Prasa
A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkęPabianice w połowie lat 60. ubiegłego wieku znalazły się na pierwszym miejscu w województwie łódzkim pod względem czytelnictwa prasy. Do kiosków ustawiały się kolejki po „Głos Robotniczy”, „Express”, „Dziennik Łódzki” i „Przyjaciółkę”.
Mówi się, że człowiek współczesny nie jest w stanie przeżyć jednego dnia bez gazety. Co zatem czytają mieszkańcy naszego miasta i jakie gazety interesują ich najbardziej? – z tym pytaniem zwróciliśmy się do kierownika Oddziału Rejonowego „RUCH” w Pabianicach Stefana Laskowskiego.
- Do najbardziej poczytnych dzienników – mówi nasz rozmówca – należą „Głos Robotniczy”, następnie „Express Ilustrowany” i „Dziennik Łódzki”. Jeśli zaś chodzi o czasopisma, pierwsze miejsce zajmuje „Przyjaciółka”, następnie „Kobieta i Życie” oraz „Przekrój”. W dalszej kolejności należałoby wymienić „Nową Wieś” i „Dookoła Świata”, a następnie „Zwierciadło” i „Świat”. Również dobrze rozchodzi się na naszym terenie prasa kulturalna i sportowa, natomiast znacznie gorzej młodzieżowa, a więc „Sztandar Młodych”, „Walka Młodych”.
- A co pan może powiedzieć o naszym tygodniku „Życie Pabianic”?
- Wysoko oceniam „Życie Pabianic” ponieważ pisze o nas, porusza żywotne interesy miasta. Cieszy mnie również fakt systematycznego wzrostu jego nakładu. Z 16 tysięcy egzemplarzy miesięcznie wzrósł przecież ostatnio do 24 tysięcy egzemplarzy i po popularnej „Przyjaciółce” jest w tej chwili najpoczytniejszym tygodnikiem w naszym mieście. Ponieważ ostatnie numery „Życia” są coraz bardziej interesujące myślę, że nakład zwiększy się niebawem.
- Jak przedstawia się czytelnictwo prasy młodzieżowej?
- Najszybciej znikają z witryn kiosków „Miś”, ”Płomyczek”, „Świerszczyk”, „Dookoła Świata”, „Filipinka” oraz wydawnictwa „Sensacje XX wieku”, „Tygrys” i „Złota Podkowa”. Fakt ten świadczy o dużym zapotrzebowaniu na pisma młodzieżowe, pisma radzieckie, a więc „Wesołyje Kartinki”, „Murziłka”, „Barwiniok” i inne.
- A może kilka słów na temat poczytności prasy partyjnej…
- Mogę z satysfakcją poinformować miłych czytelników, że pod tym względem oddział pabianicki zajął także pierwsze miejsce w skali naszego województwa, rozprowadzając w ubiegłym roku 4.242.000 egzemplarzy prasy partyjnej. Wykonaliśmy wiec nałożone na nas zadania planowe w 110 procentach. Dominującą rolę we wzroście prasy partyjnej ma „Głos Robotniczy”, cieszący się wielkim popytem. Pomyślnie zrealizowano również zadanie prenumerowania prasy radzieckiej uzyskując na rok 1963 – 3.835 prenumerat. Odpowiednio wzrosła też wartość prasy radzieckiej, która zamyka się sumą 154.798 złotych.
- Według danych statystycznych, opracowanych przez Wydawnictwo Prasowe w Łodzi, Pabianice zajmują w skali województwa pierwsze miejsce pod względem czytelnictwa prasy krajowej, wyprzedzając Łódź, Piotrków i Zgierz. Na 100 mieszkańców naszego miasta przypada 94, 3 egz., gazety, podczas gdy w roku 1960 przypadały 83, a w roku 1961 – 88 egzemplarzy. Czy zechciałby pan poinformować czytelników, co wpłynęło na tak wspaniały wzrost czytelnictwa w naszym mieście?
- Sądzę, że jest on uwarunkowany przede wszystkim wszechstronnymi zainteresowaniami społeczeństwa naszego miasta i w zasadzie w stronę czytelników należy kierować słowa uznania za zajęcie pierwszego miejsca w skali województwa. To jedna strona zwycięskiego medalu, druga zaś – to stały wzrost ilościowy punktów sprzedaży detalicznej w dzielnicach najbardziej zaniedbanych pod względem czytelnictwa. Dzięki tym czynnikom sprzedaliśmy w ub. roku ogółem 11.248.300 egzemplarzy prasy, wykonując swoje zadania również w 110 procentach.
