Mosty
A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkęMosty na Dobrzynce były nieodzowne, łączyły dwie części miasta, ułatwiały komunikację. Wymagały jednak ciągłej modernizacji. Tym bardziej, że ulicą Zamkową biegł trakt przemysłowy z Łodzi do Kalisza. Toteż most przy ulicy pryncypalnej miał szczególne znaczenie.
Dwa drewniane mosty w środku tutejszego miasta położone, pozostające pod bezpośrednim zawiadywaniem XI okręgu, uczastku kaliskiego, fabrycznej komunikacyjnej szosy, z powodu bezprzestannego przewozu ciężarów i przejazdów frachtów, jako po głównym trakcie z Łodzi do Kalisza, są w stanie zupełnie złym. Naprawy zaś takowych doczekać się nie można, przez co nie tylko przejazd lecz i przechód jest utrudniony. Mosty te już wielokrotnie były łamane, ale się ciągle psują i psuć będą z wyżej wzmiankowanego powodu.
Dlatego to dla zapobieżenia ciągłym stratom i w celu przyniesienia ulgi przejezdnym i przechodniom oraz dla upiększenia miasta nieodzowne jest wybudowanie murowanych mostów i władza, od której w tym razie przedstawienie (wniosek) zależy, nie omieszka zapewne wyjednać u kogo potrzeba zatwierdzenia anszlagu (projektu) na takowe. (Tydzień 1881 r.)
Uchwalono dokonać skrócenia o połowę z 24 na 12 metrów mostu drewnianego przez rzekę Dobrzynkę. Skrócenie dokonane zostanie przez ustawienie muru na miejscu obecnego środkowego filaru mostowego. Budowa muru wyniesie 700 rubli oraz zabrukowanie zasypanej części koryta rzeki 300 rubli, razem tysiąc rubli. (Godzina Polski nr 285/1916 r.)
Roboty przy budowie mostu na Dobrzynce są na ukończeniu. Most został skrócony o połowę, natomiast rozszerzony o kilka łokci. Na rzece zbudowano mały wodospad i Dobrzynka przedstawiająca do niedawna zbiorowisko stęchłego błota, obecnie z szumem toczy żółte fale swoje. (Nowy Kurier Łódzki nr 289/1916 r.)
Ponieważ piecza nad mostami spoczywa w rękach delegacji budowlanej przeto byłoby pożądane, by zwrócono na posiedzeniu uwagę na sprawę mostu na Dobrzynce przy parku miejskim. Most ten spoczywa na granitowych podstawach, wierzch jego jest zaś drewniany. Deski obecnie nadgniłe pod ciężarem uginają się i trzeszczą. (Godzina Polski nr 220/1917 r.)
Przed niedawnym czasem donosiliśmy z uznaniem, że stary most na Dobrzynce zostanie zamieniony na nowy, piękny, żelbetowy. Jak już donosiliśmy, budowy mostu podjęła się firma pabianicka, oznaczając czas budowy na miesiąc. Do ogłoszonego na budowę mostu konkursu zgłosiło się kilka wielkich firm krajowych, które zgodziły się budować most za sumę większą nieco niż firma pabianicka i w terminie dłuższym o dwa tygodnie.
Magistrat, dając robotę firmie miejscowej, liczył się pewnie z tym, że most zbudować trzeba w czasie jak najkrótszym, gdyż jako jedyne możliwe połączenie dzielnic starego i nowego miasta jest most ten niezbędny. Prowizoryczna zaś droga okrężna przez ul. Grobelną musi służyć czas możliwie jak najkrótszy.
Przedsiębiorstwo zgodziło się wybudować most w przeciągu miesiąca. Co to znaczy? To znaczy, że obliczyło, iż wykonanie robót ziemnych potrwa tyle, a tyle dni, robót murarskich znów parę dni, zamówienie i przewiezienie żelaznych podkładów znów kilka dni, wykończenie mostu jeszcze kilka – razem cały miesiąc. Cóż się okazało?
Oto zatarasowano w centrum miasta ulicę pryncypalną tj. Zamkową, wszelki ruch kołowy skierowano na ul. Grobelną i Lipową, odznaczające się niebywałą ciasnotą; rozkopano doły, nazwożono kamieni.
Podmurówki ukończono dość szybko. Nagle roboty stanęły i nie posuwają się naprzód już od dłuższego czasu. Termin wykończenia mostu mija, a tu do końca budowy jeszcze daleko.
