Architekt - odnowiciel Kazimierza
A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkęW Pabianicach przyszedł na świat znakomity architekt i malarz Karol Siciński (1884-1965), autor koncepcji odbudowy Kazimierza Dolnego i współtwórca jego współczesnego wizerunku architektonicznego.
Karol Siciński urodził się 5 października 1884 roku w Pabianicach, syn Wincentego – stolarza i Józefy Wlazłowicz. Tutaj ukończył szkołę średnią. Po zdaniu matury w 1905 r. rozpoczął studia w Wyższej Szkole Przemysłowej w Krakowie, gdzie studiował budownictwo i rzeźbę pod okiem prof. Jana Reszki. W 1908 roku podjął naukę w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie pod kierunkiem Leona Wyczółkowskiego i Stanisława Dębickiego. W 1912 roku odbył podróż po Europie, aby pogłębić swoją wiedzę o architekturze i malarstwie. W 1913 r. ożenił się z Jadwigą Feltynowską i zamieszkał w Warszawie. Zatrudnienie znalazł w pracowni architektów Zdzisława Kalinowskiego i Czesława Krzywickiego. Jednocześnie miał już na swoim koncie siedem polichromii w kościołach i cykl pejzaży włoskich. Po 1912 r. poświęcił się prawie wyłącznie projektom architektonicznym.
Siciński po raz pierwszy przybył do Kazimierza w 1916 r. Przyjechał na zlecenie Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Przeszłości, po wielkim pożarze jaki zniszczył miasteczko. Prowadził prace inwentaryzacyjne. Kazimierz przypominał mu włoskie miasta. Zafascynowany tym miejscem postanowił osiąść tam na stałe. Od roku 1919, kiedy zaprojektował schronisko „Murowaniec” na hali Gąsiennicowej zaczyna się jego samodzielna aktywność architektoniczna. Powstają projekty szkół, kościołów, urzędów, ośrodków wypoczynkowych, rezydencji. W latach 1919-1920 pracował w Ministerstwie Wyznań i Oświecenia Publicznego w departamencie budownictwa szkolnego. Brał udział w konkursach architektonicznych. Otrzymał pierwsza nagrodę za projekt ratusza w Kaliszu oraz druga nagrodę za projekt odbudowy Kalisza. W latach 30. był współautorem projektów kin Palladium i Napoleon w Warszawie. Pracował także jako profesor architektury wnętrz w Miejskiej Szkole Sztuk Zdobniczych.
Ministerstwo ustanowiło go „opiekunem urbanistycznym” Kazimierza. W Wiadomościach Literackich Karol Siciński pisał o wyjątkowej wartości artystycznej tego urokliwego zakątka Polski, „gdzie rozłożyło się miasteczko niezwykłej urody. Z rynkiem, który jakkolwiek zniszczony pożarem i zrujnowany niechlujstwem mieszkańców, jeszcze dziś stanowi wzór urbanistyczny”. W 1936 r. powstał projekt znanej willi Marii i Jerzego Kuncewiczów - „Pod wiewiórką”, a w rok później projekt willi Berensów. W 1938 roku Siciński przygotował projekt Rynku i dwóch podcieniowych domów obok Kamienicy Gdańskiej. Wykonywał także projekty wnętrz wraz z meblami.
Podczas wojny przebywał w Warszawie. W 1940 roku umiera na zapalenie płuc 18 – letni syn. W powstaniu warszawskim spłonął dom rodzinny. Po upadku powstania został ewakuowany do Pruszkowa. Następnie przyjechał do Pabianic. Tutaj w kręgu rodzinnym odzyskał spokój po traumatycznych przeżyciach okupacyjnych. Wkrótce podjął decyzję o wyjeździe do Kazimierza Dolnego. Tam na polecenie prof. Jana Zachwatowicza podejmuje pracę jako delegat do spraw odbudowy miasta. Na przełomie lat 1945/1946 powstały dwie koncepcje odbudowy Kazimierza. Autorem pierwszej był Jan Koszyc-Witkiewicz, drugiej- Karol Siciński. Zwyciężył pabianiczanin.. W latach 1947-1958 kierował Państwową Pracownią Konserwatorską. W ciągu dziesięciu lat poddano odbudowie lub rekonstrukcji ponad 30 zabudowań. Za swoją działalność architektoniczną Karol Siciński otrzymał Nagrodę Państwową II stopnia (1952) oraz Krzyż Oficerski Polonia Restituta (1955). Zmarł 7 sierpnia 1965 r. w Warszawie, ale spoczął w Kazimierzu. W 2005 roku przyznano mu tytuł Honorowego Obywatela Kazimierza Dolnego.
W Zeszytach Literackich (2/2013) ukazał się tekst Waldemara Siemińskiego o twórcy odbudowy Kazimierza:
Dużo malował, z pasją, zawsze w domu, nigdy w plenerze, ale architektem był lepszym niż artystą. Zostawił po sobie wiele obrazów i Kazimierz. Jego wybitne zasługi dla odbudowy miasta są niepodważalne; w trakcie prac dokumentował zabytki – stąd wiele cennych zdjęć. Patrząc dziś na Rynek wydaje się, ze był on taki od zawsze. A to przecież nieprawda, jego obecny kształt jest właśnie dziełem Karola Sicińskiego.
