www.um.pabianice.pl
Pabianice znajdują się w aglomeracji łódzkiej. Stanowią zarazem centrum 120-tysięcznego powiatu. Funkcjonują tutaj najważniejsze dla społeczności instytucje i urzędy. Miasto liczy 58 tys. mieszkańców i obejmuje obszar 33 km2.

Opozycjonista Szczerkowski

A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkę

Antoni Szczerkowski „Bolesław” (1881-1960) był jednym z bardziej znanych polityków pabianickich o poglądach lewicowych. W latach międzywojennych zasiadał w Radzie Miasta Pabianic, od 1926 r. sprawował funkcję jej przewodniczącego. Należał do Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS). Zasłynął rozłamem jakiego dokonał w szeregach PPS-Lewicy w 1917 roku.

W 1906 r. na IX Zjeździe PPS w Wiedniu partia podzieliła się na PPS-Frakcję (niepodległościowcy) i PPS-Lewicę, która optowała za rewolucją robotniczą w sojuszu z radykałami rosyjskimi, wyrzekając się starań o niepodległość Polski.

Szczerkowski jako zwolennik niepodległego bytu państwowego utworzył grupę tzw. opozycji robotniczej PPS-Lewicy, składającej się w większości z mieszkańców Łodzi i Pabianic. Grupa ta pozostała w PPS, natomiast PPS-Lewica połączyła się z Socjaldemokracją Królestwa Polskiego i Litwy (SDKPiL), dając początek Komunistycznej Partii Robotniczej Polski (KPRP). W Pabianicach były szeroko czytane „Informator opozycji robotniczej PPS-Lewicy” oraz „Zagadnienie Chwili. Wydawnictwo opozycji robotniczej Polskiej Partii Socjalistycznej [Lewicy]”.

Antoni Szczerkowski opisał okoliczności w jakich dokonał rozłamu PPS-Lewicy we wspomnieniach zamieszczonych w „Księdze pamiątkowej PPS – w trzydziestą rocznicę”, Warszawa 1923 r.

Z dziejów opozycji niepodległościowej w PPS-Lewica

Jak wiadomo w roku 1906 w PPS na tle programu niepodległościowego i taktyki partyjnej nastąpił rozłam. Powstała tak zwana PPS- Lewica, która usunęła ze swego programu hasło niepodległości Polski i stanęła na stanowisku negacji tego hasła. Uważając program ten za utopię, ośmieszając go bardzo często, ulegali wpływom politycznym SDKPiL. W miarę wypadkó w dziejowych przywódcy PPS-Lewicy coraz bardziej partię pchali w objęcia SDKPiL i dzisiejszych komunistów.

PPS-Lewica mimo swego oportunizmu politycznego, odegrała dość poważna role w ruchu robotniczym w byłym zaborze rosyjskim. Wynikało to z tego, że rzucała hasła chwili bieżącej, wysuwając żądania ekonomiczne, organizując strajki, które się częściowo udały.

Trzeba przyznać, iż w okresie przedwojennym partia ta była najsilniejszą w byłym zaborze rosyjskim. W tym okresie pod kierownictwem tow. Rechniewskiego wychodził tygodnik „Wiedza”, poświęcony teorii i praktyce socjalizmu. „Wiedza” była jedynym legalnym pismem socjalistycznym. „Wiedza” wychodziła od roku 1906 do 1910. PO zamknięciu ‘Wiedzy” do stycznia roku 1913 wychodziły tygodniki „Nowe Życie”, „Światło” i „Kuźnia”.

Od czasu do czasu pojawiały się artykuły zasadnicze na temat zagadnień ustroju prawno-politycznego Polski. Stanowisko zajmowane w tej sprawie przez PPS – Lewicę było powodem ataków SDKPiL, jako oportunistyczne i socjal-patriotyczne i nie mające nic wspólnego ze stanowiskiem socjalizmu, a ze strony PPS –Frakcja – jako pokrywające się ze stanowiskiem SDKPiL i nie mające nic wspólnego z ideologią polskiego socjalizmu.

Te fakty wskazują, ze PPS-Lewica znajdowała się między młotem a kowadłem. Wybuch wojny wszechświatowej stworzył nową sytuację międzynarodową, która spowodowała nowe prądy polityczne w polityce światowej. Odżyły hasła wolności i demokracji, zasadę samostanowienia narodów wysunął bieg wypadków międzynarodowych. Partie socjalistyczne poszczególnych krajów i rewolucja rosyjska stanęły na tym stanowisku.

Wypadki te spowodowały w łonie Lewicy rozbieżności poglądów na zagadnienia programowe w sprawie niepodległości Polski. Już na konferencji tzw. gajerowskiej w Łodzi w roku 1914 odbyła się dyskusja na temat wysunięcia hasła niepodległości Polski, a powtórzyło się to samo przed krajową Konferencją Piotrkowską w roku 1915. W tym celu zwołane było posiedzenie rozszerzone Łódzkiej Okręgowej Konferencji Robotniczej. Przeprowadzono szeroką dyskusję w sprawie niepodległości i walki o nią, w której to dyskusji brali udział wybitni członkowie Centralnego Komitetu Robotniczego partii, jak Wera (Kostrzewa), Krzysztof, Ignac, którzy starali się przekonać robotników, że wysunięcie hasła niepodległości prowadzi do militaryzmu, że to jest niesocjalistyczne, że jest wymysłem Fraków. Charakterystyczne było, że pod wpływem argumentów zwolenników niepodległości, tow. Leon, funkcjonariusz CKR, zawzięty wróg Fraków, na tym zebraniu wypowiedział się za niepodległością. To wprowadziło w konsternację Werę, Ignaca i innych. Toteż dali mu nauczkę i Leon „poprawił się”. Mimo długiego referatu Wery przeciwko niepodległości i gromienia opozycjonistów przez Krzysztofa i Ignaca, na jednym z tych rozszerzonych posiedzeń Ł.O.K.R. przegłosowano wniosek wypowiadających się za niepodległością Polski.

Na konferencji krajowej piotrkowskiej w 1915 r. spotykamy się z trzema referatami o sytuacji politycznej i zadaniach partii. Wera uzasadniała stanowisko co do ustroju prawno-politycznego Polski, mówiła między innymi, że partia winna zdążyć w kierunku jak najszerszego usamodzielnienia kraju, którą to formułę konferencja uchwaliła. Drugi referent Grzech nie podzielał oceny sytuacji i zajętego stanowiska co do formuły prawno-politycznej. Zajęte przez niego stanowisko zmierzało wyraźnie w kierunku SDKPiL. Trzeci referent, towarzysz Bolesław (Szczerkowski) uzasadniał konieczność wysunięcia hasła niepodległości, wykazywał, że stanowisko poprzednich referentów jest niesłuszne i wskazywał, że sytuacja międzynarodowa układa się korzystnie dla sprawy polskiej.

Widzimy z powyższego, iż w tym czasie już ujawniały się wyraźnie trzy kierunki polityczne w sprawie Polski, co zmierzało do rozbicia partii.

Trzeba wspomnieć, że już przed konferencją piotrkowską Wera przestrzegała bliższych towarzyszy, że delegacja warszawska z Grzechem na czele jest niepewna, bo lada dzień może przejść do SDKPiL i dąży do rozłamu w partii.

Przepowiednie te szybko się sprawdziły, bo w trzy miesiące po konferencji piotrkowskiej grupa złożona z 27 członków tej partii z tzw. Grzechem i Lucyną na czele przeszła do SDKPiL. Ten rozłam warszawską organizację poważnie osłabił a wzmocnił esdeków (zwolenników SDKPiL). W tym czasie pomiędzy SDKPiL a PPS-Lewica panowała bardzo ostra walka, a nieraz na zebraniach publicznych dochodziło do awantur.

Należy podkreślić, że w owym czasie rozwijało się zainteresowanie sprawą niepodległości Polski na terenie Warszawy. Grono inteligencji z Rechniewskim i Ludwikiem Krzywickim na czele zorganizowało koło mężów zaufania, pod nazwą ‘’Plenum”, do którego oprócz wspomnianych należeli: Kruszewski, Ludwik Librach, Zofia Sokołowska, Marceli Lewy, N. Gąsiorowska, Edward Grabowski, Henryk Kołodziejski. Zadaniem ich było szerzenie świadomości za niepodległością Polski ze stanowiska międzynarodowego socjalizmu. Grupa ta przystępowała do wydawania broszur oświetlających potrzebę zmiany programu, lecz śmierć tow. Rechniewskiego przerwała tę pracę.

W Łodzi i Pabianicach kierunek niepodległościowy dojrzewał po wpływem namiętnej dyskusji w łonie partii. W roku 1917 już występuje zwarta grupa robotników, przeważnie starych towarzyszy na czele z A. Szczerkowskim, Fr. Pudlarzem, K. Sulejem, Guzowskim, Dobrowolskim, M. Lewym i Romanem Izdebskim.

W Łodzi przebywa dla agitacji bardzo często Wera, Felek, zjawia się też od czasu do czasu Krzysztof i Marian, główne filary partii, a po ich stronie stoją z miejscowych Leon, Mieczysław, Ignac i znana fanatyczka Jadwiga. Czołowe grono polityków z inteligencji staje do walki z ogółem towarzyszy robotników, którzy popularyzują niepodległość i zmianę stanowiska taktycznego partii.

Ruch zatacza coraz szersze kręgi i oto na Konferencji Okręgowej Łódzkiej w marcu 1917 r. ujawnia się wyraźnie opozycja. Na konferencji tej toczyła się burzliwa dyskusja na temat wysunięcia hasła niepodległości Polski. W imieniu CKR występowali Wera i Krzysztof, a w imieniu opozycjonistów Szczerkowski i Ludwik Librach z Warszawy. Konferencja większością głosów uchwaliła rezolucję oświadczającą się za niepodległością Polski i zwołaniem Sejmu, oraz poleciła nowo wybranemu Ł.O.K.R. opracowanie odpowiedniej rezolucji na Zjazd Ogólnokrajowy w myśl powziętej uchwały.

Uchwała ta strasznie przygnębiająco wpłynęło na głównych wodzów partii. Na terenie Warszawy myśl ta zdobyła sobie grono zwolenników w dzielnicy Wolskiej na jednej konferencji. Dyskusja toczyła się tam cały dzień i cały szereg towarzyszy wypowiedział się za hasłem niepodległości Polski.

Zatarg ten zaostrzyła jeszcze sprawa bloku z Bundem do Rady Miejskiej w Warszawie. Trzeba zaznaczyć, że na terenie Lodzi był ostry zatarg z esdekami i bundowcami na tle rozłamu w Komisji Międzyzwiązkowej i Stowarzyszeniu Spożywców „Robotnik”. Złe także stosunki panowały pomiędzy Lewicą a Bundem, z powodu popierania esdeków w powyższych sprawach i rozłamu w Związku Włóknistym.

Zatarg ten esdecy rozdmuchiwali do niebywałych rozmiarów, a nieraz na zebraniach dochodziło do zaburzeń.

Zatarg ideowy i taktyczny oraz sytuacja w kraju zmusiły przywódców do zwołania w 1918 roku partyjnej Narady Krajowej, tzw. radomskiej. Kierownicy partii tak przeprowadzili zwołanie zjazdu, że mieli absolutną większość za sobą. W naradzie tej brali udział delegaci z Warszawy, z Łodzi, Pabianic, Zagłębia, Włocławka oraz członkowie CKR partii.

Nie przebierając w środkach, z całą furią wystąpili przeciwko koreferentowi towarzyszowi Szczerkowskiemu – Felek, Leon, Zofia, Ignac, Krzysztof, twierdząc, że stanowisko zajęte przez koreferenta za niepodległością zmierza w kierunku „frackim”, a według ich wywodów, Frakcja jest obecnie zupełnym bankrutem, a program i taktyka jej nie mają nic wspólnego z socjalizmem. Wypowiedziano cały szereg podobnych frazesów demagogicznych, jeden z mówców, Pankiewicz, domagał się powzięcia uchwały piętnującej opozycjonistów jako zdrajców i stawiającej ich poza nawiasem partii, lecz rozsądniejsi zdania tego nie podzielili. Charakterystyczne jest, że wspomniany Pankiewicz jest obecnie ludowcem. Inni, jak Mieczysław, Rudniański Jan, Strzelecki, przemawiali rzeczowo, ale opowiedzieli się przeciw niepodległości Polski. Przemawiali za stanowiskiem koreferenta i za zmianą programu i taktyki towarzysze Jakub (Sulej), Antoś, H. Cobel i inni.

Większość narady wypowiedziała się za rezolucją referenta, którą uchwalono. Przedłożona rezolucja opozycjonistów jest umieszczona w wydanym Informatorze. W opracowaniu tej rezolucji brali także udział towarzysze Kruszewski i Lewy.

Opozycjoniści na tej naradzie przedłożyli również rezolucję w sprawie stosunku partii do innych partii socjalistycznych w kraju, która to rezolucja wypowiadała się za dążeniem do połączenia partii socjalistycznych na platformie niepodległości w jedną całość i za współdziałaniem ich.

Większość była przeciwko tej rezolucji, a w dyskusji podkreślali, że należy dążyć do połączenia z SDKPiL oraz z Bundem.

Po naradzie w gronie członków CKR partii towarzyszowi Bolesławowi (Szczerkowskiemu) dano do zrozumienia, że powinien zmienić swe stanowisko lub też złożyć mandat członka CKP PPS-Lewicy..

Po Krajowej Naradzie Radomskiej odpis rezolucji przedłożonej przez opozycjonistów przedostał się do szerszych kół partii, co wywołało różne komentarze. W okręgu łódzkim świadomszych robotników jeszcze bardziej to umocniło w ich stanowisku niepodległościowym.

