Endecy
A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkęW połowie lat 30. ubiegłego wieku wielu pabianiczan sympatyzowało z ruchem narodowym. Pod koniec 1934 roku miejscowych endeków przedstawił Zygmunt Ways na łamach Orędownika.
W niedzielę, 15 grudnia, „wpadłem” do Pabianic, by odetchnąć atmosferą „młodych”, atmosferą ludzi pracy, zapału, idei. Zamierzaliśmy przeprowadzić kilka wywiadów – rozmów z miejscowymi kierownikami ruchu narodowego. Myśl powyższą nasunęła nam ożywiona i wszechstronna działalność, jaką wykazuje Stronnictwo Narodowe i Sekcja Młodych SN w Pabianicach.
Organizacja Stronnictwa Narodowego w Pabianicach rozwinęła bardzo szeroką aktywność u wszystkich członków, zdołała wciągnąć liczne rzesze do pracy i walki o zrealizowanie ideału Wielkiej Polski, do zorganizowania narodu, by zdolny był kierować losami swoimi. Przeprowadza się to w ten sposób, że prawie każdy członek SN i Sekcji Młodych ma przydzielony pewien zakres konkretnej pracy. Prace te są różne. A więc praca „w terenie” w organizacjach społecznych; praca polityczna, lub w klubie radzieckim (rada miejska); praca w kółku prelegentów; w Komitecie Pomocy Uwięzionym Narodowcom; referacie propagandowo-prasowym; referacie organizacyjnym – referat ten ma na celu usprawnić działalność stronnictwa, wyrobić u członków poczucie rzeczywistości, a w organizacji gotowość; w sekcji dramatycznej (teatralnej).
Chcemy ukazać, jak praca ta w rzeczywistości wygląda i zwracamy się dlatego do prezesa i kierowników po odpowiednie informacje. Pierwszego trudzimy kolegę prezesa Stronnictwa Narodowego Koło Pabianice, Stanisława Kuszmidra – radnego miejskiego. Kolega prezes z życzliwym uśmiechem udziela nam odpowiedzi na nasze pytania.
- Kolego Prezesie – pytamy – w jaki sposób i nad czym pracuje Stronnictwo Narodowe w Pabianicach?
Prezes zastanawia się chwilę, po czym tak formułuje odpowiedź:
- Staramy się rozwiązywać wszystkie miejscowe zagadnienia życia społecznego w duchu idei narodowej i skupić przy tej pracy jak najszersze warstwy społeczeństwa polskiego.
- Jakie są wyniki pracy narodowców?
- Wyrobiliśmy duże poczucie narodowe w miejscowym społeczeństwie, zdołaliśmy zainteresować naszym programem z górą 50 procent ludności Pabianic, wreszcie postawiliśmy każdego Polaka –Pabianiczanina wobec zagadnienia: czy Polska ma rozwijać się jako państwo komunistyczne, czy mniejszościowe.
- Jaki jest stosunek miejscowego społeczeństwa do Stronnictwa Narodowego?
- Społeczeństwo mocno jest zainteresowane naszym ruchem. Wszyscy i wszędzie o nas mówią – przychylnie bądź zdecydowanie nienawistnie. Na ogół społeczeństwo polskie rozumie nasze dążenia, ocenia nasze wysiłki i oczekuje od ruchu narodowego rozwiązania zagadnień kulturalnych, politycznych, gospodarczych Polski.
- Jeszcze jedno pytanie, Kolego Prezesie, jaki jest stosunek władz do Stronnictwa?
- Różny. Był okres kiedy władze miejscowe zwalczały organizację bardzo ostro. Okres obecny stoi pod znakiem Berezy. Tutaj w Pabianicach możemy zaobserwować pewne odprężenie. Zdaje mi się, że władze zaczynają rozumieć, że dążymy naprawdę do Wielkiej Polski.
Dziękujemy koledze Kuszmidrowi za rozmowę. Pada zwięzłe „czołem” i idziemy dalej. W lokalu organizacyjnym spotykamy kolegę Kuśmidra Witolda, przewodniczącego Komitetu Pomocy Uwięzionym Narodowcom.
- Proszę kolegi, czy komitet obecnie ma dużo pracy?
- Mało – odpowiada skupiony, poważny rozmówca – Mało w porównaniu np. z pracą komitetu w listopadzie ub. r. lub w czerwcu i lipcu rb. Obecnie mamy w Pabianicach jednego kolegę w areszcie śledczym w więzieniu w Łodzi i kolegę Jerzego Lewandowskiego w obozie izolacyjnym w Berezie Kartuskiej. Niestety koledze Lewandowskiemu nie możemy w żaden sposób dopomóc, gdyż wszelkie przesyłki komenda obozu izolacyjnego odsyła nam z powrotem.
- Czy kolega Lewandowski był kiedykolwiek karany sądownie?
