www.um.pabianice.pl
Pabianice znajdują się w aglomeracji łódzkiej. Stanowią zarazem centrum 120-tysięcznego powiatu. Funkcjonują tutaj najważniejsze dla społeczności instytucje i urzędy. Miasto liczy 58 tys. mieszkańców i obejmuje obszar 33 km2.

Orzeszkowski

A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkę

W Pabianicach kształcił się Fabian Orzeszkowski - poeta, nadworny teolog Zygmunta Augusta. Wzmianki o znanym  niegdyś wierszopisie znajdujemy w wielu publikacjach.

Polski Słownik Biograficzny z 1910 roku  podaje: Orzeszkowski (Nucius) Fabian (1495-1575), bernardyn, wierszopis. Pochodził z Orzeszkowa w województwie łęczyckim, jakoby z rodziny szlacheckiej. Uczęszczał do szkoły parafialnej w Pabianicach, ale nie wiadomo, gdzie dalej się uczył. Znał język niemiecki i uchodził za człowieka wykształconego. Być może zdobył ogładę humanistyczną na dworze królewskim, na którym w młodości przez pewien czas przebywał.

Orzeszkowski zasłynął jako popularyzator dorobku  Władysława z Gielniowa (1440-1505), który był  poetą i pieśniarzem średniowiecznym, kaznodzieją, bernardynem i błogosławionym Kościoła katolickiego.

Roman Mazurkiewicz w „Cantando cum citharista: w pięćsetlecie śmierci Władysława z Gielniowa”, 2006  pisze, że (…)  jeszcze bardziej zwięzłą informację o życiu Władysława podał poeta  bernardyński Fabian Orzeszkowski. Wspomniał on sobie, że w dzieciństwie, w szkole parafialnej w Pabianicach uczył się na pamięć pieśni i wierszy ułożonych przez Władysława z Gielniowa. Napisał krótki, liczący trzy wiersze panegiryk na cześć błogosławionego, który zawieszono na płycie nagrobnej Władysława (…).

Na tekstach Władysława z Gielniowa uczyli się języka polskiego młodzi pabianiczanie.

Hieronim E. Wyczawski w pracy „Klasztory bernardyńskie w Polsce w jej granicach historycznych”, 1985  notuje: (…) dwa zbiory kazań Władysława w języku polskim, niedzielne i świąteczne służyły w szkole parafialnej w Pabianicach jako podręcznik nauki czytania. Ponadto Władysław był twórcą wielu pieśni religijnych w języku polskim, z których najbardziej znane to pieśni „Jezusa Judasz przedał za pieniądze nędzne” i „Kto chce Pannie Maryi służyć”. Do rozwoju kultu błogosławionego w kościele św. Anny najbardziej przyczynili się autorowie jego życiorysów: bernardyn Florian Buk, Fabian Orzeszkowski, Wacław z Nieporętu, Andrzej Krzycki i Wincenty Morawski.

Więcej informacji o  naszym wierszopisie przynosi artykuł Kamila Kantaka „Sylwetki bernardynów poznańskich. Fabian Orzeszkowski (1495-1575)”, który został opublikowany w Kronice Miasta Poznania, t. 6, nr 1 1928, ss. 86-94.

(…) W późniejszych czasach protestanci rozsiewali o nim pogłoski, jakoby był opryszkiem i rozbijał się po drogach, a potem chcąc uniknąć kary, wstąpił do zakonu.

Orzeszkowski pochodził zapewne z rodu szlacheckiego, chociaż herbarze  nie wymieniają jego nazwiska. Urodził się w r. 1495. Do zakonu wstąpił późno; dopiero w r. 1530 spotykamy go jako kleryka w Poznaniu. Miał więc lat już przeszło 30. O poprzednim zawodzie jego i życiu wiem, tylko, że chodził do szkół w Pabianicach. Źródło to jednak zbyt jest podejrzane, aby można mu bez wszystkiego dać wiarę. Pracował w Skępem i Kazimierzu. Należy przyjąć także, że czynny był w Krakowie, skoro wiadomo, że był teologiem Zygmunta Augusta. Prawdopodobnie przebywał nawet dłuższy czas na jego dworze, bo zachowała się pamięć o nim, że „raczej na dworzanina patrzał (wyglądał) niż na zakonnika z powodu dowcipnych mów i niektórych uczynków, chociaż z najlepszą intencją wszystko mówił i czynił. Z tego to pobytu na dworze pochodzi zapewne zlatynizowana forma jego nazwiska Nucius, jakiej używali Włosi, licznie wówczas w Krakowie przebywający.

Nasz bernardyn ułożył w późniejszych latach rozmaite pieśni pobożne na cześć świętych zakonnych. Słyszymy o wierszach o św. Franciszku, bł. Władysławie z Gielniowa, Rafale z Proszowic, pięciu Braciach Męczennikach i Cudach Matki Boskiej Skąpskiej. Ułożył także pieśń z muzyką, którą śpiewano w kościele Kaźmierskim do r. 1707, w oryginale łacińskim, a potem w przekładzie polskim pióra o. Jana Kamieńskiego pt. „Drogie klejnoty”.

Z tych pieśni i wierszy zachowały się nam rymy na cześć bł. Władysława. Ułożone w średniowiecznej łacinie, przemawiają do nas osobliwym urokiem. Życiorys w formie nagrobku (epitafium)  zaczyna się od zwrotki:

En pater sanctissimus jacet tumulatus

Qui paruo oppidulo Gielniów fuit natus

Atque in ecclesia rite baptisatus,

A suis parentibus Joannes vocatus.

