Baruch
A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkęNajbardziej kultową książką o Pabianicach jest dzieło Maksymiliana Barucha „Pabianice, Rzgów i wsie okoliczne” z 1903 roku. Ta szacowna „staroć” wciąż ma swoich czytelników. Na przełomie XIX i XX wieku ukazało się niewiele krótkich tekstów prasowych o naszym mieście. Wymieńmy niektóre z nich: Władysław Bartkiewicz „Pabianice”, Tygodnik Ilustrowany nr 132/1870 r., Michał Konicki „Pabianice”, Tydzień nr 49/1873 r., Antoni Wiśniewski „Pabianice”, Dziennik Łódzki nr 189/1885, Michał Rawicz Witanowski „Z notatek wędrowca: Pabianice”, Tydzień nr 14 i 15/1889 r. oraz „Po bocznych drogach: Pabianice”, Wędrowiec nr 50/1899, Wiktor Czajewski „Pabianice. Przechadzka artystyczna”, Rozwój nr 51/1898. Spore zainteresowanie ówczesnej prasy krajowej wzbudziła także pogłoska o pabianickim rodowodzie Mikołaja Kopernika, która zachęciła wielu badaczy dziejów i pierwszych krajoznawców do odwiedzenia Pabianic. Jednak dopiero poważna monografia miasta i okolicy dokonała prawdziwego przełomu w sposobie patrzenia na Pabianice. Recenzenci prześcigali się w pochwałach, z trudem znajdując jakieś mankamenty opracowania. Długa i bogata historia, liczne pamiątki dawnej świetności, relacje z królewskim Krakowem, a jednocześnie dynamiczny rozwój gospodarczy i cywilizacyjny tworzyły atrakcyjny wizerunek wielokulturowej społeczności. Nic więc dziwnego, że w 1930 r. powstała druga część monografii „Pabianice, Rzgów i wsie okoliczne: studia i szkice historyczne z dziejów dawnej włości kapituły krakowskiej w Sieradzkiem i Łęczyckiem” - z zasiłku Magistratu Miasta Pabianic, nakładem Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego.
Książka przez wiele dziesięcioleci była trudna dostępna. Marzyli o jej zdobyciu znani miłośnicy dziejów miasta. W 10. numerze Pab Artu z 1997 roku został zamieszczony wywiad z Leszkiem Ramiszem, autorem pierwszego powojennego przewodnika – informatora „Pabianice”(1977). Oto fragment tej rozmowy:
- Kiedy zaczął się pan interesować miastem i jego historią?
- W latach 70. zająłem się fotografią, ale już wtedy miałem jakieś zbiory dotyczące Pabianic. Dokładnie nie pamiętam, coś już miałem, wymieniałem i kupowałem. Gromadziłem je w najrozmaitszy sposób. Nie kradłem, czasem może od kogoś to i owo wyłudziłem. Zaczęło przybywać wydawnictw. Jest tego cała półka. Najtrudniej było zdobyć monografię Barucha z 1903 roku. W końcu znajoma dała mi do zrozumienia, iż jest ktoś ciężko chory, liczący się ze swoją śmiercią, kto chciałby zadysponować tę książkę. Kupiłem ją za dość wówczas duże pieniądze. (…)
Po opublikowaniu monografii M. Barucha ukazały się pierwsze recenzje. Michał Rawita Witanowski pisał w Wiśle: miesięczniku geograficzno-etnograficznym, t.18, z. 2i3 (marzec/czerwiec 1904): Badania naukowe kraju, rozpoczęte tak świetnie przez pomnikowe wydawnictwo „Słownika geograficznego”, pogłębia się coraz bardziej w przedsięwziętych lub dokonanych opracowaniach pojedynczych miast i osad, a nawet oddzielnych wiosek. Rozległe to i wdzięczne pole nie tylko dla zawodowych mężów nauki, lecz i dla tych, coraz liczniejszych członków inteligencji naszej, którzy zamieszkują w ustronnych nieraz zakątkach, znajdują upodobanie w odtwarzaniu przeszłości oraz obecnego stanu kraju. W wielu razach praca to dyletancka, niemniej przeto wartościowa, bo wydobywa z pyłu zapomnienia niejedno zdarzenie historyczne pierwszorzędnej wartości, dając charakterystykę mieszkańców rozmaitych stron naszej ojczyzny.
Gdy przeto zadania takiego podejmuje się człowiek, wyposażony w naukę, nie z rozkazu lub dla korzyści, lecz z zamiłowania przedmiotu – plon zadań musi okazać się tym bogatszym, dorobek dla wiedzy krajoznawczej tym cenniejszym. Do takich rezultatów wartościowych doszedł swą mrówczą pracą p. Maksymilian Baruch, którego dzieło najnowsze obejmuje, jak widać z tytułu, nie tylko same Pabianice, lecz, co ważniejsze, całe dawne opole Chropskie, nadane kapitule krakowskiej jeszcze przez Władysława Hermana.
Autor pracę swą rozpoczyna od wskazania, jakie to było pierwotne, przedhistoryczne osadnictwo na porzeczach Neru i Wolbórki. „Tam, gdzie zbudowało się m. Pabianice – pisze on – istniała niewątpliwie osada pogańska. O jej mieszkańcach wiemy tylko, w których miejscu chowali swych zmarłych, a w którym modły swe odprawiali; o pierwszym świadczy cmentarzysko na tzw. Górce pod miastem, o drugim nazwa ulicy Bugaj nad brzegiem Dobrzynki, tu więc był gaj święty, w którym składano ofiary bożyszczom”.
Tłumaczenie takie nazwy „Bugaj” – miejscowości rzeczywiście leżące zazwyczaj nad wodami, nie wytrzymały krytyki naukowej. Według najnowszego „Słownika języka polskiego” nazwa ta pochodzi od turańskiego „buga” – byk, więc „bugaje” mogą oznaczać pastwiska nadrzeczne. Inne miejscowości, wymienione przez autora na str. 18, czy to w brzmieniu nazwy swojej, czy też ze względu na wydobywane tu szczątki, zaliczane być mogą do prastarych osad pogańskich.