Poważną rolę odgrywała sprawa centralizacji ruchu spółdzielczego. W Łodzi istniała Komisja Zjednoczonych Robotniczych Stowarzyszeń Spółdzielczych, obejmująca spółdzielnie w Łodzi pod nazwami „Robotnik”, „Związkowiec”, „Metalowiec”, „Łączność”, „Ognisko” i w Pabianicach pn. „Związkowiec”. Gdy jednak szło o przyjęcie do tej Komisji spółdzielni „Łączność”, „Ognisko” i spółdzielni Stowarzyszenia Tramwajarzy, które były pod wpływem PPS – Frakcji Rewolucyjnej, przywódcy PPS-Lewicy byli zdania, ażeby tych spółdzielni nie przyjmować do komisji. To wywołało wielkie oburzenie wśród szerszych kół opozycjonistów, którzy byli za przyjęciem tych spółdzielni. Na jednym z zebrań Ł.O.K.R. potwierdzono to stanowisko. Potwierdziło je również walne zebranie kooperatywy „Proletariat”, odbytej 1 września 1918 roku w wypełnionej Sali Filharmonii, Dzielna 20. Pamiętne to zebranie było bardzo burzliwe, był na nim obecny tow. Perl jako gość. Opozycjoniści zebranie opanowali i przeprowadzili swój zarząd.

Władze centralne Lewicy rozpoczęły prześladowania wybitnych opozycjonistów, zawieszać i oddawać pod sąd partyjny, to znów świadomie przeciągać odbycie sadu, co zaostrzało strasznie stosunki. To ostatnie sprowokowało opozycjonistów do wydania w tej sprawie dwóch odezw i pisma „Informator”, który wyszedł w czerwcu 1918 roku, a zawierał artykuły: „Od Redakcji”, „Nasze zadania”, „Stosunek do innych partii”, „Rezolucja w sprawie narady radomskiej”, „Sprawa zjednoczenia ruchu socjalistycznego”, „Z dziejów kierunku opozycyjnego”, „Sprawa zatargu ideowego w partii”, „Oświadczenie” przesłane CKR PPS-Lewicy w kwietniu 1918 r. przez członków opozycji robotniczej, list przesłany do Ł.O.K.R. PPS-Lewicy przez Ł.O.K.R. PPS w sprawie omówienia zjednoczenia organizacyjnego. List ten proponował w powyższej sprawie odbyć szereg zebrań dyskusyjnych dla omówienia programu i taktyki tych partii. Opozycja wydała również broszurę programową pn. „Zagadnienia chwili”, napisana przez M. Lewego, która wyszła w październiku 1918 roku.

Opozycja Robotnicza wydała także odezwę w sprawie sytuacji i ogłoszenia Manifestu przez Radę Regencyjną Królestwa polskiego, rozwiązującego Radę Stanu i zapowiadającego zwołanie Sejmu Konstytucyjnego w Warszawie. Odezwa ta była wydana pod hasłem usunięcia okupantów i wzywała do strajku powszechnego na dzień 14 października 1918 r. Odezwa ta w sposób bardzo ostry piętnowała okupantów i reakcję rodzima w uosobieniu Rady Regencyjnej. Odezwa była szeroko rozkolportowana. Opozycjoniści brali czynny udział w akcji przeciwko okupantom.

Zapanowała konsternacja wśród przywódców PPS-Lewica. Ponieważ wydawnictwa opozycjonistów były rozchwytywane przez robotników i wzmocniły poważnie opozycję, PPS-Lewica wydała specjalne pismo ulotne nielegalne, napadające w sposób ordynarny i nie przebierający w kłamstwach przeciw opozycjonistom. To samo uczynił legalny organ PPS-Lewica ‘”Głos Robotniczy”. Pisma te starały się całą tę sprawę zbagatelizować, twierdząc, ze zwolenników opozycji jest tylko garstka.

Wobec tego, ze CKR nie chciał zgodzić się na zwołanie zjazdu ogólno partyjnego i że opozycjoniści nowej partii tworzyć nie zamierzali, za pośrednictwem tow. Napiórkowskiego weszli w porozumienie z władzami partii PPS . Pertraktacje doprowadziły do połączenia , co zostało dokonane w dniu 2 grudnia 1918 roku. W sprawie tego połączenia ogół był powiadomiony komunikatem podpisanym przez Opozycję Robotniczą PPS-Lewica, i specjalna odezwą, wydana przez CKR PPS. Z okazji tego w okręgu łódzkim przyłączyło się do PPS około 260 członków Lewicy i mnóstwo sympatyków oraz kilka osób w Warszawie. Na potwierdzenie tego, że to nie jest drobny wypadek, jak to starali się zbagatelizować przywódcy Lewicy, należy stwierdzić, że następstwem tego połączenia w Łodzi było opanowanie największej wówczas spółdzielni „Proletariat”, „Łączność” i Związku Włóknistego, który był pod wpływem PPS-Lewica. Również w Pabianicach opanowano spółdzielnię „Związkowiec”, Związek Włóknisty i Stowarzyszenie Oświatowe „Światło”. Zmiany te moralnie i organizacyjnie osłabiły strasznie PPS-Lewica w okręgu łódzkim, co przyspieszyło połączenie tej partii z SDKPiL. Połączenia tego dokonano w końcu grudnia 1918 roku i przyjęto nazwę Komunistycznej Partii Robotniczej Polski.

Antoni Szczerkowski był także współorganizatorem ruchu związkowego, spółdzielczości robotniczej i proletariackich stowarzyszeń oświatowych. W latach 1916-1939 był przewodniczącym Związku Zawodowego Robotników i Robotnic Przemysłu Włókienniczego, wiceprzewodniczącym Komisji Centralnej Związków Zawodowych i członkiem Rady Generalnej Międzynarodówki Włókienniczej. Swoją działalność społeczną rozwijaną podczas pierwszej wojny światowej w okręgu łódzkim opisał we „Wspomnieniach działaczy spółdzielczych”, tom II, Warszawa 1956.

Wybuch pierwszej wojny światowej spowodował wkroczenie wojsk niemieckich do Łodzi dnia 6 grudnia 1914 r. Od tego czasu władzę w mieście sprawował okupant niemiecki.

Łódź, jako wielki ośrodek przemysłowo-robotniczy, została wtłoczona w nowe warunki wojenne. W życiu gospodarczym nastąpiło pogorszenie, potęgował się zastój w handlu, a przede wszystkim w budownictwie i przemyśle. Zamykano masowo zakłady przemysłowe.

W tej sytuacji działacze robotniczy, którzy pracowali w podziemnej pracy politycznej za caratu, już w sierpniu 1914 r. zastanawiali się, jak obronić masy robotnicze pozostające bez pracy i środków do życia. Wówczas słuszne hasło: „swoje sprawy bierzemy w swoje ręce’, głoszone przez pionierów spółdzielczości, stało się drogowskazem w samoobronie robotniczej.

Zarząd Główny Związku Zawodowego Robotników i Robotnic Przemysłu Włókienniczego podjął inicjatywę organizowania przy Związku ‘samopomocy robotniczej” w formie tanich kuchni robotniczych dla pozostających bez pracy i środków do życia. Inicjatywę zorganizowania samopomocy robotniczej podjęły także inne klasowe związki zawodowe istniejące na terenie Łodzi i innych miast.

Wysunięto również inicjatywę zorganizowania robotniczych stowarzyszeń spożywczych (kooperatyw), wychodząc z założenia, że istniejące wówczas spółdzielnie spożywców na terenie Łodzi były pod wpływem prawicy społecznej – Narodowej Demokracji i Chrześcijańskiej Demokracji, odnoszącej się wrogo do klasowego ruchu robotniczego.

Dzięki partiom socjalistycznym i związkom zawodowym już w końcu 1914 r. i na początku 1915 r. założono szereg kooperatyw robotniczych oraz zorganizowano kilka tanich kuchni robotniczych przy związkach zawodowych w Łodzi w różnych dzielnicach miasta. W ciężkich warunkach aprowizacyjnych w okresie niemieckiej okupacji kuchnie te cieszyły się dużym powodzeniem wśród bezrobotnych.

Okupant wprowadził ograniczenia żywnościowe na artykuły pierwszej potrzeby, jak mąka, chleb, cukier, kasza, tłuszcz, mięso. Wydawane one były na kartki. Również i inne artykuły były trudno dostępne. W miarę trwania wojny sytuacja żywnościowa pogarszała się bardzo, a racje żywnościowe były zmniejszane do minimum. Władze okupacyjne rozpoczęły rabunkową gospodarkę pod pretekstem potrzeb wojennych. Poczęły więc rekwirować i wywozić do Niemiec towary włókiennicze, surowce, półfabrykaty i przedmioty codziennego użytku, kończąc na maszynach i kablach elektrycznych. Ta rabunkowa gospodarka doprowadziła do tego, że w czasie okupacji cały przemysł stopniowo zupełnie zamarł. Toteż głód, nędza i choroby zakaźne powodowały ogromne spustoszenie wśród ludności, szczególnie wśród robotników (…).

Zarząd Związku Zawodowego Robotników i Robotnic Przemysłu Włókienniczego, Oddział w Pabianicach, już w połowie grudnia 1914 r. zorganizował sekcję żywnościową, która zajęła się energicznie zakupywaniem i sprowadzaniem ziemniaków, mąki, kaszy i innych artykułów spożywczych dla członków Związku. Produkty te sprzedawano po cenie kosztów własnych. Członkowie byli bardzo zadowoleni, ponieważ produkty te były bardzo trudne do nabycia.

Następnie z dniem 21 sierpnia 1915 r. zostały zorganizowane przy Związku Zawodowym Robotników i Robotnic Przemysłu Włókienniczego, oddział w Pabianicach. Tanie Kuchnie i Herbaciarnie Robotnicze:

- na Nowym Mieście przy ul. Ogrodowej 22, od samego początku wydawano tam ponad 200 obiadów oraz 900 szklanek herbaty dziennie,

- przy ul. Fabrycznej 35, wydawano 350 obiadów oraz 2000 szklanek herbaty dziennie,

- na Starym Mieście, przy ul. Stary Rynek, wydawano 300 obiadów oraz 2500 szklanek herbaty dziennie,

- na Nowym Mieście, przy ul. Wspólnej w domu Resla; w tym lokalu sprzedawano tylko herbatę i chleb (za kartki); wydawano od 260 do 3000 szklanek herbaty dziennie,

Należy zaznaczyć, że z powodu braku opału wiele osób brało więcej herbaty w naczynia do domu, na kolację. Kto sobie życzył kawałek czarnego chleba do obiadu lub herbaty, mógł go otrzymać po cenie kosztu, po oddaniu kartki na chleb. W tych lokalach można było otrzymać do czytania łódzkie i warszawskie gazety.

Kierownictwo tych robotniczych kuchni i herbaciarni sprawował przy Związku zarząd w osobach: August Gramsz, Tomasz Kapitułka, F. Lipiński, Stanisław Łabędzki, Wojciech Małek, S. Olejniczak, Karol Sulej, Antoni Śniady.

W Pabianicach z inicjatywy piszącego te wspomnienia, został w 1917 r. otwarty Oddział Robotniczego Stowarzyszenia Oświatowego „Światło”, z siedzibą przy ul. Zachodniej 6. Pierwszy zarząd stanowili: Halina Biskupska, August Gramsz, Tomasz Kapitułka, Ignacy Mroziński, Stanisław Olejniczak, Leonard Pliszka, Antoni Szczerkowski. Stowarzyszenie liczyło początkowo 170 członków. Zorganizowano chór, koło dramatyczne, czytelnię pism i założono bibliotekę (…).

Wytworzone warunki życiowe w okresie pierwszej wojny światowej spowodowały, że przed klasowymi związkami zawodowymi i partiami socjalistycznymi stanęło zagadnienie samoobrony przed głodem i przyjścia z pomocą ludziom pozostającym bez pracy. Okazało się, że zorganizowanie samopomocy robotniczej, jak kuchnie i herbaciarnie robotnicze, w całości nie rozwiązywało tego zagadnienia. Należało także przystąpić do zakładania spółdzielni robotniczych (…).

Bieg wypadków spowodował, że w szybkim tempie powstawały robotnicze stowarzyszenia spożywców w Łodzi i w jej okręgu (…).

Robotnicze Stowarzyszenie Spożywcze „Związkowiec” w Pabianicach przy ul. Ogrodowej 14. Powstało dnia 17 grudnia 1915 r., miało 376 członków. Zarząd stanowili: Stanisław Bączkowski, August Gramsz, Stanisław Łabędzki, Tomasz Oberle, Stanisław Olejniczak, Leonard Pliszka, Adam Pietraszek, Karol Sulej, Szczepan Uznański. Stowarzyszenie „Związkowiec” szybko się rozwinęło. Już w 1917 r. liczyło 474 członków, miało 4 sklepy spożywcze, jeden sklep z obuwiem i wytwórnię obuwia oraz piekarnię chleba (…)

28 czerwca 1916 roku została zorganizowana Komisja Zjednoczonych Robotniczych Stowarzyszeń w Łodzi. Obejmowała ona stowarzyszenia spółdzielcze: „Robotnik”, „Metalowiec”, „Łączność”, „Ognisko”, „Związkowiec” w Pabianicach i Pralnię ‘Samopomoc”. Zarząd Komisji stanowili: Antoni Szczerkowski – przewodniczący, Roman Izdebski – sekretarz i kierownik biura zakupów, Aleksy Rżewski, Edmund Wawrzyński, Marcin Żyrek.

W 1937 r. Antoni Szczerkowski pełnił funkcję wiceprezydenta Pabianic. Wtedy to znalazł się w niebezpieczeństwie. Regionalne Echo (5.11.37) informowało: Właściciel kiosku chciał zabić wiceprezydenta miasta. Kluszczyński Nikodem, właściciel kiosku przy ul. Św. Jana i Zamkowej, zamieszkały przy ul. Legionów (Partyzancka), mając osobiste pretensje do wiceprezydenta m. Pabianic., p. Antoniego Szczerkowskiego, wpadł onegdaj do jego mieszkania przy ul. Fabrycznej (Waryńskiego) 32 z rewolwerem w ręku. Na szczęście p. Szczerkowskiego w domu nie było. Kluszczyński przeszukał całe mieszkanie, ciągle z gotowym do strzału rewolwerem, po czym opuścił mieszkanie. Powiadomiona o fakcie tym policja aresztowała niezwłocznie zamachowca, przy którym znaleziono broń oraz dwa magazynki kul. Osadzono go w areszcie miejskim do dyspozycji sądu. Jak się okazuje, tłem tego zajścia jest sprawa dzierżawionego od siedmiu lat przez siostrę Kluszczyńskiego kiosku przy rogu Św. Jana I Zamkowej. Kontrakt na jego dzierżawę upłynął z dniem 31 października. Zmarła matka Kluszczyńskiego wybudowała kiosk kosztem 900 złotych. Kluszczyński zwracał się parokrotnie bezskutecznie o prolongatę dzierżawionego kiosku do wiceprezydenta Szczerkowskiego. W dniu 29 ub. m. miało nastąpić otwarcie ofert, co się jednak jeszcze nie stało. Zniecierpliwiony tym Kluszczyński uciekł się w następstwie do powyższego szalonego czynu.