Oto ojciec prześwięty leż pogrzebiony,

Co w małem miasteczku Gielniowoie zrodzony

I prawowicie w kościele ochrzczony

Od rodziców swoich Janem był nazwany.

(…)

Nałożone obowiązki ochotnie podejmował.

Po wypełnieniu chadzał do kościoła

Jęcząc opłakiwał przestępstwa grzeszników

Małodusznych i wątpiących wzmacniał w wierze.

Bardzo wiele kazań napisał na święta,

Na dni powszednie w roku i na niedziele

Miarą i wierszem, ktoreśmy czytali,

KIEDYŚMY W PABIANICKICH SZKOŁACH PREZBYWALI.

Ułożył mąż prześwięty wiele pieśni,

O Chrystusie, o Pannie, pobożnych i przyjemnych

Roku tysiąc pięćset piątego legł

Na łożu od febry i chorując do Chrystusa poszedł.

Orzeszkowski był gwardianem klasztoru  we Wschowie, gdy  nowiny luterańskie zaczęły brać górę.

(…) Na Wielkanoc r. 1558 do kościoła bernardyńskiego, jedynego jeszcze katolickiego, ile że nabożeństwo w nim odbywało się z przyzwoitą wystawnością, zebrało się mnóstwo ludzi z samym magistratem na czele – a nie brak było i samego Knoblocha (pastora) w tłumie ukrytego, przy drzwiach – ażeby oglądać „papieskie bałwochwalstwo”. Skorzystał z tego Orzeszkowski i w swoim kazaniu, po niemiecku odezwał się mniej więcej w te słowa: Wasz minister czyli predykant (pastor), umysłów nabożnych gorszyciel Andrzej Knobloch, głosi, ze my zakonnicy jesteśmy najpodlejsi, spod ciemnej gwiazdy, gdy wszyscy jesteśmy uczciwi ludzie i prawowicie wyznaczeni do służby Bożej, nie od księcia ciemności posłani, jakim jest on, co nie wyświęcony przez żaden urząd kościelny gwałtem wciska się do odprawiania nabożeństw i głoszenia kazań jakoby wilk drapieżny. Podlejszy niż Judasz zdrajca, Chrystusa wydobywszy z puszki Żydom za futro przedał”.

W tym sensie całe kazanie wypowiedział, co wywarło ogromne wrażenie. Ale słuchający zamiast wejść w siebie, zaczęli przemyśliwać, jakby się zemścić, zwłaszcza rajcy za poduszczeniem Knoblocha,  i braci przyniewolili do opuszczenia miasta.

W klasztorze służył wówczas niejaki Piotr Heuszten. Tego za 4 grzywny polskie luteranie przekupili, żeby podpalił klasztor. Bernardyni musieli go opuścić. Zakonników wschowskich zwierzchność umieściła po rozmaitych konwentach.

Orzeszkowskiego spotykamy jako spowiednika w Poznaniu 1564, później w Kaliszu bez określenia stanowiska. Ostatnie lata życia swego spędził w Poznaniu jako wikary konwentu, z czym łączyły się wówczas obowiązki mistrza nowicjuszy. Tam po jego zgonie w 1575 w celi znaleziono zeszyt z wierszami niewątpliwie jego pióra.

http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/applet?mimetype=image%2Fx.djvu&sec=false&handler=djvu_html5&content_url=%2FContent%2F132754%2Findex.djvu&

Fabian Orzeszkowski był absolwentem „szkół pabianickich” w XVI wieku, natomiast o szkołach, które funkcjonowały w następnym stuleciu czytamy w „Korespondencji z Pabianic” Romana Szlosmana zamieszczonej w Przeglądzie Katolickim, nr 37/1871.

Jan Śniadecki w żywocie Hugona Kołłątaja opisuje nam skład szkół całego Królestwa Polskiego z dawnych czasów. Mówi, że po akademii krakowskiej, zamojskiej były kolonie; po nich  szkoły mniejsze, do których posyłano tylko filozofii doktorów na dozorców (kolonie, szkoły mniejsze – sieć szkół utworzona przez uczelnię wyższą, nauczycielami byli absolwenci uczelni). Takie szkoły były w Gnieźnie, Warszawie, Widawie itd. Jakkolwiek dotąd nigdzie nie czytałem, aby podobna szkoła mniejsza znajdowała się w Pabianicach, jednakże są ślady w aktach kościelnych, że takowa w 17 wieku tu istniała. Tak czytamy w niektórych miejscach, że w roku 1630 był Jakub Lutomirius doktor filozofii a w roku 1676 Andrzej Maśliński dyrektorem Szkoły Pabianickiej. Często spotkać można doktora filozofii i św. teologii. W 1673 roku jednocześnie pięciu było księży w Pabianicach. Parafia była nieliczna, do posługi jeden ksiądz wystarczał. W wielu miejscach jest mowa, że ojcami chrzestnymi byli studenci Szkoły Pabianickiej. W roku 1631 osiem takich aktów było, coraz to inne nazwisko. Łatwo przeto przypuścić, że kanonicy krakowscy urządzili tu szkołę mniejszą, której uczniów nazywano studiosi. W 1791 roku liczyła parafia pabianicka 514 dusz, a dziś przeszło 8.000.



Autor: Sławomir Saładaj


W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.

Zamknij