Cały ten obszar, zwany w czasach piastowskich „opolem Chropskim” – od położenia topograficznego stanowiącego zarośla i lasy o gruncie podmokłym, sapowatym („chrapy” albo „chropy”) – był pierwotnie własnością książęcą. Jako kasztelania o takiej nazwie stawszy się posiadłością kapituły katedralnej krakowskiej w XI wieku, pod zmienionym mianem kasztelanii, klucza, lub hrabstwa Pabianickiego, przetrwała w jej posiadaniu aż do ostatnich chwil istnienia Rzeczypospolitej. Obszar tych dóbr zawierał około 10 mil kwadratowych i podług dzisiejszych wykazów statystycznych, na ziemi tej były dwa miasta i sto kilkanaście wsi, kolonii i osad.
Autor dzieło swe podzielił na kilka części: z tych pierwsza, obejmująca historię włości Pabianickiej do wieku XIX, zaznajamia nas z zarządem majątku, ludnością, stosunkami kościelnymi i ekonomicznymi. W części drugiej znajdujemy opis poszczególnych miejscowości, w części zaś trzeciej są przedstawione dzieje przejęcia dóbr pokapitulnych od skarbu do rąk prywatnych, z dodaniem tablic statystycznych obecnego stanu tych włości.
Każda z wymienionych części, choć opracowana głównie pod względem historycznym, dorzuca nieco szczegółów, obchodzących i etnografię. Zwłaszcza część środkowa, poświęcona opisowi miejscowości pokapitulnych, podaje ciekawe wzmianki o powstaniu nazw, podania przywiązane do niektórych miejscowości i zwyczaje dziewięciokrotnego dzwonienia i sobótek w Pabianicach. Nazwa folwarku „Młodzieniaszek” (o ćwierć mili od Pabianic), stanowiącego uposażenie szpitala Pabianickiego, w połączeniu z wieścią o darowaniu Chropów przez Judytę, dała podstawę do utworzenia legendy, iż po urodzeniu Bolesława Krzywoustego księżna ta fundowała pod miastem schronienie dla starców i sierot, a na pamiątkę urodzenia syna nazwała przytułek Młodzieniaszkiem.
Dla archeologa ciekawym jest wyciąg archiwalny, dotyczący rozgraniczenia między Wolą Rakowską a Wiączynem z początku XVI wieku. Granicę miał oznaczać wielkich rozmiarów kamień z wykutą nogą w strzemieniu. Starosta wiączyński dla zatarcia granicy miał usunąć ten głaz, który wywieziono w 16 wołów i wrzucono do sąsiedniego bagna. W dodatkach do tej monografii umieścił autor dwa większe opracowania, dotyczące dziejów Pabianic. Pierwsze z nich lubo bardzo interesujące („O pochodzeniu Mikołaja Kopernika z Łaskowic pod Pabianicami”) , ale jako nie dotyczące nawet pośrednio etnografii, pomijam. Drugi artykuł – to przedruk z „Ateneum” 1897 r. – dawniejszej pracy pt. „Kasa pożyczkowa dla włościan dóbr pabianickich, zw. Mons pietatis (1715-1796). Ciekawy ten przyczynek do dziejów stanu ekonomicznego włościan naszych autor zamyka uwagą, że była ona „jedyną może u nas instytucją kredytową dla włościan w czasach przedrozbiorowych”. Otóż podobnych „gór zbożnych” – jak je nazywa Frycz Modrzewski – było w kraju więcej. Pominąwszy Kraków, Warszawę i Wilno, oraz wiele innych większych miast w Rzeczypospolitej, gdzie takie „montes pietatis” powstawały już w XVI wieku – podobny zupełnie bank pobożny, jak w Pabianicach, bo ze szczególniejszym uwzględnieniem potrzeb włościaństwa kluczy Kieleckiego i Bodzęcińskiego – dla „dotkniętych przez powietrze na bydło” założył w Kielcach 1747 r. Andrzej Załuski, biskup krakowski, przeznaczając na ten cel z funduszów własnych 16000 złp.
Dzieło o dobrach kapitulnych, opracowane przez p. Barucha z takim pietyzmem, na podstawie żmudnych poszukiwań archiwalnych i prac ogłoszonych drukiem, kończy wybornie ułożony indeks osób (do końca XVIII wieku) oraz przedmiotów. Ozdabiają tę pracę trzy mapki (archeologiczna, wizyty Długosza z XV wieku, oraz miejscowości w granicach majętności Pabianickich), siedem fototypii i kilkanaście rysunków w tekście. (M.R. Witanowski)
Michał Rawita Witanowski (1858-1943) – regionalista, krajoznawca, historyk.
O monografii Barucha pisał również Justyn Feliks Gajsler w Ogniwie: tygodnik naukowy, społeczny, literacki i polityczny nr 43/ 1903 r.
Miasta: Pabianice nad Dobrzynką, wpadającą do Neru, i Rzgów nad Nerem stanowiły z przyległymi osadami i wioskami włość, klucz czyli hrabstwo pabianickie. Dobrzynka, znana pod nazwą Małego Neru, wiosną zalewała okolice. Obfita woda, niemająca odpływu, wzmożona roztopami, tworzyła trzęsawiska i moczary, czyli „chrap” tj. „chrop”, jak brzmi pierwotna nazwa klucza pabianickiego. Była to własność Piastów. Dopiero w połowie XI w. widzimy tam pierwsze ślady osadnictwa. W tym czasie od Pabiana (Fabiana) powstały Pabianice. Według Wojciechowskiego, a poniekąd i Smolki, Chropy były oprawą wdowieńską drugiej żony Władysława Hermana, Judyty Marii córki cesarza Henryka III, a wdowy po Salomonie, królu węgierskim. Prof. Oswald Balzer (Genealogia Piastów) przemawia za pierwszą żoną Władysława Hermana, Judytą, córką Władysława czeskiego. Bądź co bądź księżna dobra pabianickie ofiarowała kapitule krakowskiej około roku 1086, a może i wcześniej. Przejście kasztelanii na rzecz kapituły pozwoliło p. Maksymilianowi Baruchowi napisać cenną monografię Pabianic i Rzgowa, bo liczne akty kapituły przedstawiają bogaty nader materiał, jakiego nie masz co do innej miejscowości na partykularzu. Oprócz akt kapitularnych korzystał autor z archiwum głównego Królestwa Polskiego, biblioteki Jagiellońskiej i Uniwersytetu Warszawskiego, księgozbioru sztabowego w Petersburgu, Zakładu Ossolińskich we Lwowie i archiwum hipotecznego w Piotrkowie.
