Rolnik
A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkęPrzez wiele lat toczył się zajadły spór o las miejski, tereny pastwisk i nowo wybudowany gmach przy zbiegu ulic Gdańskiej i Garncarskiej (obecnie siedziba Zespołu Szkół nr 3)między Stowarzyszeniem Obywateli Staromiejskich „Rolnik” a Zarządem Miasta Pabianic. Pewna grupa mieszczan-rolników uzurpowała sobie prawo do wyłącznego korzystania z lasu, powołując się na carskie dokumenty. Ziomkowie nie ustępowali pola aż do wybuchu wojny.
Wyrąb lasu
„W początkach br. głośne było w Pabianicach wystąpienie Stowarzyszenia „Rolnik”, które bez specjalnego zezwolenia władz rozpoczęło wyrąb lasu miejskiego. Obywatele miejscowi wznieśli protest do władz. Dyrekcja lasów państwowych stwierdziła, że drzewa wycięto rzeczywiście bezprawnie. Na skutek powyższego władze powiatowe wydały wyrok skazujący Stowarzyszenie „Rolnik” na grzywnę w wysokości 4.500 zł.”. (Łódzkie Echo Wieczorne nr 105/1928 r.)
Dom „Rolnika”
„Stowarzyszenie Obywateli Staromiejskich w Pabianicach „Rolnik” buduje własnymi siłami monumentalny gmach przy zbiegu ulicy Gdańskiej i Garncarskiej. Gmach ten mieścić w sobie będzie lokale klubowe, sale posiedzeń i odczytów, salę teatralną, bibliotekę, czytelnię. Stowarzyszenie dąży wszelkimi siłami do wzniesienia budynku pod dach jeszcze w bieżącym roku. Budynek oddany do użytku zostanie na wiosnę przyszłego roku. Będzie to jeden z najwspanialszych budynków w Pabianicach”. (Łódzkie Echo Wieczorne nr 183/1928 r.)
Czyj las miejski?
„Czy kto zna na świecie miasto, które oddałoby komuś niepowołanemu w dzisiejszych czasach głodu ziemi 412 mórg gruntu, przylegającego do zabudowań miejskich, a więc odgrywającego w rozwoju miasta pierwszorzędną rolę?
Takim miastem są Pabianice. Powyższe miasto oddało las miejski i pastwiska miejskie stworzonemu ad hoc Towarzystwu „Rolnik” i to w czasie, kiedy magistraty głowią się nad zagadnieniem skąd by tu uszczknąć kawałek placu na budowę np. skromnej szkoły.
Dzieje tego niezwykłego wypadku są następujące – do roku 1824 miasto obejmowało tylko te tereny, które leżały na prawym brzegu rzeki Dobrzynki, a które dziś noszą nazwę Starego Miasta. Tabela nadawcza miasta, wydana na zasadzie ukazu cara Aleksandra II wykazywała, co należy do miasta Pabianic. Wylicza więc wszystkich ówczesnych właścicieli nieruchomości i w rozdziale pt. „Osady i grunty miejskie ogólne” wylicza, że własnością miasta jest m. in. ratusz, zajazd, jatki, osada szkolna, przytułek oraz 260 mórg lasu i 152 morgi pastwiska.
Ale miasto rozwinęło się i Nowe Miasto, leżące na lewym brzegu Dobrzynki stało się większe, aniżeli Stare Miasto. Ziomkowie staromiejscy zazdrośni jednak byli o od dawna wyzyskiwany las miejski i pastwisko miejskie. Obywatele staromiejscy nie chcieli rezygnować ze swych praw na rzecz swych sąsiadów nowomiejskich, wśród których początkowo przeważali koloniści niemieccy.
I oto stworzono, prawem kaduka, teorię, że las miejski i pastwisko miejskie należą tylko do obywateli staromiejskich, a niemieccy obywatele nowomiejscy do tych gruntów nie mogą rościć sobie żadnych pretensji.
