Telefony
A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkęPierwsze telefony w Pabianicach pojawiły się w latach 80. XIX w. dzięki istniejącej od 1883 r. sieci telefonicznej w pobliskiej Łodzi. Jej instalowaniem zajął się znany Międzynarodowy Koncern Bell Telephone Company z siedzibą w Londynie. Łódzka centrala znajdowała się przy ul. Cegielnianej.
Zaledwie trzy lata później, w 1886 r., przeprowadzono linię telefoniczną z Łodzi do Pabianic. Było to pierwsze połączenie telefoniczne dwóch miast w Królestwie Polskim. Dotychczasowa literatura historyczna błędnie podaje, że do pierwszego połączenia doszło dopiero między Łodzią i Warszawą w 1902 r.
Pierwszym abonentem pabianickim była fabryka włókiennicza R. Kindlera. Z czasem do łódzkiej sieci podłączyli się inni przemysłowcy. Według „Listy abonentów połączonych ze Stacją Centrali w mieście Łodzi” z 1 VII 1889 r. w Pabianicach posiadaczami telefonów oprócz R. Kindlera byli: firma Braci Baruch oraz fabryka Krusche i Ender.
Liczba telefonów w mieście zaczęła nieznacznie wzrastać. W 1911 r. w Pabianicach korzystały z abonamentu telefonicznego 4 firmy: Krusche i Ender, R. Kindler, Pabianickie Tow. Akc. Przemysłu Chemicznego i fabryka H. Fausta. Aparaty telefoniczne pojawiły się w urzędach: Magistracie i Kancelarii Policmajstra.
Wreszcie w 1913 r. w Pabianicach podjęto prace nad założeniem sieci telefonicznej miejskiej. Centralę postanowiono urządzić w gmachu poczty przy ul. Długiej 43 (obecnie Pułaskiego). Był to budynek prywatny, dwupiętrowy, murowany. Na parterze mieściło się biuro poczty. Natomiast „od podwórza w tymże budynku” przerobiono lokal na stację rządowych telefonów miejskich, za wynajem którego płacono od lipca 1913 r. Ustawiono także słupy telefoniczne i przeprowadzono druty. Realizację projektu wstrzymywał jednak Główny Zarząd Poczt i Telegrafu w Petersburgu, który nie odesłał do warszawskiego okręgu kosztorysu przesłanego do zatwierdzenia.
W 1914 r. naczelnik poczty pabianickiej ogłosił, że wkrótce zostanie urządzona miejska sieć telefoniczna. Roczny abonament miał kosztować 50 i 60 rubli za korzystanie z aparatu w granicach miasta. Za rozmowę z Łodzią zamierzano pobierać dodatkową opłatę.
Dalsze prace nad przeprowadzeniem telefonizacji w mieście przerwał wybuch I wojny światowej. Pomimo trudnej sytuacji spowodowanej okupacją niemiecką, w Pabianicach rozpoczęto zakładanie kolejnych telefonów w 1916 r.
Sieć telefoniczną w mieście rozwinięto w okresie międzywojennym. W 1924 r. Polska Akcyjna Spółka Telefoniczna (PAST) wybudowała gmach przy ul. Zamkowej 9, na parterze którego urządzono centralę telefoniczną. Początkowo centrala pabianicka miała 40 abonentów, w 1927 r. liczyła już 150, a w 1928 r. -240. Oprócz tego własne centrale posiadały: Magistrat, firma Krusche i Ender i fabryka R. Kindlera. (Robert Adamek „ Telefonizacja” w „650 lat Pabianic”)
*
W rosyjskich Pabianicach każda próba unowocześnienia miasta napotykała na biurokratyczne przeciwności. Ostatnie słowo należało zawsze do urzędników w Petersburgu. Tak też było w przypadku telefonów. Gazeta Pabianicka informowała:
Wkrótce zostaną tu urządzone i oddane do użytku publiczności telefony miejskie, brak których tak bardzo dawał się odczuwać mieszkańcom. Obecnie lokal, po drugiej stronie sieni w domu gdzie poczta, jest odpowiednio na stację telefoniczną przerabiany.
Ustawianie słupów i przeprowadzenie drutów, jak nas poinformowano na poczcie ma się rozpocząć w najbliższych dniach. (GP nr 61/1913 r.)
Jan nas poinformowano u źródła, telefony w tym roku funkcjonować nie zaczną. Tu na miejscu wszystko jest gotowe, z wyjątkiem aparatów – słupy, druty, lokal na stację telefoniczna opłacony już od lipca. A całe wykonanie projektu wstrzymuje Główny Zarząd Poczt i Telegrafu w Petersburgu, nie odsyłając do warszawskiego okręgu posłanego do zatwierdzenia kosztorysu. Jak nam powiedziano sprawę mogliby przyspieszyć obywatele miasta, o ile by wysłali odpowiednie zbiorowe podanie do Petersburga.
Warto o tym pomyśleć, gdyż brak telefonów daje się odczuwać dotkliwie. (GP nr 81/1913 r.)
*
Felietonista Gazety Pabianickiej zniecierpliwiony brakiem telefonu przybliżył czytelnikom pożytki wynikające z posiadania tego urządzenia.
Czy Pabianicom potrzebne telefony? Na to pytanie słyszałem w ciągu kilku ostatnich tygodni przynajmniej dziesiątki odpowiedzi. Wszystkie brzmiały jednakowo: potrzebne bezwarunkowo. Dalej zaś następowały różnorodne komentarze, których autorzy, każdy wedle sił i możliwości, starali się dowieść, że bez telefonów Pabianice obejść się nadal nie mogą. Czy rzeczywiście brak sieci telefonów w naszym grodzie daje się tak bardzo odczuwać? Owszem – tak! A jako komentarz do tego twierdzenia pozwolę sobie przytoczyć kilka rozmów in spe przez telefon w naszym miasteczku.