Na mocy dokumentu Kazimierza Sprawiedliwego w r. 1189, autor przypuszcza, że kapituła utraciła włość, którą któryś z książąt zagarnął pod pozorem polepszenia jej stanu ekonomicznego, ale Kazimierz Sprawiedliwy zwrócił ją kapitule, zatrzymując sobie prawo polowania w lasach chropskich. Od połowy XIII w. znika nazwa Chropy, zastąpiona przez termin „Piątkowisko”, co według autora oznacza opole złożone z 5 wsi. Dzisiejsza nazwa „Pabiańska” czyli „Pabianicka” wywodzi swój początek z XIV w.
Co do terminu „Piątkowisko” to wątpić należy, azali w imionach na sko - starosłowiańskie – tkwi znaczenie zbiorowości. Przypuszczamy, że pierwotną nazwą było „Pustkowiszcze”, jak o tym świadczy dokument z r. 1286 (Putcovisce, przerobione w późniejszym dokumencie z r. 1297 na Pantkovisch, co nastąpić mogło na zasadzie doboru do formy liczebnikowej „Piątka”).
Wieś Rzgów dopiero w XV stuleciu zamieniona na miasto i z tegoż wieku pochodzi tamtejszy kościół. W r. 1797 dobra pabianickie przeszły na własność rządu pruskiego, który przyznał kapitule odpowiednie wynagrodzenie pieniężne, chociaż obietnicy swojej nie dotrzymał, bo dopiero po pięcioletnich staraniach kapituły wypłacił jej 30.000 zł w charakterze zwrotu wartości pozostawionego w dobrach pabianickich majątku ruchomego.
Ciekawą jest wielce administracja dóbr za czasów kapituły. Urząd tenutariusza, czyli dzierżawcy sprawował jeden z kanoników krakowskich zamieszkujący dwór w Pabianicach. Nie tylko administracja, ale i sądownictwo patrymonialne należało do jego atrybucji. Urząd ten pełnił najczęściej jeden z kanoników, który rezydował we dworze w Pabianicach. Zastępował go podstarości (vicecapitaneus) zwany niekiedy starosta, a w XV stuleciu nawet burgrabią. W charakterze poborcy wybierał on od mieszkańców nie tylko czynsz i daniny dworskie, ale nawet podatki publiczne. Obok zajęć gospodarskich sprawował jurysdykcję patrymonialną.
Rachunkowość i wszelkie czynności piśmienne załatwiał pisarz. Byli także leśniczy, gajowi i ekonomowie w folwarkach. Włodarz (villicus) był przedstawicielem władzy dworskiej we wsi, gdy w miejscowościach na prawie niemieckim zastępował go wójt z 6 ławnikami czyli przysiężnikami, a w miastach burmistrz z 4 radnymi czyli radzkimi. Dzierżawcą czyli tenutariuszem był zwykle kanonik, a wyjątkowo w połowie XVI w. spotykamy nawet dwóch takich na urzędzie tym duchownych.
Do jurysdykcji wójta z ławnikami należały sprawy natury karnej, od najdrobniejszych przewinień do najważniejszych przestępstw, pociągających karę miecza, będącego przywilejem instytucji prawa niemieckiego. W XVI stuleciu zatarły się już różnice pomiędzy wsiami, założonymi na prawie niemieckim i polskim. Sądy wójtowskie odbywały się w obecności tenutariusza, nosiły nazwę wieca.
Podstarości, zwany starostą, sądził na zamku pabianickim w imieniu dworu tj. kapituły krakowskiej. Należały doń wszelkie sprawy natury cywilnej i karnej. W stosunku do sądu wójtowskiego była to instytucja znacznie późniejsza, godząca na autonomię ludową i coraz bardziej przeważająca. Od sądu starościńskiego szła apelacja do kapituły, która niekiedy w drodze łaski uwalniała mieszczan spod jurysdykcji miejskiego burmistrza. Kara śmierci za kazirodztwo, cudzołóstwo i kradzież, mogła być zastąpiona grzywnami.
Szlachta pełniła urzędy podstarościch, leśniczych, ekonomów, a nawet wójtów. Mieszczanie dóbr pabianickich rządzili się prawem magdeburskim, zwanym szwedzkim. Utrata praw miejskich odbywała się przez proskrypcje tj. przez wydalenie drogą administracyjną.
Aż do XVI w. kmiecie pabianiccy cieszyli się wolnością osobistą, nie będą przywiązanymi do gleby. Od tego czasu zaczynają poszukiwać zbiegów. Kmieć pozbawiony był prawa nabywania własności nieruchomej. Nie własność, ale użytkowanie roli było między włościanami dziedziczone. Co do własności ruchomej, to jeno część onej pozostawioną była włościaninowi do rozporządzenia. Zagrodnik zajmujący się warzeniem i sprzedażą trunków nazywał się karczmarzem. Nie wszyscy karczmarze odrabiali pańszczyznę. Za czasów Długosza liczono w dobrach pabianickich 11 takich ludzi.