Póki na Nowym Mieście przeważali Niemcy patrzono na uzurpację ziomków przez palce, ale gdy pod względem narodowościowym Nowe Miasto upodobniło się całkowicie się do Starego, zaczęto się dziwić, że miejski las i pastwiska nie należą do całego miasta, a tylko do staromiejskich ziomków.
I podczas gdy Tuszyn, Zgierz, Kalisz i Noworadomsk bez ceregieli zajęły ziemie miejskie w tabelach nadawczych oznaczone, w Pabianicach po staremu grunty miejskie zarządzane były przez ziomków tylko staromiejskich. W czasie wojny, gdy trzeba było myśleć o własnej głowie, ziomkowie zapomnieli na chwilę o miejskich gruntach i magistrat, tak jak być winno zajął miejskie grunta, obsadzając je swymi dozorcami.
Ale gdy przyszło otrzeźwienie, ziomkowie zaczęli dopominać się o las i pastwiska. Stworzyli sobie Towarzystwo „Rolnik” i orzekli, że tylko oni mogą zarządzać terenami miejskimi. Ówczesny prezydent, pochodzący również z kasty ziomków (Jan Jankowski) dał towarzystwu przychylną opinię a władze statut „Rolnika” zatwierdziły.
Teraz „Rolnik” podniósł głowę. Oświadczył wszem i wobec, że do towarzystwa należeć mogą tylko ci, którzy są spadkobiercami wymienionych w tabeli właścicieli nieruchomości, wszyscy zaś obywatele staromiejscy, którzy nabyli nieruchomość drogą kupna, nie mogą do towarzystwa należeć i nie mają praw do miejskiego lasu i pastwiska.
O ile poprzednio na uzurpację „Rolnika” sarkali tylko obywatele nowomiejscy, to teraz podniosła się wrzawa na Starym Mieście, gdzie na zasadzie statutu większość obywateli nie mogła należeć do „Rolnika” i nie miała prawa do miejskich gruntów. Powstała więc w „Rolniku” klika, która bez ceremonii poczęła zarządzać lasem miejskim i pastwiskami. Klika ta, zabarwiona politycznie na Korol Stronnictwa Narodowego, uchwaliła budować dom ludowy, czerpiąc gotówkę ze sprzedaży drzewa z lasu miejskiego. Dom ludowy miał się w przyszłości stać siedzibą Stronnictwa Narodowego. Gdy w związku z budową rozpoczęto wycinać las, obywatele staromiejscy wszczęli krzyk na całe gardło.
Do tego krzyku przyłączyli się i obywatele nowomiejscy, którzy widzieli w wyrębie lasu miejskiego uszczerbek majątku, noszącego wszelkie cechy własności ogólno miejskiej, a przypadkowo zagarniętej przez klikę ziomków spod znaku Dmowskiego. Zaczęły się sypać protesty, wyjeżdżać delegacje, organizowano burzliwe zebrania, a las miejski topniał i dom ludowy (chyba ludowo-narodowy) rósł jak na drożdżach.
Uważamy, że dość już tego wyzyskiwania miasta na rzecz kilki! Magistrat m. Pabianic winien nareszcie rozerwać odważnie zasłony Towarzystwa „Rolnik” i odebrać na rzecz miasta to, co się mu słusznie należy. Okazały „Dom Ludowo-Narodowy” winno przejąć miasto na ratusz, a zrezygnować z budowy innego pomieszczenia na swe biura, o czym właśnie teraz w magistracie się mówi.
Roznamiętnione, rozgoryczone rzesze członków „Rolnika” w takim załatwieniu sprawy widzą dziś jedyne wyjście. Las miejski i pastwiska miejskie muszą należeć do miasta, zaś dom ludowy wybudowany za pieniądze otrzymane ze sprzedaży drzewa miejskiego winien być zamieniony na ratusz. Tak mówi logika i tego domagają się wszyscy obywatele miasta”. (Republika nr 241/1929 r.)
