Wygląd miasta
A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkęPowszechna bieda lat 30. ubiegłego wieku, brak godziwych mieszkań, kanalizacji i wodociągów powodował, że w trosce o wizerunek miasta całą prawie uwagę skupiano na rozpowszechnianiu zieleni, kwiatów, krzewów i drzew. To zarządzanie percepcją dotyczyło zwłaszcza pryncypalnej ulicy Pabianic – Zamkowej z niewielkim dodatkiem przyległych ulic, które były utrzymane w niemal idealnej czystości. Peryferie natomiast przedstawiały obraz ”nędzy i rozpaczy”. Ówczesna prasa relacjonowała:
Jeżeli chodzi o wygląd zewnętrzny Pabianic, to miasto nasze od dawna wyróżnia się starannością i pomysłowością w dziedzinie estetyki. Świadczą o tym dawno zadrzewione ulice i parki, wielkomiejskie rozplanowanie miasta, konserwacja zabytków historycznych.
W ostatnich latach miasto zdobyło dwa nowe parki, które wraz z dawnym parkiem im. Słowackiego stanowią punkt zborny wielkich rzesz mieszkańców miasta, szczególnie w niedzielę zapełniających wszystkie wolne w parkach miejsca. W ostatnich miesiącach park Wolności i park Karolewski przybrały szczególnie piękny wygląd przez urządzenie licznych kwietników, wyrównanie alei i ustawienie wygodnych ławek.
Najliczniej uczęszczany park Słowackiego, jako że znajduje się w centrum miasta, jest obecnie znacznie rozszerzony, zyska wkrótce olbrzymie kwietniki, szereg nowych alei. Trzy nowe wejścia do parku ozdobione zostaną efektownymi wrotami. Piękny stan parków miejskich zawdzięczać należy miejskiemu kierownikowi plantacji p. Z. Rudnickiemu, którego też pomysłem są gazony kwietne przy ul. Zamkowej.
Gdy gazony zakładano istniała opinia, że publiczność miejscowa nie uszanuje ich, zdepcze kwiaty i poniszczy. Okazało się jednak, że mimo, iż gazony są otwarte i ciągną się wzdłuż ul. Zamkowej na przestrzeni jednego kilometra nikomu nie przychodzi na myśl zrywać kwiaty lub deptać trawniki. Przeciwnie, publiczność pilnie strzeże kwietników i chroni je przed nieostrożnymi przechodniami. Stąd też cała ulica Zamkowa ukwiecona jest bogato i zwraca swym pięknym wyglądem uwagę wszystkich przejeżdżających przez miasto.
Obecnie władze miejskie przystępują do zakładania skwerów i na bocznych ulicach miasta, a nawet peryferiach. Nowo założony skwer przy teatrze miejskim (obecnie Kino „Tomi”) wygląda dziś jak olbrzymi kosz kwiatów. Dwa nowe skwery są zakładane obecnie przy ul. Leśnej i przy zbiegu ulic Karniszewickiej oraz Lutomierskiej. Piękny Pomnik Niepodległości przed Magistratem, w dużej mierze przyczyni się do wyglądu centrum miasta.
Pabianice są rzadkim miastem, które większość ulic mają zadrzewioną dobrze rozwiniętymi drzewami. Toteż gdy ktoś z Łodzi przyjeżdża do Pabianic czuje się tu jak na letnisku, tyle tu drzew, zieleni i kwiatów.
Walkę kurzowi wypowiedziała samochodowa polewaczka uliczna, która raz po raz przejeżdża przez centralne ulice rzęsiście skrapiając je wodą.
Ostatnio władze administracyjne kładą wielki nacisk na tynkowanie domów. Szybki rozrost miasta spowodował, że wiele domów nawet w centrum miasta stało nieotynkowanych, rażąc przechodniów czerwonością murów. Obecnie w centrum czerwonych murów już nie ma. Dziś tynkuje się kilkadziesiąt domów na bocznych ulicach, a władze grożą, że opieszali w tynkowaniu właściciele nieruchomości płacić będą wysokie kary, a dom na ich koszt tynkować będzie Magistrat. Czujność władz daje gwarancję, że w krótkim czasie znikną z miasta wszystkie nieotynkowane domy.