Społeczność kazimierska w większości nie miała dla niego zrozumienia. Pan C. pamięta doskonale jak to było jeszcze przed wojną: „Ludzie go nie lubili w Kazimierzu. Jak on stanął na rynku i patrzył się na jakąś żydowską kamienicę, to już Żydki mówiły - no bo i tak było. Siciński prostował to, co było u niego zarejestrowane w tych szkicach przedwojennych, jeszcze przecież średniowieczne! No i Żydkom się nie bardzo podobało, co on kazał, bo to był koszt. A oni piniądz liczyli zawsze. Wszystko co było warte – to piniądz. Mogło być krzywe, mogło być proste – aby nie kosztowało.
Ja za to uważam, że wszystko dobrze zrobił, bo upodobnił miasto do czasów średniowiecza, do czasów jeszcze Kazimierza Wielkiego – weźmy te podcienie: one były zrobione jeszcze za króla! A pierw ich nie było, przed Sicińskim! Zniszczyły je wojny, dopiero jak on przyszedł, to zrobił, aż do samego magistratu. Od tego na rogu sklepu, co teraz jest bank (najpierw był sklep Zgoda), aż do magistratu.”
W czasie wojny los dramatycznie doświadczył rodzinę Sicińskich: zmarł oto Andrzej, ich 18-letni syn. Rozpacz rodziców była ogromna, podobno nie pozwolili pogrzebać ciała w samotnej mogile, na cmentarzu. Leżało ono w podziemiach Św. Anny do czasu, gdy jedno z rodziców odeszło. Wtedy dopiero nastał czas pogrzebu. Leżą dziś razem w kazimierskim grobie, cała trójka.
Po wojnie, gdy Siciński został konserwatorem miejskim, stanowczym, uczciwym wobec zabytków; wszystkiemu się przyglądał, chronił Kazimierz przed „wielkim nowym”. Nawet jeśli zdawało się ono wrastać w krajobraz miasteczka: widoku willi Pruszkowskiego nie cierpiał tak bardzo, że paznokciem wydrapywał ją ze zdjęć... Cóż dopiero domy, domki, dobudówki, różne inne samowole?
I znowu te rygory Kazimierzakom się nie podobały. A to znalazł Pan Karol łajno pod drzwiami, a to znowu łajnem tym ufajdana była klamka, w okna leciały kamienie, w pracowni lądowały zdechłe wrony. Był czas, kiedy mieszkał z żoną (którą ubóstwiał) w domku na tyłach SARP-u. Wielkie wydarzenie: pierwszy i jedyny w owym czasie dzwonek u drzwi. Używanie miały kazimierskie dzieci, Sicińscy za to nie mieli spokoju, bo dzwonek brzęczał i brzęczał. Był też czas, gdy mieszkali w kamienicy Celejowskiej. Drzwi zamykano na ogromny, zabytkowy klucz. Jeden klucz, drugiego nie było, a któż by takie wielkie żelastwo z sobą nosił? Państwo Sicińscy opracowali zatem system spuszczania klucza na sznurku, przez okno. Do dziś nie wiemy, jak jedno dawało znać drugiemu, że stoi pod drzwiami.
Wiele domów zostawił po sobie Karol Siciński. Wiele projektów, również niezrealizowanych, niektóre mniej udane od innych. Zresztą, kto to wie? Może gdyby je zrealizowano, bylibyśmy dziś do nich równie przywiązani jak do widoku SARP-u i podcieni? Może i o nich opowiadaliby po latach Kazimierzacy, że stoją tak, wzniesione ręką króla Kazimierza... ?
W 2010 roku Tygodnik Nadwiślański informował o aukcji obrazów, z której dochód został przeznaczony na renowację nagrobku pabianiczanina.
Architekt Karol Siciński zasłużył sobie na wdzięczność kazimierzan. To on, po zakończeniu II wojny światowej , dźwignął miasto z ruin.. Dzięki niemu odzyskało swój niepowtarzalny charakter. Po śmierci Siciński wraz ze swoimi bliskimi spoczął na miejscowym cmentarzu parafialnym. Przez długie lata jego nagrobek stopniowo niszczał. Zaniepokoiło to jednego z mieszkańców – Andrzeja Pisuła. To on zaalarmował członków Towarzystwa Przyjaciół Kazimierza. Jego prezes Stefan Kurzawiński poprosił o pomoc wykładowców i studentów Kolegium Sztuk Pięknych. Do akcji przyłączył się też dyrektor Domu Architekta Ryszard Zdonek. Powstało ponad 20 obrazów, które sprzedano za trzy tysiące złotych. Nagrobek Karola Sicińskiego został odnowiony.
Autor: Sławomir Saładaj