„Przeszło 100 obywateli Starego Miasta nie należących do Towarzystwa „Rolnik”, które nieprawnie zarządza lasem miejskim i z dochodów otrzymanych ze sprzedaży drzewa z lasu buduje dom ludowy, zgłosiło swe zastrzeżenia w urzędzie hipotecznym w Piotrkowie w sprawie posiadania gmachu domu ludowego przez Towarzystwo „Rolnik”. Poszkodowani obywatele wyjaśniają, że Towarzystwo „Rolnik” obejmuje zaledwie część obywateli Starego Miasta, gdy tymczasem prawo do lasu miejskiego i do domu ludowego posiadają wszyscy obywatele Starego Miasta oraz ich sukcesorzy w liczbie 500 osób”. (Republika nr 153/1930 r.)
„Sprawa „Rolnika”, który nie wiadomo jakim prawem zarządza lasem miejskim stała się znów aktualna na skutek zarządzenia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, które poleciło magistratowi sprawdzić, jakim prawem niektórzy obywatele Starego Miasta, będący członkami „Rolnika” są rzekomo właścicielami lasu miejskiego i domu budowanego z dochodów otrzymywanych z wyrębu lasu. Magistrat ma zbadać poza tym, kto mógłby mieć ewentualne prawo do lasu poza członkami „Rolnika”.
Jak wiadomo na podstawie tabeli nadawczej z 1864 roku ówczesne władze nadały mieszkańcom Pabianic duże obszary ziemskie do wspólnego zarządu. Ponieważ od roku 1864 większość domów na Starym Mieście została odsprzedana innym właścicielom, przeto prawo do lasu miejskiego przeszło na nowych właścicieli. Otóż tego prawa nowym właścicielom grupa obywateli staromiejskich, zorganizowana w „Rolniku” nie chce przyznać.
Władze stoją na stanowisku, że zarządzanie lasem miejskim przez „Rolnika” jest bezprawiem i że należy co rychlej las, jak i dom „Rolnika” przekazać prawowitemu właścicielowi. Tj. miastu. Jednocześnie władze zakazały Towarzystwu „Rolnik” wszelkiego wyrębu lasu miejskiego pod surową odpowiedzialnością. Należy oczekiwać, że w najbliższym czasie las miejski, jak i dom „Rolnika” oddane zostaną miastu, czego wszyscy oczekują od wielu lat. (Echo nr 67/1931 r.)
„Na skutek zarządzenia p. wojewody łódzkiego magistrat zamierzał przeprowadzić spis tych wszystkich obywateli, którzy mają rzekomo prawo do lasu miejskiego oraz tych, którzy należąc do Towarzystwa „Rolnik”, lasem tym zarządzają. Okazało się jednak, że przeprowadzenie takiego spisu jest rzeczą bardzo trudną, gdyż trudno dziś ustalić, kto i ile ma gruntów na Starym Mieście i na jakiej podstawie te grunta posiada.
Aby przeprowadzić rejestrację rolników staromiejskich należałoby wszystkie tamtejsze grunty wymierzyć i zbadać prawo własności ich właścicieli, co pociągnie za sobą duże koszta. Jednakże przeprowadzenie takiej rejestracji jest konieczne i prędzej czy później musi być dokonane. Powyższą opinię magistrat przedstawił w Urzędzie Wojewódzkim w Łodzi”. (Republika nr 96/1931 r.)
Spis ziomków
„Urząd Wojewódzki na skutek złożonego protestu przeciwko wycinaniu lasu miejskiego przez Towarzystwo „Rolnik” nakazał magistratowi m. Pabianic przeprowadzenie spisu wszystkich obywateli staromiejskich z wykazaniem ilości ich gruntów. Powyższe dane posłużą do wykazania czy słuszne są pretensje „Rolnika” do lasu miejskiego. Magistrat sprawę tę rozpatrywał i stwierdził konieczność przeprowadzenia szczegółowych pomiarów gruntów staromiejskich i uporządkowania dowodów posiadania tych gruntów, gdyż dotąd sprawy te są całkowicie porządkowane. Powyższą opinię magistrat przesłał do urzędu wojewódzkiego”. (Echo nr 102/1931 r.)
