motorowych.
Elektryfikacja miasta ściągnęła do Pabianic liczne rzesze elektrotechników, których oficjalnie zarejestrowanych mamy dziś przeszło 80! Mimo tej pokaźnej liczby okazuje się brak wystarczającej ilości wykwalifikowanych ludzi, stąd też trudno dziś w mieszkaniach instalację elektryczną poprowadzić.
Magistrat m. Pabianic nosi się z zamiarem użycia do zakładania instalacji mieszkaniowych elektrotechników Elektrowni Łódzkiej , by w ten sposób podołać olbrzymiemu zapotrzebowaniu sił wykwalifikowanych.
Rok 1928, rok zdobycia przez Pabianice dobrego prądu elektrycznego stanie się w dziejach naszego miasta datą bardzo ważną i przełomową. (Gazeta Pabianicka nr 34/1928 r.)
Umowa z Łódzkim Towarzystwem Elektrycznym
Dnia 10 marca 1927 r. Magistrat m. Pabianic zawarł umowę z Łódzkim Towarzystwem Elektrycznym, na mocy której elektrownia w Łodzi zobowiązała się dostarczać Pabianicom energię elektryczną o mocy do 500 kilowatów. Magistrat zaś zobowiązał się do pobierania nie mniej niż 300 kilowatów mocy jednoczesnego maksymalnego obciążenia przy rocznym poborze energii elektrycznej w ilości minimum 360, 000 kilowatogodzin.
Energia elektryczna dostarczana jest w postaci prądu trójfazowego o napięciu 35,000 woltów do głównej stacji transformatorowej, która znajduje się przy ul. Barucha, gdzie energia zostaje transformowana na napięcie 3,000 woltów.
W tej postaci energia dochodzi za pomocą podziemnego kabla pancernego do siedmiu stacyjek transformatorowych, w których zostaje przetworzona na napięcie 380/220 woltów. Koszty budowy linii tranzytowej z Łodzi do Pabianic i urządzenia wewnętrznego w głównej stacji transformatorowej wraz z założeniem wspomnianego kabla podziemnego ponosi Łódzkie Towarzystwo Elektryczne.
Za dostarczoną energię elektryczną magistrat płaci według taryfy opartej na stałej rocznej opłacie od kilowata mocy jednoczesnego maksymalnego zapotrzebowania i na opłacie od kilowatogodziny wykazanej przez licznik. Przeciętna cena dostarczanej w ciągu roku kilowatogodziny, po wzięciu pod uwagę obu wyżej omówionych opłat, nie może przekroczyć 35 groszy, niezależnie od wielkości jednoczesnego maksymalnego obciążenia.
Umowa została zawarta na lat 10. Po upływie lat 5 od chwili rozpoczęcia dostawy energii elektrycznej magistrat może na rok naprzód rejentalnie umowę wymówić, lecz wówczas magistrat obowiązany jest zapłacić elektrowni pewne odszkodowanie. W razie potrzeby jednoczesnego maksymalnego zapotrzebowania energii elektrycznej ponad 500 kilowatów, Elektrownia obowiązana jest, na pisemne żądanie magistratu, powiększyć dostarczoną moc o dalsze 500 kilowatów.
Przy każdym powiększeniu mocy termin umowy przedłuża się automatycznie, tak, aby ostatnie powiększenie znajdowało się w eksploatacji Elektrowni w Łodzi przez lat 10.
Oto w krótkim zarysie główne zasady umowy z dnia 10 marca 1927 r. Ponieważ dostarczenie energii przez magistrat na podstawie powyższej umowy większym odbiorcom mogłoby być niekorzystne, w dniu 18 stycznia 1929 roku została zawarta umowa dodatkowa na dostawę energii odbiorcom powyżej 100 kilowatów mocy.
Na podstawie tej umowy magistrat uprawniony jest do zawierania umów z odbiorcami powyżej 100 kilowatów mocy na warunkach eksploatowanych przez Elektrownię w Łodzi. Od rachunków wystawionych dla wyżej wymienionych odbiorców Elektrownia po otrzymaniu należności zapisuje 2,5% na rzecz magistratu.