Ilustrowana Republika z 21 września 1925 cytowała antyrządowe wystąpienie Antoniego Szczerkowskiego: „Gromy na p. Grabskiego ciskał na wiecu poseł socjalistyczny . P. Szczerkowski czyni premiera odpowiedzialnym za obecną sytuację w kraju”.

Wczoraj w lokalu majstrów fabrycznych odbył się wiec polityczny P.P.S., na którym omawiano obecną sytuację w państwie.

Jako pierwszy mówca wystąpił poseł Szczerkowski, który na wstępie stwierdził, że sytuacja w kraju jest niezmiernie ciężka, lecz aczkolwiek klasa robotnicza przeżywa krytyczny moment to jednak daje się zauważyć apatia, która owładnęła masami proletariackimi.

Mówca uważa, że apatia ta wywołana została tem, że klasa robotnicza nie widzi ratunku w tej najwyższej instancji, jaka jest sejm, gdzie reprezentacja robotnicza jest bardzo nikła, by mogła wpłynąć na bieg spraw i na rząd w obronie klasy pracującej.

Robotnicy odczuwają przede wszystkim wahania walutowe, gdyż przemysłowcy narzucają im nowe warunki pracy i płacy a z tych ostatnich najgroźniejszą jest sprawa zapłaty za pracę w naturze, na co robotnicy nie powinni się w żaden sposób zgodzić. Za wszystko, co się obecnie w kraju dzieje odpowiedzialny jest rząd p. Grabskiego, który złą gospodarką doprowadził sytuację gospodarczą do obecnego stanu, nie zawarłszy traktatów handlowych z najpoważniejszymi krajami stanowiącymi rynki zbytu dla naszej produkcji.

Dalej podkreślił poseł Szczerkowski, że rząd p. Grabskiego ponosi również winę za budżet, którego 50 proc. przeznaczono na armię, podczas, gdy redukuje się wydatki na szkolnictwo i gdy tysiączne rzesze robotnicze cierpią głód.

W pierwszym rzędzie należy zrównoważyć budżet, obniżając wydatki na wojsko i policję.

Co się tyczy sejmu – to P.P.S. dążyć będzie do jego rozwiązania i ustanowienia sejmu bardziej demokratycznego, sprawa ta jednak zależy nie tylko od partii socjalistycznej, lecz od całej klasy robotniczej.

Następnie poruszył sprawę zniesienia kary śmierci i oświadczył, że partia P.P.S. wniesie do sejmu formalny wniosek w tej sprawie. Jednak mówca zastrzega się, że nie myśli w tym wypadku o obronie komunistów, którzy demoralizują rzesze robotnicze.

Antoni Szczerkowski był niezwykle aktywnym politykiem i działaczem związkowym. Udzielał się także na forum międzynarodowym. Express Wieczorny Ilustrowany (14.06.1936) donosił: W dniu wczorajszym powrócił do Pabianic wiceprezydent p. Antoni Szczerkowski. Jak wiadomo p. Szczerkowski z ramienia związków zawodowych brał udział w międzynarodowym zjeździe w Genewie w Szwajcarii.

Ukoronowaniem działalności związkowej Szczerkowskiego był wybór do Rady Generalnej Międzynarodówki Włókienniczej. Szczerkowski informował o tym fakcie w Łodzianinie, pisząc sprawozdanie z „XV Kongresu Międzynarodówki Włókienniczej w Blackpool w Anglii”.

W dniach 10-15 maja 1937 r. obradował Kongres Międzynarodówki Włókienniczej w Blackpool w Anglii. W Kongresie tym wzięło udział z głosem 96 delegatów z następujących krajów: Anglia, Belgia, Francja, Czechosłowacja, Szwecja, Polska, Dania, Szwajcaria, Holandia, Norwegia. Obecni byli: tow. Walter Schevenels, sekretarz Międzynarodówki Zawodowej i tow. Adrian Staal, jako przedstawiciel Międzynarodowego Biura Pracy w Genewie. Również w charakterze gości wzięli udział przedstawiciele robotników japońskich: A. Komijo i T. Fukuda.

Po zagajeniu sekretarz Międzynarodówki, tow. T. Shaw, zdał sprawozdanie z działalności sekretariatu Międzynarodówki Włókienniczej, z którego wynika, że do Międzynarodówki należą organizacje włókiennicze siedemnastu państw, liczące 622.878 członków, wedle stanu z 1 stycznia 1937 r., z czego na poszczególne kraje przypadają następujące pozycje: Anglia 187.110 członków, Francja 178.839, Belgia 65.000, Czechosłowacja (Niemcy) 50.200, Polska 36.800, Szwecja 33.988, Czechosłowacja (Czesi) 25.000, Dania 16.289, Holandia 8893, Szwajcaria 7705, Norwegia 7060; inne kraje liczą mniej członków.

Następnie sprawozdawca omówił stosunki z organizacjami St. Zjednoczonych, Japonii, Chin oraz przeszedł do omówienia ruchu zawodowego. Związki zawodowe we wszystkich państwach, gdzie istnieją, odgrywają wielką rolę w walce o poprawę bytu klasy robotniczej.

Dalej tow. Shaw omawiał problem czterdziestogodzinnego tygodnia pracy i walkę o skrócenie czasu pracy. Dłuższy ustęp poświęcił odbytej ostatnio konferencji w Waszyngtonie, podkreślając, że należy przede wszystkim zawdzięczać Międzynarodówce Włókienniczej inicjatywę zwołania powyższej konferencji, która dla włókniarzy ma pierwszorzędne znaczenie, albowiem sprawa 40 – godz. tygodnia pracy została postanowiona w formie realnego postulatu.

W dyskusji tow. V. Vanderputte (Francja) wyjaśnił, że wytworzone warunki polityczne, w związku z powstaniem rządu tow. Bluma i wielkie reformy społeczne spowodowały, że nastąpił wielki rozwój związków zawodowych, o czym świadczy fakt, że poprzednio do organizacji zawodowych, zrzeszonych w Centrali Krajowej, należało ogółem 1.200.000 członków, obecnie liczba ta się podniosła blisko do 6.000.000 członków.

Po krótkiej dyskusji i wysłuchaniu sprawozdania finansowego i Komisji Rewizyjnej, Kongres sprawozdanie to jednogłośnie przyjął do wiadomości.

Tow. Schevenels przemawiając w imieniu Międzynarodówki Zawodowej, zaznaczył, że obecnie przed klasą robotniczą stoją bardzo ważne zagadnienia: przede wszystkim – walka z faszyzmem. Widzimy poważny postęp w tych krajach, gdzie jest wolność i demokracja. We Francji poważne zdobycze socjalne, zmiany, korzystne dla klasy robotniczej – to zasługi rządu ludowego, a tym samym mas robotniczych. W Ameryce nie tylko organizacje się wzmocniły, lecz ich łączność z klasami pracującymi innych narodów, oraz solidarność międzynarodowa, stały się wyraźniejsze.

Sprawa skrócenia czasu pracy jest dziś hasłem całej Międzynarodówki, która wszelkimi rozporządzalnymi siłami będzie o realizację tego hasła walczyć. W Genewie sytuacja się zmieniła na lepsze, ponieważ dwie trzecie głosów, potrzebne do decyzji w tej sprawie, są do osiągnięcia. Nie wystarczy wysyłanie swoich przedstawicieli do Genewy, trzeba we wszystkich państwach całą siłą walczyć o czterdziestogodzinny tydzień pracy.

Następnie przemawiał w imieniu Międzynarodowego Biura Pracy A. Staal oraz zabrali glos obaj goście – Japończycy, omawiając ciężką sytuację robotnic i robotników w Japonii.

Sprawę 40-gpdz. tygodnia pracy referował tow. Vanderputte, uzasadniając ten postulat m. in. ogromnym wzrostem racjonalizacji. Francja i St. Zjednoczone zrealizowały już krótszy tydzień roboczy. Mają prawo domagać się rozszerzenia tej reformy, gdyż mogą się znaleźć w trudnych warunkach konkurencyjnych. W dyskusji kładziono duży nacisk na reakcyjne stanowisko przemysłowców angielskich. W imieniu delegacji polskiej przemawiał tow. Zerbe.

Po dyskusji przyjęto rezolucję, domagającą się wprowadzenia międzynarodowej konwencji w sprawie 40-o godz. tygodnia roboczego. Rezolucja wskazuje m.in. na fakt, że tam, gdzie skrócono czas pracy – nie nastąpił żaden z katastrofalnych objawów, które przewidywali przemysłowcy. Kongres uchwala wszystkimi siłami poprzeć walkę o skrócenie czasu pracy do 40 godz. na tydzień bez obniżki zarobków.

Dalsza rezolucja zaleca utworzenie przy Międzynarodowym Biurze Pracy Komisji dla badania spraw przemysłu włókienniczego, złożonej z przedstawicieli robotników, przemysłowców i rządów.

Uchwalono poza tym rezolucje: w sprawie urlopów płatnych, wysuwając postulat 15 dni urlopu rocznego. W sprawie plac, domagając się lepszej statystyki plac oraz przystosowania zarobków do potrzeb. W sprawie racjonalizacji, stwierdzając, że klasa robotnicza nie sprzeciwia się zasadniczo racjonalizacji, rozumianej jako poprawa maszyn, organizacji i warunków zdrowotnych pracy; zastrzega się jednak przeciw zamianie człowieka w dodatek do maszyny, niesłychanemu wzrostowi wysiłku i wyczerpaniu na skutek koncentracji pracy.

Pod koniec obrad uchwalono rezolucję w sprawie Hiszpanii.

Powołano nową Radę Generalną Międzynarodówki, w skład której w imieniu włókniarzy polskich wchodzi tow. Szczerkowski i jeszcze jeden towarzysz (vacat).

Antoni Szczerkowski chętnie publikował w prasie lewicowej. W Łodzianinie (nr 292/1938) zamieścił refleksje przed 10. Kongresem Klasowego Związku Włókienniczego – ”Włókniarze”.

Jutro i pojutrze ma się odbyć w Łodzi X-ty Kongres delegatów Klasowego Związku Włókienniczego. Nie ulega wątpliwości, że wśród szerokich mas robotników włókienniczych i wśród wszystkich ludzi, interesujących się życiem społecznym i politycznym – Kongres ten wywoła duże zainteresowanie; jest to Kongres jednej z największych organizacji zawodowych, spośród należących do związków, zrzeszonych w Komisji Centralnej Zw. Zawodowych w Polsce. W Kongresie weźmie udział około 150 delegatów, reprezentujących wszystkie ważniejsze ośrodki przemysłu włókienniczego w Polsce, wezmą w nim również udział przedstawiciele organizacji bratnich i szereg gości.

Zarząd Główny przedkłada sprawozdanie z działalności Związku za okres trzyletni (1934-1937), sprawozdanie zawierające bogaty materiał i dane statystyczne, dotyczące działalności Związku, nasilenia bezrobocia i położenia przemysłu włókienniczego. Ze sprawozdania tego wynika, że Związek przeprowadził 23 akcje ogólnego znaczenia o zawarcie umów zbiorowych i o unormowanie warunków pracy w przemyśle włókienniczym. Akcje te obejmują także znane, potężne walki strajkowe.

Poza tym Związek nasz w Polsce w okresie sprawozdawczym załatwił spraw i zatargów ogółem 14619, w tym ze strajkami 1884, bez strajków zaś 12735. W Sądach Pracy Związek nasz przeprowadził ogółem 2078 spraw. Zebrań i wieców ogółem 4361, w tym zebrań ogólnych członków 379, odczytów 227. Związek w okresie sprawozdawczym zapośredniczył do pracy 5.256 swoich członków. Z tych danych wynika, że Związek nasz w swojej działalności wykonał ogrom pracy i oddał duże usługi robotnikom w obronie ich interesów i walki o lepszy byt. W okresie sprawozdawczym Związek stale i systematycznie rozwijał się; ilość członków wynosiła w 1934 – 31272, w 1935 r. – 37990, w 1936 r. – 56618, w 1937 r. – 62.000. Liczba członków w dalszym ciągu wzrasta.

W końcu roku 1937 Związek liczył 39 Oddziałów. Należy zaznaczyć, ze w ośrodkach większych skupień robotników mniejszości narodowych, gdy tego zachodziła potrzeba, zostały zorganizowane specjalne oddziały dla robotników niemieckich i żydowskich z uwzględnieniem potrzeb językowych i kulturalnych tych narodowości.

Trzeba stwierdzić, że formy organizacyjne naszego Związku i charakter jego działalności, zadość czynią potrzebom wszystkich jego członków bez żadnej różnicy. Pozwala to zmobilizować wszystkich włókniarzy w szeregach Związku dla obrony interesów robotniczych i dla walki o naczelne postulaty klasy pracującej.

Władze kierownicze Związku czyniły wszystko, aby podnieść świadomość klasową włókniarzy, wolę niezłomną obrony interesów robotniczych i karność organizacyjną, wychowując masy w duchu bezwzględnej walki o swoje cele i zadania.

Zarząd Główny doceniał doniosłość wydawania własnego pisma, to tez w okresie sprawozdawczym wydawał pismo „Włókniarz”, którego wydano ogółem około 1 miliona egzemplarzy, poza tym Związek wydaje dla robotników niemieckich pismo „Der Textilarbeiter”.