„Bardzo aktualna w Pabianicach jest obecnie sprawa gospodarki lasu staromiejskiego. Od szeregu tygodni sprawa ta jest różnorodnie komentowana przez zainteresowane czynniki i wskutek walki, jaka rozgorzała na tym tle pomiędzy dwiema nawzajem zwalczającymi się grupami – znalazła się na terenie Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi. Jak się sprawa ta przedstawia w rzeczywistości postaram się krótko i bezstronnie wyjaśnić.
W roku 1867 ówczesne władze rosyjskie poczyniły zapis, mocą którego tereny obejmujące około 400 hektarów graniczące z gruntami staromiejskimi stały się własnością obywateli staromiejskich zamieszkałych na terenie tzw. Starego Miasta i tamże posiadających swoje grunta. Teren obejmował pewien obszar lasu i rozległe pastwiska, nieużytki itd. Zapis ten figuruje do dnia dzisiejszego w starych księgach magistratu m. Pabianic. W czasie sporządzania zapisu, o którym mowa, sprawa była bardzo prosta. Komplikuje się natomiast obecnie wskutek rozrostu ludności tej dzielnicy, zaszłych zmian w składzie gruntów, sprzedaży itd.
W celu prowadzenia gospodarki na odnośnym obszarze powstało Stowarzyszenie Obywateli Staromiejskich „Rolnik”. Przyznać należy w imię bezstronności, że gospodarka Towarzystwa „Rolnik” prowadzona jest należycie i wzorowo. W krótkim stosunkowo czasie teren cały został odgrodzony rowami i uregulowany. Wybudowano leśniczówkę wraz z zabudowaniami gospodarskimi, zatrudniono dozorców do pilnowania lasu dotychczas jakby bezpańskiego, zaangażowano fachowców, którzy przez racjonalną hodowlę leśną i nadzwyczaj troskliwą opiekę nadali właściwy charakter temu obszarowi. O celowości postępowania świadczą protokóły komisarzy leśnych, którzy od czasu do czasu zjeżdżają na miejsce i prowadzą kontrole lasu i jego hodowli.
Od pewnego czasu Towarzystwo „Rolnik” przystąpiło do wyrębu lasu, z czego dochód przeznaczony został na utrzymanie terenu i budowę własnego gmachu w śródmieściu. Z braku funduszów wykończenie gmachu zostało wstrzymane i obecny Zarząd Towarzystwa „Rolnik” powziął zamiar dalszego kontynuowania wyrębu lasu, aby fundusze stąd uzyskane przeznaczać na ostateczne wykończenie budynku. Jednak powstał rozłam wśród członków stowarzyszenia, z których niektórzy nie chcą się zgodzić na to, uważając dalsze kontynuowanie wyrębu za szkodliwe. Powstały też zastrzeżenia do samego składu zarządu.
Istnieje jeszcze trzecia grupa, która uważa, że do stowarzyszenia nie należą wszyscy obywatele staromiejscy, a z majątku korzysta tylko nieliczna garstka wybrańców i buduje sobie gmach, który w rzeczywistości nie wiadomo do kogo będzie należał. Ich zdaniem gospodarką winien się zająć magistrat Pabianic. Przypuszczalnie w krótkim czasie należy się spodziewać odpowiedzi na pytanie: Do kogo będzie należał las miejski, do Stowarzyszenia „Rolnik” czy do Magistratu m. Pabianic”. (Echo nr 103/1931 r.)
„Po długich staraniach Towarzystwo Obywateli Starego Miasta „Rolnik” otrzymało zezwolenie na wyrąb suchych drzew z lasu miejskiego. Przed kilku dniami zarząd towarzystwa przystąpił do wyrębu. Na wiadomość o powyższym część obywateli, zwalczająca „Rolnika” wybrała delegacje, która udała się do Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi, protestując przeciwko wyrębowi lasu, który jest własnością całego miasta. Urząd po rozpatrzeniu sprawy wydał zakaz wyrębu i wywożenia zrąbanego już drzewa. Policja otrzymała polecenie stwierdzenia, czy zarządzenie urzędu zostało wykonane. W związku z tym wydalono z lasu drwali i zawrócono wszystkie wozy, które były przygotowane do wywożenia drzewa.” (republika nr 278/1931 r.)