Władze prowadzą też pertraktacje z zarządem firmy Krusche i Ender, aby wielki gmach fabryczny stojący opodal starożytnego i pięknego Magistratu został otynkowany. Zarząd firmy nie ma obowiązku tynkowania gmachów fabrycznych, ale znany z dbałości o rozwój miasta niechybnie z własnej woli gmach otynkuje, co w dużej mierze przyczyni się do podniesienia stanu estetycznego ulicy Zamkowej dziś już wyglądającej bez zarzutu.
Ten sam zarząd firmy zakłada przy ul. Zamkowej na wprost skweru kościoła NMP własny wielki skwer stanowiący pendant do skweru kościelnego, będącego dziś wybitną ozdobą miasta.
Aby zaś nowo otynkowane i wymalowane domy nie zostały zeszpecone byle gdzie nalepionymi afiszami, władze miejskie prowadzą pertraktacje ze Związkiem Inwalidów Wojennych, który ma otrzymać monopol na rozlepianie wszystkich plakatów w mieście. Umowa ze Związkiem mogłaby być podpisana już przed kilku miesiącami, tylko jakoś władze miejskie zbyt długo się namyślają i nie mogą w tej sprawie powziąć decyzji. A czas już wielki umowę zrealizować, gdyż samowola w rozlepianiu plakatów w mieście przechodzi już wszelkie granice. (Ilustrowana Republika nr 235/1930 r.)
Bruki
Najistotniejsza potrzeba miasta w dobie obecnej to wybrukowanie wszystkich ulic. Jak się obecnie przedstawia stan ulic pabianickich niechaj mówią cyfry. Ogólna długość ulic stanowi 87 km, z tego wybrukowanych jest zaledwie 35 km, tj. aż 52 km dotychczas jeszcze nie jest zabrukowana i znajduje się w nadzwyczaj opłakanym stanie, szczególnie na peryferiach miasta w okresie jesiennym i wiosennym, kiedy całe ulice, a właściwie prymitywne jeszcze drogi toną w błotnistej i cuchnącej mazi.
W roku ubiegłym wybrukowano nowych ulic zaledwie 2 km, następnie przebrukowano ponad 2 km ulic w śródmieściu oraz dokończono wyłożenia ulicy Pułaskiego kostką betonową. Koszt wszystkich inwestycji przeprowadzonych w roku ubiegłym wyniósł olbrzymią jak na stosunki pabianickie sumę około 300 tys. złotych.
Jak już wspomniano, obok brukowania ulic miasto prowadzi jeszcze różne inne roboty terenowe mniej lub więcej potrzebne w roku bieżącym, natomiast przede wszystkim i niemal wyłącznie Zarząd miejski winien zająć się brukowaniem ulic i to w szybszym tempie niż to było w roku ubiegłym. Wybrukowanie jak największej ilości ulic pabianickich winno być najżywotniejszą troską miasta i kierowników robót.
Cóż bowiem z tego, że mały obszar śródmieścia wyglądać będzie pięknie i ozdobnie, gdy rozległe obszary przedmieść – tuż niemal obok śródmieścia leżące – przedstawiać będą jedno wielkie bagno, urągające wszelkim zasadom kultury i zdrowotności publicznej. Mamy pretensje do miasta kulturalnego, lecz na zaprowadzenie kultury w elementarnym choćby tego słowa znaczeniu zdobyć się nie umiemy. (Echo nr 71/1936 r.)
Kamienice
W dobie ogólnego spadku stopy życiowej, ogólnego zubożenia szerokich rzesz robotniczych, o których nędzy wszystkim jest wiadomo, ustawowe komorne trzyma się nadal norm dawnych z okresu przedkryzysowego. Że komorne wieloizbowych mieszkań jest zbyt wygórowane, świadczą o tym pusto stojące mieszkania trzy i czteropokojowe.