Z powyższego wynika jasno, że Związek spełnia należycie swoje zadania wobec mas robotniczych i kroczy po słusznej drodze. Stał się on Związkiem bardzo aktywnym i odgrywa rolę czołową na terenie przemysłu włókienniczego i w walkach ogólnych o naczelne postulaty klasy robotniczej.

Związek niejednokrotnie znajdował się w bardzo ciężkich warunkach i musiał pokonywać różne przeszkody.

Ataki, prowadzone przez reakcję kapitalistyczna i cały obóz faszystowski na nasz Związek i jego władze centralne, jak i częste podjazdy demagogiczne ze strony tzw. lewej nie były jednak w stanie poderwać zaufania szerokich mas robotniczych do władz kierowniczych Związku i zatamować jego rozwoju. Związek mimo usiłowań osłabienia jego siły, stał się potężną, masową organizacją spełniającą należycie swoje zadania.

Związek w swej działalności zawsze starał się kroczyć po linii nakreślonej w uchwałach Kongresu Ogólnokrajowego Klasowych Związków Zawodowych w Polsce i Zarządu Głównego naszego Związku. Jednocześnie w sprawach dotyczących ogólnej polityki i walki o zasadnicze postulaty klasy robotniczej współpracowaliśmy z Polską Partią Socjalistyczną i z bratnimi partiami socjalistycznymi mniejszości narodowych.

Punkt porządku dziennego Kongresu: „sytuacja obecna i zadania Związku” niewątpliwie winien wywołać największe zainteresowanie, albowiem Kongres zbiera się w zmienionej poważnie sytuacji, ponieważ Sejm i Senat zostały rozwiązane i zagadnienie walki o demokratyczna ordynację wyborczą nabrało wyjątkowego znaczenia i wysuwa się na czoło innych zagadnień politycznych.

Obok tego problem bezrobocia i planowej gospodarki jest jednym z czołowych zagadnień Świata Pracy. Poziom życia tak wśród proletariatu miejskiego, jak i wśród szerokich mas chłopskich jest nadal bardzo niski, a obecna gospodarka nie pozwala na poważne polepszenie bytu materialnego szerokich mas ludowych.

Toteż walka bezwzględna z bezrobociem, walka o pracę dla wszystkich i polepszenie bytu mas pracujących jest ściśle związana z programem ogólnym walki o planową gospodarkę i o radykalną przebudowę społeczną. W związku z tym programem sprawa 40-godzinnego tygodnia pracy nabiera specjalnie realnego znaczenia; jest czas ostatni, aby skrócenie czasu pracy zostało wprowadzone w życie.

Kongres ustali niewątpliwie wytyczne dla przeprowadzenie skutecznej walki o ten postulat.

Oprócz tych zagadnień, wchodzących w zakres naszej polityki zawodowej, ma wielkie znaczenie, aby delegaci w obradach wypowiedzieli się wyraźnie za koniecznością prowadzenia dalszej konsekwentnej walki w obronie obowiązujących układów i umów zbiorowych w przemyśle włókienniczym, w obronie delegatów robotniczych i w obronie postulatów społecznych. Te zagadnienia i zagadnienie walki o wyższy poziom płac, o prawo strajkowania mają pierwszorzędne znaczenie w dobie obecnej.

Kongres musi także powziąć odpowiednie uchwały, dotyczące walki o zjednoczenie ruchu zawodowego na zasadach podstawowych ustalonych przez Komisję Centralną Związków Zawodowych i winien ustalić wytyczne, jakimi metodami należy zwalczać związki będące pod wpływem faszyzmu i pod wpływem wrogów klasy robotniczej.

Także sytuacja międzynarodowa jest bardzo skomplikowana i naprężona, a tym bardziej w związku z wydarzeniami w Czechosłowacji. Kongres musi zająć jasne i wyraźne stanowisko w stosunku do wojującego faszyzmu, który kosztem żywotnych interesów ludu pracującego i jego zdobyczy socjalnych oraz dobrobytu społecznego, kosztem odebrania praw politycznych ludowi i niszczenia cywilizacji, prowadzi politykę imperialistyczną dla swych celów dyktatorskich przeciw państwom i narodom demokratycznym.

Nie wątpię, że delegaci kongresowi docenią w takiej wyjątkowej sytuacji jak wielkie ma znaczenie obrona Niepodległości kraju przeciwko wszelkiemu obcemu najazdowi i walka o demokrację i wolność. Kongres musi zająć wyraźne i zdecydowane stanowisko.

Kongres niewątpliwie spełni należycie swoje zadania. Jego obradom będzie przyświecała świadomość powagi chwili, dobro mas robotniczych i idea socjalistyczna.

Walka skuteczna o główne cele może być przeprowadzona tylko w bratniej współpracy z Komisją Centralną Związków Zawodowych z Polską Partią Socjalistyczna, z ruchem ludowym i z bratnimi partiami mniejszości narodowych. Walka z kapitalizmem i faszyzmem o naczelne postulaty mas pracujących, a przede wszystkim walka o prawa polityczne, o wolność i Rząd Robotniczo-Chłopski – to są czołowe zagadnienia obecnej chwili.

Kongres delegatów Związku Zawodowego Robotników Przemysłu Włókienniczego musi być zarazem wielka manifestacją solidarności robotniczej na rzecz dalszego rozwoju klasowych związków zawodowych i niezłomnej woli przeprowadzenia zwycięskiej walki przeciwko faszyzmowi w imię Socjalizmu i Wolności. (Antoni Szczerkowski)

Działalność konspiracyjną Szczerkowskiego odnotowuje Kazimierz Pluta Czachowski w pracy Organizacja Orła Białego. Zarys genezy… , Warszawa 1987 r. W październiku 1939 roku Zarząd Okręgu Łódzkiego Organizacji Orła Białego stanowili: prof. dr Stolarzewicz „Hińcza” (przewodniczący), kpt. B. Balcerzak „Ner”, por. Roman Ludwik „Zwardoń” (sprawy wojskowe i walki cywilnej), Antoni Szczerkowski „Półjan” z PPS (sprawy społeczno-polityczne).

Wikipedia.org - Antoni Szczerkowski

Wikiwand.com - Antoni Szczerkowski

Antoniego Szczerkowskiego otaczali  wypróbowani współpracownicy, a wśród nich Stanisław Wojtaszek i Teofil Luboński, o których wspomina Antoni Purtal we wspomnieniach „Drukarnie konspiracyjne w Łodzi w okresie okupacji niemieckiej (VI 1916 – VII 1918)”, w: Niepodległość: czasopismo poświęcone najnowszym dziejom Polski”, t.10, 1934 r.

Antoni Purtal (1895-1943)  - bojowiec, konspirator, drukarz, dziennikarz, członek zarządu i wiceprezydent Łodzi.  Znaczący wpływ wywarł nań pabianiczanin - Stanisław Wojtaszek, który zmotywował Purtala do aktywności  wywrotowej.

Purtal pod koniec 1917 r. na polecenie Okręgowego Komitetu Robotniczego PPS, w skład którego wchodził również Wojtaszek, zorganizował drukarnię w lokalu przy ul. Pańskiej 77 w Łodzi pod pozorem otwarcia warsztatu stolarskiego. Drukował Łodzianina oraz inne pisma PPS i POW, także Informator i Zagadnienie Chwili redagowane przez Antoniego Szczerkowskiego. W nocy z 25 na 26 lipca 1918 roku drukarnia została przypadkowo odkryta przez patrol policji niemieckiej. W czasie ucieczki Purtal oraz  Jan Jędrzejczak, zabili dwóch policjantów. (Purtal zlikwidował też m. in. Ericha Schultze, szefa  policji politycznej w Warszawie). Purtalem, po wpadce w  Łodzi, zajął się Wojtaszek, który zapewnił uciekinierom schronienie w Pabianicach i Hermanowie.

Stanisław Wojtaszek przewodniczył historycznej konferencji wszystkich organizacji i stowarzyszeń robotniczych, która odbyła z 10 na 11 listopada 1918 roku w Pabianicach. Powołano wtedy Radę Robotniczą Pabianic na czele z A. Szczerkowskim.

Purtal wspominał: Do Łodzi wkroczył oddział Legionów, a z nim emisariusze PPS. Marian Malinowski – Wojtek – po przyjeździe zaraz wznowił robotę partyjna, odszukał kilkunastu towarzyszy uczestników ruchu rewolucyjnego 1904-1908: Henryka Millera, Aleksego Rżewskiego, Antoniego Barykę, Stanisława Wojtaszka, Eugeniusza i Eleonorę małż. Łętowskich, Teofila Lubońskiego, Adama Boronia i Jana Klimaszewskiego. Praca Mariana Malinowskiego w krótkim czasie uwieńczona została sukcesem. W dniu 21 marca 1915 r. w mieszkaniu prywatnym dr. Zdzisława Mierzyńskiego odbyła się konferencja partyjna, na której zatwierdzono przedstawiony przez M. Malinowskiego plan działania na terenie okręgu łódzkiego. Wybrano też Komitet Okręgowy. Robota partii poszła naprzód. Powiew wiary i nadziei w przyszłość przeszedł po Łodzi.

W końcu 1915 roku wraz z bratem moim Janem zaproszeni zostaliśmy przez współtowarzysza pracy Teofila Czajkowskiego na zebranie informacyjne sympatyków PPS, zwołane w jego mieszkaniu. Tam po raz pierwszy w moim życiu usłyszałem mówcę – pepesowca, którym był towarzysz Stanisław Wojtaszek. Przemówienie jego wzruszyło mnie do łez. Słuchając wywodów referenta o Legionach i krzywdzie robotnika polskiego, będącego w niewoli narodowej i kapitalistycznej, czułem, że to mówi jakiś inny człowiek. Nie taki codzienny, lecz wyższy duchem, uwolniony od wszelakich przesądów, szlachetny i wzniosły. Radość z tego zebrania oblewała mnie całym potokiem wiary w socjalizm, w jego potężne dla ludzkości znękanej ideały. Wywody mówcy rozjaśniły mi mój horyzont myślowy. Zrozumiałem, że od tej chwili przestałem być niewolnikiem. Wstydziłem się tylko swojej dotychczasowej nieświadomości społecznej.

Po skończonym zebraniu podszedł do mnie towarzysz Stanisław Wojtaszek pytając, czy chcę zostać członkiem PPS. Nie namyślałem się długo, lecz zaraz odpowiedziałem mu, że nie tylko pragnę być towarzyszem, ale chcę pracować czynnie w partii. Ręce nasze zwarły się silnym uściskiem. Chwila ta spoiła mnie z Polską Partią Socjalistyczną.

Ruch socjalistyczno-niepodległościowy w okresie okupacji niemieckiej był ostro prześladowany przez władze wojenne. Zebrania partyjne odbywały się tylko konspiracyjnie po mieszkaniach wzorem zebrań z czasów rosyjskich. PPS mimo prześladowań – rosła: co tydzień przybywało jej po parę kół domowych. Towarzysze: A. Rżewski, J. Folman, J. Klimaszewski, St. Wojtaszek i T. Luboński ledwo mogli nadążyć w obsługiwaniu potrzeb partii. Największą jednak bolączką partii była trudność wydawania odezw, ponieważ drukarze w obawie przed konfiskatą ich majątku przez Niemców nie chcieli przyjmować do druku wydawnictw nielegalnych PPS.

W pierwszej połowie 1916 r. Egzekutywa Łódzkiego Okręgowego Komitetu Robotniczego PPS postanowiła zorganizować własna drukarnię konspiracyjną, powierzając wykonanie uchwały towarzyszom A. Rżewskiemu, J. Folmanowi i St. Wojtaszkowi. Na czele partii w okresie organizowania drukarni konspiracyjnej stali towarzysze: Julian Folman – Toporski, Aleksy Rżewski – Przebój, Stanisław Wojtaszek – Murawa, Jan Klimaszewski – Zagłoba, Teofil Luboński. (…)

W czerwcu 1916 roku zaprosił mnie i brata towarzysz Stanisław Wojtaszek na spacer do parku miejskiego im. ks. J. Poniatowskiego, gdzie poinformował nas o uchwale Egzekutywy. Mówił jednocześnie, że kierownictwo partii upoważniło go zaproponować, abyśmy się zajęli sprawą zorganizowania drukarni nielegalnej, nadmieniając dalej, iż jedynym miejscem odpowiednim dla tego celu jest mieszkanie nasze, a to ze względu na warunki, w jakich się ono znajduje. Nie namyślaliśmy się wcale. Odpowiedź nasza była wypowiedziana jednocześnie. – Zgoda!. Teraz chodziło tylko o przychylny stosunek rodziców. (…)

Rozmowę z rodzicami i ich zgodę na urządzenie drukarni powtórzyliśmy towarzyszom: J. Folmanowi, A. Rżewskiemu i St. Wojtaszkowi. Wynik rozmowy ucieszył ich bardzo. Ustalono zaraz, że nikt poza nimi i nami nie będzie wiedział o miejscu drukarni.(…)

Dnia następnego, przebrani za ślusarzy, przywieźliśmy drukarnię do domu. Była to „bostonka”. Towarzysze A. Rzewski i St. Wojtaszek za pośrednictwem sympatyka partii Roberta Langnera i przy jego pomocy materialnej kupili tę maszynkę od p. Józefa Glanca, właściciela zakładu drukarskiego (..). Na drukarni tej w roku 1900 Józef Piłsudski drukował w Łodzi „Robotnika”.(…).

Papier na odezwy przynosiłem z kooperatywy „Ognisko” będącej pod wpływami PPS, a mieszczącej się przy zbiegu ulic Benedykta (obecnie 6 Sierpnia) i Lipowej; gotowe odezwy dostarczaliśmy do taniej kuchni przy ul. Radwańskiej, gdzie pracował w charakterze gospodarza towarzysz Stanisław Wojtaszek. Stamtąd towarzysze roznosili je do kilku punktów partyjnych, skąd już wędrowały na miasto do czynnych fabryk.  