Aż do przejścia dóbr pod zarząd kapituły ludność miejscowa spełniała wszelkie powinności na rzecz księcia. Do takich należały: stan tj. obowiązek wyżywienia księcia i jego orszaku podczas podróży; przewód tj. przewóz ruchomości książęcych do najbliższej osady i dalsza ich posyłka (tj. nastawa) i stróża tj. odbywanie straży w grodzie sieradzkim. Powinności te od księcia przejęła kapituła. Leszek Czarny w r. 1286 uwolnił mieszkańców od „stanu”, „stróży” i „powoza” tj. dostawiania koni do wozów książęcych.
Ciężary dworskie polegały na robociźnie w polu, daninach i czynszach. Robocizna, w dawnej formie „jutrzyna” aż do końca XV w. była codzienną. Z każdej chaty pracował jeden robotnik przez 6 dni w tygodniu. Wzbronione były w dobrach pabianickich „tłoki” tj. naganianie wszystkich włościan do żniw. W XVI stuleciu zamiast codziennych Jutrzyn włościanie odrabiają pewna ilość dni, a resztę długu spłacają czynszem pieniężnym. Naganiano biczami i postronkami do roboty, o co były niejednokrotne do kapituły skargi..
Autor szczegółowo opisuje ciężary, daniny, czynsze, tudzież leśnictwo, łowiectwo, pszczelnictwo, gospodarstwo rybne, piwowarstwo i gorzelnictwo, młynarstwo, hutnictwo, handel zbożowy i solny.
Ciekawy jest ustęp w dodatkach z powodu włościanina ze wsi Łaskowice. Ten będąc w r. 1820 popisowym, oznajmił przed komisja superrewizyjną, że nazywa się Kopernik. Okoliczność ta była powodem do powstania hipotezy o pochodzeniu wielkiego astronoma z dóbr pabianickich. Sumienne atoli poszukiwania wykazały bezzasadność tego twierdzenia. Pierwsze bowiem wzmianki o Kopernogach przeistoczonych w Koperników sięgają zaledwie początku wieku XVII. Ród astronoma wygasł na rodzonym jego bracie, Andrzeju. (J.F.Gajsler)
Justyn Feliks Gajsler (1848-1910) – publicysta, historyk, etnograf, badacz dziejów Słowiańszczyzny.
Sukces czytelniczy książki „Pabianice, Rzgów i wsie okoliczne” z 1903 roku skłonił władze samorządowe do prac nad przygotowaniem drugiej części tej poszukiwanej monografii. Ilustrowana Republika (25.07.1929) pisała: Magistrat m. Pabianic zwrócił się do znanego i cenionego historyka, p. Maksymiliana Barucha, autora wielkiej monografii włości Pabianic z propozycja ostatecznego opracowania akt zawierających historie Pabianic, a znajdujących się w tej chwili w kapitule krakowskiej w Krakowie. Na powyższy cel magistrat Pabianic przeznaczył kilka tysięcy złotych. P. Baruch od dłuższego już czasu przebywa we Francji i na propozycję magistratu pabianickiego przybył przed kilku dniami do Krakowa, gdzie rozpoczął pracę. Nowe opracowanie materiałów zostanie ujęte w nową powiększoną monografię Pabianic.
Ilustrowana Republika (5.09.1929) informowała o postępie prac badawczych: W dniu wczorajszym bawił w Pabianicach p. Maksymilian Baruch, historyk Pabianic, autor monografii miasta. P. Baruch zajęty jest obecnie pracą nad drugim tomem monografii Pabianic i okolicy. W czasie tych poszukiwań w archiwach krakowskich p. Baruch odnalazł materiał dotyczący historii powstania i twórców zamku pabianickiego oraz szereg dokumentów z XI wieku związanych z kasztelania pabianicką. Praca p. Barucha subsydiowana jest przez magistrat m. Pabianic. Będzie ona niewątpliwie uwieńczona nowym dziełem, które wzbogaci dość jeszcze ubogą literaturę historii związanej z województwem łódzkim.
W 2003 roku Andrzej Gramsz (1947-2011) we wstępie do wydanego przez firmę Grako reprintu książki Maksymiliana Barucha „Pabianice, Rzgów i wsie okoliczne” (1930) pisał: Baruch pozostawił po sobie dzieło wiekopomne, oparty na źródłach obraz rozwoju Pabianic obejmujący kilka stuleci, obraz ciągły i dostatecznie pełny, nieczęsto spotykany w naszej literaturze historycznej.
Mieliśmy wiele szczęścia. Po pierwsze dlatego, że Baruch kochał swoje miasto, że był zapalonym historykiem, do tego człowiekiem wykształconym i bardzo systematycznym a wreszcie dlatego, że zachowało się wiele materiału historycznego z obfitości którego czerpał w pełni. Ukazał dzieje Pabianic niezwykle drobiazgowo i obiektywnie. Jak sam napisał we wstępie do monografii (…) „staraniem bowiem naszem było napisać rzecz ścisłą pod względem prawdy historycznej, bez zabarwienia jej jakimi bądź ubocznymi względami, i od tej zasady nie odstąpiliśmy ani na krok w ciągu naszej pracy. I oto dzielimy się wynikami naszych poszukiwań z łaskawym czytelnikiem, w przeświadczeniu, że złożyliśmy nasz wdowi grosz na ołtarzu dziejopisarstwa krajowego(…).
Pabianiczanie pełnymi garściami korzystali z dorobku Barucha, który przypominał, że teraźniejszości nie można traktować jako czasu bez tradycji. Wiele późniejszych pokoleń młodzieży wychowało się na dziele naszego historyka. Z czasem jednak znikły z bibliotek domowych pabianiczan ostatnie egzemplarze monografii. Te nieliczne, które pozostały w muzeum i bibliotekach Pabianic nie mogły zapełnić luki w tym zakresie.
Podjęto trud i w 1992 roku nasze wydawnictwo, oddało do rąk czytelnika reprint pierwszej monografii M. Barucha z 1903 r. w nakładzie 2000 ponumerowanych egzemplarzy. Znawcy orzekli, że było to wydarzenie na pabianickim rynku wydawniczym. Niestety nakład został wyczerpany i znów pozostały tylko biblioteki.