Okazuje się, że przedsiębiorstwo budowlane rozpoczęło roboty, nie wiedząc, czy w kraju
dostanie odpowiedniej grubości podkłady żelazne i czy w przeciągu miesiąca firmy nasze dostarczą potrzebny materiał. Teraz dopiero przedsiębiorstwo dowiedziało się, że przesyłka szyn nie jest zbyt łatwa, że szyny takie trzeba specjalnie obstalować – słowem, że nie jest takie łatwe wykończenie mostu w przeciągu miesiąca. Więc roboty stoją.
Tymczasem wozy duszą się w ciasnych kiszkach ulicy Lipowej, przechodnie grzęzną po kostki w błocie w centrum miasta, ludzie narzekają. Szczególnie ciasno się robi na ulicy Lipowej wieczorami, gdy przez nasze miasto przeciągają tzw. frachty ze Zduńskiej Woli do Łodzi.
W ubiegłym tygodniu na ulicy Lipowej uczynił się taki zator, że wóz Spółdzielni Związkowiec trzeba było uruchamiać przy pomocy gromady ludzi, którzy przy okazji „ściągnęli” skrzynkę papierosów wartości 170 złotych, krzywdząc spółdzielnię robotniczą. Czy to wszystko jest potrzebne? (Gazeta Pabianicka nr 26/1926 r.)
Odpowiedź magistratu
Magistrat podaje do wiadomości publicznej co następuje: swego czasu na skutek zarządzenia Okręgowej Dyrekcji Robót Publicznych, magistrat powierzył sporządzenie projektu budowy mostu na Dobrzynce p. inż. Tymienieckiemu, lecz Ministerstwo Robót Publicznych projektu tego nie zatwierdziło, żądając, aby został on sporządzony z uwzględnieniem konstrukcji mostu, zalecanej przez siebie, która m. in. określała wymiary belek żelaznych.
Projekt sporządzony ponownie według powyższych żądań ministerstwo zatwierdziło, przy czym z powodu, że Skarb Państwa partycypuje częściowo w kosztach budowy mostu, Dyrekcji Robót Publicznych zastrzeżono prawo zatwierdzania konkursu na budowę oraz nadzoru nad nią.
Przy konkursie, do którego stanęło wielu przedsiębiorców budowlanych, utrzymał się p. Edward Hans, jako dający najlepsze warunki. Przedsiębiorca E. Hans przystąpił do budowy mostu natychmiast po zawarciu umowy z magistratem i niezwłocznie zamówił belki żelazne w Hucie Pokoju na polskim Górnym Śląsku, wysyłając jednocześnie żądany zadatek. W żadnej innej hucie w Polsce belek o wymiarach przewidzianych projektem budowy nie wykonują.
Ponieważ Huta Pokoju zamówienie w terminie nie wykonała, gdyż na belki tego rodzaju miała za mało zamówień, magistrat interweniował w ministerstwie o zezwolenie na kupno belek na niemieckim Górnym Śląsku. Ministerstwo w odpowiedzi oświadczyło, ze większą stratę poniosłoby Państwo przez kupno belek za granicą niż z powodu wstrzymania budowy mosty nawet na przeciąg kilku miesięcy.
Ministerstwo Robót Publicznych nie przewidziało, że takich belek w Polsce nie ma, choć można byłoby wybudować most z belek słabszych, lecz o większej ilości niż to przewiduje projekt rządowy, co byłoby również dobre.
Z powyższego wynika, że ani magistrat, ani przedsiębiorca budowlany nie sa odpowiedzialni za niewykonanie mostu. Rozpoczęcie budowy zaś było konieczne ze względów następujących: most już się zarywał i magistrat komunikował o tym kilkakrotnie Dyrekcji Robót Publicznych. Terminowe wykończenie mostu gwarantowała magistratowi umowa z przedsiębiorcą, zawierająca klauzulę karna za niedotrzymanie terminu.
Podając powyższe do wiadomości magistrat stwierdza, iż delegacja złożona z członków magistratu dwukrotnie interweniowała w ministerstwie w tej sprawie bez dodatniego rezultatu, a to z braku potrzebnych belek w jakiejkolwiek instytucji rządowej oraz braku ich w Polsce w ogóle. W roku bieżącym most będzie pokryty drzewem, gdyż betonowanie go byłoby niemożliwe, a w roku przyszłym, wiosną zostanie wykończony zupełnie i to w rozmiarze o wiele większym, bo obejmie i most tramwajowy. Prezydent – Jan Jankowski, wiceprezydent – Konrad Skowroński. (Gazeta Pabianicka nr 29/1926 r.)