- Tyle, jeśli chodzi o prasę. A jak przedstawia się sprzedaż książek?
- Zadania w tym zakresie także znacznie przekroczyliśmy. W porównaniu z rokiem ubiegłym uzyskaliśmy wzrost sprzedaży książek i osiągnęliśmy obrót wynoszący 883 zł.
- Czy w związku z tegorocznymi Dniami Oświaty, Książki i Prasy opracowaliście jakiś plan działania?
- Podobnie – jak co roku – zorganizowaliśmy konkurs wśród sprzedawców na najlepszą ekspozycję książki oraz na stoiska książkowe.
- Na zakończenie naszej rozmowy prosimy o nazwiska przodujących sprzedawców.
- Należą do nich przede wszystkim obywatele Paradowska (Armii Czerwonej 26), Pacuszka (Armii Czerwonej przy Nowotki) i Hainze (Południowa przy Orlej). Rozmawiał: J. Kałużka (Życie Pabianic nr 21/1963 r.)
Jesienią 1964 roku miejscowy tygodnik kontynuował wątek niezwykle intensywnego czytelnictwa prasy partyjnej, która była skutecznym instrumentem indoktrynacji politycznej.
(…) W jakiej ilości rozchodzi się „Głos Robotniczy” w Pabianicach? W styczniu br. średni nadział dzienny wynosił 5.286 egzemplarzy, a w kwietniu już 5. 418 egzemplarzy. Z powyższych danych wynika zatem, że na 100 mieszkańców Pabianic przypada średnio 9, 4 egzemplarza „Głosu Robotniczego”, a więc o wiele więcej niż np. w Zgierzu (7,5 egz.), Łęczycy (6,2 egz.), czy w Piotrkowie (6,1 egz.). Wyniki pabianickie są zatem nie tylko zadowalające, a co najważniejsze – wyższe niż w Wielkiej Łodzi, gdzie na 100 mieszkańców przypada tylko 8,3 egz. pisma. Wskaźniki te wzrosły jeszcze bardziej w październiku, bowiem średni nadział miesięczny wynosił w Pabianicach 5.515 egzemplarzy.
W jakiej ilości rozprowadza pabianicki „Ruch” pozostałe dzienniki łódzkie? Średni dzienny nadział „Expressu Ilustrowanego” w czerwcu br. wynosił 3.616 egzemplarzy, a w październiku 3.017 egzemplarzy. Z danych tych wynika zatem, że na 100 mieszkańców Pabianic przypada 6,3 egz. „Expressu Ilustrowanego”, a więc najwięcej w województwie, poza Łodzią, gdzie wskaźnik ten wynosi 12, 3 egz. „Dziennika Łódzkiego” rozchodzi się natomiast średnio 2.200 egz.
Na specjalną uwagę zasługuje jeszcze jeden fakt. Otóż mimo upalnego lata, a co za tym idzie również i masowego wyjazdu dużej liczby mieszkańców do miejscowości wczasowo-wypoczynkowych, czytelnictwo łódzkiej prasy codziennej nie tylko, że nie zmalało, ale nawet poważnie wzrosło w porównaniu do lat ubiegłych. Spośród trzech łódzkich dzienników, najwyższy wzrost sprzedaży w okresie kanikuły lat 1961-1963 notuje przede wszystkim „Głos Robotniczy” – a więc organ Komitetu Wojewódzkiego i Komitetu Łódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
W roku 1961 średnia dzienna sprzedaż „Głosu” wynosiła w lipcu – w miesiącu wakacyjnym – 90.118 egz., a w roku bieżącym 127 tys. egz. Jak widać „Głos Robotniczy” jest pismem, którego nakład wzrasta z roku na rok. Nic wiec dziwnego, że coraz trudniej nabyć je w kioskach „Ruchu” w godzinach późniejszych. Pabianiczanie lubią czytać „Głos Robotniczy”.
Kioskarz
Ważnym ogniwem w systemie dystrybucji prasy były kioski i sprzedawcy czyli kioskarze, którzy dysponowali – jak się okazuje- bardzo pożądanymi dobrami kultury. Jednym z nich był Aleksander Ogrodnik. Życie Pabianic (nr 48/1964 r.) zaprezentowało szczegóły pracy kioskarza.