Rozwiązanie zarządu
„W dniu 11 maja br. decyzją p. starosty powiatowego w Łasku został rozwiązany Zarząd Stowarzyszenia „Rolnik” i zamianowany kurator w osobie p. Golińskiego Pawła, dyrektora Ubezpieczalni Społecznej w Pabianicach.
Tak brzmi zwykła notatka kronikarska. Pabianiczanie jednak pragną zapewne wiedzieć nieco więcej o tej sprawie, chociażby z tej prostej przyczyny, że Stowarzyszenie „Rolnik” uzurpowało sobie prawo do poważnego majątku w postaci paruset morgowego lasu miejskiego, z którego to majątku ciągnęły korzyści jednostki, nie bacząc na to, że las jest własnością i dobrem ogólnym. Za pieniądze czerpane z wyrębu lasu wybudowano olbrzymi gmach na siedzibę partii politycznej Stronnictwa Narodowego popularnie zwanej endecją.
Przez szereg lat Gazeta Pabianicka wytykała, że majątek ogólny jakim jest las miejski nie może służyć jednej partii, a jak obecnie okazało się jednostkom. Walczyło również o ten sam postulat pierwsze Stowarzyszenie Właścicieli Nieruchomości. Dopiero obecnie wyszły na jaw sensacyjne szczegóły gospodarki w „Rolniku”. Okazało się, że gospodarowano tam tak skandalicznie, że władze państwowe poczuły się w obowiązku wkroczyć na teren „Rolnika” w celu uporządkowania zabagnionej gospodarki.
Na razie komisja rewizyjna Stowarzyszenia „Rolnik” wytoczyła pod adresem prezesa p. Hieronima Wlazłowicza zarzut, iż w kasie brakuje około 10.000 zł a oprócz tego dowody kasowe są w takim bezładzie, iż komisja rewizyjna nie mogła się w nich połapać i zażądała zbadania sprawy przez specjalistów buchalterów p. Pszenickiego i p. Wajerowicza, którzy m. in. orzekli, że na podstawie przedłożonych im dowodów nie mają stuprocentowej pewności co do ich ścisłości”. (Gazeta Pabianicka nr 21/1934 r.)
Wlazłowicz w opałach
„W dniu 29 ub. m. odbyło się w sali Ochotniczej Straży Pożarnej walne zebranie członków Stowarzyszenia „Rolnik”, a to w związku z rewizją dokonaną przez rzeczoznawców w osobach pp. Wajerowicza Artura i Pszenickiego Franciszka. Dyskusja nadzwyczaj burzliwa, wywołana przedstawionymi wynikami rewizji rzeczoznawców uprzytomniła zebranym, ze gospodarka dotychczasowego zarządu z prezesem p. Hieronimem Wlazłowiczem była nie tylko chaotyczna, niedołężna lecz również rzucająca bardzo poważny cień na uczciwość ludzi pracujących w zarządzie stowarzyszenia.
Księgowość bowiem była prowadzona nienależycie. P. Hieronim Wlazłowicz pobierał z kasy stowarzyszenia więcej aniżeli mu się z tytułu operacji wekslowych należało, wskutek czego mogło się ”zawieruszyć” ponad 8.000 zł i jako należność z racji procentów ponad 1.700 zł, które nie były zupełnie księgowane od roku. W czasie przeprowadzonej rewizji stwierdzono poza powyższą niedokładnością, że księga kontowa stowarzyszenia nie budziła stuprocentowego zaufania, że operacje „Rolnika” w Banku Ludowym przeprowadzane były na koncie osobistym p. H. Wlazłowicza. Twierdzono bowiem, że dlatego była mętna woda, aby można było ryby łapać, zaś około 10.000 zł, to nie była mała płotka.