Biorąc pod uwagę powyższe umowy, należy stwierdzić, że miasto przyjąwszy inną koncepcję nie uzyskałoby lepszych warunków, przeciwnie, warunki te byłyby na pewno gorsze, co się ujawniło przy pertraktacjach z przedsiębiorstwami, które zamierzały pobudować elektrownię w Pabianicach. Ale umowy powyższe są tylko podstawą elektryfikacji miasta. Miejski Zakład Elektryczny w Pabianicach powinien dążyć do zdobycia jak największej liczby odbiorców energii elektrycznej, gdyż każde zwiększenie zapotrzebowania energii odbija się korzystnie na opłatach uiszczanych Elektrowni w Łodzi.
Wzrost zużycia energii w Pabianicach powinien być celem Miejskiego Zakładu Elektrycznego, gdyż zwiększy on rentowność Zakładu i umożliwi mu stosowanie korzystniejszych taryf względem odbiorców energii w Pabianicach. Dla informacji podajemy, że sieć w Pabianicach obejmuje : sieć kablową o łącznej długości 22 km, sieć napowietrzną – 86 km oraz 320 lamp ulicznych. Koszt Zakładu wynosi zł 120 0000. (…)
Wreszcie należy zaznaczyć, że okolice Łodzi, dosyć poważnie uprzemysłowione, pozbawione są dotychczas należytego zaopatrzenia w energię elektryczną. Oczywiście budowa odrębnych elektrowni w poszczególnych miastach i osadach byłaby nieracjonalna pod względem wydatku kapitału oraz kosztów wytwarzania, wobec czego najbardziej wskazane jest pobieranie energii z Elektrowni Łódzkiej, posiadającej turbogeneratory dużej mocy, co daje dostateczną rękojmię, że energia z tego źródła kalkulować się może znacznie korzystniej.
Pierwszy krok w kierunku przyłączenia do Elektrowni Łódzkiej sąsiednich miast został już dokonany przez budowę linii tranzytowej z Łodzi do Pabianic, które na zasadzie uprawnienia rządowego z dnia 17 sierpnia 1927 mają prawo przesyłania energii elektrycznej z Elektrowni Łódzkiej do swego obszaru. Należy przypuszczać, że i inne sąsiednie ośrodki przemysłowe pójdą za tym przykładem. (Gazeta Pabianicka nr 12/1929 r.)
Nowe możliwości
Sklep Elektrowni Łódzkiej oferował pabianiczanom urządzenia elektryczne: maszynki i płytki do gotowania, maszynki do kawy i herbaty, imbryki, piece i piecyki promieniujące, suszki do włosów, maszynki do strzyżenia włosów, aparaty do masażu, sterylizatory, kolby do lutowania, wentylatory, odkurzacze, froterki, medicothermy, aparaty do wytwarzania ozonu, żarówki, żelazka do prasowania.
Lokalny tygodnik rozpowszechniał hasła promujące nową jakość życia w mieście:
Elektryfikacja jest dowodem rozwoju cywilizacji, Elektryczność to oszczędność, bezpieczeństwo i czystość w domu, Gotuj i prasuj na elektryczności, Elektryczność jest najtańszą energią.
Praktyczne wskazówki
„Panie inżynierze! Niech mi Pan wyjaśni dlaczego żarówki w mojej fabryce zużywają się szybko? W ubiegłym tygodniu założyłem kilka nowych, a już cztery z nich są niezdatne do użytku, bo druciki w żarówkach są przepalone”.
Chętnie wyjaśnię Panu tym bardziej, że ta kwestia jest ważna dla całego ogółu abonentów, posiadających instalacje do oświetlenia elektrycznego. Otóż nim wskażę Panu przyczyny, od których zależna jest żywotność żarówki, opiszę z czego się składa to pospolite dziś źródło światła. Jak Pan wie w żarówce znajduje się drucik zamknięty w bańce szklanej przez który przepływa prąd elektryczny o określonym napięciu w woltach i natężeniu w amperach. Prąd na skutek oporu, jaki pokonać musi przepływając przez metal drucika nagrzewa drucik do białego żaru.