Coraz więcej dużych mieszkań w Pabianicach stoi pustkami bowiem amatorów na płacenie wysokiego komornego trudno jest znaleźć. Za to mieszkania jedno i dwuizbowe cieszą się wielką frekwencją, do których przeprowadzają się rodziny do niedawna zajmujące mieszkania wieloizbowe.
Pomimo wygórowanego komornego, niektórzy właściciele większych domów nie przykładają się do różnych udogodnień w stosunku do płacących komorne lokatorów. Nie dba się również często o utrzymanie czystości i estetyki na korytarzach wyższych pięter, które w pewnych dzielnicach miasta brudem swym wywołują zgrozę odwiedzającego.
W innych nieruchomościach, szczególnie w dzielnicy żydowskiej Starego Miasta klozety i śmietniki znajdują się w opłakanym stanie, co naraża na szwank zdrowie publiczne mieszkańców.
W większej części domów mieszkalnych miasta w ogóle nie istnieją pralnie. Kobiety piorą bieliznę w ciasnych mieszkaniach jednoizbowych lub na korytarzach, zatruwając powietrze innym współmieszkańcom. Wszystkie te przytoczone fakty dotyczą w pierwszym rzędzie dużych domów czynszowych, obliczonych na stały i spory, dochód, który to dochód dzięki wysokiemu komornemu w rzeczywistości przynoszą. Właściciele takich domów winni bezwzględnie zaprowadzić w swoich posesjach należyty porządek pod rygorem odpowiedzialności karno-administracyjnej.
Inaczej natomiast należy traktować małe domki mieszkalne w ubogich dzielnicach na peryferiach miasta, powstałe przeważnie dzięki wielkiej oszczędności oraz ciężkiej pracy rąk własnych ich właścicieli. W domu takim zawsze jeszcze czegoś brak a o wygodach w ogóle mowy nie ma. Cierpią na tym sami właściciele domków, którzy przeważnie sami zamieszkują swoje budynki. W tego rodzaju domkach poza przestrzeganiem ogólnie przyjętych przepisów zdrowotności i higieny publicznej, nękanie karami właścicieli za lada uchybienie nie jest wskazane (Echo nr 297/1935 r.)
Płoty i chodniki
Akcja podniesienia wyglądu zewnętrznego miasta trwa w całej pełni. W dalszym ciągu tynkuje się wszystkie domy murowane, odnawia tynkowanie domów starych, odnawia i maluje domy drewniane oraz płoty i ogrodzenia. Stare rozpadające się płoty i ogrodzenia mają być rozbierane, a na ich miejsce postawione płoty nowe z heblowanych desek, które winny być pomalowane farbą olejną na kolor stalowy. Farbą o tym kolorze muszą być wymalowane wszystkie ogrodzenia w mieście.
Obecnie już widać w mieście niemal sam szary kolor, jednak w różnych odcieniach od prawie czarnych do jasnych odcieni. Niejednolitość koloru razi. Na ogół jednak wygląd zewnętrzny miasta bardzo się poprawił, co zawdzięczać należy rozpoczętej w tej sprawie akcji władz. Przy ulicy Curie-Skłodowskiej ustawiony jest wysoki płot, ogradzający park pokindlerowski, który przynależy dziś do pałacu przy ul. Zamkowej, w którym ma swą siedzibę Urząd Skarbowy i Sąd Grodzki. Teren należy do Skarbu Państwa i wszelkie przepisy o pomalowaniu płotów winny również dotyczyć obiektów państwowych, czego na razie w tym miejscu się nie realizuje, bowiem płot jest pokrzywiony i niegdyś był pomalowany wapnem.