Aleksander Ogrodnik – sprzedawca kiosku „Ruchu”, mieszczącego się przy zbiegu ulic Armii Czerwonej i Konopnickiej – to człowiek o bardzo ciekawym życiorysie. Młodym mógłby niejedno powiedzieć np. o stosunkach w wojsku okresu międzywojennego, o walce z hitlerowskim okupantem, toczonej na terenie Sieradzkiego, o katorgach więźniów w obozie koncentracyjnym w Oranienburgu, z którego powrócił jako inwalida.
Ob. A. Ogrodnik jest wieloletnim pracownikiem „Ruchu” i nie ogranicza się tylko do obowiązków zawodowych. Mimo licznych dolegliwości działa społecznie – od 5 lat jest przewodniczącym zarządu Kola Sprzedawców w oddziale „Ruchu”.
Ob. A. Ogrodnik sprzedaje dziennie po 150 egzemplarzy „Głosu Robotniczego”, 60 egz. „Dziennika Łódzkiego”, 130 egz. „Expressu Ilustrowanego” i w każdym tygodniu -240 egzemplarzy „Życia Pabianic”.
- Jako sprzedawca i czytelnik naszej lokalnej gazety – mówi ob. Aleksander Ogrodnik – mogę obiektywnie stwierdzić, że jest ona ostatnio ciekawie redagowana, co potwierdzają także moi klienci i liczby. Kiedyś sprzedawałem tylko 80 egz. „Życia” a teraz 240. Z klientów swoich jestem na ogół zadowolony. Mam nawet takich, którzy nabywają tygodniowo 20-25 różnych tytułów. Do nich – tzn. do stałych 35 odbiorców należą m. in. dr Piotrowska, ob. ob. Magrowicz, Latuszkiewicz, Chwalewski, Śmiechowicz, dr dr Wyrzykowski, Merkert i Wrzosińska.
Praca dawałaby mi jeszcze więcej zadowolenia, gdyby nie opóźnienia łódzkiej prasy porannej. Np. 29 stycznia br. otrzymałem przesyłkę dopiero o godz. 7,15, a więc wówczas, kiedy wielu czytelników było już od godziny przy swoich zajęciach zawodowych. Dostawcy do znudzenia usprawiedliwiają się awarią samochodów, a mnie wydaje się, ze przyczyny należy szukać przede wszystkim w zbyt późnym przychodzeniu kierowców, którzy nie są kontrolowani.
Opóźnienia występują również w dostawach „Trybuny Ludu”. Zamiast o godz. 13 otrzymuję ją o godz. 15 i zmuszony jestem potem zwracać sporo egzemplarzy. – Bolączek w ogóle jest znacznie więcej. Otrzymuję np. zbyt małe ilości „Świata Młodych”, „Płomyka” i „Świerszczyka”, brakuje też książek dla młodzieży – przygodowych i podróżniczych, a onie tak często pytają chłopcy ze szkół nr 5 i nr 11. Za mało mam kremów, gliceryny kosmetycznej, ligniny i papieru śniadaniowego, płynów do prania i tanich lakierów do paznokci. A przecież nie każdemu chce się po te drobiazgi wędrować aż do śródmieścia – dodaje nasz rozmówca.
- Kierownictwo „Ruchu uwzględnia wprawdzie wiele naszych postulatów, ale mimo to mamy jeszcze luki w zaopatrzeniu. Odbija to się przede wszystkim na naszych klientach i na nas, bo my mamy z nimi bezpośredni kontakt. Z artykułów pozaprasowych najwięcej sprzedaję papierosów, zapałek oraz wszelkiego rodzaju mydeł.
Na zakończenie mogę jeszcze dodać, że prasa radziecka i rolnicza znalazły już swoich stałych odbiorców. A to cieszy. Notował: J. Kałużka
Reporter lokalnego tygodnika, ze względów cenzuralnych, nie poinformował czytelników, że Aleksander Ogrodnik (1897-1977)– niepozorny kioskarz w prowincjonalnym miasteczku – to przedwojenny oficer Wojska Polskiego (kapitan) i wysoki rangą żołnierz Związku Walki Zbrojnej (dowódca Obwodu Sieradzkiego ZWZ).
Wikipedia.org - Aleksander_Ogrodnik
Autor: Sławomir Saładaj