Awaria mostu objazdowego
Przedwczoraj około godziny 8 rano wydarzył się w Pabianicach osobliwy wypadek. Auto ciężarowe Kaliskiej Apretury Braci Miller wjechało na most nad rzeczką Dobrzynką. Nagle pękło belkowanie i żelazne wiązanie mostu, i samochód wraz ze znajdującym się w nim szoferem runął z wysokości pierwszego piętra w wodę. Szofer na szczęście nie odniósł żadnych kontuzji. Samochód natomiast został poważnie uszkodzony. Most nad Dobrzynką jest obecnie naprawiany i przy robotach tych pracuje kilkunastu robotników. Jeden z nich znajdujący się pod mostem został tak silnie uderzony karoserią samochodu, że stracił przytomność. W stanie ciężkim został przewieziony karetką pogotowia do szpitala w Pabianicach. (Naprzód nr 181/1927 r.)
Urząd Wojewódzki wyjaśniał: W związku z notatką pt. „Auto w nurtach Dobrzynki”, która zamieszczona była w nr 213 Głosu Polskiego z dnia 3 sierpnia, a która podała jako motyw wypadku pęknięcie belkowania i wiązań mostu na Dobrzynce Urząd Wojewódzki prosi o zamieszczenie następującego wyjaśnienia: w godzinach rannych wymienionego dnia samochód ciężarowy (4 tony) naładowany towarem, kierowany niewprawną ręką przez jednego z właścicieli firmy „Bracia Miller” w Kaliszu, który nie posiadał świadectwa na prawo jazdy, wjechał z nadmierną szybkością na most objazdowy na rzece Dobrzynce w Pabianicach położony obok budującego się mostu żelazobetonowego, po którym biegnie tor tramwajowy.
W środku mostu objazdowego kierowca nagle skręcił, uderzył przednią częścią w barierę, rozwalił takową i zawisł na belce, która służy jako rusztowanie przy budowie nowego mostu, dzięki czemu nie wpadł do wody.
W czasie wypadku na lewym przyczółku nowego mostu pracował robotnik przy ustawianiu łożyska pod belki podłużne mostu w odległości około 5 metrów od miejsca wypadku i został uderzony osuwającą się barierą przełamaną przez samochód ciężarowy. Robotnik nie został przewieziony karetka pogotowia w stanie ciężkim do szpitala w Pabianicach, a poszedł do domu, ponieważ wskutek wypadku praca na moście została przerwana przez firmę wykonującą roboty.
Samochód ciężarowy dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności nie został poważnie uszkodzony ponieważ po zdjęciu go z belki odjechał.
Pabianiczanie zatykają nosy, przechodząc przez most
W czasie wypadku stał na moście kierujący ruchem posterunkowy policji państwowej, naoczny świadek zajścia, który sporządził odnośny protokół na właściciela samochodu, a po stwierdzeniu, że właściciel nie posiada zezwolenia na prawo jazdy pociągnął go do odpowiedzialności karnej. Przerwy w ruchu kołowym nie było. (Głos Polski nr 217/1927 r.)
Rzeka Dobrzynka nad którą leża starożytne Pabianice niemało rozsiewa uroku i wdzięku. Przepływa sobie pod nowym betonowym mostem, oświetlonym lampionami, a piękne oka oliwy i farb, ozdabiające jej powierzchnię potęgują wrażenie czegoś niesamowitego. Znad wody unoszą się łagodne opary, pędzone rurami z okolicznych fabryk. Co za bogactwo zapachów produkuje owa słynna farbiarnia. Raz rzeka pachnie siarką, innym razem zgniłym mięsem, czasem znów przypomina pospolitą kloakę. Pabianiczanie przechodząc przez most zatykają nosy chusteczkami, kpiąc sobie z grozy wojny gazowej, przedsmak której codziennie przeżywają w swym grodzie, opisanym już szczegółowo przez zacnego Jana Długosza.
Odczuwa niedolę pabianiczan magistrat, który te przykre strony miasta chce zakryć kwiatami. I oto wzdłuż ulicy Zamkowej założono gazony, obecnie wyglądające jak kosze pełne kwiecia. (Republika nr 235/1929 r.)
Miejsce harców
Dobrzynka, nad którą leżą Pabianice, podzieliła miasto nasze na dwie dzielnice staro- i no miejską. Naturalny ten podział był święcie zachowany przez długi okres czasu, przez mieszkańców obu dzielnic. Powoli, w miarę podnoszenia się kultury granice te poczęły się zacierać, aczkolwiek obecnie jeszcze w niektórych dziedzinach życia widzimy przejawy dawnych różnic, a nawet antagonizmów.