Gdy sprawa gruntownego czyszczenia i odnawiania miasta zostanie ukończona należałoby pomyśleć o płytach betonowych na chodnikach dla osób pieszych przy nowo wybrukowanych ulicach. Układanie płyt na chodnikach przy nowych ulicach winno być uregulowane rozporządzeniem, szczególnie w tych miejscach, gdzie z różnych względów chodniki betonowe są koniecznością. Na przykład taka ulica Bugaj jak najprędzej winna otrzymać betonowe chodniki. Obecnie można tam sobie nogi połamać tak w dzień, jak i w nocy.
Jak wiadomo robociznę przy układaniu chodników Zarząd Miasta daje bezpłatnie, zaś koszt samych płyt nie jest wielki i przy dobrej woli można te sprawy pomyślnie załatwić. Jak nas informują, niektórzy właściciele realności posiadają już płyty na chodniki, lecz ich nie układają z różnych względów. Po akcji malowania i tynkowania obiektów winna nastapić akcja uregulowania ostatecznego ulic i chodników. (Echo nr 172/1938 r.)
Akcja „porządek”
Jak już w swoim czasie donosiliśmy i co obecnie oficjalnie zostało potwierdzone, w Pabianicach gościć będzie grupa dygnitarzy państwowych z premierem gen. Sławoj-Składkowskim na czele, która weźmie udział w uroczystym akcie poświęcenia nowo założonej fabryki lanitalu „Polana” w Pabianicach, przy ulicy Traugutta w dniu 14 maja.
W związku z przyjazdem dostojnych gości Zarząd Miejski wydał szereg zarządzeń, mających na celu doprowadzenie zewnętrznego wyglądu miasta do należytego stanu. W pierwszym rzędzie zwrócono uwagę na samą ulicę Traugutta, która, po oczyszczeniu jej z drzew, została skanalizowana i wybrukowana. Jednocześnie wszystkim właścicielom przyległych posesji polecono doprowadzenie do porządku płotów, które po naprawieniu winny być pomalowane oraz boków i tyłów domostw mieszkalnych, które mają być otynkowane. Niezależnie od tego na terenie całego miasta w dalszym ciągu prowadzone są roboty przy tynkowaniu starych i nowych domów, które nie były jeszcze tynkowane.
Pabianice, jako miasto robotnicze średniej wielkości (54 tys. mieszkańców), poza starym zamkiem, siedzibą tenutariuszy pabianickich, mieszczącym obecnie biura magistrackie oraz świątynią staromiejską pod wezwaniem św. Mateusza i nowym kościołem nie mają się czym specjalnie poszczycić.
Niechaj jednak nie rażą gości rozwalające się płoty przy ul. Traugutta, stare, walące się w gruzy, rudery murowane i drewniane sczerniałe od starości i zaniedbane budynki. Obowiązkiem Zarządu Miejskiego jest zmusić właścicieli tego rodzaju obiektów do zmiany icj wyglądu pod rygorami administracyjnymi. (Echo nr 119/1938 r.)
Peryferie w błocie
Jak już niejednokrotnie poruszaliśmy, miejskie roboty publiczne prowadzone były niecelowo i chaotycznie, bez żadnego ładu, co obecnie mści się na mieszkańcach miasta. Były komisarz rządowy w Zarządzie Miasta p. Jabłoński, w którego dobrą wolę nie śmiemy wątpić, wziął na swoje li tylko barki całą gospodarkę miejską i bez uciekania się do pomocy i rady osób kompetentnych przeprowadził samodzielnie plan robót publicznych w roku ubiegłym i jego wykonanie. Plan ten, jak obecnie można stwierdzić chybił całkowicie celu i oprócz olbrzymich kosztów, jakie pochłonął, a co za tym idzie, dalszego wzrostu zadłużenia miasta, nic pożytecznego nie przyniósł.