Bańka zaś jest doskonale wypróżniona w tym celu, aby uchylić odpływ ciepła przez powietrze i uzyskać wyższą temperaturę i silniejszy blask drucika. Z tego żarzącego się drucika otrzymujemy promieniowanie świetlne i promieniowanie niewidzialne (podczerwone). Jakość promieniowania zmienia się zależnie od temperatury drucika, temperatura zaś od granicy topliwości: drucik wykonany jest z metali trudno topliwych (wolfram, osm itp.) . Przy czym należy zaznaczyć, że promieniowanie świetlne jasne (białe) zaczyna się od temperatury około 1300 st. C. Jak widzimy promieniowanie jest zależne od dzielności elektrycznej, na którą składają się napięcie i natężenie prądu przepływającego w czasie jednej sekundy przez drucik.
Tę dzielność (moc) oznaczamy w watach, biorąc w naszych czasach jako jednostkę oświetlenia żarówkami stosunek 1 wat – 1 świeca. Jeżeli Pan kupuje żarówkę, dajmy na to, o dzielności 40 watów na napięcie 220 woltów, to natężenie prądu przepływającego przez żarzący się drucik równe jest ilorazowi z 40 watów dzielone przez 220 woltów, to znaczy 0,18: amp. (nie biorąc oczywiście pod uwagę różnych strat wypływających z dokładnych badań). Otóż tylko dla tego natężenia prądu jest wbudowany żarzący się drucik, który w tym celu ma przekrój na całej długości jednakowy, wykonany z dokładnością do 0,001 milimetra.
A teraz niech Pan weźmie tą samą żarówkę i użyje ją do prądu o napięciu wyższym, dzielność elektryczna wyrazi się iloczynem napięcia prądu w woltach i natężenia w amperach. Dzielność wypadnie większa niż nominalna. Żarówka palić się będzie jaśniej, jednak żywotność jej skróci się ponieważ przekrój drucika nie odpowie wzmożoności elektrycznej: temperatura żarzenia wzrośnie i drucik przepali się.
Jeżeli zaś użyje Pan tę lampkę (żarówkę) o napięciu niższym, dzielność elektryczna zmniejszy się, temperatura żarzącego się drucika spadnie, żarówka będzie się paliła ciemniej przez co staje się nieekonomiczna, gdyż zamiast jednostek oświetlenia nominalnych, oznaczonych na żarówce, wyda ilość jednostek mniejszą. Z tego wynika, że należy brać żarówkę dla napięcia jakie jest w danym miejscu.
Miejski Zakład Elektryczny przewidział za pomocą pomiarów napięcia rozwiązanie tej kwestii przez wskazanie poniżej ulic, które posiadają sieć elektryczną o napięciu wyższym lub niższym od normalnego – 220 woltów. Są to ulice: Konstantynowska, Japońska, Kapliczna, Młynarska, Reymonta, Kilińskiego, Karniszewska o napięciu 230 woltów.
Następnie ulice: Lutomierska, Traugutta, Chłodna, Legionów, Spółdzielcza, Zgoda, Pułaskiego, Konopna, Rzgowska, Cegielniana, Kopernika, Kazimierza, Żytnia, Bracka, Kościuszki, Złota, Konopnickiej, Pusta, Wysoka, Nowa, Cmentarna, Polna, Mickiewicza, Poniatowskiego o napięciu 225 woltów.
I w końcu ulice: Wiejska, Cicha, Zachodnia, Wojenna, Kamienna, Południowa, Wierzbowa o napięciu 215 woltów. Wszystkie ulice pozostałe mają sieć o napięciu 220 woltów.
Na zakończenie chcę Panu powiedzieć, że żarówki wyrabiane w kraju można otrzymać dla różnicy napięć w granicach 5 woltów i w przyszłości niech Pan używa żarówki o napięciu odpowiednim do napięcia w sieci. Inż. Leon Frydrychowski (Gazeta Pabianicka nr 9/1934 r.)
Szumna nazwa
Niestety szumna nazwa Elektrownia Miejska nie jest uzasadniona. Pabianice bowiem nie posiadają własnej elektrowni, lecz jedynie korzystają z prądu zakupionego przez miasto od Elektrowni Łódzkiej.
Umowa zawarta została w dniu 10 marca 1927 r. i obowiązuje do końca 1940 r. Elektrownia obsługuje nie tylko miasto, dając oświetlenie ulic i gmachów miejskich, ale przede wszystkim służy do udzielania prywatnym odbiorcom oświetlenia, jak i siły napędowej.