Grupa niepodległościowa PPS-Lewicy, na czele  której stał towarzysz Antoni Szczerkowski przystąpiła na początku 1918 roku do wydawania nielegalnego czasopisma „Informator”, który również drukowany był w naszej drukarni w kilkuset egzemplarzach. (…) Tow. Szczerkowski  naglił nas z wykończeniem drugiego numeru „Informatora”. Kiedy zakomunikował mu tow. A. Napiórkowski, że nasz zecer podziękował za pracę, to tow. Szczerkowski oświadczył, iż sprowadzi nam zaufanego zecera z Pabianic. W następnym dniu po rozmowie z tow. A. Napiórkowskim został przedstawiony mi przez tow. Szczerkowskiego nowy zecer sympatyk PPS-Lewicy, tow. Jan Wasilewski. Nowy zecer zaangażowany został na pracownika „stałego”, pracując w drukarni przy składaniu tekstów przez cały dzień.

(…) położyłem się do łóżka na parę godzin, ponieważ poprzedniej nocy sam wykończyłem „Łodzianina”. Zasnąłem szybko ze zmęczenia.

- Antek, Antek przebudź się na miłość boską, bo ktoś chce drzwi wywalić stukaniem1 – poczułem się silnie szarpnięty za rękę i równocześnie usłyszałem glos mego towarzysza. Wyskoczyłem z łóżka.

- Co się stało?

- Słyszysz, jak ktoś wali w nasze drzwi?

Rzeczywiście – ktoś mocno kołatał klamką drzwi z korytarza.

- Która godzina?

- Pierwsza.

- Wsypa, przygotuj się, Janek!

-Rewolwery nasze zarepetowały …

- Uważaj na mnie, Janek, nic bez mego rozkazu nie rób.

Pobiegłem do drugiej izby, z której jedne drzwi wychodziły na korytarz, drugie zaś – frontowe – na ulicę.

- Kto tam? – zapytałem energicznie.

- Stróż, niech pan otworzy!

- Zrozumiałem … to charakterystyczne dla pepesowca słowo „stróż”.

- Czego pan chce o tej porze?

- Niech pan otworzy, mam pilna sprawę do pana…

- Nie otworzę, proszę przyjść jutro rano.

- Otwierać, tu policja! – zabrzmiał teraz silny głos za drzwiami.

- Proszę chwilę zaczekać, wezmę na siebie ubranie.

- Otwierać natychmiast! – powtórzył się głos z korytarza, poparty mocnym kopnięciem w drzwi.

- Zaraz, zaraz… - odpowiedziałem jeszcze.

(…)

Pierwszy wszedł dozorca, a za nim policjant. – A więc nie wszyscy weszli – pomyślałem. Policjant w mieszkaniu, ujrzawszy mnie stojącego przy stole, wyskoczył przed dozorcę z wyciągniętą szablą. Podbiegł do mnie, przystawiając szablę do mego brzucha.

- Co tu się robi?

- Pracuję – odszedłem, wskazując jednocześnie ręką na warsztat stolarski, obładowany deskami.

- Z pańskiego mieszkania słychać było na ulicy, a potem w korytarzu jakąś maszynę.

-To nie ode mnie, to pewnie motor od  studni  pan słyszał.

- To nie motor, to nie motor – odpowiedział zaraz dozorca.

- Kto jest ten człowiek?

- Mój kolega, nocuje u mnie.

Policjant, spojrzawszy na parawan, cofnął się ode mnie. Uchylił go, zobaczył maszynę. Chwila ciszy …

- A to co?

- A to!

Strzeliłem do policjanta. Zwalił się całym ciałem na podłogę. Skierowałem rewolwer w stronę dozorcy. Długie włosy stanęły mu „dęba”, zakrywając dużą jego łysinę. Opuściłem broń. Nie mogłem strzelić do niego – miał dzieci, które znałem.  Dozorca oprzytomniał, wyprężywszy się jak struna. Obrócił się machinalnie i wybiegł z mieszkania. Ruszyliśmy za dozorcą  z rewolwerami gotowymi do strzału. Wybiegliśmy frontowymi drzwiami na ulicę – nie było żywej duszy na ulicy.

(…)

Ruszyliśmy Lipową w stronę Zielonej (obecnie Legionów). Skręciliśmy Zieloną do Luizy (obecnie ul. 28 Pułku Strzelców Kaniowskich), na której pod numerem 22 mieściło się mieszkanie rodziców tow. Ajnenkla. Lecieliśmy co sił. Wtem przy skrzyżowaniu ulic Zielonej i Zakątnej wyłoniła się postać policjanta, pełniącego na tym rogu służbę.

- Janek, uważaj, ja z nim będę mówił.

Zwolniliśmy biegu, idąc w stronę policjanta spokojnie. Do tej pory biegliśmy tylko w skarpetkach, żeby przypadkiem stukiem butów nie zwrócić na siebie uwagi, buty zaś trzymaliśmy pod pachami. Włożyliśmy teraz we wnęce bramy kamasze na nogi. Szliśmy wolnym krokiem ku policjantowi. Zastąpił nam drogę.

- A gdzie to tak późno idą?

- Do domu.

- Przepustki są?

- Nie mamy.

- A paszporty są?

-Też nie mamy.

- To do komisariatu ze mną! Ale już! – krzyknął na nas policjant, zamierzając się na mnie wyciągniętą szablą.

- Niech pan nas przepuści, spóźniliśmy się trochę.

- Jazda! Naprzód na policję!

- Janek! – „krop!”

Padł strzał z brauninga tow. Jędrzejczaka i policjant runął nieżywy na bruk, nie jęknowszy nawet.

Sunęliśmy dalej. Za partę minut dopadliśmy do mieszkania państwa Ajnenklów. Drzwi sklepowe od tego lokalu prowadziły bezpośrednio na ulicę. Zapukałem. Sekunda  - i ojciec tow. Alfreda Ajnenkla otworzył drzwi. Byliśmy ocaleni. (…)

Udałem się z tow. Jędrzejczakiem do swego szwagra Ignacego Piechoty, zamieszkałego przy ul. Wólczańskiej nr 126. Tam zaopatrzeni w większa ilość ładunków do broni (u szwagra mego organizacja bojowa przechowywała broń partyjną), przebrani w ubrania świąteczne, dostarczone nam z domów, wyjechaliśmy popołudniu z Łodzi do Pabianic, gdzie partia nas umieściła w mieszkaniu rodziców towarzysza Adama Boronia.

W następnym dniu przyjechał do nas wieczorem towarzysz Stanisław Wojtaszek, który zakomunikował nam, iż policja szuka nas w Pabianicach i wobec tego pójdziemy z nim zaraz do Hermanowa, oddalonego od Pabianic parę kilometrów, a tam zatrzymamy się u jego teściowej do czasu doręczenia nam paszportów „lewych”. Po drodze opowiedział mi tow. Wojtaszek o przebiegu rewizji w mieszkaniu moich rodziców, która odbyła się dopiero o godzinie szóstej wieczorem, lecz nic podejrzanego w mieszkaniu nie znaleziono i wszystko na czas zostało uprzątnięte. Bibułę partyjna przeniesiono do mieszkania tow. Adeli Bocheńskiej. Rodziców z siostrą najmłodszą policja przetrzymała w komendzie kilka godzin, ale na skutek wyniku konfrontacji z dozorcą domu, w którym wykryta została drukarnia, oraz na jego oświadczenie, że nigdy nie widział, aby te osoby przychodziły do mnie, wypuszczono ich na wolność. Tylko brat zatrzymany został w więzieniu do czasu zakończenia śledztwa, choć i co do niego dozorca również twierdził, że on do mnie nie przychodził. Dozorca nie mówił prawdy policji, gdyż brat mój wpadał do  mnie od czasu do czasu po różne sprawy partyjne i był przez niego widziany, jak wchodził do mego mieszkania. Odczułem, że dozorca Jan Pętala w podzięce za oszczędzenie mu życia w nocy tragicznej – ratował moją rodzinę.   

U pani Tyszak przesiedzieliśmy cały tydzień w stodole. Wypoczęliśmy należycie po przebytej przeprawie. W siódmym dniu przyjechał po nas tow. A. Napiórkowski z paszportami. Ja teraz nazywałem się Andrzej Zajączkowski,  mój towarzysz – Czesław Sikowski. Podziękowawszy pani Tyszak za łaskawą opiekę i dobre odżywianie, powróciliśmy wieczorem do Łodzi, zatrzymując się przez jedną noc u tow. Eleonory Łętowskiej, u której czekał na nas tow. Alfred Ajnenkel, poszukiwany również przez policję w związku z drukarnią. (...)

W 1917 r. Purtal uczestniczył w demonstracji pierwszomajowej zorganizowanej przez łódzką PPS. Był jedną z osób, które kolejno niosły czerwony sztandar. Z rąk Purtala  sztandar odebrał pabianicznin – Teofil Luboński.

(…) Szliśmy ulicą Główną w kierunku Piotrkowskiej. Rozwinąłem sztandar – ten czerwony, za który tylu już poległo najlepszych synów proletariatu Łodzi. Niosłem go jako świętość mojej klasy, klasy ciągle poniewieranej za to jedynie, że chce żyć życiem ludzkim, życiem kulturalnym, należnym człowiekowi pracy. Podniosłem sztandar tak wysoko, jak tylko pozwoliły mi na to moje ramiona. Białe wielkie litery odbijały od czerwieni sztandaru słowa: „Niech żyje Niepodległa Polska Ludowa! Niech żyje Socjalizm!” Gdy pochód minął ulicę Widzewską (obecnie Kilińskiego), podszedł do mnie tow. Rżewski i szepnął mi do ucha, żebym teraz oddał sztandar tow. Lubońskiemu, ponieważ moja czynność w partii wymaga dużej konspiracji mojej osoby. Sztandar wręczyłem towarzyszowi Lubońskiemu.

O roli Antoniego Szczerkowskiego w polityce polskiej międzywojnia  znajdujemy wzmianki w wielu publikacjach. Józef T. Mieszkowski we „Wspomnieniach dziennikarza socjalisty”  pisze o zaangażowaniu polityka w działalność związkową.

Antoni Szczerkowski wchodził w skład Komisji Centralnej Związków Zawodowych w Polsce. Prezydium KC ZZ stanowili: Jan Kwapiński – przewodniczący, Antoni Szczerkowski – wiceprzewodniczący, Zygmunt Żuławski – sekretarz generalny, Antoni Zdanowski – drugi sekretarz. W 1925 roku Związek Związków Zawodowych (tzw. klasowy ruch zawodowy) tworzyło 15 organizacji pracowniczych o charakterze ogólnopolskim. Jedną z nich był związek skupiający włókniarzy pod przewodnictwem Szczerkowskiego.

Pierwsza Deklaracja Ideowa klasowego ruchu zawodowego w odzyskanym państwie polskim, tzw. deklaracja zasadnicza uchwalona w lipcu 1919 roku określała cel ostateczny ruchu w sposób jasny i kategoryczny. „Najbliższym celem klasowego ruchu zawodowego – czytaliśmy w Deklaracji – obok codziennej walki zawodowej o ograniczanie wyzysku pracy – jest walka o obalenie kapitalizmu i urzeczywistnienie ustroju wspólnej, uspołecznionej własności środków produkcji i wymiany – ustroju socjalistycznego.”

Organem prasowym związków klasowych był Robotniczy Przegląd Gospodarczy, do którego pisali tacy wybitni działacze i publicyści  jak Ludwik Krzywicki, Oskar Lange, Mieczysław Niedziałkowski, Tadeusz Szturm de Sztrem, Stanisław Szwalbe, Adam Ciołkosz, Herman Lieberman oraz … Antoni Szczerkowski.

Zygmunt Zaremba w książce „Młodość i sprawa” wspomina Szczerkowskiego: (…) W Szczerkowskim zdobywałem przyjaciela wiernego we wszystkich bataliach rozgrywanych w kierownictwie partii. Zbliżyliśmy się i związali wzajemnym zaufaniem jeszcze w czasie pertraktacji połączeniowych. Stwierdziliśmy wtedy pełną wspólnotę poglądów, a ja ze swej strony przezwyciężyłem w nim ostatnie obawy przed połączeniem, czy nie będzie wyobcowany w życiu partyjnym i czy zachowa możność oddziaływania na politykę partii.

Zygmunt Zaremba – polityk PPS, poseł. Przewodniczący Rady Jedności Narodowej, jeden z założycieli Rady Politycznej na emigracji.

Andrzej Werblan w pracy „Władysław Gomułka Sekretarz Generalny PPR”, 1988 wspomina o udziale Antoniego Szczerkowskiego, reprezentanta PPS WRN (Wolność, Równość, Niepodległość – konspiracyjna forma działania PPS) w rozmowach z uznawaną przez komunistów  PPS Osóbki-Morawskiego.

(…) W połowie lipca w stadium rozstrzygnięć weszła kwestia WRN. Między 10 a 13 toczyły się rozmowy przedstawicieli legalnej PPS: Osóbki-Morawskiego, Szwalbego i Świątkowskiego, z przedstawicielami „podziemnej PPS” z Żuławskim, Nowickim, Kłuszyńską, Garlickim i Szczerkowskim. Osiągnięto porozumienie, w myśl którego WRN miała uznać Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej i kierownictwo PPS wybrane na XXVI Kongresie.

Andrzej Werblan – historyk, politolog, polityk komunistyczny, wicemarszałek Sejmu PRL (V-VIII kadencja).

Marek Łatyński w książce „Nie paść na kolana: szkice o opozycji lat 40.”, 1984  pisze o aresztowaniu Szczerkowskiego przez komunistów.