Nie ustając jednak w wysiłku zapoznawania czytelnika z historią naszej „małej ojczyzny” przygotowaliśmy tę właśnie książkę będącą kolejnym reprintem, drugiej części monografii Barucha z 1930 r. Głównym jednak powodem jej wydania jest uczczenie stuletniej rocznicy ukazania się pierwszego dzieła naszego wielkiego historyka. (…)
Kazimierz Brzeziński opracował biogram Maksymiliana Z. Barucha, który znalazł się we wspomnianym reprincie. Maksymilian Zygmunt Baruch urodził się 19 sierpnia 1861 roku w jednej z licznych w Pabianicach rodzin fabrykanckich wyznania mojżeszowego. Jego ojciec, Majer Baruch – tkacz z zawodu – wspólnie z bratem prowadził dużą firmę fabryczna i handlową zajmującą się tkaniem, drukowaniem i sprzedażą tkanin wełnianych. Matka, Rozalia z Gliksmanów, zajmowała się domem.
Spółka braci Baruchów powstała pod koniec pierwszej połowy XIX wieku najprawdopodobniej w oparciu o kapitał kupiecki. Szybko rozwinęła się w dużą manufakturę (trzecią pod względem obrotów i zatrudnienia w mieście) produkującą wykończoną tkaninę ze szlachetnej wełny. Wprowadzenie w latach 1869-1879 krosien mechanicznych znacznie zwiększyło zyski i majątek firmy. Jeszcze większy rozwój nastąpił, gdy fabrykanci zrezygnowali z tkania grubej, szlachetnej wełny i przerzucili się na masową produkcję kolorowych (drukowanych) chustek dla kobiet – bardzo wówczas popularnego elementu codziennego stroju. Od stycznia 1899 roku firma funkcjonowała jako Spółka Braci Baruch, potem Towarzystwo Akcyjne Zakładów Przemysłowych Braci Baruch – zatrudniając w szczytowych okresach koniunktury ponad 500 pracowników. Od 1909 roku w materiałach źródłowych pojawiają się wzmianki o firmie, ale już nie jako spółce, a fabryce J. Barucha. W okresie międzywojennym znika i to nazwisko, a firma występuje pod nazwą Farbiarni i Wykończalni „Dobrzynka”.
O edukacji podstawowej małego Maksymiliana nic nie wiadomo, biogramy odnotowują dopiero, że naukę na szczeblu gimnazjalnym pobierał w Piotrkowie Trybunalskim i ukończył ją dość późno, bo w roku 1881 jako młodzieniec już dwudziestoletni. W tym samym roku, prawdopodobnie pod namową rodziców, podjął studia medyczne na Uniwersytecie Warszawskim. Odkrył jednak, że leczenie ludzi nie jest jego pasją, więc po dwóch latach przepisał się na wydział prawa, które z powodzeniem ukończył w roku 1887 – bez stopnia naukowego. Jeszcze na studiach – w oku 1886 – ojciec powierzył mu funkcję konsultanta prawnego w swojej firmie „Bracia Baruch, S-ka”.
Jako absolwent Baruch na rok powrócił do Piotrkowa, gdzie odbył praktykę sądową (aplikację) przy Sadzie Okręgowym Piotrkowskim a następnie w Łodzi otworzył kancelarię adwokata przysięgłego, którą prowadził do roku 1896. Potem przeniósł się do Warszawy, gdzie kontynuował pracę adwokacką do roku 1917, kiedy to otrzymał nominację na sędziego, a po dwóch latach (1919 r.) na przewodniczącego Wydziału Cywilnego Sadu Okręgowego Warszawskiego.
W roku 1921 – ze względów zdrowotnych, jak podają wszystkie jego biogramy – osiadł w Nicei (Francja). Tam aktywnie udzielał się w Kole Polskim – będąc członkiem zarządu, wygłaszał odczyty, kilkakrotnie przyjeżdżał z nimi do kraju (1925, 1928, 1929) – do Warszawy i Pabianic.
Ożenił się z Anną Gliksman, prawdopodobnie daleką krewną z linii matki (tożsamość nazwiska), ale potomstwa nie miał. Wspólnie z żoną przeszli na katolicyzm – stąd jego imię z chrztu Zygmunt. Zmarł 28 sierpnia 1931 roku w Nicei i pochowany został na tamtejszym cmentarzu katolickim. Mogiła nie zachowała się do obecnych czasów – jak wynika z ustaleń podjętych przez Muzeum Miasta Pabianic.
We wszystkich biogramach Maksymiliana Z. Barucha doczytać się można, że był wytrawnym, zrównoważonym prawnikiem, jednak profesja ta nie zaspokajała wszystkich jego życiowych i intelektualnych aspiracji. Był z zamiłowania historykiem i ta jego pasja sprawiła dopiero, iż zajął poczesne miejsce w polskiej historiografii. Znajomość prawa dała mu podstawy do metodycznego studiowania dawnych akt i dokumentów, ich analizy i interpretacji. Zasłynął jako badacz i odkrywca wielu archiwaliów, autor książek i publikacji na ten temat – na ogół o prekursorskim znaczeniu.
Zewnętrznym wyrazem tej strony życia M. Barucha była jego działalność w Towarzystwie Prawniczym, a zwłaszcza w Towarzystwie Miłośników Historii w Warszawie (później Towarzystwo Naukowe Warszawskie), w którego zarządzie bardzo czynnie udzielał się od roku 1906, a w latach 1915-1918 kierował pracami nad biblioteką historii Warszawy będąc przewodniczącym Komisji Bibliotecznej Towarzystwa i (od roku 1916) kustoszem i kierownikiem Archiwum Akt Dawnych w Warszawie. Zorganizował, zinwentaryzował i skatalogował zbiory varsavianów. Pod kierownictwem Barucha zebrano około 6 tysięcy kart bibliograficznych warszawskich, co było pierwsza próbą stworzenia bibliografii historycznej Warszawy. Bardzo zasłużył się też w zbieraniu materiałów do wydanego przez J. K. Kochanowskiego „Codex diplomaticus et commemorationum Masovie Generalis” (1919). Cały czas prowadził intensywną działalność pisarską, odczytową i wystawienniczą.