P. H. Wlazłowicz, jak okazało się z wyjaśnień członków komisji rewizyjnej i według jego własnych słów oświadczył, że jeśli będą jakie braki, to on je pokryje. Zwracano uwagę, że takie wyjaśnienie nie może zadowolić nikogo, ponieważ bez dochodzeń jakichkolwiek wszystko winno być w należytym porządku. Niedopuszczalne jest, aby brak było w kasie po kilka tysięcy przez szereg miesięcy.
Rozgoryczenie wobec wytworzonej sytuacji było tak wielkie, że W. Jankowski zgłosił wniosek o oddanie lasu Zarządowi Miejskiemu, a w sprawie domu „Rolnika” zgłoszono znów wniosek, aby go oddać Ochotniczej Straży Pożarnej, a samo stowarzyszenie, jako nie mające racji bytu zlikwidować. P. Henryk Pliszka zgłosił wniosek o uchwalenie votum nieufności zarządowi oraz skreślenie p. H. Wlazłowicza w ogóle z listy członków towarzystwa. W dyskusji zaznaczono, aby ci którzy zawinili ponieśli zasłużoną karę, że nadszedł czas, aby wmurować czarną tablicę, którą groził p. H. Wlazłowicz opozycji, pragnącej jedynie tego, aby gospodarka „Rolnika” była prowadzona należycie i nie działy się niedokładności.
Zarząd stowarzyszenia ratował się ucieczką przed wyrokiem ogółu zebranych, prosząc o odłożenie głosowania nad zgłoszonym wnioskiem p. Pliszki o votum nieufności zarządowi i skreślenie H. Wlazłowicza do następnego zebrania. Wytworzyła się paradoksalna sytuacja : zarząd Stowarzyszenia „Rolnik” skompromitowany i niemający zaufania u ogółu członków urzęduje, zarządzając majątkiem publicznym. Jak twierdzą niektórzy idzie o to, aby pozacierać wszelkie nieprawidłowości, które kompromitują pewne osoby. Przewodniczący zebrania p. Jan Jankowski nie mógł opanować burzliwych obrad”. (Gazeta Pabianicka nr 18/1934 r.)
Chaos
„Wskutek chaosu jaki wytworzył się w Stowarzyszeniu Właścicieli Nieruchomości Starego Miasta „Rolnik” o czym powiadomione zostały odnośne władze przez pewną grupę ludzi, Urząd Wojewódzki w Łodzi rozwiązał zarząd tegoż stowarzyszenia i mianował kuratora w osobie dyrektora Ubezpieczalni Społecznej w Pabianicach p. Pawła Golińskiego. Pomijając zasadnicze tło chaosu, które posiada pewne cechy natury politycznej należy stwierdzić bezstronnie, że gospodarka „Rolnika” prowadzona była nienależycie i niefachowo w sposób nasuwający cały szereg niejasności i obiekcji.
Jak wiadomo stowarzyszenie to posiada spory majątek społeczny w postaci własności ziemskiej, lasu staromiejskiego do którego rości sobie pretensje Zarząd Miejski oraz nowo wzniesionego przy ulicy Gdańskiej gmachu, który nie został jeszcze wykończony. Posiadając tego rodzaju majątek i prowadząc nieodłączne z nim różnorodne transakcje pieniężne, stowarzyszenie winno było zaprowadzić u siebie szczegółową rachunkowość. Niestety zarząd stowarzyszenia prowadził tylko księgę kasową i to tylko od przypadku do przypadku, bez żadnej systematyczności i jakiegokolwiek porządku. Wystawiano weksle, przyjmowano weksle za sprzedane z lasu drzewo, opłacano robotników przy budowie i pracach leśnych, lecz żadnych transakcji nigdzie nie księgowano.
Z chwilą mianowania, kurator Goliński zbadał gospodarkę za okres 9 lat i wyniki tych badań w formie sprawozdania przesłał władzom administracyjnym do osądzenia. Urzędowanie kuratora kończy się po upływie roku i po tym czasie władze zadecydują co czynić ze stowarzyszeniem „Rolnik”.
