www.um.pabianice.pl
Pabianice znajdują się w aglomeracji łódzkiej. Stanowią zarazem centrum 120-tysięcznego powiatu. Funkcjonują tutaj najważniejsze dla społeczności instytucje i urzędy. Miasto liczy 58 tys. mieszkańców i obejmuje obszar 33 km2.

Wolni tkacze

A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkę

Zasiedziali pabianiczanie, najczęściej rolnicy i rzemieślnicy, zwani także ziomkami nie chcieli pracować jako zniewoleni robotnicy w fabrykach. Cenili sobie wolność, dlatego wybierali chałupnictwo, które pozwalało nierzadko  łączyć  nawet dotychczasowe zajęcia z wykonywaniem  otrzymywanych zleceń. Autorzy publikacji „Ustawodawstwo chałupnicze w oświetleniu porównawczym” (1923) podają, że chałupnicy pabianiccy charakteryzują się znaczną swobodą gospodarczą, pracując poniekąd „na własny rachunek”.

Chałupnicy

(…) W rzemiośle  i przemyśle domowym kapitał gra rolę podrzędną (prawie tylko środka obrotowego), tymczasem w chałupnictwie główną, jako organizator produkcji na szeroką skalę, produkcji masowej, produkcji na wielki zbyt. Chałupnictwo jest zatem produkcją wielkokapitalistyczną, tj. organizowaną, podobnie jak przemysł fabryczny, przez wielki kapitał.

Praca chałupnicza jest zajęciem zależnym i niesamodzielnym, podczas gdy rzemiosło i przemysł domowy są to odmiany drobnej produkcji, zarówno w mieście, jak i na wsi, uprawiane przez samodzielnych, niezależnych pracowników.

Jako przykład szeroko rozwiniętej produkcji chałupniczej mogą nam służyć przedwojenne stosunki łódzkie. Żadna z tamtejszych fabryk tkackich nie mogłaby przyjąć większego zamówienia, gdyby wszystko chciała sama wykonać. Część zamówienia wykonywano sposobem fabrycznym, resztę, która przekraczała zdolność  wytwórczą fabryki, oddawano kantorom chałupniczym.

Kantory były ogniskami produkcji chałupniczej i przyjmowały zamówienia od fabryki, oddawały je do wykonania poszczególnym chałupnikom, magazynowały wykonane zamówienie, by je następnie doręczyć fabryce.

W tym przykładzie fabryka jest nakładcą chałupniczym: przyjmuje zamówienie, którego część oddaje do wykonania sposobem chałupniczym. Pośrednikiem między fabryką a rozproszonymi chałupnikami jest kantor, odgrywający rolę faktora, któremu  powierzono techniczną stronę zamówienia. Fabryka gromadzi towary, które sama wykonała oraz które jej dostarczyły kantory, a całość przesyła do klientów od których zamówienie przyjęła. Klientem takim bywa wielki magazyn, stowarzyszenie spożywcze lub agenda danej fabryki.

Zależnie od stopnia samodzielności gospodarczej, inaczej mówiąc od udziału jaki chałupnicy biorą w wytwarzaniu zamówionych towarów, można ich podzielić na trzy kategorie.

Pierwsza kategoria wyróżnia się tym, że chałupnicy pracują na własny rachunek (sami kupują materiały surowe, posługują się własnymi narzędziami i mają kilka osób do pomocy), a wytworzone artykuły oddają pośrednikowi handlowemu. W takiej sytuacji znajdują się chałupnicy pabianiccy.

Druga kategoria chałupników posiada własne narzędzia (względnie maszyny): chałupnicy sami kupują dodatki, np. guziki, nici, igły, smołę itp., a od nakładcy dostają zasadniczy materiał. W charakterze przykładu da się przytoczyć warszawskie bieliźniarstwo, szewstwo, krawiectwo, w Lubelskiem ślusarstwo.

W trzeciej kategorii chałupnicy dają tylko swą pracę, a wszystko co do produkcji jest potrzebne (materiały, narzędzia, ewentualnie maszyny, niekiedy nawet miejsce do pracy) dostarcza nakładca. Tytułem przykładu można wymienić warszawskie hafciarki, kamizelczarki, rękawic zniczki, pończoszarki.

W ścisłym związku ze stanem powyższym znajduje się i zależność  społeczna chałupników. Społecznie najbardziej niezależnymi są chałupnicy pierwszej kategorii. Daje się to zauważyć już w rodzaju ich pracy, która posiada pewne charakterystyczne rysy pracy na własny rachunek. Wszystko co do produkcji jest potrzebne, chałupnik taki kupuje sam i względem osób u niego zajętych jest majstrem – współpracownikiem lub dozorcą – zależnie od chwilowej potrzeby, produkcja ma charakter masowy. Wytworzone towary magazynowane są na miejscu; co pewien czas przyjeżdża pośrednik handlowy, który je zabiera. Chałupnik pierwszej kategorii jest na małą skale nakładcą chałupniczym. Dzięki posiadanej wolnej gotówce zdołał zająć wyższe stanowisko społeczne niż jego koledzy drugiej i trzeciej kategorii.