(…) Rada Naczelna postanowiła wznowić jawną działalność partii. Opracowano memoriał w tej sprawie dla nowego rządu i wyznaczono delegację, która miała udać się z memoriałem do Warszawy i czuwać nad jego realizacją zarówno przez czynniki rządowe, jak i przez kierownictwo PPS. W skład delegacji weszło obok Żuławskiego – dwoje członków przedwojennego CKW (Centralny Komitet Wykonawczy), Dorota Kłuszyńska i Antoni Szczerkowski, a także Stanisław Garlicki i Marian Nowicki.(…)

Teraz aresztowano innych. Wymieńmy nazwiska, niektórych z nich w kolejności, w jakiej ujawniała je prasa zachodnia : - Ludwik Cohn, adwokat, przed wojną działacz Lewicy-PPS i wieloletni przewodniczący KC OMTUR (Komitet Centralny Organizacji Młodzieży Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego), były więzień oflagów (…) – 67-letni Antoni Szczerkowski, od 15 roku życia robotnik tkacki, wielokrotny więzień już za czasów carskich, potem poseł z Pabianic i działacz związkowy, były więzień także hitlerowskich obozów koncentracyjnych.

Marek Łatyński – szef Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa w latach 1987-1989, dziennikarz, publicysta.

Tadeusz Rzepecki w publikacji „Sejm Rzeczypospolitej Polskiej 1919”, 1920 przedstawił biogram Szczerkowskiego. Pabianiczanin  mimo ukończenia tylko trzech klas szkoły początkowej wdarł się na szczyty polskiej polityki. Znał  wszystkie osobistości II RP.

Szczerkowski Antoni (PPS). Lista 5. Bezwyznaniowy. Tkacz. Urodzony 1881 r. Gorzew powiat Łask. Szkoła Gminna 3 klasowa. Członek Rady Miejskiej w Pabianicach. Były przewodniczący Rady Delegatów Robotniczych. Sekretarz w Robotniczym Stowarzyszeniu Spożywczym „Związkowiec”. Były prezes Związku Włóknistego i Robotniczego Stowarzyszenia Oświatowego „Światło” w Pabianicach. Był współpracownikiem tygodnika „Wiedza”, „Głosu Robotniczego”, „Robotnika” i innych.   Za czasów rosyjskich aresztowany 5 razy. Odsiedział 5 miesięcy więzienia w Łodzi. Służył w armii rosyjskiej 5 miesięcy.

Estera i Mieczysław Wodnarowie w opracowaniu „Polskie sceny robotnicze 1918-1939”,1974 przypominają zaangażowanie Antoniego Szczerkowskiego w sprawę upowszechniania kultury proletariackiej.

1 Maja 1926 roku. W Zduńskiej Woli święto 1 Maja wypadło w tym roku nadzwyczaj imponująco. Takiego pochodu Zduńska Wola jeszcze nie widziała. Wzięło w nim udział około 4000 osób Poważnie, spokojnie, z orkiestrą na czele i sztandarami wyruszył pochód sprzed lokalu PPS i przeszedłszy ulicami miasta do Rynku, gdzie do zebranych przemawiali towarzysze Franciszek Gryzel i Mażuchowski, rozwiązał się przed lokalem Związków Zawodowych na Górkach(…) Wieczorem w sali  Straży Ogniowej, sekcja dramatyczna miejscowego TUR odegrała sztukę pt. „Wichrzyciel”, niestety mocno obciętą przez władze, na skutek starań, zdaje się, miejscowego proboszcza, ks. Hevelki. Jakich starań ten duszpasterz nie robił, byleby tylko nie dopuścić do wystawienia tej sztuki! Otóż jeszcze przed świętami Wielkanocnymi, kiedy sztuka była w próbach, jeździł do starosty w Sieradzu, by ten nie dał zezwolenia na przedstawienie – i naturalnie p. starosta „Wichrzyciela” odegrać nie pozwolił, pomimo ze sztuka ta grana już była w całości w Sieradzu i Pabianicach. Dopiero na skutek interwencji towarzysza posła Szczerkowskiego u p. wojewody otrzymaliśmy ze starostwa zezwolenie na odegranie sztuki, ale mocno obciętej. (Łodzianin, 15 V 1926)

W Pabianicach Robotnicze Stowarzyszenie Oświatowe Światło – sekcja dramatyczna wystawiła: dramat Saksagońskiej „Tajga szumi”, dramat „Franek szpieg, „Pięść” – dramat w 3 aktach na tle rewolucji A. Sokolicz (grany 2 razy), „Wichrzyciel” – dramat z życia w 5 aktach (grany dwa razy). Reżyserem była pani Bobracka. (Łodzianin, 28 IV 1923)

Sekcja dramatyczna (15 członków) przygotowała cztery sztuki: „Robert Szporn” – dramat Galicy, „Medor” – farsa de Fleursa, „W Dabrowie Górniczej” Zapolskiej, „Śmierć Okrzei” Bakala. (Ze Sprawozdania TUR 1925-1926).

Sekcja dramatyczna zorganizowała szereg przedstawień teatralnych, które zyskały ogólne uznanie. Wystawiono: komedyjkę Siraudina „Trzy kapelusze”. Skecz Matterna „Co za bezczelność”, żart sceniczny Czechowa „Oświadczyny”, komedyjkę de Flersa i Caillaveta „Medor”, komedyjkę Dobrzańskiego ”Kajcio” i komedyjkę Bobrowskiego „Gogo”. Reżyserem sekcji jest pan Szymański. (Pobudka, 30 I 1927)

Antoni Szczerkowski opublikował we „Włókniarzu -  miesięcznym organie Związku Zawodowego Robotników i Robotnic Przemysłu Włókienniczego w Polsce” nr 4/1928 tekst zatytułowany „Święto robotnicze 1 Maja”.

Zbliża się dzień międzynarodowego święta robotniczego,  które świat robotniczy obchodzi corocznie z wielką uroczystością. Święto to, mające tak wielkie znaczenie dla wyzwolenia ludzkości, nie jest należycie zrozumiane wśród gnębionych i wyzyskiwanych, gdzie nie dotarło światło prawdy i uświadomienia klasowego. Aby uświadomić sobie znaczenie święta robotniczego, musimy spojrzeć w przeszłość i na rozwój historii ruchu robotniczego.

Pojęcie „święta” łączyło się zawsze z obchodem kościelno-religijnym, było ono zawsze upamiętnieniem rocznicy wspomnień czegoś przeżytego. Święto robotnicze 1 Maja ma zupełnie inne znaczenie i inny cel, mianowicie zespolenia duchowego, ideowego klasy pracującej do walki o wyzwolenie proletariatu całej ludzkości.

W r. 1889 w setną rocznicę wybuchu Wielkiej Rewolucji Francuskiej, zebrał się w Paryżu Międzynarodowy Kongres Socjalistyczny, który uchwalił wezwać proletariat całego świata do urządzenia 1 Maja manifestacji pod hasłem zbratania ludów, ochrony pracy i rozszerzenia praw politycznych mas pracujących.

Burżuazja wszystkich krajów, pomna walk w czasie Komuny Paryskiej, przeraziła się, ze święto majowe będzie hasłem do nowej rewolucji. Rozpoczęto z tego powodu od Paryża do Petersburga „przygotowania wojenne”, by stłumić „bunt” z bronią w ręku. Proletariat  w ówczesnych warunkach nie miał zamiaru wzniecać rewolucji, lecz za pomocą manifestacji domagać się praw i wolności, budzić do życia obojętnych i czynić przegląd swych sił. A były to żądania, które dzisiaj w całej prawie Europie przeważnie zostały spełnione: najważniejsze z nich to 8-godzinny dzień pracy. Wówczas uważano żądanie to za mrzonkę.

Od tego czasu w dziejach ruchu robotniczego wiele zaszło zmian społecznych, politycznych i dużo upłynęło czasu, a mimo to obchód majowy nie stracił swej wartości, lecz przeciwnie święto robotnicze 1 maja, zależnie od warunków jest wypełnione treścią najważniejszych i najżywotniejszych postulatów świata pracy i jest obchodzone powszechnie w całym świecie z wielka uroczystością. Na czoło tego obchodu wysuwają się najważniejsze zagadnienia i postulaty święta pracy. Walka o przebudowę dzisiejszego ustroju kapitalistycznego wyzysku i ucisku na nowy ustrój społeczno-socjalistyczny. W nowym ustroju musi zniknąć wyzysk i ucisk człowieka nad człowiekiem, nie mogą miliony proletariuszy z głodu konać, a kapitaliści z ciężkiej pracy robotników zdobywać nowe milionowe fortuny i żyć w rozkoszy kosztem mas pracujących. Musi nastąpić prawdziwa wolność i dostęp wszystkich do korzystania z dóbr, cywilizacji i kultury.

Klasowe związki zawodowe są częścią składową ogólnego międzynarodowego ruchu robotniczego i celem ich jest również, obok innych żądań, walka o nowy ustrój społeczny oraz nieustanna walka o polepszenie bytu klasy pracującej.

Wszyscy świadomi zdają sobie sprawę, że wojna jest bodajże największym nieszczęściem dla klasy pracującej, a mimo to pewne państwa ciągle się zbroją i szykują do wojny. Tegoroczny obchód majowy musi być wielką demonstracją międzynarodową klasy robotniczej przeciwko polityce szowinistycznej i nacjonalizmowi, które zagrażają pokojowi powszechnemu. W dniu tym proletariat całego świata winien wznosić okrzyki „Precz z wojną! Żądamy pokoju i polityki szczerze pokojowej!”

Żyjemy w okresie wzrostu ideologii i tendencji faszystowskich. I u nas w Polsce zagraża coraz bardziej niebezpieczeństwo demokracji i ustrojowi republikańskiemu, toteż dzień 1 Maja musi być wielka manifestacją na rzecz obrony demokracji i parlamentaryzmu. Musimy głośno powiedzieć burżuazji, że w obronie demokracji przeciwko faszyzmowi walczyć będziemy z całą bezwzględnością.

Równocześnie winniśmy się domagać od Rządu przestrzegania bezwzględnie prawa koalicji i amnestii dla więźniów politycznych. W dniu 1 Maja musimy protestować przeciwko łamaniu ustaw socjalnych: o 8-go0dzinnym dniu pracy, angielskiej soboty, o pracy nocnej kobiet i młodocianych i o urlopach. Klasa robotnicza długoletnią walką wywalczyła wspomniane  zdobycze socjalne i musi wszystko uczynić, aby zdobycze te obronić. Dzień 1 maja musi być dniem walki w obronie ustaw socjalnych o rozszerzenie ich i zdobycie nowych ubezpieczeń, jak na starość i od inwalidztwa. Musimy domagać się kontroli nad produkcją i wprowadzenia we wszystkich fabrykach delegatów fabrycznych i zagwarantowania im, iż nie będą karani wydalani za spełnianie swych obowiązków.

Ponadto będziemy domagali się od Rządu energicznej i bezwzględnej walki z drożyzną, której skutki najdotkliwiej odbijają się na egzystencji mas robotniczych.

Obchód tegoroczny majowy dla włókniarzy ma specjalne znaczenie, bo znajdujemy się w okresie nieustannej walki w obronie zdobyczy socjalnych, które są łamane przez kapitalistów w sposób haniebny i nowej walki cennikowej o podwyższenie głodowych płac włókniarzy. Dzień 1 Maja musi być wielkim protestem przeciwko wyzyskowi, uciskowi kapitału i bodźcem do nowej walki o wyższe płace i lepsze warunki pracy.

Robotnicze święto jest zarazem wielka międzynarodową manifestacją „Braterstwa Ludów” i międzynarodowej solidarności proletariatu. W dniu tym musimy protestować przeciwko uciskowi mniejszości narodowych i domagać się, aby wszyscy obywatele Rzeczypospolitej Polskiej byli równo traktowani i mieli zagwarantowane prawa językowe i kulturalne. Musimy zwalczać nacjonalizm i szowinizm.

Związek nasz włókienniczy w imię zasad międzynarodowej solidarności proletariatu położył pierwszą podwalinę wspólnej walki robotników bez różnicy narodowości. Związek ten w swoich szeregach mieści robotników niemieckich i żydowskich, uwzględniając potrzeby językowe i kulturalne tychże robotników, jako związek centralny, czyniący zadość potrzebom wszystkich robotników.

W myśl powyższych haseł wzywamy wszystkich włókniarzy do obchodu święta 1 Maja. Niech dzień ten będzie wielką manifestacją na rzecz wyzwolenia klasy robotniczej. Pokażcie całej reakcji i rekinom kapitalistycznym, że ucisk, głód i nędza hartują wasze dusze do nowych walk i zwycięstw klasy robotniczej.

Niech w dniu 1 Maja wszyscy robotnicy porzucą warsztaty pracy. Niech wezmą masowy udział w manifestacyjnych pochodach pod czerwonymi sztandarami bratnich partii socjalistycznych.

Niech dzień 1 Maja będzie potężną manifestacją klasy robotniczej stwierdzającą, że ruch socjalistyczny rozwija się i potężnieje i że zbliża się zwycięstwo socjalizmu.

A. Szczerkowski zasiadał w wielu prestiżowych gremiach. Periodyk ministerialny Praca i Opieka Społeczna nr2/1928 donosił: Rada Ochrony Pracy, powołana 17 IX 1927 odbyła swą pierwszą sesję. Rada składa się z 45 członków, w tym 15 przedstawicieli organizacji pracodawców i pracowników  oraz 15 techników, lekarzy, ekonomistów i innych znawców zagadnień ochrony pracy w poszczególnych dziedzinach życia gospodarczego.

Z ramienia organizacji pracodawców do Rady weszli pp. dr Michał Skorny z Poznańskiej Rady Przemysłowo-Handlowej, dr Ryszard Dietrich z Lwowskiej Izby Przemysłowo-Handlowej, Mieczysław Jastrzębowski, kierownik Wydziału Pracy Centralnego Związku Polskiego Przemysłu, Górnictwa, Handlu i Finansów (…)

Z ramienia organizacji robotniczych i pracowniczych pp. poseł Zygmunt Żuławski, poseł Jan Kwapiński, poseł Jan Stańczyk, poseł Antoni Szczerkowski (…)

Spuścizna po Antonim Szczerkowskim trafiła do zbiorów Zakładu Historii Partii przy KC PZPR w Warszawie, o czym informował szczegółowo periodyk partyjny  Z pola walki nr 3/1963 , s. 346-351.