Duże zasługi położył Maksymilian Baruch dla zbadania i popularyzacji dziejów regionu łódzkiego. Opisał dzieje Łodzi i dóbr łódzkich w XVI wieku, kilka swych opracowań poświęcił nazwie Łodzi, materiałom historycznym do dziejów Tuszyna, bibliografii druków łódzkich 1884-1892.
Fundamentalne znaczenie, zwłaszcza dla Pabianic, ma monografia źródłowa M. Barucha zatytułowana „Pabianice, Rzgów i wsie okoliczne – monografia historyczna dawnych dóbr kapituły krakowskiej w Sieradzkiem i Łęczyckiem”- wydana w dwóch częściach: cz. I w 1903, s. 362 i cz. II, 1930, s.130.
W uznaniu zasług w 1926 roku, władze miasta Pabianic nazwały jedną z ulic w mieście imieniem Maksymiliana Barucha.
Wspomnienie o Maksymilianie Baruchu napisał Józef Łopaciński – Przegląd Historyczny nr 1/1932.
Zachodzi smutna konieczność zanotowania w kronikach żałobnych historiografii polskiej w ogóle, a w kronice Towarzystwa Miłośników Historii w szczególności – faktu śmierci pracowitego, sumiennego, a zasłużonego badacza, gorliwego w naszym Towarzystwie działacza, przezacnego i przemiłego człowieka.
Śp. Maksymilian Baruch, urodzony w Pabianicach 19 sierpnia 1861, zmarł na obczyźnie w Nicei 28 lipca 1933. Otrzymawszy wykształcenie średnie w gimnazjum w Piotrkowie, wstąpił Baruch do Uniwersytetu Warszawskiego, zrazu na wydział lekarski, potem na prawny, który ukończył w roku 1887. Po odbyciu aplikacji przy Piotrkowskim Sądzie Okręgowym poświęcił się, jako adwokat przysięgły, zawodowi obrończemu zrazu w Łodzi, a od roku 1896 w Warszawie. Działalność fachowo-prawnicza nie wyczerpywała przecież szerszych aspiracji naukowych i społecznych Zmarłego.
Poza wytrawnym i zrównoważonym prawnikiem tkwił w Nim zamiłowany, dociekliwy badacz – historyk i działacz społeczny. Już od roku 1886 zaczyna ogłaszać swe prace, później czynny jest w Towarzystwie Prawniczym i w Towarzystwie Miłośników Historii, którego od samego początku, od roku 1907, pierwszego roku normalnego istnienia Towarzystwa jest członkiem. Najbardziej intensywna działalność Barucha w naszym Towarzystwie przypada na lata 1915-1918.
Gdy w połowie 1915 roku Towarzystwo Miłośników Historii, uwolnione od opieki władz rosyjskich mogło rozwinąć we własnym gmachu i lokalu bardziej ożywioną i nieskrępowaną działalność, z inicjatywy śp. Ignacego Tadeusza Baranowskiego zorganizowano w nim m. in. pracę nad bibliografią historii Warszawy. Pracą tą kierował Baruch, a wykonywało ją przez szereg miesięcy pod jego nadzorem osiem osób, opłacanych przez Sekcję pomocy dla inteligencji Komitetu Obywatelskiego m. Warszawy. Sporządzono w ten sposób około 6000 kartek. Była to naówczas pierwsza próba bibliografii historycznej miasta polskiego prowadzona na szerszą skalę. Zadania wprawdzie całkowicie do pewnego chronologicznego kresu nie wyczerpano, ale mocną podwalinę położono. Duża i trwała w tym zasługa Barucha. Jednocześnie pod kierunkiem Barucha, jako przewodniczącego komisji bibliotecznej Towarzystwa, została ostatecznie zorganizowana, zinwentaryzowana i skatalogowana nasza biblioteka, gromadząca, jak wiadomo, przede wszystkim varsoviana.
Czynny był Baruch przy zorganizowaniu pierwszej w naszym własnym lokalu wystawy Pamiątek Powstania Listopadowego z okazji 85- lecia, oraz był niestrudzonym przewodnikiem – jako doskonały znawca dziejów starej Warszawy – tych licznych rzesz mieszkańców stolicy tłumnie zwiedzających świeżo wówczas odrestaurowaną i otwartą naszą „Kamienicę XX. Mazowieckich”. Na posiedzeniach Towarzystwa wygłasza odczyty: w 1915 odczyt: „Najdawniejsze dzieje Kamienicy XX. Mazowieckich”, w 1916 odczyt: „Jerzy i Marcin Fukierowie”, prócz tego kilka odczytów z dziejów Warszawy w Towarzystwie Krajoznawczym. W początkach roku 1917 Baruch wybrany był na członka-skarbnika Zarządu Towarzystwa Miłośników Historii na kadencję 1917 – 18 -19, pozostając nadal bibliotekarzem. Niełatwe w ogóle zawsze, a w tym czasie wojennym szczególnie trudne to stanowisko zajmuje do maja 1918, kiedy to z powodu całkowicie absorbujących go zajęć zawodowych zmuszony był zrezygnować z członkostwa w Zarządzie Towarzystwa Miłośników Historii.
Przez cały rok 1916 Baruch z ramienia ówczesnych władz okupacyjnych niemieckich zajmował stanowisko Kustosza Archiwum Akt Dawnych przy ul. Jezuickiej, a od 1 września 1917 dekretem Tymczasowej Rady Stanu Królestwa Polskiego mianowany został sędzią Sądu Okręgowego w Warszawie, oraz przewodniczącym jednego z wydziałów tego Sądu. Urząd sędziego pełnił Baruch lat cztery. Długotrwałe poważne niedomaganie zmusiło go do zrezygnowania z pracy w odrodzonym sądownictwie polskim. Za poradą lekarzy opuszcza Baruch kraj i przenosi się w październiku 1921 na stałe do łagodnego klimatu na południe Francji. Osiada w Nicei. Trawiony bolesnym cierpieniem, mając utrudnioną swobodę poruszania się, duchowo przygnębiony tęsknotą za krajem, a przecież ze stoickim spokojem znoszący to wszystko, Baruch nie przestaje być czynny, pracuje naukowo.