Jako przykład chałupników pierwszej kategorii mogą nam służyć „ziomkowie” pabianiccy i w ogóle tkacze domowi z okolic Łodzi. „Ziomkowie” są to mieszkańcy starszych dzielnic miasta. Nazwę taką przybrali sobie sami w celu odróżnienia się od „przybyszów”. Do robotników fabrycznych, czyli jak ich nazywali „fabrykantów” „ziomkowie” odnosili się z pewną pogarda, jako do ludzi zależnych. „Ziomkowie” byli właścicielami drobnych działek gruntu i domostwa, z tej chudoby utrzymywali się wraz z rodziną. Na jesieni po ukończonej pracy na roli pracowali w domu, jako chałupnicy-tkacze. Razem z ojcem pracowały i dzieci, z których każde miało swój warsztat. Warto zaznaczyć ów fakt, że córki „ziomków” wcale nie uważały sobie pracy przemysłowej za ujme, gdyż ta odbywała się w domu i miała charakter pracy dla siebie. Żadna z nich jednak nie zgodziłaby się pracować w fabryce. Gotowe tkaniny zabierał pośrednik handlowy, zwykle Żyd, który je następnie dostarczał do fabryki. Pośrednicy ci nazywani byli „liwerantami”.

Chałupnicy drugiej kategorii są biedniejsi od chałupników pierwszej kategorii, a czynności ich mają charakter prawie wytwórczy. Wprawdzie sami kupują dodatki (nici, igły, guziki, jedwab, klejonkę , itp. artykuły pomocnicze)  i na nich mogą trochę zarabiać, pozbawieni są jednak możności  zarobku na materiale zasadniczym, jak to bywa u chałupników pierwszej kategorii. Materiał zasadniczy daje nakładca (skrojone części ubrania, przyszwy, spody itd.), a chałupnik drugiej kategorii dodatki i pracę. W drobnej mierze spotkać można u chałupników drugiej objawy wolności osobistej, rzadko się zdarza, że zmieniają nakładcę w celu polepszenia warunków wynagrodzenia. Najczęściej na stałe są związani ze swym odbiorcą, który mimo pewnej niezależności chałupnika może dowolnie regulować warunki płacy i pracy. W Warszawie ten rodzaj chałupnictwa spotykany jest w bieliźniarstwie, krawiectwie, szewstwie.

Najmniej samodzielny społecznie jest chałupnik trzeciej kategorii, jako najmniej posiadający. Jako pracownik nie posiada nic prócz rąk do pracy. Dosłownie pod każdym względem jest w zależności od nakładcy, który ze swej strony stara się go przykuć do siebie, aby wykorzystać jego siłę roboczą. Naj[pospolitszym sposobem uzależniania od siebie chałupnika jest dawanie mu zaliczek, dzięki którym zaprzedaje się on niejako w niewolę. Zadłużonemu chałupnikowi nakładca może już dyktować swoje warunki. Ten rodzaj produkcji chałupniczej stosują najczęściej  wielkie magazyny, które dają materiał chałupnikom a czasem mniejsze magazyny (hafciarkom, kamizelczarkom) pod warunkiem pracowania wyłącznie dla tego magazynu. Chałupniczki tej kategorii rekrutują się spośród żon oficjalistów lub drobnych urzędników. Wolny czas od zajęć domowych poświęcają pracy przemysłowej. (…)

Charakterystyczny objaw wysokiego cenienia wolności osobistej spotkać można było u pabianickich chałupników tkaczy. Istniał tam mianowicie zwyczaj, że w czyimkolwiek pogrzebie całe miasto brało udział. Pozbawieni tej możności byli robotnicy fabryczni. Wówczas chałupnicy tkacze z niekłamaną dumą zostawiali swe warsztaty i jako ludzie wolni szli na pogrzeb.

Wolni tkacze

Staromiejscy tkacze odnotowywali wiele sukcesów zawodowych. Piotrkowski Tydzień pisał: I na Starym Mieście coś się rusza. Wystawa warszawska na której więksi przemysłowcy z Pabianic  świecili nieobecnością w dziale rękodzielniczo – przemysłowym liczyła kilku tutejszych wystawców. Udzielono im dwa medale brązowe i dwa listy pochwalne, niechże będą bodźcem dla nagrodzonych do wytrwałej pracy, zapobiegliwości i oszczędności ; z młodego zasiewu może w przyszłości swojskie drzewo wyrośnie. (Tydzień nr 31/1885 r.)

Reporter Dziennika Łódzkiego w rozmowie z pabianickimi tkaczami ustalił: Mówiliśmy potem o wystawie tkackiej, a tkaczowi podobał się projekt wzięcia w niej udziału. Przyrzekł  postarać się, aby kilku wyrobiło w tym celu po parę łokci tkanin wełnianych na warsztatach ręcznych. Jeżeli dotrzyma słowa, w takim razie będą na wystawie okazy drobnego tkactwa pabianickiego. Przy tej sposobności dowiedziałem się, że jeden z fabrykantów pabianickich ma już kilka medali z rozmaitych wystaw za rozmaite tkaniny wełniane, pomiędzy nagrodzonymi okazami są i takie, zwłaszcza wzorzyste, które nie były wyrobione na warsztatach mechanicznych w fabryce, lecz przez majstrów tkackich na własnych warsztatach ręcznych. Szkoda! Nagroda za taki okaz powinna należeć do tkacza, który dał warsztat i pracę, a nie do fabrykanta, który dał tylko materiał surowy. Wprawdzie nagroda biedy nie zmniejszy, ale da pewne zadowolenie moralne, a może i energię do pracy pobudzi. (Dziennik Łódzki, 30 VIII 1887 r.)

Autor: Sławomir Saładaj

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.

Zamknij