A że tak jest, wystarczy przejść się na peryferie miasta, a nawet niezbyt daleko, w śródmieściu, przejrzeć poszczególne ulice choćby w obrębie Nowego Miasta. Pomimo otrzymanych olbrzymich funduszy, czy to w formie dotacji, czy też pożyczki długoterminowej, poszczególne ulice, poczynając od ul. Zielonej, nie zostały wybrukowane i obecnie - w czasie wiosennych roztopów – przedstawiają jedno wielkie bagno. Ulice Zielona, Pomorska, Pusta, Tkacka, Ostatnia, które stykają się z główną arterią miasta – ulicą Łaską, nadal przedstawiają smutny obraz całkowitego opuszczenia, znajdując się w pożałowania godnym stanie. Następnie ul. Moniuszki aż do parku Wolności i ulice Wiejska, Strzelecka i inne w tym rejonie, wyglądają tak samo i przypominają całkowicie opuszczoną wieś z drogami polnymi.
Ludność wszystkich wymienionych ulic formalnie tonie w błocie wprost po kolana, wozy grzęzną po koła w mazistej toni niechlujstwa, a wszystko osnute jest chorobliwymi wyziewami bagiennymi, oparami ”zapachu”.
Wielkim błędem b. komisarza było to, że całą swoją uwagę zwrócił na centrum miasta, gdzie przeprowadził szereg kosztownych a nieraz zbędnych inwestycji, lekceważąc zupełnie krańce miasta i jego ludność. Skutki niekonsekwentnego przeprowadzenia robót ludność Pabianic odczuwa obecnie na sobie i tak jak dawniej cierpi z tego powodu. Wszak wymienione wyżej ulice można było wyłożyć tanim materiałem – zwykłym kamieniem polnym, którym można również wyłożyć rynsztoki ściekowe. Trzeba było być bardzo krótkowzrocznym i upartym, aby nie czynić tego, co nakazuje zwykła logika i rozsądek, podyktowany dobrem miasta.
Obecnie, jak wiadomo, wszystkie fundusze na ten cel zostały już wykorzystane i w roku bieżącym żadnych robót publicznych miasto prowadzić nie będzie z braku funduszy. A więc w dalszym ciągu ludność brodzić będzie w błocie, bowiem jedyna okazja, jaka istniała w roku ubiegłym została zmarnowana. (Echo nr 54/1935 r.)
Polewaczka
W dni pogodne już o tej porze na pryncypalnej ulicy miasta Zamkowej i jej przedłużeniu -Łaskiej spod kół na wszystkie strony pędzących pojazdów unoszą się tumany kurzu. Zachodzi przeto potrzeba polewania ulic, jednakże polewaczka miejska nadal pogrążona jest w błogim śnie zimowym. Zarząd Miasta winien zainteresować się tą sprawą i uruchomić polewaczkę. Należy jeszcze nadmienić, że polewanie winno się rozpoczynać już w rannych godzinach, w porze, gdy dziatwa szkolna śpieszy do szkoły, a mieszkańcy udają się do pracy. (Echo nr 106/1935 r.)
Bulwary
Przylegające do ul. Grobelnej bulwary nad rzeczką Dobrzynką są regulowane przez Wydział Budowlany. Kwietniki urządzone zostaną podług planów sporządzonych przez Wydział Plantacji Miejskich w Łodzi. Z biegiem czasu po oczyszczeniu rzeczki Dobrzynki będzie to miejsce ładnych spacerów w stronę parku firmy Krusche i Ender. (Express Wieczorny Ilustrowany nr 149/1936 r.)
Plac Dąbrowskiego
Opracowane przez p. Rogowicza, dyrektora plantacji miejskich w Łodzi - projekty upiększenia placu Gen. Dąbrowskiego przy pomniku Niepodległości i wprost Magistratu, jak również bulwarów nad Dobrzynką, zostały zatwierdzone. Obecnie prowadzone są roboty przygotowawcze, zaś wiosną powstaną piękne zieleńce i kwietniki. Wygląd śródmieścia tym sposobem przyjmie bardzo estetyczne obramowanie. Osadzenie znacznej ilości ulic drzewami podniesie zdrowotność miasta. (Express Wieczorny Ilustrowany nr 300/1935 r.)
Autor: Sławomir Saładaj