Antoni Szczerkowski wspierał robotników firmy Kindler, którzy zostali pozbawieni pracy i środków do życia. Sytuacja stawała się coraz bardziej zapalna. Łodzianin (5.04.1924) donosił:

Bezrobocie w Pabianicach przeszło wprost w klęskę głodową. Przyczyniło się do tego w przeważającej mierze zamknięcie fabryki R. Kindlera, która zatrudniała 2.500 robotników. Konferencje u p. Inspektora Pracy w Ministerstwie nie dały realnych wyników.

Ponieważ 20 marca w Ministerstwie Pracy odbyła się konferencja z udziałem posła tow. Szczerkowskiego (gdzie minister Simon oświadczył, że rząd poprze żądania robotników i przedstawi sprawę premierowi Grabskiemu i ministrowi przemysłu i handlu) przeto robotnicy domagali się, aby delegaci dali sprawozdanie z przebiegu konferencji oraz żądali od firmy zapomóg w wysokości 5 milionów marek. W tym celu zebrali się przed bramą fabryczną 21 marca i zażądali wiecu. Mimo że delegaci związków prosili komendantów policji Gizińskiego i Kierońskiego o zezwolenie na wiec, powtórzył to samo poseł Szczerkowski, policja na odbycie wiecu nie pozwoliła. Natomiast komisarz policji oświadczył, że o godzinie 4 da odpowiedź, czy firma da zapomogę.

Robotnicy na mrozie zziębnięci i zgłodniali oczekiwali przed bramą. Po czwartej brama fabryczna otworzyła się. Wtedy komisarz policji z Łasku, który nie zna co to głód, bo ma tuszę wprost niezwykłą, p. Kieroński, wydał rozkaz bicia. A więc policja piesza bagnetami przez otwory w bramie kłuła robotników, a konna i piesza z ulicy atakując biła kolbami i gołymi szablami bezrobotnych ludzi i gnała ich do drugiej ulicy. Odznaczył się w tej szarży katującej ludzi p. Kieroński i przodownik z Pabianic Okoń. W rezultacie jest kilkudziesięciu ludzi pobitych i 20 rannych. Puszczają pogłoski, widocznie przyjaciele pana Kierońskiego, że nie ma rannych, a jednak 28 marca oczekiwała na prokuratora kobieta ze spuchniętą ręką. Są także ludzie z ranami.

Pan Kieroński zresztą jest znany z wypadków lipcowych, gdy to puścił atak konnicy na bezbronnych ludzi stojących przed związkiem włóknistym mimo poprzednich przyrzeczeń, danych delegatom związków. W rezultacie byli wtedy poturbowani ludzie, którzy spokojnie stali i gwarzyli o swym losie. I tylko postawa przedstawicieli związków doprowadziła do spokoju. Pan Kieroński tedy czyhał widocznie na sposobność, aby się popisać.

W ogóle stosunek obu komisarzy do ludności Pabianic był nader naganny, gdyż np. p. Guziński do tego stopnia posunął swą brutalność, że do delegatów w kantorze fabryki krzyknął: „Wstać bo łby pościnam” i nie pozwolił siedzieć, zupełnie jak za czasów caratu: „słuszat, mołczat i społniat”. Zresztą podobno p. Giziński był feldfeblem rosyjskim. W każdym razie komisarze ci nadają się na policjantów gdzieś w zapadłej wsi, gdzie umiejętności postępowania z rzeszami robotniczymi, do tego głodnymi nie potrzeba.

Pabianice to … nie Psia Wólka i muszą mieć takich komisarzy, którzy cenią robotnika i wiedzą, że walka z kapitałem trwa., trwać będzie, a policji wtrącać się do tej walki dozwolonej przez prawo państwowe, a tym bardziej prowokować nie wolno. Polityka, która poprowadzi do wykopania pomiędzy społeczeństwem a policją dołu jest polityka krótkowzroczną i odrzucona być musi.

Robotnicy przez swych delegatów wszystkich związków zaprotestowali u p. ministra pracy, a rada miejska żąda dochodzenia i ukarania winnych, a ma na uwadze głównie komisarzy policji.

Pan prokurator zjechał na śledztwo, nie przybył jednak po raz drugi na zapowiedziany dzień 28 marca. W każdym razie p. prokurator ustali to, że robotnicy zachowywali się spokojnie, a prowokowała policja, że winną zajścia była policja i że robotnicy mimo głodu stali na stanowisku głęboko państwowym, zawsze mówili, że użyć się za narzędzie do walki kapitału z rządem nie dadzą. Za to stanowisko otrzymali zapłatę. A więc śledztwa, ustalenia winy i ukarania.

Tutaj już robotnicy wszystkich przekonań politycznych są zainteresowani i nikt nie uwierzy, aby tu atakowano … komunistów.

Łodzianin (25.10.1922) opublikował portret Antoniego Szczerkowskiego.

Któż w okręgu łódzkim nie zna towarzysza Szczerkowskiego? Tow. Szczerkowski wyrósł w tym ośrodku naszego przemysłu włóknistego i zrósł się z nim całą duszą. Sam robotnik-tkacz, odczuwa najbardziej, najbliżej wszystkie niedole swoich towarzyszy pracy i cieszy się wśród nich ogromnym uznaniem, jako niestrudzony w ciągu lat całych obrońca ich interesów. Ale nie tylko „u siebie” w domu tow. Szczerkowski cieszy się tym uznaniem. Znany jest dobrze w ogólnym ruchu robotniczym, w którym zajął poważne i wpływowe stanowisko dzięki przymiotom swego umysłu i charakteru. Ten robotnik tkacki, chudy, o twarzy bezkrwistej, niepozorny, jest zajęty jedną tylko myślą: co by to dobrego zrobić dla robotników, jakby im najlepiej pomóc. Ruchliwy, zawsze zaaferowany – stale ma mnóstwo zajęcia i mnóstwo kłopotów. Tylko nie osobistych. Piszący te słowa dobrze zna tow. Szczerkowskiego, ale nic nie wie o jego życiu osobistym. Tow. Szczerkowski o swoich osobistych sprawach nic nie mówi, jakby one dla niego nie istniały. Kooperatywy, związki zawodowe, bezrobotni, drożyzna – takie i mnóstwo innych spraw robotniczych zupełnie go pochłaniają. W klubie sejmowym PPS i w Sejmie tow. Szczerkowski zajął wybitne stanowisko i odznacza się szczególnie w dziedzinie gospodarczych spraw robotniczych.

Z pochodzenia włościanin, urodził się 16 maja 1881 r. we wsi Gorzew, gm. Górka Pabianicka. Ukończył szkołę ludową, po czym już zdobywał wiedzę samodzielnie. Przechodził twardą szkołę życia, poznał co to wyzysk i krzywda.

W Pabianicach odbył w ciągu z górą trzech lat praktykę jako ręczny tkacz. Pracując od 12 do 16 godzin na dobę, na ciężkim warsztacie, odżywiając się źle, pracując w mieszkaniu ciasnym, w którym pracowało 5 tkaczy w kurzu i zaduchu. Mieszkaniem jego i współtowarzyszy pracy był strych, latem pełen robactwa, a zimą śnieg padał na łóżko.

Po tej ciężkiej szkole terminu, trwającej z górą trzy lata, Szczerkowski pracuje jako czeladnik przez cały rok, a następnie dostaje pracę w fabryce Braci Baruch.

Od r. 1906 należał do PPS – Lewicy w której zajął wybitne stanowisko. W r. 1916 wybrano go do Centralnego Komitetu Robotniczego tej organizacji.

PPS-Lewica jak wiadomo, odrzucała program niepodległości. Ale z chwilą wybuchu wojny tow. Szczerkowski doszedł do wniosku, że takie stanowisko nie da się utrzymać, że nastały warunki dla urzeczywistnienia niepodległości. Zaczął więc szerzyć tę myśl w „lewicy” – ku wielkiemu oburzeniu jej inteligenckich prowodyrów późniejszych komunistów. Doprowadziło to do burzliwych dyskusji i wreszcie do utworzenia w łonie „lewicy” opozycji robotniczej na której czele stał tow. Szczerkowski. Opozycja wydała dwa numery pisma „Informator”, broszurę „Zagadnienia chwili” i dwie odezwy, pozyskując ogromną większość „lewicy” w okręgu łódzkim. 2 grudnia 1918 „opozycja” ta przyłączyła się do PPS, a tzw. lewica zlała się z Socjaldemokracją w „partię komunistyczną”.

Już w okresie przedwojennym tow. Szczerkowski odznaczył się jako działacz zawodowy. Organizował strajki, brał czynny udział w organizacji Związku Włóknistego w guberni piotrkowskiej. Założył oddział związku w Pabianicach. Pracował na tym polu podczas okupacji, a po zdobyciu Niepodległości wszystkich sił dołożył, aby Związek Włóknisty stał się potężną organizacją. Od kilku lat tow. Szczerkowski jest przewodniczącym tego związku i jego duszą. Bierze także udział w redagowaniu „Włókniarza”, opracowuje sprawozdania zjazdowe. Jest wiceprzewodniczącym Komisji Centralnej Zw. Zaw. Był delegatem na międzynarodowy kongres zawodowy w Rzymie.

Nie mniej czynny jest tow. Szczerkowski w ruchu spółdzielczym. W r. 1915 zakłada w Pabianicach spółdzielnię robotniczą „Związkowiec”, w r. 1916 – 1918 jest kierownikiem Stowarzyszenia Spożywców „Związkowiec” w Łodzi. Jednocześnie jest przewodniczącym Komisji Zjedn. Robotn. Stow. Spółdz. w Łodzi, organizacji, która dała początek zjednoczeniu robotniczego ruchu spółdzielczego w całym kraju.

W dziedzinie ruchu oświatowego tow. Szczerkowski zasłużył się założeniem Robotniczego Stowarzyszenia Oświatowego „Światło” w Pabianicach.

Tow. Szczerkowski, biorąc czynny udział również w ruchu politycznym, za czasów rosyjskich pięciokrotnie był aresztowany, ale zawsze „wykręcał” się i siedział krótko, ponieważ był bardzo ostrożny i policja w mieszkaniu jego nic nie znajdowała. Po wydaniu ostrej odezwy przeciwko przymusowemu zabieraniu robotników do Niemiec podczas okupacji, policja wtargnęła do mieszkania tow. Szczerkowskiego, wyłamując drzwi, ale go nie znalazła. Od tego czasu tow. Szczerkowski musiał się ukrywać.

W Sejmie tow. Szczerkowski należał do komisji spółdzielczej i brał czynny udział w pracach nad projektem ustawy o spółdzielniach, zgłaszając szereg poprawek w duchu interesów robotniczych. W obradach sejmowych nad tą sprawą, występował jako referent mniejszości. Ostatnio był przewodniczącym tej komisji. Należał również do komisji przemysłowo-handlowej i przemawiał w Sejmie, między innymi, w sprawie kredytu dla przemysłu, stawiając wniosek, aby kredyty państwowe udzielano tym przemysłowcom, którzy ściśle będą się stosowali do ustaw robotniczych i do zawartych umów zbiorowych. Wreszcie tow. Szczerkowski należał do komisji dla badania kryzysu przemysłowego i postawił szereg wniosków, między innymi w sprawie zapomóg dla bezrobotnych.

Wymieniliśmy tu zaledwie cząstkę prac sejmowych tow. Szczerkowskiego. Tow. Szczerkowski zawsze był na posterunku, gdy chodziło o obronę interesów robotniczych w Sejmie. Był on równie oddanym, dzielnym, niestrudzonym, rozumnym pracownikiem w Sejmie, jak i poza Sejmem.

Antoni Szczerkowski stawał wobec trudnych wyzwań także w Magistracie pabianickim. W 1927 roku był przewodniczącym Rady Miasta Pabianic, kiedy wynikła sprawa Józefa Pluskowskiego, wybitnego polityka PPS , niesłusznie posądzonego o malwersacje finansowe.

Łodzianin (nr34 i 35/1927) donosił: W ostatnich czasach w Magistracie pabianickim zaszedł fakt bardzo smutny i godny ubolewania, a mianowicie:

Zostało ujawnione, iż b. ławnik Pluskowski z tytułu różnych sum był winien Magistratowi około 19. 000 zł. Fakt ten jest oburzający, tym bardziej z tego powodu, że skarbnik p. Niedzielski i prezydent p. Jankowski, który jest kierownikiem działu finansowego, mieli podobno o tym nic nie wiedzieć.

Nadużycie to zostało wykryte wskutek tego, ze jeden z urzędników Magistratu, gdy wpadł na ślady powyższego nadużycia, poufnie zakomunikował towarzyszowi posłowi Szczerkowskiemu. Tow. Szczerkowski natychmiast udał się do prezydenta p. Jankowskiego i zażądał wyjaśnienia od tegoż. Po wyjaśnieniu i zbadaniu sprawy okazało się iż istotnie b. ławnik Pluskowski był winien pewne sumy kasie miejskiej. Tow. Szczerkowski jako przewodniczący Rady Miejskiej zażądał kategorycznie, aby w przeciągu 24 godzin ławnik Pluskowski uregulował całą należność kasie miejskiej jak również, aby prezydent p. Jankowski pod odpowiedzialnością osobistą dopilnował, by sprawa ta była należycie zbadana i pieniądze wpłacone, gdyż w przeciwnym razie będzie zmuszony zawiadomić o powyższym prokuratora.

Okazało się, iż w przeciągu jednego dnia Pluskowski nie był w stanie załatwić tej sprawy i prezydent Jankowski przedłużył termin załatwienia ostatecznego do dwóch dni na swoją odpowiedzialność. W tym czasie prezydent Jankowski oświadczył pod słowem honoru tow. Szczerkowskiemu, że pieniądze wszystkie zostały wpłacone i sprawa należycie została załatwiona, to samo oświadczył b. ławnik Pluskowski i wiceprezydent miasta. Na podstawie tego tow. Szczerkowski i inni członkowie Magistratu byli pewni, iż sprawa ta została załatwiona należycie.

Dzięki temu, iż nadużycie to zostało wykryte, miasto z tego tytułu nie poniosło poważniejszych strat. Wykazało dalsze badanie i śledztwo, iż b. ławnik Pluskowski część należności uregulował drogą rozrachunku, na resztę zaś wystawił weksle własne i innych osób. W rezultacie po obliczeniu kasa miejska otrzymała 2.100 zł więcej niż jej się należało.

