Studziński
A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkęAntoni Studziński – muzyk legendarnego zespołu jazzowego Melomani, a także malarz, artysta plastyk zmarł w Łodzi 2 sierpnia 2023 roku, przeżył 91 lat. Spoczął na cmentarzu rzymskokatolickim w Pabianicach. Artystę po raz pierwszy zaprezentowało Życie Pabianic w roku 1965.
Nazwisko Antoniego Studzińskiego nie jest obce pabianickim miłośnikom muzyki rozrywkowej i jazzowej. Jedni znają go jako doskonałego perkusistę zespołów Matuszkiewicza i Walaska, drudzy z taśmoteki radiowej i licznych nagrań płytowych, jeszcze inni z występów warszawskiego teatru „Wagabunda”. Są również i tacy, którzy znają go jako zdolnego plastyka.
Kiedy odwiedziłem A. Studzińskiego w jego pokoju, ozdobionym m. in. czterema własnymi pracami reprezentującymi kierunek kubizmu, pracował on również pędzlem nad swoim nowym dziełem. Nie rozmawialiśmy jednak na temat malarstwa ani plastyki. Mój rozmówca twierdził bowiem, że choć plastyka pomogła mu w odczuwaniu muzyki, to jednak ze względu na częste występy muzyczne w kraju i za granicą, wykonuje ją raczej dorywczo, traktując jako pracę zlecona.
Tematem naszej wspólnej rozmowy była więc muzyka i związane z nią wojaże. Ale nim przyszły sukcesy i sława, był przede wszystkim początek. Zamiłowanie do muzyki zrodziło się u Antoniego Studzińskiego już w szkole podstawowej, zainteresowanie i bliższy z nią kontakt – w klasach licealnych. Dochód z pierwszego publicznego występu Studzińskiego – muzyka, przeznaczony był na rozbudowę szkoły. Od tego czasu wzrosło jego zainteresowanie muzyką. Zaczął coraz poważniej o niej myśleć i coraz częściej amatorsko ją uprawiać. W zakupie pierwszej wymarzonej perkusji pomogli mu koledzy z zespołu, szczególnie zaś znany na terenie Pabianic saksofonista – Mikołaj Michalski.
Po maturze, A. Studziński emigruje do łódzkiego Liceum Sztuk Plastycznych. Tutaj zaczyna działać w zespole muzycznym, który występuje nie tylko na studenckich zabawach tanecznych, ale nawet koncertuje nas Uniwersytecie w Kolonii (NRF), uzyskując pochlebne opinie tamtejszych krytyków muzycznych.
Dzięki wrodzonym zdolnościom oraz długiej, wytrwałej pracy nad sobą, Studziński jest następnie członkiem pierwszego w Polsce zespołu jazzowego, zorganizowanego przez słynnego „Dudusia” czyli Jerzego Matuszkiewicza . Grając w składzie dixielandowym zespół występuje na sopockim Festiwalu Jazzowym a następnie odwiedza całą Polskę, entuzjastycznie witany przez mieszkańców miast, miasteczek i osiedli. W tym czasie powstają także pierwsze nagrania płytowe zespołu, na których najlepiej słychać solówki Studzińskiego.
W roku 1959 – po ukończeniu studiów plastycznych – popularny „Tolek” występuje ze słynnym zespołem Jana Walaska. Wraz z czarną i smukłą jak gazela pieśniarką – Carmen Moreno. Muzycy począwszy od Pabianic, objeżdżają całą Polskę oraz pół Europy (m. in. Czechosłowację, Węgry, Finlandię, NRD i Szwecję). Wszędzie są owacje, kwiaty, nowe kontrakty oraz występy w radio i telewizji, nie mówiąc już o lecących dla Polski … dewizach.
Siedząc w miękkim, wygodnym fotelu przy szklance mocnej herbaty, przygotowanej przez sympatyczna panią domu (żona A. Studzińskiego jest nauczycielką) przesłuchuje nagrania z tamtego okresu. Są świetne jak na pierwszy krok jazzowy, świetni są również wokaliści zespołu – Carmen Moreno i Renee Glaneau.
Przy okazji odtwarzam inne nagrania magnetofonowe, na których słychać silne uderzenie pabianickiego muzyka. Nagrania uczestników ubiegłorocznego Festiwalu Sopockiego, z którymi A. Studziński jeździł po Polsce, przygotowywane obecnie utwory muzyczne dla szwedzkiego radia oraz fragmenty programów „Wagabundy”. Ale nie sposób w czasie krótkiego pobytu przesłuchać setki metrów taśmy magnetofonowej, choć sympatyczny gospodarz twierdzi, ze przyjemniej i łatwiej jest spędzić życie z muzyką, niż bez niej.
W roku 1962 Antoni Studziński rozpoczyna pracę w „wagabundzie”, gdzie zatrudniony jest do dziś dnia. Tę pracę uważa mój rozmówca za najprzyjemniejszą, ze względu na doskonałe otoczenie aktorskie i wyjazdy zagraniczne. Z przyjemnością wspomina także o występie w programie telewizji czechosłowackiej, który szedł na interwizję i o wielu innych estradowych sukcesach.
Równolegle z tym zajęciem młody muzyk wykonuje wiele innych jeszcze czynności. Jako kierownik obecnego zespołu „Antonio-Kwintet” (nazwa specjalnie pomyślana dla zagranicy, ponieważ jest to zespół ”Pagartowski”) nie tylko przygotowuje próby zespołu, ale również zajmuje się organizacją występów, nie mówiąc już o ciągłych kontaktach z wieloma instytucjami. Jedną z nich jest np. Zjednoczenie Przemysłu Odzieżowego – współorganizator wielu ciekawych pokazów mody, które „Antonio-Kwintet” uświetniał swoją muzyką w czerwcu i lipcu br., goszcząc we wszystkich miejscowościach wczasowo-uzdrowiskowych naszego kraju. We wrześniu dojdą jeszcze występy na Targach Poznańskich z Łazuki, Konarskiej i wielu innych znanych piosenkarzy polskich.
W zespole muzycznym „Antonio-Kwintet”, ostatnio gościnnie (zamiast muzyków szwedzkich) w „Malinowej”, Antoni Studziński nie jest jedynym pabianiczaninem. Pianistą w tym zespole jest również nasz rodak – Karol Nicze (syn znanego skrzypka z orkiestry Henryka Debicha) – student III roku Wyższej Szkoły Muzycznej w Łodzi, Według opinii naszego rozmówcy, jest on bardzo zdolnym muzykiem i po Gulgowskim – najlepszym pianistą w Łodzi.
Okazuje się, że nie brak w naszym mieście młodych i zdolnych ludzi, wykształconych muzycznie. Innym razem opowiemy o życiu i pracy pozostałych, z którymi udało się nam nawiązać bliższe kontakty. (J. Kałużka „Przyjemniej i łatwiej jest spędzić życie z muzyką”, Życie Pabianic nr 36/1965 r.)
nekrologi.net - Antoni Studzinski
jazzforum.com.pl - Antoni Studziski
Autor: Sławomir Saładaj