Więziennik
A pomniejsz czcionkę A standardowy rozmiar A powiększ czcionkęW rodzinie Lorentowiczów z Pabianic znajdujemy literatów, lekarzy, duchownych, inżynierów, prawników. Michał Lorentowicz (1885-1934) na przykład był szefem więziennictwa w II RP. Przegląd Więziennictwa Polskiego nr 2/1934 r. przedstawił sylwetkę tego wybitnego znawcy problemów penitencjarnych.
(…) Urodzony 25 grudnia 1885 roku w Pabianicach, po ukończeniu w r. 1913 wydziału prawnego na Uniwersytecie Dorpackim, gdyż Uniwersytet Warszawski był wówczas bojkotowany przez młodzież polską, poświęcił się służbie sądowej w ówczesnym Sądzie Okręgowym warszawskim.
Zmobilizowany podczas wielkiej wojny, już w r. 1916 znajduje sposobność by w Komisji Likwidacyjnej do spraw polskich w Smoleńsku i w tamtejszych polskich organizacjach społecznych pracować dla Polski, jeszcze poza jej granicami. Korzysta jednak z pierwszej możliwości by wrócić do kraju już wolnego i w listopadzie 1918 r. obejmuje stanowisko sędziego śledczego w Ostrołęce – wprawdzie nie na długo – bo pociąga go praca w Ministerstwie Skarbu. Pierwotnie jednak obrany zawód sędziowski każe mu wrócić na stanowisko sędziego śledczego w Warszawie w r. 1920. W r. 1924 zostaje sędzią Sądu Okręgowego w Warszawie, a w lutym 1929 r. – wiceprezesem tego sądu.
Wybitne zdolności administracyjne, wysoko rozwinięty zmysł organizacyjny i dar inicjatywy wysuwają go na stanowisko Dyrektora Departamentu Karnego w Ministerstwie Sprawiedliwości, które obejmuje 7 stycznia 1930 r. Wrodzone swe talenty Michał Lorentowicz rozwija nieustannie wytężoną pracą, odnajdując właściwe dla siebie i szerokie pole działania w trudnej dziedzinie więziennictwa.
Z niesłabnącym zapałem i niestrudzoną energią ujmuje w swe ręce kierownictwo sprawami więziennictwa w Polsce. Rozpoczyna od ustalenia zasad życia więziennego – stwarzając pierwszy jednolity dla całego Państwa regulamin więzienny; wnika we wszelkie dziedziny życia więziennego; wprowadza do więzień nowe działy pracy. Obdarzony niepospolitym zmysłem praktycznym, chętnie zarazem śledzi postępy badań naukowych w zakresie wiedzy penitencjarnej i stara się je zastosować w życiu; wprowadza swój system progresywny w odbywaniu karu, badania kryminalno-biologiczne. Pracuje sam i potrafi do pracy zachęcić i pociągnąć innych. Kładzie szczególny nacisk na doskonalenie i rozszerzanie sieci zakładów dla młodocianych przestępców i przestępczyń, popiera czynnie ujawnione w tym kierunku inicjatywy społeczne, współpracując żywo z Patronatem.
Rozumiejąc dobrze, jak ważnym czynnikiem penitencjarnym jest należycie ukształtowana straż więzienna, przystępuje do jej reorganizacji, w której przebija troska o wysoki poziom zawodowy i moralny tej straży i dbałość o jej potrzeby.
A cała jego działalność obok nieustannej troski o dobro Państwa przeniknięta jest wielkim umiłowaniem człowieka i zrozumienie jego doli. Jeszcze w ostatnich chwilach swego życia niepokoi się o los swoich podwładnych. Tak jak umiał dzielnie i z rzetelnym pożytkiem pracować na każdym swym urzędzie – tak również potrafił się wyróżnić jak najkorzystniej w swej pracy społecznej – czy to w Patronacie, czy w Zrzeszeniu Sędziów i Prokuratorów, czy w zarządzie spółdzielni mieszkaniowej Kolonii im. Staszica.
Za swą owocną dla Państwa służbę został odznaczony Krzyżem Komandorskim Polski Odrodzonej i Złotym Krzyżem Zasługi. (…)
Owoce jego pracy nie dały długo na siebie czekać. Były nimi : Regulamin Więzienny, wprowadzający do polskich więzień system progresywny – jedną z ostatnich zdobyczy zachodnioeuropejskiej myśli pedagogicznej i Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 23 sierpnia 1932 r. o Straży Więziennej, określające szkołę powszechną jako minimum cenzusu dla strażników i zapewniające stały dopływ młodych sił z akademickim wykształceniem.
Wystarczy wziąć do ręki nowy regulamin karny, którego był twórcą. Racjonalnie przeprowadzone zasady segregacji więźniów, realizując postulaty indywidualizacji przy wykonywaniu kary – celowe przepisy o systemie progresji, zmierzające - w połączeniu ze zorganizowanym systemem pracy, nauczaniem, opieką duchową, religijną itd. do stopniowego odradzania więźnia i przygotowania go do życia na wolności – to zasadnicze podstawy na których oparł Lorentowicz przebudowę polskiego więziennictwa.
Ufał, że hasło „naucz człowieka pracować, a zrobisz go uczciwym” nie jest czczym frazesem; realizował w praktyce nowe tendencje penitencjarne w dziedzinie racjonalnej organizacji pracy, dostosowując ją w pierwszym rzędzie do indywidualności skazanego. Dlatego też dążył do rozszerzenia zakładów karnych rolnych, nie chcąc szerokich mas skazanych rolników sztucznie zmieniać w lichych rzemieślników.
Podkreślić należy, że Lorentowicz był pierwszym, który w praktyce penitencjarnej polskiej na szerokiej podstawie starał się przeprowadzać badania kryminalno-biologiczne. Sam wielokrotnie podkreślał, że tylko wtedy będzie można mówić o racjonalnej segregacji skazanych, gdy będzie się miało należyte, naukowo stwierdzone, podstawy do ujęcia przestępców w pewne grupy. Zamierzenia jego prowadziły do tego, aby zerwać ze systemem suchego pragrafizmu w dziedzinie penitencjarnej, a oprzeć wykonanie kary na rzeczywistej analizie przestępcy i w tym też duchu przygotował nowe kadry niższych i wyższych funkcjonariuszy więziennych, a to drogą bezpośredniego zaznajomienia ich z najnowszymi zdobyczami wiedzy penitencjarnej.
Wystarczy rzucić okiem na program szkół wyższych i niższych funkcjonariuszy straży więziennej, aby przekonać się na jakim poziomie starał się Lorentowicz zamierzenia te zrealizować.
W szczególności na kursie dla wyższych funkcjonariuszy obok wiadomości czysto fachowych prowadzone są wykłady z antropologii kryminalnej, socjologii kryminalnej, psychopatologii, polityki krym., pedagogii krym., więziennictwa itd., a również i program kursu dla niższych funkcjonariuszy obejmuje ogólne wiadomości z tych dziedzin. Daje to pełny obraz, jakie znaczenie przywiązywał Lorentowicz do racjonalnego połączenia teorii z praktyką.
Przegląd Więziennictwa Polskiego - nr 2 luty 1934
Autor: Sławomir Saładaj