W tej chwili wspomnimy o antagonizmie między opryszkami lewego i prawego brzegu Dobrzynki. Zwolennicy noża i innych śmiercionośnych narzędzi wypowiadają sobie często walkę dzielnicową, która ma zdecydować o hegemonii w Pabianicach.
Terenem harców jest najczęściej most na Dobrzynce na ulicy Zamkowej. W miarę rozwijania się akcji bojowej walka przenosi się najczęściej na ul. Narutowicza, Moniuszki i Krótką. Świadczy to niezbicie o przewadze sił dzielnicy prawobrzeżnej. Nie jesteśmy zwolennikami żadnych antagonizmów i dlatego w imię spokoju publicznego zwracamy na to uwagę policji, by położyła kres tym harcom, przypominającym czasy średniowieczne, zaprawione sosem raubritterów w lichszym wydaniu. (Gazeta Pabianicka nr 21/1926 r.)
Skok z mostu
Onegdaj przechodzący około rzeki Dobrzynki na ul. Zamkowej przechodnie byli świadkami następującej sceny. Oto młoda dziewczyna, która przez dłuższy czas przyglądała się z mostu dość płytkiej w tym miejscu rzece, nagle skoczyła z mostu do wody. Gdy przechodnie przechylili się przez barierę mostu, zauważyli dziewczynę, która starała się całą swą postacią zanurzyć w wodzie i utonąć. Rzucono się z pomocą i dziewczynę wydobyto z wody. Okazało się, że niedoszłą samobójczynią była 28-letnia służąca Irena Mikołajewska. Denatkę przewieziono do szpitala miejskiego. Przyczyn kroku Mikołajewskiej na razie nie ustalono. (Republika nr 129/1932 r.)
W 2024 r. patronem mostu na Dobrzynce przy ulicy Zamkowej został Karol Nicze – pianista.
Epainfo.pl - Most na ul. Zamkowej ma swojego patrona
Mosty na Grobelnej i Legionów
Konkurs. Magistrat m. Pabianic ogłasza niniejszym nieograniczony konkurs na budowę mostu żelbetonowego nad rzeką Dobrzynką przy ul. Legionów w Pabianicach oraz na podniesienie i zabrukowanie tejże ulicy przy moście. Ślepy kosztorys oraz bliższe informacje otrzymać można w wydziale budowlanym przy ul. Garncarskiej 7 w Pabianicach. Inżynier miejski – St. Kowalski, wiceprezydent – K. Skowroński. (Łodzianin nr 22/1927 r.)
Jak się dowiadujemy, w najbliższych dniach Magistrat m. Pabianic przystępuje do budowy drugiego mostu betonowego na rzece Dobrzynce przy ul. Legionów. Budowa drugiego mostu ma być dla udogodnienia komunikacji przez odciążenie w ten sposób głównej arterii miasta, a szczególnie ul. Zamkowej. Prace przy budowie nowego mostu prowadzone będą w szybkim tempie, tak że przypuszczalnie zostanie oddany do użytku w końcu października.
Wykończenie stawu przy ul. Grobelnej zostanie przeprowadzone kosztem 54.000 zł. Przy tejże ulicy będzie w roku bieżącym zbudowany nowy most na Dobrzynce. Most będzie żelbetonowy ze śluzami piętrzącymi wodę. Koszt wyniesie około 40.000 zł. Przy ulicy Legionów zostanie wykończony most betonowy kosztem 9.000 zł. (Hasło Łódzkie nr 237/1929 r.)
Zarząd Miejski przystąpił do budowy nowego mostu na rzece Dobrzynce. Budowa tego mostu będzie miała dla miasta poważne znaczenie, gdyż odciąży w znacznym stopniu od ruchu kołowego ul. Zamkową. Na czas budowy mostu wszelki ruch na ulicy Grobelnej został wstrzymany. (Republika nr 209/1934 r.)
Most na Rydzyńskiej
Zarząd Miejski przystąpił do reparacji mostu na rzece Dobrzynce, znajdującego się przy ul. Rydzyńskiej pod majątkiem Potaźnia w lesie staromiejskim. Most ten dotychczas znajdował się w pożałowania godnym stanie i na gwałt wymagał naprawienia.
Na przyspieszenie naprawy mostu wpłynął fakt, że w tej okolicy w okresie lata ma zamieszkać wojewoda łódzki Hauke-Nowak, który te okolice wybrał sobie na miejsce wypoczynkowe. (Echo nr 127/1936 r.)