Liczba abonentów stale wzrasta, jest więc nadzieja, że przy tych samych kosztach administracyjnych dochody elektrowni wzrosną, a czyste zyski choć częściowo dadzą się zużytkować na rozszerzenie sieci miejskiej i spłatę zadłużenia w Łódzkim Towarzystwie Elektrycznym.
Ulice miasta nie są należycie i dostatecznie oświetlone. Pochodzi to stąd, że w swoim czasie lampy zostały rozmieszczone zbyt gęsto, przy słabej ilości świec. Bardziej celowe byłoby posiadanie mniejszej ilości lamp, ale o znacznie większej mocy.
Obecnie w mieście palą się lampy o następującej mocy: 3 po 300 watów, 45 po 200 watów, 341 po 100 watów. W letnich miesiącach tj. od kwietnia do września włącznie pali się jeszcze 14 lamp po 100 watów w parku Słowackiego. Jako najbliższe zadanie winno być wzięte pod uwagę oświetlenie w lecie p. Wolności, zwłaszcza w niedziele i święta oraz w wigilie tych dni.
Wskazane jest dalsze rozbudowanie sieci i włączenie do zakresu działania wsi podmiejskich, mianowicie: Karnyszewice, Wola Zaradzyńska, Jutrzkowice, Piątkowisko. Wsie te są właściwie przedmieściami Pabianic i mogłyby korzystać z oświetlenia i siły napędowej jaką im miasto może dostarczyć. Obecnie myśli się o elektryfikacji Kolumny. (GP nr 31/1934 r.)
Przy lampach naftowych
Karol Dąbrowski we wspomnieniach „Niejedno życie”, 2003 r. pisał: (…) Przez cały okres szkolny w gimnazjum lekcje odrabialiśmy przy świetle od lamp naftowych. Miasto nie posiadało jeszcze elektryczności dla celów domowych i ogólnego publicznego oświetlenia elektrycznego. Toteż w godzinach wieczornych i nocnych miasto było pogrążone w kompletnych ciemnościach.
Jedynie część ulic sąsiadujących z większymi fabrykami firm Krusche i Ender oraz R. Kindler posiadało oświetlenie od lamp gazowych lub częściowo od lamp elektryczno łukowych. Hale fabryczne posiadały oświetlenie gazowe. Gaz dla celów oświetleniowych w mieście dostarczała gazownia fabryki Krusche i Ender przy ul. Zamkowej 4. Z tego gazu korzystały oddziały fabryczne, administracja i domy firmy oraz także kilka innych fabryk, szpitale i niektóre obiekty samorządowe.
Część ulicy Bocznej (Żeromskiego) z terenem szpitala i placem Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” była oświetlona lampami łukowymi za pomocą prądu stałego z fabryki Kindlera. Pamiętam, że jedna lampa na słupie drewnianym była usytuowana w odległości około 10 metrów od naszego domu oraz rzucała światło na ścianę domu i podwórze. Byliśmy więc pod tym względem częściowo uprzywilejowani.
Dopiero jak poprowadzono linię wysokiego napięcia 30 KV prądu zmiennego z Łodzi do Pabianic, następowała stopniowa rozbudowa sieci miejskiej i z nią elektryfikacja najpierw fabryk, obiektów samorządowych, różnych obiektów państwowych, szkól, instytucji handlowych, kulturalnych. Rozpoczął się okres dobrej koniunktury gospodarczej. Stopniowo malała liczba bezrobotnych i zwiększało się zatrudnienie. Miasto otrzymywało stopniowo oświetlenie uliczne oraz etapami budynki mieszkalne.
W naszym domu światło elektryczne zaświeciło najpierw w klatce schodowej w kwietniu 1930 roku, a w naszym mieszkaniu dopiero na początku 1932 r. „Co to za wygoda!” – tak do mnie napisała siostra Wanda. Jak już wspomniałem, cały okres naszej nauki szkolnej, do matury włącznie, przeżyliśmy przy lampach naftowych, przy oświetleniu do nauki rzeczywiście niedostatecznym, co też spowodowało już w pierwszych klasach pogorszenie wzroku u naszego brata Zygmunta. (…)
Gazeta Pabianicka z 17 marca 1929 roku załączyła bezpłatny dodatek poświęcony sprawom elektryczności pod redakcją Franciszka Janowskiego.
Gazeta Pabjanicka: tygodnik polityczny, społeczny i informacyjny 1929, Nr 12
Autor: Sławomir Saładaj