Należy zaznaczyć, ze za fakt jaki miał miejsce w Magistracie, dużą odpowiedzialność ponosi prezydent Jankowski, który będąc kierownikiem działu finansowego, nie przeprowadzał należytej kontroli powierzonego mu działu.

Po ujawnieniu nadużycia b. ławnika Pluskowskiego, takowy został przez partię natychmiast odwołany ze stanowiska i w swoim czasie złożył mandat ławnika. Jak wiadomo z komunikatu partyjnego b. ławnik Pluskowski został wydalony z partii.

Również należy zaznaczyć, iż w sprawie tej w dalszym ciągu władze sądowe prowadzą śledztwo.

W dniach ostatnich towarzysz poseł Szczerkowski w powyższej sprawie odbył konferencję z p. wojewodą, informując go o przebiegu sprawy i prosząc zarazem o wysłanie specjalnej komisji lustracyjnej.

Sprawa nadużyć popełnionych przez b. ławnika Pluskowskiego była rozpatrywana na dwóch ostatnich posiedzeniach Rady Miejskiej m. Pabianic.

Na pierwszym posiedzeniu po załatwieniu innych ważnych spraw jakie były na porządku dziennym, b. prezydent Jankowski zdał sprawozdanie z zajść, jakie miały miejsce w Magistracie w związku popełnionymi nadużyciami przez b. ławnika Pluskowskiego, stwierdzając, iż w rzeczywistości b. ławnik Pluskowski w różny sposób pobrał około 19 tysięcy złotych, które zostały pokryte, a nawet 2.000 zł z górą nadpłacono, twierdząc, iż z tego tytułu miasto nie poniosło na razie strat. Po kilku zapytaniach ze strony niektórych frakcji radzieckich i wyjaśnieniach p. Jankowskiego, dyskusję nad tą sprawą odłożono do następnego posiedzenia.

Na następnym posiedzeniu Rady Miejskiej, które się odbyło w dniu 22 bm. powyższa sprawa wywołała wielkie zainteresowanie, tak że sala w Kinie Miejskim (obecnie TOMI) była wypełniona po brzegi. W imieniu większości Rady Miejskiej sprawę popełnionych nadużyć referował tow. poseł Szczerkowski, wskazując karygodny czyn b. ławnika Pluskowskiego, który dla partii z której ramienia piastował mandat ławnika, jest bardzo przykry i bolesny. Czyn ten referent potępił z całą bezwzględnością. Jednocześnie tow. pos. Szczerkowski stwierdził, iż b. prezydent Jankowski, który był kierownikiem działu finansowego jest odpowiedzialny za to, że nie dopilnował prawidłowego prowadzenia działu finansowego i nie przeprowadzał należytej kontroli. Również czynił winnym p. Jankowskiego za to, iż miało miejsce wypłacanie przedsiębiorcom należności niezgodnych z zawartymi umowami, jak również, że w całokształcie gospodarki samorządowej nie stanął na wysokości zadania i zawiódł pokładane w nim nadzieje. Z tych to powodów referent zgłosił b. prezydentowi Jankowskiemu votum nieufności. Stanowisko referenta podzielało cały szereg przedstawicieli innych frakcji w swych przemówieniach.

Prawica (Związek Ludowo Narodowy) i Chrześcijańska Demokracja zamiast zająć stanowisko prowadzące do stwierdzenia istotnej przyczyny zła i uzdrowienia stosunków w samorządzie, wystąpili w sposób prowokacyjny, zwalając całą winę popełnionych nadużyć na PPS i większość obecnej Rady Miejskiej. Natomiast bronili p. Jankowskiego i skarbnika p. Niedzielskiego, twierdząc, iż ci są niewinni.

Dziwnie i zagadkowo przedstawia się dzisiejsza obrona prawicy biorąca w opiekę p. Jankowskiego, podczas, gdy dawniej stale go zwalczano.

Radny Szymczyk, który się uważa za skrajnego socjalistę na Radzie Miejskiej szedł ręka w rękę z prawicą, rzucając różne nikczemne oszczerstwa pod adresem całej partii PPS.

Podstępne ataki chjeny (prześmiewcze określenie koalicji zawiązanej przez chadecję i endecję) na PPS i tow. Szczerkowskiego, jako przewodniczącego Rady Miejskiej, nie udały się i były odparte z całą bezwzględnością przez olbrzymią większość Rady Miejskiej.

Olbrzymią większością głosów Rada Miejska uchwaliła votum nieufności b. prezydentowi Jankowskiemu, który w ostatnich dniach złożył mandat.

Jest charakterystyczne, że niektóre gazety prawicowe podały fałszywą i tendencyjną wiadomość, jakoby Rada Miejska uchwaliła votum nieufności p. Jankowskiemu dlatego, że tenże zdemaskował nadużycia b. ławnika Pluskowskiego. Jak widać z powyższego wiadomość ta nie ma żadnych podstaw, gdyż nadużycia te wykrył nie p. Jankowski lecz tow. pos. Szczerkowski wskutek zameldowania mu o nich poufnie przez sekretarza Magistratu p. Galusa.

Ta to wygląda moralność pismaków burżuazyjnych. Frakcja radnych PPS na tymże posiedzeniu Rady Miejskiej zgłosiła wniosek domagający się pociągnięcia do odpowiedzialności dyscyplinarnej skarbnika magistrackiego p. Niedzielskiego i głównego buchaltera p. Jana. Ponieważ wymienieni nie są socjalistami, prawica wzięła ich w bezwzględną obronę na posiedzeniu Rady Miejskiej. Chcielibyśmy wiedzieć, jak by w podobnym wypadku postąpił którykolwiek kapitalista, gdyby w jego kasie popełniono nadużycia na sumę 19.000 zł i pracujący u niego kasjer ukrywał i nie zakomunikował w swoim czasie o tym swej odnośnej władzy. Może i w tej sprawie moralność endeków stoi na wysokim poziomie i mają rację?...

W 1931 roku Józef Pluskowski został oczyszczony z wszelkich zarzutów. Łódzkie Echo (25.02.1931) informowało: Sąd Apelacyjny w Warszawie rozpatrywał sprawę przeciwko p. Józefowi Pluskowskiemu byłemu ławnikowi Magistratu m. Pabianic, oskarżonemu o nadużycia. Po rozpatrzeniu sprawy Sąd Apelacyjny ferował wyrok uniewinniający.

Alicja Dopart w 47. numerze  Nowego Życia Pabianic z 1993 roku  opublikowała biogram  A. Szczerkowskiego.

Szczerkowski Antoni (1881-1960)

Urodził się 15 V 1881 r. w rodzinie Mateusza i Katarzyny z Kałużników, w Gorzewie pod Pabianicami. Pracę zawodową rozpoczyna jako tkacz w fabrykach pabianickich i łódzkich. Praktykę tkactwa ręcznego odbywa w zakładzie Izydora Barucha. Tu jako delegat fabryki na zebraniu założycielskim (1906 r.) wchodzi w skład komisji rewizyjnej nowo powstałego Stowarzyszenia Zawodowego Robotników Przemysłu Włókienniczego „Jedność”. Z jego inicjatywy w rok później związek ten staje się rozjemcą w zatargach między robotnikami a pracodawcami w latach 1906-1907 w Pabianicach.

4 I 1913 r. po zarejestrowaniu Związku Zawodowego Robotników Przemysłu Włókienniczego zostaje jego prezesem i do końca, przez 33 lata, jest jego aktywnym członkiem. Za swoją działalność związkową zostaje aresztowany i dopiero po interpelacji posła E. Jagiełły w IV Dumie w Petersburgu zwolniony.

Na III Zjeździe Związków Zawodowych w 1916 r. staje na czele 10-osobowego Zarządu Głównego w Warszawie. Pracowity, wytrwały i zawzięty wywalcza umowy zbiorowe, które polepszają warunki bytu robotników i dają poczucie bezpieczeństwa.

Bierze udział w 7 konferencjach Rady Federacji Związków Zawodowych w Rzymie, Wiedniu, Paryżu, Sztokholmie i Niemczech. 17 VIII 1919 r. sprzeciwia się podporządkowaniu związków partiom politycznym, żądając pełnej ich niezależności. W latach 1919-1935 jako poseł wykorzystuje trybunę poselską do interpelacji spraw robotniczych. Na I Kongresie w 1920 r. zostaje wybrany do władz centralnych związków zawodowych w Polsce, gdzie przez 5 kadencji aż do wojny pełni funkcję wiceprzewodniczącego.

Od 1928 r. A. Szczerkowski jest członkiem Rady Generalnej Międzynarodówki Włókienniczej z siedzibą w Londynie. Mandatu tego nie przerywa II wojna światowa. Zasiada również w Radzie Ochrony Pracy, uczestniczy w Międzynarodowym Biurze Pracy w Genewie.

W 1939 r. na Międzynarodowym Kongresie Włókienniczym w Sztokholmie referuje wniosek delegacji polskiej w sprawie walki o dewaluację. Tekst wydrukowany w 3 językach przyjęto jednogłośnie.

A. Szczerkowski w okresie międzywojennym odgrywa wybitną rolę w ruchu robotniczym, w którym przepracował 33 lata. Był jego założycielem i pierwszym prezesem ZG Zw. Robotniczego. Równocześnie z działalnością związkową bierze czynny udział w życiu politycznym miasta i kraju. Po opuszczeniu w 1908 r. „Jedności”, działa w Narodowym Związku Robotniczym, potem w PPS, a po jej rozłamie w PPS-Lewicy. W latach 1919-35 jest posłem na Sejm, radnym m. Pabianic , przewodniczącym Rady Miejskiej, wiceprezydentem miasta.

Na II Zjeździe PPS w 1915 r. wysuwa program partyjny Niepodległości Polski, który to program część członków uznaje jako „zaściankowy”. Staje się to powodem rozłamu w partii. Na Konferencji Krajowej PPS-Lewicy w 1917 r. powstaje frakcja tzw. szczerkowszczyzna. . Stanowisko A. Szczerkowskiego w sprawie niepodległości popiera organizacja PPS – pabianicka i część łódzkiej.

W dniach listopadowych 1918 r. bierze czynny udział. Staje na czele 37-osobowej Rady Robotniczej Miasta. Od 1919 r. do IX 1939 r. jest nieprzerwanie przez 5 kadencji  przewodniczącym Komitetu Wykonawczego PPS. Prowadzi działalność publicystyczną i oświatową. Jako doświadczony polityk nazwany zostaje trybunem robotniczym.

Na 100-lecie urodzin B. Limanowskiego w teatrze Ateneum w Warszawie (jak zwykle bez kartki) wygłasza płomienną mowę.

Jako przywódca partii cieszył się zawsze wielkim autorytetem politycznym i żadne próby podrywania tego autorytetu po II wojnie nie dały rezultatu.

Sześciokrotnie aresztowany przez władze carskie, w czasie I wojny ukrywał się za wydanie odezwy przeciwko wywożeniu robotników do Niemiec. W czasie ii wojny światowej przebywał w obozie koncentracyjnym.

Po 1945 r. staje do pracy podziemnej w PPS-WRN w Pabianicach. Umiera 18 IX 1960 r. w wieku 79 lat. Pochowany na cmentarzu w Pabianicach. Odznaczony Krzyżem Niepodległości.

Znany pabianicki artysta B. Nawrocki wykonuje jego portret i umieszcza go wśród znaczących postaci polskich.

*

Szczerkowski pobity

W ubiegłą sobotę w przeddzień wyborów do sejmu Centrolew (sojusz polityczny centrum i lewicy parlamentarnej wymierzony w ówczesny rząd) zapowiedział w sali Towarzystwa Gimnastycznego akademię, na której mieli przemawiać p.B. Ziemięcki, prezydent miasta Łodzi, pan A. Krὄnig oraz pan A. Szczerkowski.

Wikipedia.org - Bronisław Ziemięcki

Wikipedia.org - Artur Krὄnig

Przed akademią na salę usiłowało przedostać się kilkudziesięciu ludzi z biletami. Nie chciano ich jednak wpuścić na salę, uważając przybyłych za zwolenników Frakcji Rewolucyjnej.

W pewnej chwili p. Szczerkowski wyszedł na ulicę, chcąc tu oczekiwać na przybycie p. Ziemięckiego z Łodzi. Wtedy na posła Szczerkowskiego rzuciła się grupa osób i dotkliwie go pobiła.

Wezwana policja nie znalazła już napastników, którzy zdołali jeszcze wybić kilka szyb i zbiegli. Akademia odbyła się według zapowiedzianego programu lecz w nastroju bardzo chłodnym. Sala bardzo słabo reagowała na przemówienia mówców. Zajście przed akademią należy uznać za zupełnie zbyteczne i szkodliwe dla ogólnych nastrojów przedwyborczych. (Gazeta Pabianicka nr 47/1930 r.)

*

Genialny samouk

Profesor Barbara Bąbol-Wachowska:  Obecnie skończyłam szkic biograficzny tkacza z Pabianic – Antoniego Szczerkowskiego, żyjącego w latach 1881-1960. Jest to postać zapomniana, chociaż miał on znaczący wpływ na kształtowanie się ruchu związkowego. W latach międzywojennych pełnił funkcje przewodniczącego  Zarządu Głównego Związku Włókniarzy, ponadto był wiceprzewodniczącym całego klasowego ruchu zawodowego. Był też w tym czasie posłem. Założył Stowarzyszenie Oświatowe „Światło”. Genialny samouk. W 1939 r. stał na czele delegacji polskiej na Międzynarodowym Kongresie Związków Włókniarzy w Sztokholmie. Jednogłośnie Kongres ten przyjął jego wniosek  w sprawie walki o demokrację. Był on również członkiem Rady Generalnej Międzynarodówki Włókniarzy w Londynie. Walczył w Powstaniu Warszawskim. Po wojnie żył w biedzie i zapomnieniu. (Życie Partii, 1985 r.)

Autor: Sławomir Saładaj

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.

Zamknij