Most potrzebny
W tych dniach u prezydenta miasta p. B. Futymy interweniowała delegacja obywateli staromiejskich, która domagała się przeprowadzenia nowej ulicy przez rzekę Dobrzynkę w dzielnicy Stare Miasto na wprost obecnej ulicy Gawrońskiej do ulicy Kilińskiego i Jutrzkowic.
Jako motyw podano fakt, że obecnie obie dzielnice połączone są tylko w trzech miejscach mostami, a to w środkowej i północnej części miasta. Natomiast cała część południowa połączenia takiego nie posiada. Mieszkańcy tych okolic, aby nie obchodzić wokoło i nie nadkładać dużo drogi zmuszeni są przechodzić rzekę w bród, tak w jedna jaki i drugą stronę.
Wiele bowiem osób zatrudnionych jest w jednej dzielnicy, zaś mieszka w drugiej i stale musi przebywać rzekę w najbliższym dla siebie i najwygodniejszym miejscu. Przeprowadzona w tym miejscu ulica położyłaby kres obecnemu stanowi rzeczy, stając się bardzo pożyteczną, odgrywającą poważną rolę arterią dla ruchu kołowego i pieszego. Ponadto nowa ulica w tym miejscu odciążyłaby ruch kołowy i pieszy na moście przy Zamkowej, co również przemawia za koniecznością budowy nowej ulicy z mostem na rzece Dobrzynce.
Sprawę tę poruszano już kilkakrotnie bez jak dotychczas rezultatu. Może ostatnia interwencja obywateli staromiejskich przyczyni się do realizacji projektowanej ulicy, tym bardziej, że sprawa ta staje się coraz bardziej paląca. (Echo nr 171/1938 r.)
Pabianice podzielone są pośrodku rzeką Dobrzynką, która dzieli miasto na całej jego przestrzeni. O ile centrum i strona północna miasta mają solidnie zbudowane i wygodne mosty, strona południowa w okolicy cmentarza przy ul. Kilińskiego jest zupełnie pozbawiona mostu, a tym samym połączenia jednej dzielnicy z drugą.
W porze letniej mieszkańcy tych okolic przeprawiają się przez niezbyt szeroką wprawdzie rzekę w bród. Innej drogi nie ma i każdy kto pragnie dostać się na drugą stronę musi obejść kawał drogi wynoszący dwa kilometry. Tak dla wygody mieszkańców, jak i dla odciążenia centrum miasta winien stanąć nowy most, choćby drewniany dla ruchu pieszego. Sprawą tą jako niecierpiącą zwłoki zająć się winien obecny Zarząd Miejski. (Echo nr 65/1937 r.)
Uzyskaliśmy już potwierdzenie, że ponad 100 metrów sześciennych kamienia tłuczonego przygotowano już na połączenie Starego Miasta z Nowym przez park Enderowski. Połączone mają być ulice Orla z Bracką. Plany tego przedsięwzięcia są już opracowane i zatwierdzone przez Ministerstwo Administracji, ale połączenie takie wymaga wielkiego nakładu pracy i czasu. Trzeba tam bowiem będzie zbudować most przez Dobrzynkę i osuszyć, względnie zasypać kamieniami czy żwirem mokradła przez które ma pójść ta nowa ulica.
Trzeba się zatem uzbroić w cierpliwość i czekać. Fakt jest faktem, że prace wstępne są już poczynione i że przyjdzie czas, kiedy mieszkańcy Starego Miasta nie będą potrzebowali chodzić okrężną drogą przez Zamkową, ale na przełaj przez park.
Tyle na razie odnośnie połączenia Starego Miasta z Nowym. Odnośnie zaś oddania pofabrykanckiego parku do użytku szerokim rzeszom mieszkańców, to możemy odpowiedzieć, że myśli o tym wiceprezydent miasta ob. Pabisiak.
Jeśli przeprowadzi się trasę łączącą oba brzegi Dobrzynki, park tym samym przetnie się na dwie części – północną, położoną bliżej fabryki, którą ministerstwo zechce na pewno zatrzymać na ewentualną rozbudowę (zresztą w tej części mieszczą się już obecnie przedszkole i żłobek) i część leżącą na południe od mającej powstać trasy, którą miasto chce wytargować dla mieszkańców. Wiceprezydent Pabisiak projektował, aby część zalesioną tej części parku oddać do użytku publicznego w takiej postaci w jakiej się ona obecnie znajduje, zaś w tej części, gdzie obecnie fabryka uprawia warzywa – zbudować olbrzymi stadion sportowy, basen i przystań kajakową. Takie są plany – a plany, jak wiadomo w powojennej Polsce jakoś się dotychczas spełniają. (Głos Pabianic nr 35/1948 r.)
Autor: Sławomir Saładaj