Czynny jest przede wszystkim w Kole Polskim w Nicei, jako członek Zarządu, przewodniczy na zebraniach Koła, wygłasza odczyty. Wiedziony tęsknotą i umiłowaniem pracy naukowej przybywa parokrotnie do Polski, mimo trudności jakie mu sprawiało podróżowanie. Przebywa w Polsce po kilka miesięcy w 1925, 1928 i 1929 r., prowadząc studia w archiwach i bibliotekach. Podczas pierwszego pobytu wygłasza w naszym Towarzystwie odczyt „O murach warownych miasta Starej Warszawy”. Za drugim pobytem w 1928 znowuż w naszym Towarzystwie ma odczyt pt. „Pierwszy most w Warszawie i jego budowniczy”, a w Pabianicach, swym mieście rodzinnym, które w 1926 r. ulicę Kątną nazwało ulicą M. Barucha w uznaniu zasług położonych przezeń dla miasta przez wydanie prac monograficznych o nim, odczyt o Warszawie średniowiecznej. Podczas tego pobytu dłuższy czas przebywa w Krakowie, gdzie w Archiwum Kapituły i Bibliotece Jagiellońskiej zbiera materiały do drugiego tomu swej monografii o Pabianicach. Podczas ostatniego pobytu w kraju w 1929 r. wygłosił w Pabianicach odczyt pt. „Zamek Pabianicki”. Zbierane dawniej i później, podczas dojazdów do kraju, materiały opracowuje na miejscu w Nicei i publikuje w Polsce przy pomocy życzliwych mu osób. W ten sposób już w okresie życia poza krajem ukazały się jego książki: o Fukierach, o Kamienicy XX. Mazowieckich, o murach warownych Warszawy, oraz druga część jego kapitalnej monografii o Pabianicach.
W ostatnich paru latach życia coraz bardziej nękany chorobą i tęsknotą za krajem, do którego powrócić na stałe z powodu okoliczności życiowych było mu trudno, nie przestaje przecież pracować na niwie historycznej. W tym czasie napisał rzecz pt. „Prowansja a Polska”. Praca ta na razie pozostaje jeszcze w rękopisie. Trawestując Galla, położył u jej wstępu tak dodatnio go charakteryzujące, a ze względu na okoliczności w jakich pracę tę pisał – tak właściwe słowa: ne frustra panem Gallicum manducarem. Gdy go w czerwcu 1932, na blisko rok przed jego zgonem, odwiedziłem w Nicei, dał mi tę interesującą pracę na dni parę do przeczytania, chciwie słuchał opowieści moich o pracy historycznej w Polsce. Nigdy nie zapomnę tego bezgranicznie smutnego długiego spojrzenia, jakim wówczas żegnał mnie, swojego współtowarzysza pracy na terenie Towarzystwa Miłośników Historii w tych cennych historycznie, bogatych we wspomnienia latach 1915-1918. Jakby przeczuwał, że już nikogo więcej z bliskich mu w owym czasie nie zobaczy i że sam również nie zobaczy już nigdy tego kraju, dokąd ja wracałem, a do którego on tak tęsknił.
Zmarł 28 lipca 1933 na owym „lazurowym wybrzeżu”, ponad które droższa mu była – jak mi nie raz mówił – najsurowsza polska zima. Pochowany na cmentarzu Caucade prowizorycznie , gdyż szczątki jego mają być przy sprzyjających okolicznościach przewiezione do kraju i złożone w rodzinnych Pabianicach, którym całe życie był wierny, i których dziejom długie lata sumiennej pracy poświęcił.
Naukowe prace historyczne Barucha (około trzydziestu pozycji bibliograficznych) dotyczą przede wszystkim dziejów miast i miasteczek w Polsce, a w związku z tym i dziejów gospodarczo-społecznych. Na czoło prac jego wysuwają się niewątpliwie studia nad dziejami „regionu” łódzkiego (Pabianice, Rzgów, Łódź, Tuszyn). Tutaj przede wszystkim wymienić należy książkę: „Pabianice, Rzgów i wsie okoliczne. Monografia historyczna dawnych dóbr kapituły krakowskiej w Sieradzkiem i Łęczyckiem. Część I-a, Warszawa 1903, str. 362, część II-a, Pabianice 1930, str. 130. Praca ta może służyć jako wzór monografii regionalnych. Oparta na bardzo bogatym materiale czerpanym przez Barucha z pierwszej ręki przeważnie z Archiwum Kapituły Krakowskiej, monografia ta daje dokładny obraz stosunków gospodarczych i społecznych panujących w owych ongiś włościach Kapituły Krakowskiej, zapoznaje nas z szeroko traktowanymi dziejami miasta Pabianic. Kilka swych prac poświęcił Baruch dziejom Łodzi i jej okolic (Łódź i dobra łódzkie w XVI w. Najdawniejsze dwa dokumenty historyczne o Łodzi. Nazwa Łodzi, materiały historyczne do dziejów Tuszyna), oraz zestawił bibliografię druków łódzkich z lat 1884-1892.
Następnie zajmuje się Baruch wydatnie historią Warszawy i jej rodów mieszczańskich. Wymienić tu należy przede wszystkim jego doskonale opracowaną, źródłową monografię „Baryczkowie, dzieje rodu patrycjuszowskiego Starej Warszawy” (1914), monografię „Ród Fukierów” (1922), wspólnie z Jarosławem Wojciechowskim opracowaną monografię o siedzibie Towarzystwa Miłośników Historii „Kamienicy XX. Mazowieckich” (1928), pracę „Dawne mury warowne miasta Starej Warszawy” (1929), wreszcie prace „Warszawa za książąt Mazowieckich i Jagiellonów”, „Podziemia Starej Warszawy”, „Pierwszy most w Warszawie”.