*
- Halo! Stacja! Proszę 25-15! Co, gotowe? Dziękuję. Kto mówi? Pan X? – To ja – Zet. Proszę pana, mówię z lokalu towarzystwa Misericordia. Dzisiaj zebranie ogólne. Od trzech godzin czekamy na quorum członków rady. Jest nas zaledwie czterech z dwunastu. Proszę przybyć. Co, za pół godziny? Dziękuję. Do widzenia.
*
- Proszę? Stacja! – Czy by pan nie zechciał poinformować mnie, o której odchodzi ostatni tramwaj do Łodzi? Jedenasta piętnaście? Dziękuję. Pytam dlatego, że nie wiem, czy przyspieszyć tempo gry „Uciekinierów”, czy też przepuścić nie jedno, aby zdążyć na ostatni tramwaj. Szanowny pan jest zdania, aby zagrać „galopikiem”? Dziękuję bardzo – dobra rada. Uniżony.
*
- Trzysta trzy! – Proszę trzysta trzy! – Pan doktor Z? Dobry wieczór! Proszę pana o natychmiastowe przybycie na ulicę Niekrótką 7. Syn mój złamał obie nogi spadając ze stosu kamieni, rozrzuconych po chodniku, wobec brukowania ulicy Cudownej. Pan doktor w tej chwili przybędzie? Czekam. Do zobaczenia.
*
- Czy stacja? – Pan dyżurujący? Mój panie, może by pan mógł w jakikolwiek sposób przysłać dorożkę na dworzec kolejowy. W nocy lękam się wracać pieszo do domu. Zresztą: walizki, pakunki itp. Dorożki ani na lekarstwo! Cóż ja pocznę nieszczęśliwa kobieta? Mój panie, mój drogi panie, proszę nie odmawiać zrozpaczonej kobiecie. – Pan przyśle? Co, w tej chwili? Stokrotne dzięki.
*
- Stacja! Stacja! Numer siedemnasty, ale zaraz! Czy pani Kunegunda? Moje uszanowanie pani dobrodziejce! Proszę pani … tego … mężulek cokolwiek proszę pani, w gronie naszym, koleżeńskim za głęboko zajrzał do buteleczki. … A kto mówi? To ja. Moczygembowicz do usług! Tedy chlapnął uważa dobrodziejka, kapeczkę za dużo i leży sobie około mostu, powiada, że do domu nie pójdzie, bo słaby, siły odmawiają posłuszeństwa. Może by wobec tego pani dobrodziejka przysłała kogokolwiek po niego, bo się chłopisko, proszę pani, może zaziębić. Pani się gniewa? Co, miotłą? Komu, mnie? Żegnam!
*
- Czy cukiernia? – Ja mówię, Pępkowska. – Czy jest tam Iks? Co, gra w bilard od południa? Proszę mu powiedzieć, że przybyły bliźniaki, niech zaraz wraca do domu. Pan będzie łaskaw powiedzieć, aby kupił po drodze funt waty higroskopijnej. Co, za chwilę dopiero? Pan mówi, że remi, że już ma na ostatnią? Nie rozumiem. Adju!
*
- Proszę 90-8! Co to jest zajęty? Proszę zaraz połączyć! Pan Y? Panie, co to ma być? Pan mi potrzebujesz zapłacić za losy! Nie mam? Co to jest, nie mam? Co to za powiedzenie? Wygrywać to pan chcesz, a płacić – nie. Ładna rzecz! Co w poniedziałek? Nie ma poniedziałek. Proszę płacić i już. Mam przyjść? Już idę. Mam dwie fajne ćwiartki, co bym tak zdrów był. Szanowienie!
*
- Proszę 18-19! Już? Dobra! Ferdek, ty? Byczo jest – przyjechała. Gdzie jest? Tam gdzie zawsze. Ja zaraz idę. Przychodź! Podobno chodzą kolejno jak za biletami. Smoczo, co? A wpadnij, jak będziesz szedł do Julka i pożycz od niego ze trzy kwitki. Bądź zdrów! Czekam z drżeniem serca.
W 1928 roku Gazeta Pabianicka mogła się już pochwalić rosnącą liczbą abonentów i rozmów telefonicznych.
Telefon przed wojną, jak i w pierwszych latach wojny był w Pabianicach rzadkością. Jest on jednak widomym wyrazem postępu. Usprawnia on działalność instytucji, pozwala na zaoszczędzenie czasu.
W roku 1924 PAST wybudowała przy ul. Zamkowej gmach, na parterze którego umieściła centralę. Początkowo centrala pabianicka miała około 40 abonentów, w roku 1927, dziś liczy ich 240.
Jeśli weźmiemy pod uwagę, że szereg instytucji i firm posiada własne dodatkowe centrale (np. Magistrat, f. Krusche-Ender, R. Kindler) obsługujące po kilkanaście telefonów, zrozumiemy, że dziś telefon nie jest u nas nowością i staje się coraz to niezbędniejszym udogodnieniem w życiu naszego miasta.
Codziennie pabianiczanie przez telefon prowadzą 3 tysiące rozmów; rozmów z Łodzią prowadzą około 400 dziennie czyli około 12 tysięcy miesięcznie,
Autor: Sławomir Saładaj