www.um.pabianice.pl
Pabianice znajdują się w aglomeracji łódzkiej. Stanowią zarazem centrum 120-tysięcznego powiatu. Funkcjonują tutaj najważniejsze dla społeczności instytucje i urzędy. Miasto liczy 58 tys. mieszkańców i obejmuje obszar 33 km2.

Trakcja konna

A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkę

Transport konny przez wiele, wiele lat był dominujący i decydował o sytuacji gospodarczej miasta. Przemysł pabianicki już się liczył nie tylko w Królestwie, ale i w Rosji, a ciągle ten ważny ośrodek nie posiadał innych sposobów komunikacji jak trakcja konna na drogach bitych i zwykłych. Do najbliższej kolejowej stacji przeładunkowej w Rokicinach zdążały furgony wiozące skrzynie i paki gotowego towaru, odbierały zaś surowiec: węgiel, żelazo, importowaną bawełnę, przędzę bawełnianą i jedwabną, chemikalia. Furmanki jeździły także do Kalisza, gdzie znajdowały się duże składy przędzy bawełnianej.

Po mieście natomiast kursowały dorożki, resorki i… sanie, ułatwiając przemieszczanie się pabianiczan i osób przyjezdnych. W 1990 roku Gazeta Pabianicka przypomniała ówczesne środki komunikacji miejskiej.

W historii rozwoju ludzkości koń był najbardziej rozpowszechnioną siłą napędową o bardzo szerokim zastosowaniu, w tym również dla celów komunikacji. W dokumentach dotyczących dawnych dziejów naszego miasta poza statystyką mówiącą o ilości utrzymywanych w majątku sztuk bydła, nie ma absolutnie żadnej wiadomości o wykorzystaniu koni dla celów komunikacji. Wiadomo, że było to tak powszechne, iż nie zasługiwało na jakąkolwiek wzmiankę.

Pierwsze pisane informacje o trakcji konnej w Pabianicach pochodzą dopiero z roku 1913 a zawarte są w napisanym przez T…(?) Dąbrowicza informatorze pt. „Kalendarz-Informator Pabjanicki 1914”. Dowiadujemy się stamtąd, że w 1913 r. było w mieście 40 dorożek konnych zaopatrzonych w numery znajdujące się z tyłu, na bokach i na latarniach pojazdu. Identyczny metalowy numer musiał zwisać na plecach woźnicy i na żądanie pasażera – np. w razie sporu, zatargu itp. – musiał mu być przez woźnicę wręczony. Numery takie wydawała dorożkarzom policja.

Istniały dorożki jedno- i parokonne, te drugie o odpowiednio droższej taryfie. W mieście były wówczas dwa miejsca postoju dorożek: na narożniku ulicy Zamkowej i Kościuszki oraz na Starym Rynku w pobliżu krańcowego wtedy (1913 r.) przystanku tramwajowego.

Jazda przez miasto w jedną stronę (bez określonej odległości) kosztowała w dzień tj. od 6.00 do 23.00 – 15 kopiejek w dorożce jednokonnej i 25 kopiejek w dwukonnej, natomiast w nocy odpowiednio: 25 i 35 kopiejek. Za kurs z miasta na stację kolejową płaciło się 30 lub 40 kopiejek zależnie od dorożki.

Pozwolimy sobie zacytować za autorem wzmiankowanego Kalendarza –Informatora jego dobrą radę: (…)”wszystkim przybyłym nie radzimy udawać się do miasta ze stacji pieszo w ogóle, a zwłaszcza w [porze wieczornej, gdzie na całej przestrzeni tej szosy panują egipskie ciemności, skutkiem czego bardzo łatwo można przyprawić się o kalectwo”. Podkreślić trzeba, że autor stojącą tam budę uczciwie nazywa stację kolejową, podczas gdy dziś ten sam budynek władze miasta podniosły do rango „dworca kolejowego”!

Oprócz dorożek kursowały „resorki”. Były to przeważnie jednokonne otwarte bryczki z podwoziem zawieszonym na resorach (stąd nazwa) piórowych, służące do przewozu 6-8 osób i bagażu. Ze względu na dużą pojemność były one komunikacją przeważnie na trasie miasto-stacja kolejowa. Nie miały ustalonej taryfy, a nasz cytowany już autor zalecał, aby najpierw umówić się o cenę z woźnicą dla uniknięcia późniejszych zatargów.

I cóż jeszcze o konnej komunikacji? Chyba to, że zimą – a opady śniegu były w owych czasach znacznie obfitsze, a i soli nie sypano – zamiast dorożek jeździły sanie z dzwonkami i dzwoneczkami o najrozmaitszych dźwiękach, co miało swój niepowtarzalny urok. Nie wiadomo od kiedy dorożki stały się środkami komunikacji na terenie Pabianic.

Z bardzo dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, iż zaczęły kursować i rozwijać się w drugiej połowie XIX w., to znaczy wtedy, kiedy miasto miało już dość silnie rozwinięty przemysł, dość rozlegle rozbudowane Nowe Miasto i ludność rzędu 7-8 tysięcy. Dorożki przetrwały pierwszą wojnę światową, przetrwały okres międzywojenny, kiedy to już w początkach lat 30. zaczęły się borykać ze słabą jeszcze wtedy konkurencją samochodową i dotrwały do pierwszych kilku lat po drugiej wojnie.

Zabiły je taksówki. Resorki zginęły jeszcze wcześniej. Kiedy w połowie lat 20. linia tramwajowa została przedłużona do stacji … przepraszam .. do „dworca kolejowego”, resorki zniknęły z komunikacji na zawsze. (Leszek Ramisz „Czy można pokochać tramwaje?”, Gazeta Pabianicka nr 20/1990 r.)

Autor: Sławomir Saładaj

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.

Zamknij