Wreszcie osobno wymienić należy pracę „Boże stopki: archeologia i folklor kamieni z wyżłobionymi śladami stóp” (1907). Pomijam drobniejsze prace i artykuły drukowane w Ateneum i innych czasopismach.
Wszystkie prace Barucha cechuje wybitna metodyczność i sumienność, wyrażająca się tak w wyzyskaniu wszelkich źródeł do danego przedmiotu odnoszących się, jak i we wszechstronnej, a drobiazgowej tychże źródeł analizie.
Zanotować jeszcze należy, że Baruch brał stały i najbardziej owocny udział w zbieraniu w Archiwum Głównym w Warszawie materiałów do pomnikowego wydawnictwa J. K. Kochanowskiego „Codex diplomaticus et commmemoratonum Masoviae Generalis”, tom I, Warszawa 1919. W uznaniu zasług naukowych Barucha Towarzystwo Naukowe Warszawskie wybrało go w marcu 1916 r. na swego członka rzeczywistego.
Cześć zacnej i szlachetnej pamięci zasłużonego Człowieka!
Nowe Życie Pabianic nr 23/2001 r. przyniosło wiadomość o odnalezieniu grobu M. Barucha.
Grób Barucha
Udało się odnaleźć grób Maksymiliana Barucha pabianickiego historyka, autora pierwszej monografii naszego miasta. Do tej pory wiadomo było, że badacz zmarł w Nicei 28 VIII 1933 roku i został pochowany na cmentarzu katolickim. W środę (30 maja) dział historyczny Muzeum Miasta Pabianic otrzymał korespondencję z Francji (Musee d’Art et Histoire w Nicei), w której podano, iż grób Barucha znajduje się na cmentarzu Caucade, zwanym „de I’Quest” pod numerem 19697. Oprócz tego przesyłka zawierała kopię aktu zgonu słynnego pabianickiego historyka. Wkrótce muzeum w Pabianicach zwróci się z prośbą do muzeum w Nicei o przesłanie fotografii nagrobka.
W 1992 roku w wydawnictwie GRAKO Andrzeja Gramsza ukazał się reprint książki M. Barucha „Pabianice, Rzgów i wsie okoliczne” (1903 r.), natomiast w 2003 r. to samo wydawnictwo opublikowało reprint zbioru szkiców M. Barucha „Pabianice, Rzgów i wsie okoliczne” (1930 r.) będącego drugą częścią dzieła z 1903 roku.
Praca Maksymiliana Barucha ma szczególne znaczenie również dla miasta Rzgowa. W 2021 roku z inspiracji i na zlecenie Urzędu Miejskiego w Rzgowie wydana została cenna monografia historyczna „Pabianice, Rzgów i wsie okoliczne” z 1903 roku. W słowie wstępnym do reprintu Mateusz Kamiński, burmistrz Rzgowa napisał: „Rzadko się zdarza, aby książka wydana prawie 120 lat temu wzbudzała wciąż emocje i zainteresowanie. A tak właśnie jest z dziełem Maksymiliana Barucha pt. „Pabianice, Rzgów i wsie okoliczne. Monografia historyczna dawnych dóbr kapituły krakowskiej w Sieradzkiem i Łęczyckiem”. Autor tego opracowania, znakomity prawnik i historyk pochodzący z pobliskich Pabianic, pokusił się o odtworzenie dziejów włości pabiańskiej do XIX wieku i miejscowości pokapitulnych łącznie ze Rzgowem i okolicznymi wsiami. To wciąż cenne źródło do poznawania dziejów tej ziemi, odkrywane przez kolejne pokolenia badaczy i miłośników regionu.
Burzliwe były dzieje samego Rzgowa i wielu okolicznych wsi, choćby Huty Wiskickiej, która miała szansę na rozwój przemysłu, ale los nie okazał się łaskawy dla tej miejscowości, podobnie zresztą jak i dla samego Rzgowa, który po „złotym wieku” zdegradowany został ma kilka stuleci do roli osady o charakterze wiejskim. W podobnej sytuacji znalazło się wiele miejscowości „państwa pabiańskiego”, co Baruch odnotowuje skwapliwie w oparciu o dokumenty źródłowe. Dzięki Baruchowi poznajemy nie tylko oficjalne przywileje i dokumenty archiwalne, ale i ludzi już przed wiekami rozsławiającymi Rzgów. Cenne są również dane dotyczące np. wyglądu grodu nad Nerem przed wiekami czy takich budowli jak XVII-wieczny kościół w Rzgowie.
Ponieważ książki M. Barucha są wciąż poszukiwane i czytane, a ich brak jest odczuwalny zarówno na bibliotecznych półkach, jak i naszych domowych, zdecydowaliśmy się dostarczyć mieszkańcom naszego regionu reprint wydawnictwa z 1903 roku. Po wielkim powodzeniu reprintu ks. Pawła Załuski mamy nadzieję, że podobnie będzie z monografią „Pabianice, Rzgów i wsie okoliczne”. Czytelnikom pragnącym poznać opracowanie M. Z. Barucha życzę przyjemnej lektury”.
Ryszard Paradowski dołączył do wspomnianego wydawnictwa krótki biogram Maksymiliana Zygmunta Barucha (1861-1933), który ilustrują zdjęcia nagrobka ojca historyka – Majera Barucha na cmentarzu w Pabianicach, fabryki należącej do Majera Barucha oraz stron tytułowych takich opracowań Maksymiliana Barucha jak „Ród Fukierów” i „Kamienica książąt mazowieckich”. Ks. Paweł Załuska wymieniony przez burmistrza Rzgowa jest autorem publikacji „Rżgów dawny i teraźniejszy – w upominku dla parafian” (1907).
Monografia historyczna Pabianic i Rzgowa autorstwa Maksymiliana Barucha jest także dostępna w formie reprintu w wydawnictwach zagranicznych.
Autor: Sławomir Saładaj