- Nawet oskarżonym nigdy nie był.
- A może były wyroki starościńskie?
- Nie.
- Dlaczego komitet miał dużo pracy w czerwcu i w lipcu?
- W czerwcu po morderstwie śp. ministra Pierackiego aresztowano w Pabianicach 23 kolegów ze Stronnictwa Narodowego i Sekcji Młodych. Koledzy ci przebywali w więzieniach w Łodzi po dwa, trzy tygodnie. Musieliśmy udzielić pomocy ich rodzinom, dać zastępstwo do warsztatów w fabrykach, posyłać żywność, bieliznę do więzienia. Wymagało to dużo nakładów i zabiegów.
Na zakończenie kol. Witold prosi nas, byśmy podziękowali sympatykom i członkom SN, którzy ofiarami swymi umożliwiają pracę komitetowi.
W sekretariacie Stronnictwa Narodowego rozmawia kilku kolegów. Między nimi spostrzegamy kierownika Sekcji Młodych, Waleriana Jasiczaka. Kolega rozmawia z członkami o sprawach organizacyjnych. Przepraszamy i prosimy o chwilę rozmowy. Kierownika znamionuje precyzja myśli i krótki, żołnierski, jakby na deklaracji ideowej Obozu Wielkiej Polski wzorowany, sposób wyrażania się.
- Czy Młodzi w Pabianicach umieją nadać bojowy nastrój Obozowi Narodowemu?
- Nie bylibyśmy Młodymi – pada zwięzła odpowiedź – gdyby obóz nasz nie był obozem walki o „świt lepszego jutra”. My Młodzi mamy być jego awangardą.
- Co kolega sądzi o secesjonistach ze Stronnictwa Narodowego?
- Widocznie ci panowie, mimo że dużo pisali o walce o Wielką Polskę, nie zrozumieli tej idei.
- Co jest głównym celem Sekcji Młodych?
- Wyrabiać młodzież umysłowo i moralnie, przygotowywać do pracy społecznej, a przede wszystkim nie zezwolić, by w bezczynności gnuśniała i obojętnie patrzyła na sprawy narodu.
Mocnym uściskiem dłoni kończymy rozmowę. W gronie kilku członkiń znajdujemy referentkę koleżanek, którą prosimy o informacje w sprawie pracy koleżanek w Stronnictwie Narodowym.
- Jakimi zagadnieniami – pytamy – koleżanki szczególnie interesują się?
- Zagadnieniem roli kobiety w życiu narodu, w życiu rodziny, sprawami wychowania narodowego, rolą religii itp. Przeprowadziłyśmy zasady osobistej odpowiedzialności za powierzoną koleżankom pracę, bierzemy udział w kole prelegentów, wykazujemy inicjatywę, powołując np. sekcję dramatyczną, towarzyską, prowadzimy samodzielną „kasę” naszej grupy, zamierzamy urządzić czytelnię, w ogóle bierzemy udział we wszystkich pracach Stronnictwa Narodowego wraz z kolegami, nie jesteśmy zwolenniczkami przestarzałej „emancypacji” – kończy z uśmiechem koleżanka referentka. Koleżance Weronice Michalakównie za informacje dziękujemy.
Na zakończenie udajemy się do sali p. Budzińskiego, gdzie sekcja dramatyczna odbywa generalną próbę komedii M. Bałuckiego pt. „Niewolnice z Pipidówki”. Z notesem w ręku zbliżamy się do reżysera kol. W. Lipskiego – radnego miejskiego. Prosimy o „mały wywiad”.
- Kolego reżyserze, jak liczny i jaki materiał jest w zespole?
- Ponad 30 osób, siły w zespole są przeważnie bardzo nowe, usposobione do pracy entuzjastycznie, solidarne.
- Co dotychczas sekcja wystawiła?
- Kilka jednoaktówek na okolicznościowych zebraniach, deklamacje i trzyaktowy dramat „Dzień wolności”, grany w Pabianicach i Zduńskiej Woli.
- Jakie wrażenia odniosła na tych prze4dstawieniach publiczność?
- Występy nasze można śmiało określić jako udane. Publiczność dobrze się na nich bawiła.
- Kto szczególnie wybija się w zespole pod względem artystycznym?
- Koleżanki: Tosia, Wanda, Kaźmierczakówna, Gertruda. Koledzy: Kacper, Frątczak, Majewski.
- Jakie są projekty kolegów na przyszłość?
- Zamierzamy wystawić w styczniu dramat historyczny, a następnie rodzajową dwuaktówkę.
O sprawach finansowych i wielkich trudnościach związanych z uzyskaniem sali informuje nas kol. A. Lipiński, „pan dyrektor” sekcji dramatycznej. Żegnamy się, przyrzekając przybyć na przedstawienie, ale o tym „innym razem”. (Orędownik 295/1934 r.)
Autor: Sławomir Saładaj