W tym wszystkim jednak tkwi rzecz charakterystyczna, którą uniesposób pominąć. Aczkolwiek w rachunkowości notabene złej i bezplanowej, nie natrafiono na złą wolę zarządu stowarzyszenia, nie stwierdzono żadnej defraudacji lub oszustwa na szkodę Skarbu Państwa. Jednak pewna grupa ludzi celowo bije na alarm i rozdmuchuje fakty, dążąc świadomie do przymusowego rozwiązania „Rolnika”. (Echo nr 244/1934 r.)
Zmiana kuratora
„Jak nam komunikują z miarodajnych źródeł dotychczasowy kurator Stowarzyszenia Obywateli Staromiejskich „Rolnik”, dyrektor Ubezpieczalni Społecznej w Pabianicach – p. Paweł Goliński zrzekł się stanowiska kuratora tegoż stowarzyszenia. Na skutek tego Starostwo Powiatowe w Łasku wydelegowało do Pabianic swego rewidenta celem przeprowadzenia rewizji ksiąg i dokumentów, będących pod kuratelą „Rolnika”, po czym mianowany zostanie nowy kurator”. (Echo nr 117/1937 r.)
„Władze państwowe mianowały nowego kuratora „Rolnika” w osobie inżyniera-leśnika z Rydzyn p. Dąbrowskiego. Należy nadmienić, że zmiany na tym stanowisku są bardzo częste. Rozpoczęta budowa domu „Rolnika” nie będzie jeszcze wykończona mimo, iż mury pękają od zaciekającej wody. Czas najwyższy, aby tak piękny gmach został odpowiednio wykończony i wykorzystany”. (Echo nr 42/1938 r.)
Przejąć dom „Rolnika”
„Przy ulicy Gdańskiej w Pabianicach, przy zbiegu tej ulicy z ulicą gen. Orlicz-Dreszera (Garncarska) stoi niedokończona budowla projektowanego dużego gmachu Stowarzyszenia Obywateli Staromiejskich „Rolnik”. Mury budynku stoją już od szeregu lat, a wobec komplikacji, jakie zaszły na terenie wymienionego stowarzyszenia o dokończeniu budowli nie może być mowy.
Stowarzyszenie „Rolnik” będące właścicielem lasu staromiejskiego prowadziło wyręb lasu na własny rachunek i uzyskane stąd fundusze przeznaczało na budowę opisywanego domu „Rolnika”. W sprawę tę jednak wmieszały się władze, które stwierdziły, że stowarzyszenie to pod względem prawnym i w myśl odnośnych rozporządzeń egzystuje w sposób niewłaściwy, wobec czego ustanowiony został dla całości kurator. Z tą chwilą przerwany został wyrąb lasu i tym samym przerwana budowa własnego gmachu. Stan ten trwa po dziś dzień.
Mury gmachu niczym nie chronione i wystawione na działanie zmian atmosferycznych niszczą się i marnują. Gmach ten po wykończeniu byłby jedną z piękniejszych budowli miasta, zwłaszcza że mieścić się w niej miały instytucje o charakterze społecznym. Tymczasem wszystko to zostało unicestwione i postawione w sytuacji wprost bez wyjścia.
Pożądane byłoby, aby miasto odkupiło niedokończoną budowlę i po jej wykończeniu przeznaczyło na własne cele. W Pabianicach dotkliwie daje się odczuć brak własnych budynków szkolnych, ponadto wiele instytucji miejskich gnieździć się musi w ciasnych lokalach. Nie ma poza tym własnego budynku Gimnazjum Męskie, poczta, policja i inne instytucje państwowe. I tu właśnie gmach „Rolnika” mógłby być wykorzystany do różnych celów. Tymczasem niszczy się on i jako niedokończona budowla razi swym wyglądem estetykę miasta. Czas już najwyższy zająć się tą sprawą w sposób konkretny”. (Echo nr 177/1938 r.)
Autor: Sławomir Saładaj